autor: Emil Ronda
Burnout Revenge - testujemy przed premierą - Strona 5
Najładniejsza gra na PS2 – bez dwóch zdań. Silnik graficzny pokazuje, jak wielkim jest osiągnięciem koderów, a walka na trasie jest w Burnout: Revenge piękna i zacięta jak nigdy dotąd!
Przeczytaj recenzję Burnout Revenge - recenzja gry
Pokusa, którą odrzuciłem
Byłbym się zapomniał i ukończył nowego Burnouta w tej nie do końca sfinalizowanej wersji. W momencie, kiedy otworzyły przede mną swe podwoje trasy na Dalekim Wschodzie, na których o zmroku (pora dnia zapomniana w B3 – pamiętacie NFS: Underground? zapomnijcie o nim; dopiero tu zobaczycie przepiękną feerię neonów i wieczorną grę świateł) przyszło mi dosłownie masakrować ruch uliczny występujący tu w potwornej ilości, powiedziałem sobie – dość. Ten niedokończony tryb „Crash”, tnący split-screen w trybie dla dwóch graczy, czy dosyć częste „zwisy” gry... nie wypada mi grać dalej.

Poczekam na wersję ukończoną w stu procentach i dopiero wtedy Burnout pochłonie mnie bez reszty. Jeszcze tym razem mu się nie dam, bo wiem, że będzie jeszcze lepszy, bardziej kompletny. I może wtedy nawet okrzyknę go najlepszą grą na PlayStation 2. Ale recenzji już nie napiszę. I wcale nie chodzi o to, że nie podjąłbym się tego trudnego zadania. Ja chcę w tę grę grać, a nie zastanawiać się nad nią ani chwili więcej. Wybaczcie.
Emil „Samuraai” Ronda

P.S. Moim zdaniem nie ma na konsole obecnej generacji gry, która dawałaby większy zastrzyk adrenaliny podczas zabawy. Momentami może dorównuje Burnoutowi sesja w Pro Evolution Soccer ze znajomymi w multiplayerze. Przy Burnoucie czuję, jak dostaje gęsiej skórki, albo przechodzą mnie dreszcze emocji. Dlatego uważam, że to gra prawie doskonała.
NADZIEJE:
- moja nadzieja jest ogromna – to ma być dla mnie najważniejsza gra na PS2 w tym roku;
- tryb sieciowy: w Burnout 3: Takedown wyrwał mi on ogromną ilość czasu z życiorysu. Mam nadzieję, że i tym razem to zrobi i znów uzależnię się od pięcia się po szczeblach światowego rankingu.
OBAWY:
- przerywanie graczowi zabawy w trybie „Road Rage”, gdy zdobędzie złoty medal, w „trójce” tak nie było!
- czy aby rezygnacja z polowania na mnożniki punktów w trybie „Crash” nie zlikwiduje przyjemnego taktycznego podejścia do karamboli, co charakteryzowało część poprzednią?
- obawiam się, że w następnej części nie będzie można poprawić już nic, oprócz grafiki.