autor: Marek Grochowski
Dragon Age: Początek - już graliśmy! - Strona 3
Czy Dragon Age dorówna sadze Baldur's Gate? By się o tym przekonać, wybraliśmy się na specjalny pokaz gry.
Przeczytaj recenzję Dragon Age: Początek - recenzja gry
Poszczególnymi postaciami można sterować przy użyciu klawiatury albo myszy, wydawać im polecenia samodzielnie lub też zrzucić część odpowiedzialności na sztuczną inteligencję i kazać magowi, aby automatycznie leczył kompanów, gdy ich zdrowie spadnie do 30 punktów; rycerzowi zaś polecić, by od razu po dostrzeżeniu przeciwnika rzucał się nań z mieczem. Dotyczy to każdego z trzech stopni trudności rozgrywki.
Wojownicy wspierający głównego bohatera nie mogą zginąć, a jedynie stracić przytomność do końca bitwy – po zakończeniu walki załoga z powrotem staje na nogach, zazwyczaj jest jednak poważnie ranna i wymaga odpoczynku. Znacznie gorzej mają oponenci, którzy w finałowej fazie starcia padają w widowiskowy sposób za sprawą ciosu o sugestywnej nazwie death-blow. Jeszcze przed dekadą nazwalibyśmy go po prostu fatality, wspominając z rozrzewnieniem sagę Mortal Kombat – w gruncie rzeczy chodzi o to samo – by gracz miał satysfakcję z efektownego posłania wroga na tamten świat.

Eksploracja zamku po uporaniu się z potworami nie nastręcza większych trudności. Praca kamery funkcjonuje bez zarzutu, więc możemy dowolnie zbliżać i oddalać widok pokrętłem myszy, a także obracać go tak, by w pełni korzystać i z walorów rzutu izometrycznego, i z dobrodziejstw zrealizowanego na modłę World of Warcraft TPP. Używając widoku zza pleców, trzeba wykazać się przezornością przy przełączaniu postaci, bo o ile podziwianie figury zgrabnej elfki raczej nikomu nie zaszkodzi, to już patrzenie na ogon wielkiego bydlęcia, jakim jest Mabari, skutecznie ostudzi zapał nawet najodważniejszego rycerza (o tych mniej odważnych już nie wspominając). Psy bitewne, mimo że sięgają innym co najmniej do pasa, są jednymi z normalniej wyglądających stworzeń w świecie Ferelden. Jak obiecują autorzy, niejednokrotnie skorzystamy z ich radosnego szczekania, by wprowadzić zamęt w szeregach przeciwnika i pozbyć się kilku pikinierów albo sprowadzić do parteru wałęsających się po lesie jeźdźców
Wśród szczególnych istot, jakie zobaczymy w Dragon Age, nie zabraknie także tytułowych smoków. Zabawne, że póki co nikt ich na dobrą sprawę nie widział, ale BioWare utrzymuje, że zionące ogniem kreatury na pewno pojawią się w bestiariuszu i bez wątpienia dadzą nam nieźle popalić. Ugaszenie ich zapału wymagać zaś będzie nie tylko świetnej drużyny, ale i skutecznej taktyki oraz odrobiny szczęścia.