autor: Luc
6 powodów, dla których warto czekać na grę Mad Max od twórców Just Cause - Strona 2
Mad Max to kinowa legenda, która ma szansę przeżyć drugą młodość. Efektowna, szalona akcja oraz bardzo oryginalny świat zapewniły serii ogromny sukces 30 lat temu – teraz deweloperzy ze studia Avalanche próbują przenieść atuty filmu do świata gier wideo.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Mad Max - postapokaliptyczny symulator zbierania złomu
Jeszcze lepiej poznamy samego Maxa
Kiedy w 2013 roku zapowiadano grę, wszyscy sądzili, że będziemy mieć do czynienia ze stosunkowo wierną adaptacją filmowych przygód Rockatansky’ego. Szybko jednak okazało się, że twórcy mają odrobinę inne plany i własną wizję tego, jak powinny przedstawiać się losy Wojownika Pustkowi. Oznacza to, że zobaczymy całkowicie nowy rozdział z jego historii zamiast odtwarzania tego, co już znamy. W Mad Maxie nasz bohater już na początku znajdzie się w sytuacji nie do pozazdroszczenia – jego legendarny Interceptor zostanie skradziony i rozebrany na części, zaś sam Max, ciężko ranny, pozostawiony na pewną śmierć na pustyni. Walcząc o przeżycie, postaramy się dotrzeć w jedyne miejsce, w którym być może nareszcie odnajdziemy spokój i przestaniemy pakować się w tarapaty – do niemal mitologicznego regionu nazywanego Równinami Ciszy. Są one jednak niezwykle daleko i bez odpowiednio szybkiego auta nigdy tam nie trafimy.
W Mad Maxie zdobycie nowego samochodu będzie zresztą jednym z naszych pierwszych i najważniejszych zadań. Strata Interceptora jest bolesna, ale to przecież nie koniec świata – zbudujemy bowiem nową „bestię”, dzięki której nie tylko dotrzemy do ostatecznego celu podróży, ale też przy okazji zemścimy się na tych, którzy niedawno nas ograbili. Wiadomo zresztą, kto stoi za tym niecnym występkiem – to banda niejakiego Scrotusa, która od dłuższego już czasu terroryzuje pobliskie rejony i traktuje Pustkowia jak swoją własność. Motywy działania bohatera będą więc zbliżone do tego, co widywaliśmy do tej pory w filmach, ale to, z kim i w jaki sposób się zmierzymy, to już całkowicie odrębna historia. Dla fanów uniwersum musi być to nie lada gratka – w przeciągu kilku miesięcy, po trzech dekadach czekania, otrzymają dwa nowe, odrębne rozdziały przygód swojego ulubionego bohatera.