Testujemy wersję alfa gry Tom Clancy's Rainbow Six: Siege - Strona 4
Udostępniona przez Ubisoft wersja alfa gry Rainbow Six: Siege nie oferuje może zbyt wiele treści, ale i tak pozwala wyciągnąć pierwsze wnioski na temat nowego wcielenia Tęczowej Szóstki.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Tom Clancy's Rainbow Six: Siege - Counter-Strike na sterydach
Ilość negatywnych komentarzy i zaniepokojenie fanów aż tak dużym odejściem od koncepcji trudnej i realistycznej strzelaniny taktycznej spowodowały oficjalną reakcję deweloperów pracujących nad grą, którzy bardzo aktywnie udzielają się na forum serwisu reddit.com. Zapewnili oni, że poszczególne elementy HUD-a, jak obwódki wokół naszych towarzyszy czy hit markery, będzie można wyłączyć w opcjach ustawień serwera, oraz że w grze nigdy nie pojawi się wspomaganie celowania. Zasięg wykrywacza pulsu został zmniejszony, autorzy monitorują też każdą wprowadzoną funkcję oraz zachowanie graczy i nie upierają się, że wszystko z fazy alfa zostanie przeniesione do ostatecznej wersji gry. Z drugiej strony próbują usprawiedliwiać wszelkie wprowadzone ułatwienia, akcentując, jak bardzo liczą na nowych fanów serii i jak ważni są też początkujący. Kamera powtórkowa ma złagodzić ewentualną frustrację graczy, tak by nie mieli poczucia, że zginęli od zabłąkanej kuli znikąd, zwłaszcza że w grze nie ma respawnów. Brak drzwi ma wymusić na drużynie broniącej kreatywne barykadowanie swojej lokacji (ich obecność ponoć wprowadziłaby lagi, problemy z synchronizacją połączenia i wiele błędów technicznych). Dużą ilość przenoszonej amunicji rekompensuje brak jej uzupełniania na polu walki i niemożność podnoszenia leżącej broni. Uzdrawianie praktycznie martwego kolegi ma zachęcać do trzymania się razem w drużynie, a nie do samotnych rajdów. Fani gry solo ucieszą się jednak z tego, że twórcy zapewnili o obecności kampanii fabularnej dla pojedynczego gracza oraz trybu kooperacji.
Oddział Rainbow Six na miarę naszych czasów
Cały czas powinniśmy mieć na względzie fakt, że mamy do czynienia ze wstępną, niedokończoną wersją gry, w której jeszcze wiele się zmieni. W trakcie tych kilku godzin z alfą nie odniosłem wrażenia, że będzie to kolejny klon Call of Duty czy Battlefielda. Różnice w projektach map, nastawienie wyłącznie na walki CQB w małych pomieszczeniach, brak możliwości odradzania się – wszystko to wprowadza znaczny powiew świeżości do skostniałego, stojącego trochę w miejscu gatunku. Rainbow Six: Siege może być niezłym uzupełnieniem wiodących dziś tytułów lub wręcz prawdziwą perełką dla największych miłośników czarnej taktyki. Ze swoimi dynamicznymi i niezwykle widowiskowymi rundami ma szansę zaistnieć również w e-sporcie jako konkurent dla Counter-Strike’a. Miłym ukłonem w stronę weteranów i największych fanów serii byłoby wprowadzenie jakiegoś trybu hardcore, usuwającego wszelkie ułatwienia w rozgrywce i czyniącego z niej naprawdę spore wyzwanie – brak HUD-a, krzyża celownika, uzdrawiania, długi czas na wykonanie akcji, pozwalający sprawdzić cierpliwość obrońców. Choć twórcy cały czas puszczają do nas oko, choćby w nazwach drużyn (Rouge Spear, Raven Shield) czy mapie z samolotem (nawiązanie do misji Perfect Sword), to nie da się ukryć, że Rainbow Six: Siege to Rainbow Six 2015 – dla nowych pokoleń graczy. Czasy Dingo Chaveza, Johna Clarka i Kazimiery Rakużanki bezpowrotnie minęły – nadchodzi nowy oddział Rainbow Six – oddział Sledga, Asha, Tatchera, Thermite’a i innych. Czy odniesie podobny sukces jak pierwowzór, przekonamy się już jesienią!