autor: Szymon Liebert
Graliśmy w Mafię III – grę sandboksową, ale wciąż klimatyczną - Strona 5
Mafia III to wielka niewiadoma dla fanów serii. Nowe tło fabularne, bardziej sandboksowa rozgrywka, inny producent – po kilku godzinach zabawy możemy rozwiać część wątpliwości.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Mafia III – klimat kontra powtarzalność i błędy
Nielegalne znajdźki. Czym byłaby Mafia bez „Playboyów”? Element, który wprowadziła druga odsłona serii, powróci w „trójce”, więc ponownie będziemy mogli gromadzić okładki słynnego magazynu. Hangar 13 postanowiło poszerzyć aspekt zbieracki o parę innych zdobyczy, jak np. albumy winylowe, modele samochodów czy obrazy. Życie kolekcjonerom ułatwi fakt, że pojawi się możliwość oznaczenia interesujących przedmiotów na minimapie, jeśli znajdziemy się w ich pobliżu.
Brutalne powalenie
Handlarz bronią oferuje nie tylko karabiny i strzelby, ale także możliwość podrasowania każdego elementu uzbrojenia, stuningowania samochodów, a nawet poprawy cech samego Lincolna. Mamy szansę zwiększyć wytrzymałość bohatera, wzmocnić zawieszenie wozu czy rozbudować magazynek broni. Część z tych opcji wymaga jednak posiadania odpowiednio dobrych stosunków z poszczególnymi sprzymierzeńcami.
W akcji Mafia III sprawdza się naprawdę nieźle, chociaż nie wprowadzono do niej żadnych szczególnie nowatorskich rozwiązań – innowacje leżą raczej we wspomnianym systemie przejmowania dzielnic (oczywiście pamiętamy, że podobne patenty posiadała seria The Godfather). W pozostałych aspektach dzieło Hangar 13 podąża utartymi szlakami. Wzorem innych bohaterów sandboksowych gier akcji Lincoln dość sprawnie pokonuje niewielkie przeciwności terenu, potrafi chować się za osłonami i lubuje się w stosowaniu „brutalnych powaleń”, najczęściej przy pomocy noża. Mafia III zawiera też typowe dla dzisiejszych gier uproszczone systemy skradania się i eliminowania oponentów po cichu – w grze funkcjonują różnokolorowe strefy, oznaczające stopień zagrożenia czy zainteresowania policji.
Występuje nawet „filtr detektywistyczny”, który podświetla wrogów i interesujące obiekty. Jak zapewne się domyślacie, wszystko to nie jest szczególnie wyrafinowane, więc często da się zabić strażnika tuż pod nosem jego kolegi albo w ogóle zamordować dwóch delikwentów w następujących po sobie animacjach, niczym Ezio Auditore da Firenze (przecież to też Włoch, na pewno należał do mafii). Z drugiej jednak strony muszę przyznać, że niektóre strzelaniny były niełatwe, a Lincoln nie jest nieśmiertelny. Liczę więc na to, że gra będzie stanowić wyzwanie.