autor: Wojciech Gatys
Frontlines: Fuel of War - zapowiedź - Strona 3
W swoich cieplutkich biurach w Nowym Jorku, spece z Kaos Studios przygotowują nam coś, co według nich zmieni oblicze wieloosobowych (i nie tylko) strzelanek.
Przeczytaj recenzję Frontlines: Fuel of War - recenzja gry
Obie strony występujące w grze wyglądają odmiennie i mają też różne podejście do konfliktu zbrojnego. Nikogo chyba nie zdziwi, że Amerykano-Europejczycy są bardziej finezyjni, stawiają na nowinki technologiczne, atak z zaskoczenia i wyspecjalizowane służby specjalne. Towarzysze Putina i miłośnicy ryżu wolą brutalną siłę, przewagę liczebną i potężne czołgi. Oczywiście po obu stronach znajdziemy też szeroki wybór śmigłowców, dżipów i pojazdów opancerzonych.

W multiplayerze najciekawszym i najważniejszym trybem ma być Frontline – pomysł producentów na wprowadzenie odrobiny świeżości do gier typu Battlefield. To swojego rodzaju wariacja na temat Conquesta – przejmujemy kolejne, wytyczone punkty strategiczne, jednak możemy wybrać, który z nich w chwili obecnej jest najważniejszy. Zdobycie takiego punktu otwiera kilka kolejnych i to nasz zmysł taktyczny musi nam podpowiedzieć, który z nich najlepiej wybrać jako cel kolejnego ataku. Podobno projektanci z Kaos Studios przestudiowali zapisy dotyczące bitew, które rozegrały się w rzeczywistości i ten pomysł jest najbliższy rzeczywistej taktyce, stosowanej na polu walki. W czasie drugiej wojny światowej, podczas wyzwalania Kuwejtu czy wojny w zatoce, tak właśnie działali amerykańscy stratedzy – wytyczali linię frontu, wyznaczali najważniejsze cele, a kiedy te zostały zdobyte – kreślili kolejną linię i umieszczali na niej kolejne obiekty do zdobycia przez swoich żołnierzy. Stąd i nazwa trybu oraz całej gry – Frontline.

Żadna battlefieldopodobna produkcja nie może się obyć bez klas postaci. Oczywiście nie inaczej jest w Fuel of War – projektanci postanowili dać nam do wyboru sześć specjalności, z których każda przydaje się w innych warunkach. Mamy więc zwykłego żołnierza (klasa uniwersalna), gościa z ciężkim karabinem maszynowym, snajpera, przeciwpancerniaka, komandosa (wyposażonego w ładunki C4) oraz specjalistę do walki na bliską odległość, który wesoło wymachuje potężnym szotganem. W takim towarzystwie chyba będziemy się mogli poczuć bezpiecznie, a klasy możemy dowolnie zmieniać przy każdym kolejnym spawnie.