autor: Marek Czajor
Colin McRae: DiRT - przed premierą - Strona 2
Szykuj się na szaloną jazdę poprzez pełne kurzu, piachu i błota bezdroża, wypełnione pagórkami, poprzecinane dolinkami, upstrzone zaroślami.
Przeczytaj recenzję Colin McRae: DiRT - recenzja gry
Prace nad AI wirtualnych kierowców idą w tym kierunku, by każdy z nich mógł pochwalić się własnym, unikalnym stylem jazdy. Jeśli sztuka ta się uda, w czasie zmagań trafisz na rozmaite, czasem dość niebezpieczne „indywidua”. Jedni mistrzowie kółka bowiem jeździć będą grzecznie, dostosowując technikę kierowania do szybkości pojazdu. Inni – wariaci, gnać będą ostro do przodu bez oglądania się na rywali. Z tymi drugimi nie będzie lekko, bo w odróżnieniu od poprzednich Colinów, tutaj pojazdy będą mogły uderzać o siebie nawzajem. A co oznacza zdradliwy „bodiczek” w tylni błotnik przy prędkości 150 km/h, nie muszę chyba nikomu mówić.

Jeżeli chodzi o dostępne w grze samochody, nie jest jeszcze znana pełna lista pojazdów. W ostatnim Colinie była do wyboru całkiem przyzwoita liczba 35 różnych modeli pojazdów, teraz autorzy obiecują jeszcze więcej. Na pewno będzie do dyspozycji wiele licencjonowanych, znanych już z poprzednich edycji aut producentów pokroju Subaru, Forda, Mitsubishi, Citroena, Suzuki czy Nissana. Nie zabraknie też całkiem nowych modeli, jak przykładowo: Mitsubishi Lancer Evolution IX czy Toyota Celica GT. Do odcinków specjalnych służyć mają potężne bolidy klasy 850 bhp, w terenie zaś sprawdzą się maszyny klas Super Buggies i Pro-4 Trucks. Tak, z pewnością będzie czym pojeździć.
Na potrzeby DIRT: Colin McRae Off-Road powstał NEON – tworzony 1,5 roku przez 30-osobowy zespół ludzi silnik graficzny. Ma się to przełożyć na zupełnie nową, doskonałą jakość obrazu i animacji w grze. Wiem, co teraz pewnie powiesz: „bla bla bla, każdy tytuł jest tak zapowiadany, a potem co? Bryndza!”. Zgadza się, ale jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że gra od początku robiona była pod konsole nowej generacji (wersja na PC została zapowiedziana znacznie później), to chyba można autorom wierzyć na słowo. Nie ma wprawdzie w sieci (oprócz garści screenów) żadnej multimedialnej prezentacji Colina, ale nawet na podstawie obrazków widać, że nadchodzi nowa jakość.