Graliśmy w Shadow of the Tomb Raider – Lara w królestwie Majów - Strona 2
Shadow of the Tomb Raider jako zwieńczenie „trylogii narodzin” Lary Croft ma zaoferować większe zagrożenie (w postaci dżungli), sporo emocji (za sprawą bardziej dojrzałej fabuły) i ponownie położyć mocny nacisk na eksplorację zaginionych od stuleci ruin.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Shadow of the Tomb Raider – czy to już koniec Lary Croft?
Witamy w dżungli
Aby podbić stawkę, w Shadow of the Tomb Raider deweloperzy każą nam zmierzyć się z najtrudniejszym przeciwnikiem, z jakim dotychczas miała do czynienia słynna pani archeolog. Nie, nie chodzi o Zakon Trójcy (choć jest on bardzo ważnym elementem historii) – naszym największym wrogiem w tej grze ma być dżungla. Twórcy zapowiadają, że będzie ona „najważniejszą z drugoplanowych postaci”. Ma stwarzać poczucie nieustannego zagrożenia, bombardować kolejnymi niebezpieczeństwami (w zwiastunie widzieliśmy np. jak Lara stawia czoła wielkiemu lampartowi) i wywoływać ciągły niepokój.
Ale nie tylko my będziemy narażeni na tego typu atrakcje. Lara rozwinie bowiem swoje zdolności przetrwania i wytwarzania przedmiotów, aby zrobić jak najlepszy użytek z nieprzyjaznego środowiska. Gdy już nieco zadomowimy się w dżungli, stanie się ona dla nas doskonałym miejscem do ukrywania się i zastawiania pułapek. Kamuflaż z błota czy zasadzki robione z lian mają być tu równie ważnym elementem walki jak łuk czy pistolet. Dodatkowo twórcy zapowiedzieli, że nasza bohaterka, wykorzystując właśnie dżunglę, będzie mogła sama zasiać strach w sercach przeciwników – choć nie wyjaśnili, co dokładnie ma to oznaczać.

W mieście Derby w Wielkiej Brytanii znajduje się ulica Lara Croft Way, nazwana na cześć głównej bohaterki serii Tomb Raider. Zdecydowała o tym internetowa ankieta, w której udział wzięło około 30 tysięcy osób.

Do premiery zostało jeszcze trochę czasu, ale już podczas londyńskiego pokazu mieliśmy okazję zobaczyć, jakie edycje Shadow of the Tomb Raider planuje wypuścić Square Enix. Trochę ich jest – obok standardowego wydania na PC, PlayStation 4 i Xboksa One gracze będą też mogli zainwestować w cyfrową wersję deluxe, fizyczną i cyfrową edycję „Croft”, a także kolekcjonerską oraz steelbooka.
Deweloperzy zapewniają też, że wreszcie położą naprawdę duży nacisk na eksplorację ruin, grobowców i zaginionych świątyń – czego momentami brakowało w poprzednich częściach. Gra skupi się mocno na upadłych cywilizacjach dzisiejszej Ameryki Łacińskiej – w testowanym przeze mnie etapie Lara odwiedziła podziemną piramidę Majów w Meksyku, a scenariusz wyraźnie sugeruje, że zobaczymy także Peru i pozostałości po imperium Azteków. Ruin do zbadania powinno być więc całkiem sporo.
Miałem zresztą przyjemność zobaczyć jedne z nich i wrażenia są jak najbardziej pozytywne. Co prawda etap w podziemiach mógłby być nieco dłuższy, za to panuje w nim atmosfera odkrywania czegoś, co nie było widziane od stuleci. Gra wycisza wówczas przygodową ścieżkę dźwiękową i pozwala przez chwilę napawać się tym niesamowitym klimatem. Oczywiście, do pewnego momentu – bo gdy zaczniemy eksplorować, ruiny szybko uzmysłowią nam, czemu nie zostały odnalezione wcześniej. Śmiertelnie groźnych pułapek jest tu więcej, a rozgrywka wymaga niekiedy bardzo szybkiego poruszania się, by idealnie wymierzyć skok – inaczej czeka nas spadek z kilkudziesięciu metrów i powrót do ostatniego punktu kontrolnego.

Pierwsza odsłona serii Tomb Raider wyszła w 1996 roku. Gra trafiła na komputery osobiste, PlayStation i Segę Saturn.
Nowinką w Shadow of the Tomb Raider będzie spory nacisk położony na elementy eksploracji pod wodą. Podczas zaprezentowanego etapu, którego ukończenie zajęło mi około 45 minut, były dwie sekwencje, w których Lara musiała zanurkować i przepłynąć spory dystans. O dziwo, działa to naprawdę nieźle: sterowanie jest dość intuicyjne, na dnie zawsze da się znaleźć jakąś zatopioną tablicę z inskrypcjami lub materiały, no i można się też nieźle zestresować. Kierowanej przeze mnie pannie Croft dwukrotnie zdarzyło się zaklinować w wąskim przesmyku, a walka o to, by się z niego wydostać i zaczerpnąć ponownie powietrza, była prawdziwie emocjonująca.
Tym bardziej że gra nie ma zbytnich problemów z tym, by karać za źle wymierzony skok czy niedostatecznie szybki refleks. Nie twierdzę, że Shadow of the Tomb Raider będzie produkcją trudną, bo raczej się na to nie zanosi, ale plus dla deweloperów za to, że nawet we wczesnych etapach potrafią skarcić za błędy. Zginąłem nie raz i nie dwa, bo w złym momencie odczepiłem się od ściany lub zlekceważyłem ostrzeliwującego mnie przeciwnika. Jakieś tam wyzwanie zatem występuje, co dobrze wróży reszcie gry. Jeśli tylko dojdą do tego nieco bardziej skomplikowane zagadki – jestem kupiony.
O Shadow of the Tomb Raider nie da się tak naprawdę powiedzieć niczego odkrywczego. Twórcy nie próbują na siłę niczego modyfikować ani dodawać mechanik, które wywróciłyby rozgrywkę do góry nogami, ale czy to błąd? Dwie poprzednie odsłony świetnie sobie radziły z tą sprawdzoną formułą i najnowsza także zapowiada się co najmniej solidnie. A zmiana otoczenia i nieco poważniejszy, bardziej osobisty ton całej historii mogą jej w tym tylko pomóc. W Londynie zobaczyłem grę bardzo ładną oraz z dobrze wyważonymi momentami spokojniejszej eksploracji i intensywnej akcji. I przede wszystkim wzbudzającą ekscytację – a czego innego można wymagać od przygód archeolog wałęsającej się po zapomnianych przez Boga ruinach?
O AUTORZE
Z Shadow of the Tomb Raider spędziłem około 45 minut i ukończyłem jeden z początkowych etapów gry. Mimo że raczej nie powiedziałbym o sobie, iż jestem fanem tej serii, z Larą Croft widywałem się zaskakująco często – począwszy od Legendy, przetestowałem (choćby przez chwilę) każdą odsłonę cyklu, a poprzedniej części poświęciłem całkiem sporo czasu. Nie wyobrażam sobie, by z Shadow of the Tomb Raider miało być inaczej – to bardzo bezpieczna kontynuacja, ale w tym przypadku nieszczególnie mi to przeszkadza.
ZASTRZEŻENIE
Koszty wyjazdu autora na londyński pokaz gry Shadow of the Tomb Raider pokryła firma Square-Enix.