BioShock - już graliśmy! - Strona 6
Bioshock to bardzo dobra strzelanina, której zaletą jest mroczny klimat, a także interesująco zapowiadająca się fabuła. Produkt nie jest pozbawiony wad, ale i tak bez wątpienia warto na niego poczekać.
Przeczytaj recenzję BioShock - recenzja gry
Podsumowanie
Na temat oferowanej przez grę grafiki nie będę się w tym miejscu rozwodzić, gdyż możecie sami wyrobić sobie zdanie o niej, oglądając statyczne obrazki oraz sporą kolekcję filmów, przedstawiających fragmenty rozgrywki. Pochwalę natomiast autorów oprawy dźwiękowej, którzy wykonali fenomenalną robotę. To właśnie to, co dane nam będzie usłyszeć podczas zmagań, w dużej mierze decyduje o świetnym klimacie Bioshocka. Przede wszystkim wyróżniają się tu mrożące krew w żyłach opowieści byłych pracowników kompleksu, które ujawniają nam kolejne elementy ponurej historii o upadku Rapture. Nagrania dostępne na taśmach magnetofonowych porozrzucane są w różnych częściach podwodnego „raju”. Oprócz tego towarzyszyć nam będzie cała plejada jęków i wrzasków, jakby co najmniej obdzierano kogoś żywcem ze skóry. Autorzy skutecznie podnoszą w ten sposób poziom adrenaliny i przygotowują gracza na nieuniknione starcie z nieznanym. Jeśli byłem w stanie poczuć klimat Bioshocka przy totalnie niesprzyjających warunkach (hałas podczas pokazu, mnóstwo ludzi krzątających się obok), to nie wyobrażam sobie, jak wielkie wrażenie zrobi na mnie gra w domowym zaciszu, w mroku i ze słuchawkami na uszach.

Generalnie trudno oceniać całość przez pryzmat fragmentu gry, który zaserwowano nam podczas pokazu, ale mimo wszystko można pokusić się o próbę podsumowania kilkuletnich starań pracowników firmy Irrational Games. Po spędzeniu około trzech godzin z programem stwierdzam, że Bioshock to bardzo dobra strzelanina, której zaletą jest mroczny klimat, a także interesująco zapowiadająca się fabuła. Produkt nie jest pozbawiony wad (mini-gra związana z hackowaniem urządzeniem, uproszczenia w stosunku do drugiego System Shocka), ale i tak bez wątpienia warto na niego poczekać.
Zanim wyruszyłem do Nowego Jorku, aby zapoznać się z Bioshockiem, produkt ten był jednym z najważniejszych tytułów, na jakie ostrzyłem sobie zęby w bieżącym roku. Po pierwszym kontakcie z programem zainteresowanie nim nie osłabło – wręcz przeciwnie. Szczerze powiedziawszy, już nie mogę się doczekać, gdy ponownie udam się do Rapture, aby siać śmierć i zniszczenie wśród opętanych mieszkańców podwodnego miasta...
Krystian „U.V. Impaler” Smoszna