autor: Marek Czajor
Space Siege - przed premierą - Strona 3
Nadchodzi nieskrępowana strzelanina cRPG w iście konsolowym stylu - z mnóstwem broni, implantów i złych Obcych.
Przeczytaj recenzję Space Siege - recenzja gry
Nabywanie i rozwijanie umiejętności specjalnych poskutuje, oprócz zwiększenia twojej tężyzny fizycznej i wytrzymałości, również możliwościami nękania kosmitów specjalnymi atakami. Będą to wyjątkowo efektowne (wywołujące rozbłyski na pół ekranu) i zabójcze specjale (np. wywołanie zmiatającej wszystko wokół burzy wyładowań elektrycznych). Oczywiście, ataki specjalne nie będą dostępne w dowolnej chwili, lecz dopiero po zapełnieniu się specjalnego wskaźnika. Warto je będzie zachować i aktywować głównie w starciach z „grubszym zwierzem”.

Napisałem na początku, że Walker zwalczał będzie Obcych prawie sam. To „prawie” oznacza po pierwsze: resztki słabo walczącej załogi, które będziesz spotykać w trakcie eksploracji statku; po drugie: twojego robota bojowego HR-V (lub bardziej pieszczotliwie – Harvey’a), realnie wspomagającego cię w walce. Ta pomarańczowa kupa żelastwa jest naprawdę skuteczna i aż żal, że nie można będzie się w nią wcielić. Będziesz mógł za to wydawać Harvey’owi rozkazy i rozbudowywać jego arsenał. To i tak dużo, zważywszy że twój mechaniczny kumpel bez szemrania wlezie na rozkaz w największą nawet gęstwinę Obcych nie mając ci za złe, że głównie ubezpieczasz tyły.
Muszę rzucić parę słów o sterowaniu bohaterem. Głównymi atrybutami kierowania Sethem są: mysz w łapie, kursor na ekranie i point’n’clickowy interfejs. Myszką będziesz robił wszystko: kierował ruchami postaci, namierzał cele, grzebał w inwentarzu, korygował ustawienia kamery itd. Przyznam się, że nie lubię tego typu rozwiązań w strzelankach. W przygodówkach – owszem, ale nie w strzelankach! Pociechą jest fakt, że nawet jeżeli w wyniku początkowych kłopotów ze sterowaniem co rusz będziesz ginąć, nie ujrzysz napisu „game over”. W Space Siege nie da się definitywnie opuścić tego padołu. Po zgonie po prostu wrócisz do ostatniego aktywnego checkpointa i zaczniesz kontynuować przygodę. Troszku za łatwo się przez to robi, ale to już taki trend dzisiaj.