Space Rangers 2: Rebelia - recenzja gry
Gra znakomita pod każdym względem. Przywraca wspomnienia o eksploracji Morza Karaibskiego w Sid Meier’s Pirates! czy przestrzeni kosmicznej we Frontierze. Rozległy świat i pełna swoboda działań!
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Przyznam się bez bicia, że seria Space Rangers autorstwa rosyjskiego studia Elemental Games, była mi do tej pory zupełnie obca. Zaznajomienie się z pierwszą odsłoną cyklu utrudniał fakt, że żaden z polskich wydawców nie pokusił się o jej premierę na naszym rynku. Drugi epizod zatytułowany Dominators, również przez długi czas nie znajdował się w kręgu moich zainteresowań. Dopiero, gdy firma Cenega podjęła się trudnej próby zlokalizowania gry i jej dystrybucji, coś mnie tknęło. Dziś nie wyobrażam sobie wieczoru bez sesji w Space Rangers 2: Rebelia. Nie mogę się też pogodzić z myślą, że niegdyś przegapiłem powstanie tego interesującego cyklu. Zacznijmy jednak od początku...
Akcja Space Rangers 2: Rebelia przenosi nas w przyszłość, do roku 3300. Wszystkie cywilizacje zamieszkujące przestrzeń kosmiczną mają w pamięci Wojnę Klissańską (była ona tematem pierwszej odsłony cyklu), dlatego teraz – mimo wzajemnych animozji – nie zamierzają wchodzić sobie w drogę. Niestety, w pobliżu dawnej siedziby pokonanych wrogów, pojawia się nowe niebezpieczeństwo. Są nim inteligentne roboty zwane Dominatorami, które zamierzają urządzić w okolicy krwawą łaźnię. Cybernetyczna forma życia sukcesywnie posuwa się naprzód, wypierając z kolejnych układów dotychczasowych mieszkańców. Wszystkie wolne rasy muszą ponownie zjednoczyć się i stawić czoła nowemu zagrożeniu.
Nie jesteś bohaterem – jednym sprawiedliwym, na którego barkach spoczywa misja ratowania świata. Jesteś zaledwie malutkim trybikiem w ogromnej machinie wojennej i jeśli nie masz na to ochoty, możesz odpuścić sobie udział w walce zbrojnej. Bądź szanowany jako zamożny kupiec lub siej postrach wśród cywilnych transportowców, wzbogacając się na piractwie. Rebelia oferuje Ci świat, w którym nikt Cię do niczego nie zmusza. Możesz robić to, na co masz ochotę.
Już w kilkanaście minut po pierwszym kontakcie ze Space Rangers 2, zostałem totalnie zaskoczony. Z racji tego, że była to moja debiutancka rozgrywka, postanowiłem skorzystać z kuszącej propozycji szefa stacji badawczej i uruchomiłem krótki przewodnik po obsłudze programu, zwany popularnie tutorialem. Nauczyłem się stawiać pierwsze kroki w handlu, pojąłem istotę skoków nadprzestrzennych, wypełniłem swoje pierwsze, poważniejsze zadanie bojowe. Wydawałoby się, że jestem na dobrej drodze do sukcesu, gdyby nie pewien szkopuł. Po krótkiej podróży do wskazanej przez mocodawcę planety, ni stąd ni zowąd znalazłem się w więzieniu, rzekomo za poważne przestępstwa. Odebrałem to jako wyzwanie, dlatego też cierpliwie stawiałem czoła piętrzącym się trudnościom, odsiadując kilkumiesięczny wyrok. Niestety, mimo moich najszczerszych chęci, nie udało mi się przeżyć przymusowej odsiadki. Całą zabawę trzeba było zaczynać od początku... Na ogół traktujemy wszelkie tutoriale jako miłe i bezstresowe wprowadzenie w świat zasad rządzących grą. Produkt firmy Elemental Games od razu rzuca nas na głęboką wodę, zmuszając do zachowania nieustannej czujności. Nie ma tu żadnej taryfy ulgowej. I za to twórcom gry chwała.