autor: Szymon Liebert
NecroVision - przedpremierowy test - Strona 3
Na gliwickiej Farmie 51, mieszczącej się w samym sercu pozornie sennego i leniwego Śląska, powstaje produkt niezwykły – prawdopodobnie jedna z najdynamiczniejszych gier akcji w całej historii pecetów.
Przeczytaj recenzję NecroVision - recenzja gry
Przede wszystkim w grze można wyprowadzać kombinacje ciosów. Brzmi to być może odrobinę dziwnie, bo w końcu to gra FPP, jednak w praktyce sprawdza się zupełnie nieźle. Motyw wynika także z pewnej dwoistości zamierzeń. Z jednej strony twórcy zaznaczają, że sporo elementów zostało odwzorowanych zgodnie z realiami (np. walka wręcz kolbą czy bagnetem), podczas gdy inne są oczywiście czysto abstrakcyjne. Podejście do realizmu ładnie podsumowuje pewna zasłyszana anegdota. Według niej po pokazaniu pierwszej wersji NecroVision grupie fanów część z nich wystosowała uwagę, że jeden z najpotężniejszych karabinów w grze jest zbyt ciężki, aby żołnierz mógł go jednocześnie nosić i zeń strzelać. Autorzy oczywiście przyznali rację i wyrazili ubolewanie nad własną pomyłką, po czym na przekór zaimplementowali możliwość używania dwóch takich karabinów jednocześnie. Stąd też mało realistyczne sekwencje ciosów nikogo nie powinny dziwić i naprawdę dobrze, że znalazły się w grze.

Wspomniane kombinacje dzielą się właściwie na dwa typy. Pierwszy odpowiada za specjalne pojedyncze ataki – strzał w głowę, usmażenie wroga miotaczem itd. Drugi to już właściwe combosy – wyprowadzamy je przez wykonywanie sekwencji ciosów, przy czym często liczą się zarówno uderzenia „bronią białą” (kolbą, bagnetem) czy kopniaki, jak i strzały z pistoletów oraz karabinów. Możemy wiec odrzucić wroga kopem, po czym nafaszerować lecącego delikwenta ołowiem, co zostanie podsumowane odpowiednim komentarzem (krwisty napis na górze ekranu). Podstawowe kombinacje wykonamy, wciskając dwukrotnie jeden z klawiszy ataków. Chociaż poszczególne sekwencje mają dość zabawne nazwy, to ich funkcja nie jest czysto estetyczna – nabijają wskaźnik tak zwanej furii, dzięki której otrzymujemy dostęp do specjalnych umiejętności wampirów oraz chociażby spowolnienia czasu (wielokrotnie ratującemu sytuację).
Powyższa mechanika zabawy jest więc dość rozbudowana i na początku może sprawić pewne trudności w opanowaniu – wykonywanie niektórych sekwencji w sporej grupie wrogów bywa kłopotliwe. Z czasem przyswajamy jednak różne kombinacje i przedzieranie się przez hordy pomiotów z piekła rodem staje się przyjemnością. Oczywiście, o ile gramy na łatwym poziomie trudności. Normalny jest już sporym wyzwaniem, a wysoki, jak stwierdził jeden z twórców, istnym koszmarem. Tym samym produkcja zaoferuje wyzwanie nie tylko dla mniej utalentowanych zręcznościowo graczy, ale również dla prawdziwych wymiataczy. Ważne jest to, że będzie można na przykład przejść grę na łatwiejszym poziomie, odblokowując pewne plusy i bonusy, by później zmierzyć się z kampanią przy trudniejszych ustawieniach, wykorzystując już od początku zdobyte uprzednio dodatki.