Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 17 grudnia 2008, 15:35

autor: Marcin Konstantynowicz

Ghostbusters: The Video Game - zapowiedź

„Kiedy coś dziwnego czai się w sąsiedztwie – kogo wezwiesz? Pogromców Duchów!” Już niedługo powrót legendy – specjalnie dla graczy!

Przeczytaj recenzję Ghostbusters: The Video Game - recenzja gry

Artykuł powstał na bazie wersji PS3.

Powrót legendy

Każdy chyba zna Pogromców Duchów. Chcąc nie chcąc, w okresie Świąt przeważnie przed lub po Kevinie samym w domu oglądamy zmagania dzielnych naukowców z groteskowym Piankowym Marynarzykiem, moją ulubioną glutoplazmą i Złym (przez duże „Z”) Vigo, nie wiem jak Wam, ale mnie Pogromcy zawsze się podobali. Czego by o tym filmie nie powiedzieć – dialogi, postacie, klimat i humor są niepowtarzalne.

Od jakiegoś czasu powstaje coś, na co wielu czeka z niecierpliwością. Mowa o Ghostbusters: The Videogame, czyli… grze na motywach filmu, tworzonej przez Terminal Reality. Warto zwrócić uwagę na słowo „powstaje”, gdyż przez pewien czas wydawało się, że projekt zostanie porzucony (po fuzji Activision i Vivendi gra poszła do kosza), na szczęście wskrzesiło go Atari (podobno zamieszane były w to duchy), dzięki czemu gra nadal jest w produkcji.

Co można powiedzieć o Ghostbusters: The Videogame? Na pewno zobaczymy czwórkę znanych z filmu bohaterów. Cudowne jest to, że w projekt zaangażowani są aktorzy. Tak, ci aktorzy – Dan Aykroyd, Bill Murray, Harold Ramis i Ernie Hudson, którzy ponownie wcielili się w swoich filmowych bohaterów – tzn. podłożyli głosy oraz użyczyli twarzy (co od razu widać!). Pojawi się też szereg drugoplanowych postaci i chyba tylko babcia Ripley (Sigourney Weaver) wykręciła się innymi zobowiązaniami. Aykroyd i Remis ponownie napiszą scenariusz. Dlaczego ponownie? Bo to oni są autorami filmowej fabuły. Co to oznacza? Warto przypomnieć sobie którąś z części, pełnych docinków i ciętych ripost. Jeśli choćby tylko to miało się powtórzyć w grze, to już jestem na tak! Zresztą widać pierwsze oznaki tego, że będzie dobrze. Wystarczy zaznaczyć, że w momencie startu gry taki np. Gozer, który był postrachem całego jabłkowego miasta, stał się ikoną popkultury. Naprawdę wierzę, że pomimo upływu lat dalej będziemy mieli do czynienia z tą samą dozą ironii i dystansu.

Czy my się przypadkiem nie znamy z kursu francuskiego?

W Nowym Jorku to mają fajnie…

Autorzy starają się, by gra jak najbardziej przypominała obie części filmu, wyciskając z graczy nostalgiczne łzy. Jak dla mnie są na dobrej drodze. Akcja rozpoczyna się rok po szaleńczym rajdzie Statuą Wolności przez Manhattan i pokonaniu Złego (przez duże „Z”) Vigo, którego uduszono, połamano kołem, rzucono na pożarcie dzikim psom, a na koniec spalono (czy jakoś tak). Pogromcy Duchów dostają do pomocy kolejną osobę – gracza. Zostajemy zatrudnieni, aby przetestować nowe bajery, które opracowali nasi nowi szefowie i jesteśmy określani jako spec od broni. Przy okazji gubimy starego przyjaciela, na dodatek nasila się aktywność wszelkiego rodzaju duchów i zjawisk duchopodobnych. Wszystko zaczyna się na wystawie poświęconej Gozerowi (główny zły z pierwszej części filmu). Ludzie zachowują się standardowo – jak trwoga, to do Boga. W tym przypadku do Pogromców Duchów.

Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2
Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2

Przed premierą

Drugi rok z rzędu Ubisoft pokazuje na E3 świetne trailery Beyond Good & Evil 2. Problem polega na tym, że to czyste CGI, na podstawie którego nie da się niczego powiedzieć o samej grze. My mieliśmy możliwość zobaczenia gameplaya z BG&E2.

Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi
Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi

Przed premierą

Escape from Tarkov zapowiada się na najbardziej realistyczny symulator przebywania na nieprzyjaznym terenie. Mechanizmy zabawy są bardzo proste – największe przeszkody czają się zupełnie gdzie indziej.

Analizujemy Escape from Tarkov – czy The Division ma się czego obawiać?
Analizujemy Escape from Tarkov – czy The Division ma się czego obawiać?

Przed premierą

Podczas gdy wszyscy sugerują ucieczkę, my wracamy do Tarkova, by przeanalizować wysyp informacji na temat tej gry. Informacji wskazujących na produkt imponujący w wielu aspektach, ale i coraz bardziej niszowy, coraz mniej przystępny dla większości graczy.