autor: Bartłomiej Kossakowski
Blue Dragon - testujemy przed premierą - Strona 3
Blue Dragon miał być pierwszym japońskim erpegiem godnym konsol nowej generacji. Nazwiska twórców, ich wypowiedzi, publikowane w sieci i pokazywane na konferencjach screeny i filmy mogły rozpalić wyobraźnię niejednego gracza.
Przeczytaj recenzję Blue Dragon - recenzja gry
Przedszkolaki w akcji
Jeszcze jednym zarzutem (tym razem nie pochodzącym ode mnie, a od redakcyjnych kolegów, którzy podczas testów zerkali mi od czasu do czasu przez ramię) jest to, że Blue Dragon to gra infantylna do bólu. Jeśli do tej pory nie lubiliście nieco naiwnych japońskich opowieści o nastoletnich bohaterach z wyraźnie zarysowanymi cechami charakteru, to BD nie zmieni waszego podejścia. Gdy podejdziecie do gry z odpowiednim dystansem albo takie historie jeszcze wam się nie przejadły, będziecie chłonąć fabułę i cały ten świat z wypiekami na twarzy, bo autorzy trzymają się konsekwentnie raz obranej konwencji, a Blue Dragon jest grą taką, jaką od początku miał być: fantastycznie bajkową, ciepłą, pozytywną i utrzymaną w stylistyce znanej z anime dla nastolatków. Ale jeśli czekacie na coś bardziej dojrzałego, zawsze pozostaje kolejna gra, którą tworzy Sakaiguchi – Lost Odyssey.

Blue Dragon zaczyna się od animowanej scenki, podczas której słychać graną na pianinie, spokojną, rozleniwiającą melodię i widać głównego bohatera tej opowieści: szesnastolatka imieniem Shu. Chłopiec beztrosko wyleguje się przy młynie, pochłaniając zachłannie promienie słoneczne. Atmosfera sielanki trwa jednak tylko chwilę. Dosłownie na moment przejąłem nad nim kontrolę, by odbiec w bliżej nieokreślonym kierunku, na ekranie pojawiło się logo gry, a ja przeniosłem się w sam środek akcji. Zamieszkiwaną przez nastolatka wioskę od jakiegoś czasu nawiedzają bowiem tajemnicze złe moce. Wróciły. W spokojnym przed chwilą miejscu robi się ciemno, budynki prawie przewracają się od wiatru. Niektórzy ludzie wpadają w panikę, inni się modlą. Pojawia się Shu. Następne kilkanaście minut to pojedynek z tajemniczym lądowym rekinem, pobudka w dziwnych ruinach, przedstawienie się pozostałych bohaterów (spokojny i sceptyczny Jiro oraz energiczna Kluke) i głównego złego (karzeł imieniem Nene), podróż statkiem kosmicznym i w końcu wydarzenie, które zmienia życie Shu już na zawsze: połknięcie kuli światła, która sprawia, że jego cień ożywa i przybiera postać Niebieskiego Smoka.