autor: Szymon Krzakowski
Brothers in Arms: Road to Hill 30 - zapowiedź - Strona 5
„Brothers in Arms” nie będzie klonem „Call of Duty”, jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać, ale wprowadzi nowe i niezwykle ciekawe rozwiązania. Gracz wcieli się tu w sierżanta Matta Bakera i wyląduje w Normandii w dniu „D”.
Przeczytaj recenzję Brothers in Arms: Road to Hill 30 - recenzja gry

O realizmie słów kilka
Brothers in Arms ma być najbardziej realistycznym first person shooterem osadzonym w realiach II Wojny Światowej. Tak przynajmniej twierdzą twórcy i trudno w tej chwili tę obietnicę potwierdzić, ale mimo to przyznać trzeba, że naprawdę bardzo wiele robią w kierunku uczynienia swej gry niezwykle autentyczną.
Początkowo panowie z Gearbox Software ograniczali się wyłącznie do studiowania najróżniejszych źródeł, które miały jak najbardziej przybliżyć im wydarzenia z Normandii, ale szybko doszli do wniosku, że to o wiele za mało. Spotkania z weteranami i wizyty we Francji również nie wystarczyły. Zatrudnili więc na stałe dotychczas luźno współpracującego z nimi konsultanta historycznego – pułkownika Johna Antala, który swego czasu dowodził tysiącami żołnierzy amerykańskich i niedawno napisał kilka książek poświęconych taktyce.
John Antal nie tylko zna się doskonale na dowodzeniu ludźmi, ale na dodatek bardzo lubi gry komputerowe. Z jednej strony dba więc o zgodność Brothers in Arms z realiami historycznymi, a z drugiej robi wszystko, by grało się weń jak najlepiej. To z inicjatywy Johna Antala twórcy zabrali się m.in. do jak najwierniejszego odwzorowania warunków atmosferycznych (każdego dnia będą one dokładnie takie, jakie były w rzeczywistości), on też na jeden dzień ubrał ich w mundury i dał do ręki broń, dzięki czemu mogli przekonać się, jak wojsko wygląda z drugiej strony.
Tym jednak, co najbardziej w Brothers in Arms zachwyca, jest niezwykła wręcz dbałość o szczegóły. Twórcy obiecują – i nie ma powodów, by im nie wierzyć – że każdy niemal napotkany w trakcie rozgrywki element otoczenia faktycznie można było znaleźć w tym miejscu. Jeśli więc widzi się w oddali dom, to być może nie stoi on już tam dzisiaj, ale w 1944 roku z pewnością tam był. Randy Pitchford, prezes Gearbox Software, przyznał w jednym z wywiadów, że pracujący nad grą ludzie podczas wizyty w Normandii gotowi byli – po miesiącach spędzonych nad jej wirtualnym odpowiednikiem – prowadzić wycieczki.
Podczas tej niezwykłej podróży żołnierze Matta Bakera i on sam nie natkną się nigdy na porozrzucane tu i ówdzie apteczki, nie będą mogli też nosić ze sobą w jednej chwili więcej niż dwóch sztuk broni. Kwestią dyskusyjną pozostaje natomiast brutalność przedstawianych scen. Autorzy nie chcą co prawda, by Brothers in Arms przyćmił pod tym względem niezwykle krwawego Soldiers of Fortune, ale sami zaznaczają, że wojna nie jest dla dzieci i tym samym będą w grze momenty, których nie powinny one w żadnym wypadku oglądać.
Niektórych irytować może interfejs, a ściślej wszystkie te ikonki, celowniki i inne elementy przypominające o tym, że to ciągle gra. Wyłączenie ich nie będzie stanowiło problemu, ale dla najbardziej wymagających twórcy przygotują specjalny tryb. Po uruchomieniu go nie tylko znikną wszelkie przejawy interfejsu, ale też sama gra stanie się o wiele bardziej realistyczna i... znacznie trudniejsza. Możliwość noszenia ze sobą wyłącznie jednej broni i mniejsza wytrzymałość żołnierzy to ponoć dopiero początek.