Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 20 lutego 2007, 18:21

autor: Szymon Błaszczyk

Metal Gear Solid: Portable Ops - recenzja gry - Strona 2

Fanom serii Metal Gear Solid PO spodoba się bez dwóch zdań. W wersji przeznaczonej na PSP znalazło się wszystko, co znają plus jeden ciekawy pomysł.

Kontynuując pomstowanie. Sterowanie jest skrajnie niewygodne. Kiedy rzuciłem okiem do instrukcji, by sprawdzić, w jaki sposób wychylić się zza ściany i oddać strzał – ręce mi opadły. Do wykonania powyższej czynności trzeba wykorzystać cztery przyciski. Oczywiście po pewnym czasie można się do tego przyzwyczaić, ale koliduje to ze znakiem rozpoznawalnym serii Metal Gear Solid, jakim jest duża liczba możliwych interakcji z otoczeniem. Na przykład ukryć możemy się w kanale wentylacyjnym czy w szafie pancernej. Nie dość, że w taki sposób uda się zmylić wroga, to jeszcze dostarczy nam to sporej satysfakcji, bowiem przyglądanie się poczynaniom przeciwników przez wywietrznik jest naprawdę fajne.

Zupełną nowością jest tworzenie drużyny – tego w poprzednich częściach nie było. Jako że obszarem naszych działań jest sporych rozmiarów półwysep, a my działamy tylko we dwójkę, potrzebni nam są pomocnicy. Ale gdzie ich zwerbować, skoro teren jest nam zupełnie nieznany, a gdzie nie spojrzeć, czają się sowieci? To proste – trzeba wyżej wymienionych przeciągnąć na naszą stronę. Wystarczy ogłuszyć delikwenta, a następnie zaciągnąć go do ciężarówki, którą przemieszczamy się pomiędzy lokacjami. O predyspozycjach pojmanej osoby informuje nas jej strój. Ubrany w brudnożółte łachy facet to nikt inny jak zwykły szeregowiec. Bardziej istotne jest kolaborowanie z ludźmi noszącymi białe fartuchy bądź inny charakterystyczny ciuch. Ich umiejętności wpływają na rozwój naszego zaplecza inżynieryjnego oraz medycznego, co w wymierny sposób przekłada się na zdolności bojowe żołnierzy oraz samego Snake’a. Tworzenie drużyny jest strzałem w dziesiątkę i ogromnie żałuję, że Koijma nie wpadł na więcej równie ciekawych pomysłów. Wniosło ono spory powiew świeżości do nieco skostniałej mechaniki Metal Gear Solid. Mieć pomysł to jedno, a dobrze go wykorzystać to drugie. I ten warunek Konami spełniło. Brawo!

Na widok Snake’a każdy pada z wrażenia.

Należy wspomnieć również o szpiegach, którzy odgrywają niezwykle ważną rolę. Nim rozpoczniemy jakąś misję, musimy na jej obszar wysłać tajnego agenta, żeby ten zbadał sytuację. Szpiedzy także zajmują się odszukiwaniem przedmiotów specjalnych, które pochowane są w różnych dziwnych miejscach.

Kilka słów na temat sztucznej inteligencji nieprzyjaciół – to kolejny istotny element, który niestety nieco zawodzi. AI zdarzają się wpadki. Nierzadko dochodzi do absurdalnych sytuacji, kiedy wróg nie dostrzega naszej postaci dosłownie z kilku metrów. Co gorsza, jego zachowanie nie zawsze jest takie, jakie być powinno. Może zabrzmi to dziwnie, ale sztuczna inteligencja wrogów uaktywnia się jakby z opóźnieniem; do pewnego momentu ich poczynania wydają się być sterowane skryptami. Jeżeli przeciwnik zauważy, że schowaliśmy się pod łóżkiem, nie użyje od razu granatów lub nie schyli się, żeby nas naszpikować ołowiem. W zamian za to podejdzie możliwie blisko i zachęci nas do podziurawienia mu nóg...