Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 7 lipca 2015, 16:53

Metal Gear Solid V: The Phantom Pain - idealne połączenie sandboksa i skradanki? - Strona 2

Dziś mija dokładnie 28 lat od premiery pierwszej gry z serii Metal Gear. Przez ten czas cykl przeszedł wiele zmian, ale też zyskał grono fanatycznych wyznawców. "Piątka" spróbuje otworzyć się też na miłośników skradanek, którzy MGS-a nie znają.

Kompani mogą zdawać się tylko ułatwieniem, ale tak naprawdę są integralnym elementem rozgrywki.

Kompania braci z psem i ponętną snajperką

Mniej skrupulatni gracze nie będą karani za niedokładne przygotowanie ekipy w bazie, bo jeszcze w śmigłowcu, w drodze na miejsce zrzutu, będziemy mieli okazję poczynić ostatnie poprawki. Same przygotowania, poza analizą mapy na naszym wielofunkcyjnym iDroidzie i doborem rynsztunku, zakładają też wybór kompana. Nowością w serii ma być „buddy system”, który pozwoli na wsparcie określonych członków naszej małej armii. Ku radości fanów skradania i mało wybaczającej rozgrywki nasi podopieczni nie okażą się nietykalnymi NPC z jednostajną sztuczną inteligencją. Będziemy ich kontrolować za pomocą rozkazów, a każdy z nich ma posiadać swoje mocne i słabe strony – zlekceważenie których poskutkuje natychmiastowym urlopem. Na jednej z prezentacji twórcy chwalili się ponętną snajperką Quiet, która poza sokolim okiem ma wesprzeć nas nadprzyrodzonymi zdolnościami. A jeśli, przykładowo, misja będzie wymagać zaprawionego w bojach tropiciela, z pomocą przyjdzie dość nietypowy pomocnik... czworonóg o imieniu D-Dog. Poza D-Dogiem i Quiet wiadomo jeszcze o rumaku zwanym D-Horse i innych postaciach ludzkich, ale jak na razie Konami nie odkrywa wszystkich kart. W zależności od zwerbowanych wojaków (oraz zwierzaków) i postępów w grze lista dostępnych kompanów ma się powiększać, a my znajdziemy partnera do nawet najbardziej wymagającego zadania. Towarzysze broni mają być czymś w rodzaju żywego narzędzia, które będziemy mogli w trakcie misji zamienić na inne w razie złego przygotowania przed akcją. Jednak takie zagrania będą skutkować ujemnymi premiami – dziura w budżecie i głodni żołdacy mają nas zmotywować do grania z głową. Pozostaje tylko pytanie: jak zasilimy szeregi naszej armii? Zwyczajnie – za pomocą systemu ewakuacji Fultona.

System Fultona natychmiast przenosi ludzi, zwierzęta i przedmioty do bazy.

Panie, bez Fultona to nie robota

System Fultona był jednym z kluczowych elementów Peace Walkera, jednak nadużywanie go na jednej z prezentacji nie zachwyciło widowni. Niemniej, jak idiotyczne nie wydawałoby się pozyskiwanie losowych pudeł i zwierząt za pomocą balonów – nie unikniemy tego. Obezwładnieni lub nieprzytomni przeciwnicy zostaną przeniesieni do Mother Base, by tam mogli zdecydować, czy chcą do nas dołączyć, czy też nie. Część armii trzeba będzie zbudować właśnie w ten sposób, bo wszystko wskazuje na to, że tak jak w Peace Walkerze tylko garstka żołdaków wesprze nasze szeregi dzięki postępom poczynionym w fabule. Poza tym system Fultona posłuży do zdobywania wartościowych surowców czy pojazdów – a osoby kreatywne i z dobrym refleksem będą mogły wykorzystywać go jako prowizoryczną windę. Za pomocą balonów mamy też ewakuować odbijanych więźniów wojennych, ale zawsze istnieje ryzyko, że przeciwnicy wypatrzą balon i zestrzelą go – przy okazji dowiadując się, gdzie jesteśmy i posyłając tam mały oddział. Wprawne korzystanie z tego gadżetu, jak i z innych zabawek, za których różnorodność seria jest chwalona, ma stanowić klucz do sukcesu. By podejść większą grupę, przydatny może okazać się wabik, innym razem ten sam wabik może po celnym rzucie zepchnąć patrolującego skarpę strażnika w przepaść. Mimo że nasz heros w Metal Gear Solid 3: Snake Eater był czymś pomiędzy Jamesem Bondem a MacGyverem, w Phantom Pain mamy polegać na nieco większych cudach technologii. Jako dowódca Diamond Dogs będziemy mogli zażyczyć sobie zrzutu terenowego Humvee czy nawet małego mecha, kiedy misja okaże się bardziej skomplikowana. Zrzuty to kolejny element opcjonalny – weterani skradanek na pewno będą woleli zaczekać, aż się ściemni i wrodzy żołnierze zasiądą przy ognisku lub zmienią swoje ścieżki patrolowe.

Jordan Dębowski

Jordan Dębowski

W 2012 r. pisał felietony i recenzje dla gameonly.pl. Z wykształcenia japonista. W 2013 r. rozpoczął pracę jako redaktor tvgry.pl. W latach 2014-2018 współprowadził i tworzył treści na kanał GamePressure na YouTube. Od 2020 r. prowadzi profil tvgry na instagramie, a od 2022, profil tvgry na TikToku. Od 2022 r. zastępca redaktora prowadzącego tvgry. W strukturach GRY-OnLine i tvgry zajmuje się planowaniem, tworzeniem oraz publikacją materiałów wideo. Planuje strategię oraz publikuje treści na profilach kanału w mediach społecznościowych. Bierze udział w streamach i komunikuje się ze społecznością. Pomaga wdrażać nowych pracowników w struktury firmy. Choć stara się śledzić ogół branży growej, szczególnie interesuje się grami niezależnymi, grami RPG, horrorami oraz szeroko-pojętym retro. Poza pracą dużo jeździ na rowerze, czyta reportaże, gotuje i zajmuje się swoim kotem – Jagą.

więcej

Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi
Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi

Przed premierą

Escape from Tarkov zapowiada się na najbardziej realistyczny symulator przebywania na nieprzyjaznym terenie. Mechanizmy zabawy są bardzo proste – największe przeszkody czają się zupełnie gdzie indziej.

Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2
Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2

Przed premierą

Drugi rok z rzędu Ubisoft pokazuje na E3 świetne trailery Beyond Good & Evil 2. Problem polega na tym, że to czyste CGI, na podstawie którego nie da się niczego powiedzieć o samej grze. My mieliśmy możliwość zobaczenia gameplaya z BG&E2.

Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock
Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock

Przed premierą

Choć obie części System Shock zyskały uznanie krytyków, żadna z nich nie okazała się komercyjnym hitem. Trudno więc dziwić się, że niewielu chciało zainwestować w jej kontynuację. Teraz, po kilkunastu latach, zapomniany cykl wreszcie powraca do życia.