Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać

Baldur's Gate 3 Przed premierą

Przed premierą 6 października 2020, 19:00

Baldur's Gate 3 w Early Access to na razie fundament pod wielkie RPG

Baldur’s Gate 3 we wczesnym dostępie sprawia wrażenie gry, w której zadurzą się fani serii Divinity: Original Sin i Dragon Age… ale niekoniecznie Baldur’s Gate. Tak czy owak szykuje się znakomite RPG – o ile zostanie należycie połatane.

Zapowiadana premiera gry: sierpień 2023.

Artykuł powstał na bazie wersji PC.

Myślicie, że największą kością niezgody jest tu system walki i zastąpienie aktywnej pauzy podziałem na tury? Fani oryginalnego Baldur’s Gate mogą mieć w istocie poważniejsze zmartwienia. Wyobraźmy sobie taką sytuację. Do uszu pewnego 40-latka, który już dawno temu rozstał się z grami wideo, bo dorwało go „życie” (horror, horror), dociera wieść, że właśnie ukazała się kontynuacja ukochanej gry z czasów jego młodości. Nie namyślając się długo, człowiek ów, wiedziony wezbraną w nim nagle falą nostalgii, instaluje tego całego Steama i kupuje sobie Baldur’s Gate 3. Etykieta „wczesny dostęp” nic mu nie mówi, więc nie zwraca na nią uwagi.

I wiecie, co nastąpi potem, gdy naszemu 40-latkowi już uda się wygospodarować ponad 80 GB wolnego miejsca na dysku (!) i zainstalować grę? Szok i niedowierzanie... albo przynajmniej silne uczucie zagubienia, wynikające z obcowania z czymś, co zupełnie nie przystaje do „Baldura” ze wspomnień. Znaczy, nastąpi to, jeśli komputer „seniora” w ogóle udźwignie ten tytuł – na razie Larian Studios było bardziej skupione na sesjach motion capture i modelowaniu ładnych buzi postaciom niż na optymalizacji silnika.

Zanim rzucicie kamieniem w Larian Studios, warto powiedzieć, że optymalizacja gry we wczesnym dostępie siłą rzeczy będzie kuleć. To złożony i pracochłonny proces, przeprowadzanie którego w przypadku niegotowego jeszcze produktu, gdzie bardzo wiele się zmieni, nie ma dużego sensu.

Budowanie przyjaznych relacji w drużynie nie przychodzi łatwo, a droga do romansu jest daleka… Tak, drodzy fani Dragon Age, nie przesłyszeliście się – ba, w BG3 razem z romansami będą również „momenty”.

W każdym razie 40-latek być może zaciśnie zęby, czując przypływ młodzieńczego wigoru, i postanowi sam wszystko rozgryźć, posiłkując się, jak za tych lepszych czasów, własnym rozumem i/lub instrukcją (wbudowaną w grę). Nie zważając na brak samouczka, nauczy się kontrolować drużynę w całkowicie trójwymiarowym środowisku, zgłębi działanie mnóstwa maleńkich przycisków interfejsu i zorientuje się w licznych zmianach, jakie zaszły między drugą a piątą edycją Dungeons & Dragons – w obszarze tak mechaniki, jak i samego świata... A może stanie się inaczej? Może nasz 40-latek jednak poczuje ponowny napór „życia” i koniec końców uzna, że jest już za stary na to wszystko?

Baldur’s Gate 3 we wczesnym dostępie to:

  1. prolog i pierwszy akt do przejścia;
  2. osiem ras i sześć klas (z wariantami) do wyboru przy tworzeniu postaci;
  3. mechanika piątej edycji Dungeons & Dragons naniesiona na model rozgrywki żywcem wyjęty z Divinity: Original Sin 2;
  4. stosunkowo rozległa mapa, pełna tajemnic czekających na odkrycie;
  5. setki NPC, którzy prowadzą dialogi w „filmowej” oprawie;
  6. brak samouczka i tylko jeden poziom trudności („klasyczny” – dość wysoki);
  7. dziurawa polska wersja językowa;
  8. zatrzęsienie technicznych niedoróbek.

W grze jest już obecna polska wersja językowa. Niestety, ona też wymaga poprawek – nagminnie zdarzają się błędy w terminologii, a sporo tekstów (np. treść większości książek) na razie nie ma tłumaczenia.

Divinity: Baldur’s Sin 3?

Ale co pan pleciesz o jakichś zramolałych 40-latkach – żachnie się ktoś – mów pan lepiej, jak na to Baldur’s Gate 3 mamy zapatrywać się my, wyjadacze. Dobrze. Zapytuję więc Was, wyjadaczy: czy przeszliście i polubiliście Divinity: Original Sin 2? Jeśli na jedno i drugie odpowiadacie twierdząco, już na tym etapie możecie odetchnąć z ulgą. Larian Studios osiągnęło w DOS2 rzeczy wielkie – i w zasadzie wszystko to znajduje odzwierciedlenie w Baldur’s Gate 3.

Trzy lata temu belgijscy deweloperzy pokazali, że w rękach mają fach, a w głowach całe hałdy zaskakujących, błyskotliwych pomysłów. Stworzyli przy tym RPG, które potrafi być jednocześnie kompleksowe i intuicyjne, jak również nowoczesne i zarazem wierne gatunkowej tradycji. Po BG3 na pierwszy rzut oka widać, że powstaje na tym samym fundamencie – ale parę rzeczy próbuje zrobić inaczej i potrzebuje jeszcze trochę czasu (we wczesnym dostępie), aby doszacować optymalne proporcje poszczególnych składników... jak również dokręcić śrubki, bo połowy wciąż brakuje.

