autor: Dawid Mączka
World in Conflict - zapowiedź - Strona 3
Wspaniała grafika, niesamowity silnik odpowiadający za zniszczenia, analizujący wszystko w czasie rzeczywistym, ciekawe podejście do gatunku RTS-ów. Naprawdę warto czekać.
Przeczytaj recenzję World in Conflict - recenzja gry
Jako że gra rozgrywa się w klimatach alternatywnego konfliktu zbrojnego poprzedzonego Zimną Wojną, nie mogło zabraknąć broni atomowej. I tutaj czeka na nas największa niespodzianka. W tej grze korzystanie z bomby atomowej będzie wyznaczało nowe standardy w grach komputerowych. Zacznijmy jednak od początku. Ataki takie jak zrzut napalmu, spadochroniarzy czy głowic nuklearnych będzie można wykonać, jeżeli zdobędziemy odpowiednią ilość punktów Tactical Aid. Za co je dostajemy? Za leczenie własnych jednostek, za likwidowanie jednostek wroga, za wykonywanie misji pobocznych. Wróćmy do samego wybuchu bomby atomowej. Wygląda po prostu fenomenalnie. Ładunek zostaje zrzucony, podczas upadku wybucha, drzewa wyginają się od fali uderzeniowej, na ekranie pojawiają się rozmycia, nadające niesamowitego realizmu. Fala niszczy budynki i nasze jednostki znajdujące się pobliżu. Wpływa także na teren większej części mapy, na której przyjdzie nam walczyć. Przy tym powstaje miły dla oka, wielki grzybek. Co ciekawe, podczas wybuchu chmury na niebie także ulegają modyfikacjom i zostają odrzucone od epicentrum wybuchu. Warto wspomnieć, że chmury to nie dwuwymiarowe tekstury, a trójwymiarowe obiekty. Po samym wybuchu nuklearnym, pewien określony obszar terenu będzie skażony, jeśli poślemy tam jednostki, będą stopniowo ulegały niszczeniu.
Warto teraz powiedzieć dwa słowa o grafice i silniku, który napędza World in Conflict, a jest o czym mówić. Grafika wygląda po prostu fenomenalnie, nie ma żadnego pójścia na ustępstwa, wszystkie elementy w grze są trójwymiarowe. I wszystkie obiekty można dowolnie niszczyć. Przykład? Spal las, aby obejść miasto i zajść od tyłu swego przeciwnika. Proste i genialne? Jak najbardziej. Ogólnie poziomem destrukcji produkcja studia Massive przywodzi na myśl genialną Company of Heroes. Wspaniałe, ostre tekstury sprawiają, że gra zapowiada się naprawdę nieźle. Wybuchy wyglądają po prostu cudownie. Gęste kłęby dymu rozwiewane przez wiatr. A wszystko to analizowane w czasie rzeczywistym, nie ma gotowych animacji, na których wybuchający czołg zawsze rozpada się tak samo. Jednostki jak i otoczenie jest pełne szczegółów, samochodów, domów, drzew, ogródków, wszystko wygląda dokładnie tak, jak powinno. Do tego kamera, którą możemy dowolnie manipulować, przybliżać, oddalać, obracać o 360 stopni.
Gra zapowiada się jednym słowem, fenomenalnie. Ci, którzy jeszcze nie podzielają mojego entuzjazmu, proszeni są o przeanalizowanie trailerów. Wspaniała grafika, niesamowity silnik odpowiadający za zniszczenia, analizujący wszystko w czasie rzeczywistym, ciekawe podejście do gatunku RTS-ów. Naprawdę warto czekać.
Dawid „Taikun” Mączka
NADZIEJE:
- fenomenalny silnik graficzny;
- ciekawe podejście do tematu;
- gra może stać się nowym StarCraftem rozgrywek multiplayer;
- ciekawa fabuła pisana przez profesjonalistę;
- to przecież Massive Entertainment.