Mass Effect: Andromeda coraz bliżej – co wiemy o kolejnym kosmicznym RPG BioWare? - Strona 4
Teoretycznie do premiery gry Mass Effect: Andromeda został niespełna rok, ale nowe dzieło studia BioWare wciąż skrywa dużo tajemnic. Na szczęście wiemy już dość, by pokusić się o wstępny obraz tego kosmicznego RPG.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Mass Effect: Andromeda – znajoma podróż w nieznane
Mostek na pokładzie Tempest wygląda zupełnie inaczej niż na Normandii. Jeśli zwiedzanie galaktyki w grze będzie miało taką formę jak na trailerach, to możemy spodziewać się niesamowitych doznań przy badaniu kosmosu.
Wypada jeszcze wspomnieć o trybie wieloosobowym. Cieszył się on niemałą popularnością w Mass Effekcie 3, a potem został z powodzeniem przeniesiony do Dragon Age: Inkwizycji, nie dziwi zatem, że BioWare nie kryło się długo z zapowiedzią multiplayera w Andromedzie. Niestety, nie dysponujemy zbyt wieloma szczegółami na ten temat. Obiecano tylko, że zabawa z innymi graczami w ogólnym zarysie będzie podobna do tej z trzeciego „Efektu masy” – więc najpewniej znowu czekają nas kooperacyjne zmagania PvE – ale okaże się bardziej dynamiczna i zaoferuje więcej swobody (czyżby szykowano rozleglejsze mapy z pojazdami?). Natomiast deweloper rezygnuje z oddziaływania multiplayera na kampanię solową – choć zamierza stworzyć pewne więzi między tymi trybami (najpewniej fabularne).
Nowa galaktyka i otwarte przestrzenie przyniosą nowe zdolności bohaterom, np. skok odrzutowy zakończony potężnym biotycznym uderzeniem.
Na koniec pozostaje kwestia warstwy technologicznej. Od dawna wiadomo, że Andromedę będzie napędzać słynny silnik Frostbite (znany chociażby z Battlefieldów i Dragon Age: Inkwizycji), a to pozwala oczekiwać bardzo ładnej oprawy graficznej, nieokupionej przesadnie wysokimi wymaganiami sprzętowymi. Co zabawne, mimo że nie wiemy jeszcze, jak tak naprawdę wygląda rozgrywka w omawianym tytule, już teraz BioWare podaje przybliżoną specyfikację. Do cieszenia się grą będziemy potrzebować podobnego komputera jak w przypadku Star Wars: Battlefront – przypomnijmy, że strzelanka studia DICE wymaga (mowa o minimalnej specyfikacji) Core i3 6300T, 8 GB RAM-u i karty graficznej klasy GeForce GTX 660. Co się zaś tyczy grafiki jako takiej, to oprócz ładnych postaci czy efektów Frostbite pozwala spodziewać się także otoczenia podlegającego w mniejszym lub większym stopniu destrukcji (liczyłbym przynajmniej na rozpadające się pod ostrzałem osłony).
Na wielu materiałach pojawia się pancerz N7. Czyżby bohater, choć mniej sławny i doświadczony na starcie niż Shepard, mimo wszystko też należał do tej elitarnej ludzkiej jednostki?
Podsumowując, Mass Effect: Andromeda wciąż bardziej chowa przed nami swoje atuty, niż je odsłania, niemniej można powiedzieć, że mamy już ogólne pojęcie o kształcie tej gry. Z pewną dozą ostrożności da założyć, że oto nadchodzi pozycja zawierająca wszystkie fundamentalne elementy, za które pokochaliśmy poprzednie odsłony serii, ale jednocześnie oferująca pewne innowacje wypróbowane wcześniej w Dragon Age: Inkwizycji – na czele ze światem o bardziej otwartej strukturze. Czy faktycznie powinniśmy bać się tego nacisku na eksplorację? Ufam, że BioWare ma dość wyczucia, by nie powtórzyć błędów ze swojego poprzedniego dzieła. A jeśli nawet, to przynajmniej wierzę, że jeżdżenie Mako w Andromedzie nie może okazać się jeszcze bardziej pozbawione polotu niż w pierwszym Mass Effekcie. Zresztą powinniśmy przekonać się o tym niebawem. O ile premiera tej gry nadal planowana jest na pierwsze miesiące 2017 roku, porządnego pakietu informacji i gameplayu wypada się spodziewać już podczas sierpniowych targów gamescom, a w najgorszym razie w listopadzie, przy okazji Dnia N7. Tak czy inaczej, długie oczekiwanie na czwartą odsłonę tej wspaniałej serii kosmicznych RPG powoli dobiega końca...
Krzysztof Mysiak | GRYOnline.pl