Tak jak DOS2, Baldur’s Gate 3 oferuje czteroosobowy tryb kooperacji (na razie tylko sieciowy, w przyszłości także lokalny). Nie miałem jednak okazji go wypróbować.

Wczesny dostęp Baldur’s Gate 3 to na razie fundament pod wielkie RPG - ilustracja #4

O CZYM TRAKTUJE TA GRA? I ILE „BALDURA” JEST W „BALDURZE”?

Akcja toczy się jakieś dwa stulecia po wydarzeniach z pierwszego i drugiego Baldur’s Gate. Nie mamy zatem do czynienia z bezpośrednią kontynuacją i można się obejść bez znajomości poprzednich odsłon cyklu.

Naszą postać – stworzoną własnoręcznie lub wybraną spośród piątki gotowych awanturników (na tę chwilę wczesny dostęp oferuje tylko pierwszą opcję) – poznajemy, gdy tkwi porwana na statku należącym do straszliwych Illithidów, zwanych też łupieżcami umysłu. Ten stan nie trwa długo, gdyż łajba tuż po prologu ulega katastrofie w pobliżu tytułowego miasta. Nie bardzo jednak możemy cieszyć się wolnością, w głowie tkwi nam bowiem „kijanka” łupieżców – i powinniśmy szybko coś z nią zrobić, nim doprowadzi do naszej przemiany w Illithida. Tak rozpoczyna się kolejna wielka przygoda w Zapomnianych Krainach.

Zastanawiacie się, na ile opowieść w Baldur’s Gate 3 łączy się z poprzednimi częściami? Prawdę mówiąc – nie wiem. Pierwszy akt nie zdradza żadnych fabularnych powiązań; na scenie nie pojawiają się znane twarze, nawet słowo „Bhaal” nie pada ani razu (a przynajmniej mnie nie było dane go usłyszeć). Fabuła zapowiada się jednak na zawiłą i wielowątkową, więc finalna wersja gry może okazać się jeszcze pełna odwołań do klasyki. Zwłaszcza gdy rozwój wydarzeń zabierze bohaterów do Wrót Baldura.

Krzysztof Mysiak

Krzysztof Mysiak

Wpadł w sidła elektronicznej rozrywki przez starszego brata – kolekcjonera gier i gracza. Przez lata młodości nie miał własnego sprzętu nadającego się do grania, więc inwestował czas w wertowanie GOL-owskiej Wielkiej Encyklopedii Gier (i CD-Action). Swoje przeznaczenie dopełnił krótko po maturze, w 2013 roku, wysyłając CV do krakowskiej redakcji. Zdobył wykształcenie dwuklasowca – bibliotekarza/infobrokera – ale zamiast pójść w ślady Deckarda Caina czy Handlarza Cieni, wolał kontynuować karierę autora wiadomości ze świata (i nie tylko). Po paru latach wiercenia dziury w brzuchu połowie redakcji wyszarpał miejsce w gronie pracowników GRYOnline.pl i w 2017 r. przeniósł się do Krakowa. Zanim wyfrunął stamtąd do Poznania (w 2020 r.), zdążył zostać zapamiętany jako ten koleś, który bywa na tolkienowskich konwentach, jeździ paskudnym Subaru Imprezą i wywija mieczem na firmowym parkingu. Dziś z dystansu dogląda Encyklopedię Gier i Serwis Informacyjny.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Czy Baldurs Gate 2 to najlepsze RPG wszech czasów?

5,5%
Tak!
4,9%
Definitywnie!
34,3%
Absolutnie!
55,2%
A może by tak...
Zobacz inne ankiety
Widziałem Baldur's Gate 3 i już zbieram drużynę, bo jestem zachwycony
Widziałem Baldur's Gate 3 i już zbieram drużynę, bo jestem zachwycony

Przed premierą

Pamiętacie jeszcze Baldur's Gate? Nieważne, niezależnie od tego, czy jesteś weteranem, czy RPG-owym neofitą, najnowsza produkcja studia Larian nie powinna być Ci obojętna.

Baldur’s Gate 3 naszych marzeń – czego oczekujemy od powrotu legendy RPG?
Baldur’s Gate 3 naszych marzeń – czego oczekujemy od powrotu legendy RPG?

Przed premierą

Wiedzieliśmy, że Baldur's Gate powróci. Teraz, kiedy wiemy, że robi to Larian Studios, możemy odetchnąć. Jednocześnie nic nie stoi na przeszkodzie, by pogdybać i pomarzyć o tym tytule. W końcu to gra, bez której wielu z nas by tu nie było.

Diablo 4 wygląda jak Diablo, którego zawsze chcieliśmy
Diablo 4 wygląda jak Diablo, którego zawsze chcieliśmy

Przed premierą

Hell, it's about time – powiedział Findlay w zwiastunie StarCrafta 2 i ten cytat idealnie pasuje do sytuacji Blizzarda. Możliwe, że Diablo 4 będzie takim hack'n'slashem, o jakim zawsze marzyliśmy i pozwoli nam wybaczyć firmie wszystkie potknięcia.