autor: Marek Grochowski
Need for Speed ProStreet - zapowiedź - Strona 4
Pomimo tego, że Carbon, ostatni twór kanadyjskiego oddziału EA, sprzedał się doskonale, jego twórcy postanowili zerwać wreszcie z ideą nielegalnych wyścigów. Czy oznacza to koniec ich widowiskowej serii? Przekonamy się grając w Need for Speed Pro Street.
Przeczytaj recenzję Need for Speed ProStreet - recenzja gry
W ramach picowania bryk autorzy oddadzą nam do dyspozycji ponad 1000 odmiennych części, produkowanych przez 250 odrębnych firm (120 z nich podpisało już stosowne umowy z deweloperami). Zakupione elementy powkładamy do 90 miejsc w naszym wozie, starając się, aby zastosowane felgi, opony czy klocki hamulcowe pasowały do wyścigu, w którym zamierzamy wziąć udział. Rolę odgrywać będzie nawet materiał, z jakiego wykonano podzespół. Dla zwiększenia naszego komfortu psychicznego pojawi się ponadto możliwość zakupu klatki bezpieczeństwa, choć niewiadomo, czy jej działanie na cokolwiek się zda, gdy uderzymy w bandę z prędkością grubo przekraczającą 250 km/h. O wiele lepiej będzie więc zainwestować od razu w rzeczy przeznaczone dla etatowych dawców narządów – mocniejsze turbiny, instalację podtlenku azotu czy nadanie naszemu cacku opływowego kształtu.

Korekt w wyglądzie samochodu dokonamy przy użyciu znanego z Carbona narzędzia o nazwie Autosculpt. Z jego pomocą własnoręcznie wyrzeźbimy otwory w masce, przemodelujemy nieco zderzaki i zmienimy szerokość spojlerów, byleby tylko poprawić parametry wozu (wagę, przyczepność, pracę silnika, prędkość maksymalną itp.) przed Driftem, Dragiem itp. Efekty naszych eksperymentów widoczne będą w postaci wskaźników umieszczonych na czerwono-zielonych suwakach, toteż w mig zobaczymy, czy przypadkiem nie zabrnęliśmy za daleko i nie zrobiliśmy ze swojego sportowego auta stabilnego, aczkolwiek nieco zbyt wolnego traktora.
Po zaprogramowaniu ustawień przyporządkujemy je wybranemu pojazdowi, a w razie niezadowolenia z własnych umiejętności mechanicznych skorzystamy ze schematów udostępnionych w sieci przez innych graczy. Kanadyjczycy zadbają również o to, by Pro Street stanowił wyzwanie nie tylko dla niedzielnych graczy, ale także dla tych, którzy wciskają czasem hamulec i wiedzą, jak obsługiwać skrzynię biegów. Właśnie z myślą o bardziej wymagających klientach, obok stylu arcade, powstaje równolegle drugi, realistyczny model jazdy, w którym to dane nam będzie obejść się bez ABS-ów, kontroli trakcji i innych, niepotrzebnych diod, robiących z tablicy rozdzielczej choinkę.