Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 29 sierpnia 2004, 15:31

autor: Marek Czajor

Mafia: The City of Lost Heaven - recenzja gry

Historia opowiedziana w „Mafii” dzieje się w latach 30-tych XX wieku i traktuje o karierze Tommy’ego Angelo, gangstera z przypadku.

Recenzja powstała na bazie wersji PS2. Dotyczy również wersji XBOX

„Mafia” na PC-ta zadebiutowała pod koniec 2002 roku i narobiła sporo zamieszania w światku graczy. Nagrody prestiżowych serwisów zagranicznych (IGN, Gamespot) i polskich, rekomendacje czasopism o grach – to wszystko świadczy o klasie tego tytułu. W niecałe półtora roku po komputerowej premierze, gdy temperatura wokół „Mafii” zaczęła opadać, ukazała się wersja konsolowa. Emocje wzrosły i..... szybko opadły, bowiem gra w wersji na Playstation 2 jest zaledwie dobra, a nie bardzo dobra.

Historia opowiedziana w „Mafii” dzieje się w latach 30-tych XX wieku i traktuje o karierze Tommy’ego Angelo, gangstera z przypadku. Ten młody taksówkarz z miasta Lost Heaven miał nieprzyjemność załapać kilka kursów do „szemranych” dzielnic. Właśnie w trakcie jednego z takich kursów został zaatakowany przez zakapiorów niejakiego Morello. Gdyby nie przytomność umysłu i szybkie nogi, skończyłby jako przynęta dla ryb w mętnych wodach zatoki św. Piotra. W trakcie ucieczki przed zbirami schronił się we włoskim barze... i już tam pozostał. Oferta pracy złożona przez Dona Salieri - właściciela baru i całej dzielnicy włoskiej w mieście, wydawała się ciekawsza niż ciężkie życie taksówkarza, poza tym i tak nie miał wyjścia. Został gangsterem.

Gra jest podzielona na 22 misje, które ukazują jak ciężkie jest żołnierza mafii. Zbieranie haraczy od właścicieli knajpek i stacji benzynowych, przejmowanie transportów nielegalnego alkoholu, przekazywanie kradzionych aut do złodziejskich „dziupli”, likwidowanie zdrajców i członków konkurencyjnej rodziny – oto chleb powszechny Tommy’ego, ale to nie wszystko. Pomysłowość programistów z Illusion Studios nie zna granic, a opały, w jakie pakują bohatera, zasługują na najwyższe uznanie np. strzelanina w kościele w trakcie uroczystości pogrzebowych, likwidacja z karabinu snajperskiego niewygodnego polityka, ostrzał maszynowy aut bandziorów z pędzącej ciężarówki, a nawet... nieplanowany udział w wyścigu sportowych bolidów – pradziadków obecnych wozów formuły pierwszej. Większość misji wymaga użycia broni, której jest wiele typów, od klasycznych kijów baseballowych i noży, poprzez pistolety, strzelby i butelki z benzyną, na karabinach maszynowych (z obowiązkowym okrągłym magazynkiem) i snajperkach kończąc.

Zabawa odbywa się na dwóch płaszczyznach: kierowania samochodem (transport na miejsce akcji) oraz sterowania poczynaniami bohatera w perspektywie TPP. Aby jeździć autem, wcale nie trzeba sobie go kupować. Na zapleczu baru u Salieri’ego zawsze jest jakaś wolna bryczka, poza tym można samochód po prostu ukraść. Wystarczy na mieście „przyfilować” zaparkowany gdzieś wóz, podejść jak gdyby nigdy nic i... po chwili rozkoszować się jazdą nowym nabytkiem. Jest jeszcze trzeci sposób na zdobycie auta, najbardziej „gangsterski”. Gdy na skrzyżowaniu zatrzyma się jakiś delikwent w oczekiwaniu na zielone światło, należy szybko podbiec do pojazdu, otworzyć drzwi i wyrzucić z niego kierowcę, zajmując jego miejsce. Samochody reagują dość topornie na ruchy gałki pada i przycisk gazu, co zapewne ma odwzorować kłopoty, jakie mięli w ubiegłym stuleciu kierowcy tychże rupieci. Po długim treningu można się jednak do tego przyzwyczaić, łącznie z opanowaniem techniki wchodzenia na pełnej prędkości w poślizgi. Trzeba tylko uważać na policję, która jest prawie wszędzie i nie waha się wlepić mandatu za łamanie przepisów ruchu drogowego, a w poważniejszych przypadkach zakuć w kajdany a nawet strzelić w łeb!

Większość misji (poza scenami pościgów za bandytami lub ucieczki przed policją) zalicza się na piechotę, z giwerą w ręku. I tu wychodzi chyba największy mankament gry: sterowanie kierowaną postacią! Niby w opcjach są cztery dostępne konfiguracje, ale jedna warta drugiej, a wszystkie do ......! Jedna gałka dual shocka służy do przemieszczania Tommy’ego, druga zaś do obracania go i zarazem celowania. Niestety, ich zbyt duża czułość powoduje, że krzyżyk celownika lata jak oszalały po ekranie i nigdy nie chce się ustawić tam, gdzie gracz planuje. A opieszałość w prowadzeniu ognia kończy się zaliczeniem kulki (bieda), albo serii kulek (kaplica!). Na szczęście Tommy jest w miarę „kuloodporny” i postrzelony nawet dwu- czy trzykrotnie z pistoletu jeszcze dycha, inaczej w ogóle nie dałoby się grać.

Strona audiowizualna gry prezentuje się przyzwoicie. Grafika naprawdę nie jest zła, animacja płynna (zastosowano motion capture przy animowaniu ruchów ludzi), tekstury oblecą, praca kamery dobra, ale... Ale czegoś oprawie brakuje. Tekstury, jakimi pokryte jest otoczenie są jednak jednostajne, a trawa to pomalowany na zielono dywan; nie uświadczy się ani źdźbła. Z wydajnością silnika gry też jest chyba nienajlepiej, skoro ulice i chodniki Lost Heaven świecą pustkami, jak po śmiercionośnej zarazie. Z drugiej jednak strony cieszą oko dynamicznie zrealizowane przerywniki filmowe, ładne modele aut (z uszkodzonych odpadają koła, drzwi, wgniata się maska itp.) i świetlne refleksy podczas jazdy pod słońce. Podsumowując: grafika jest nierówna, miejscami cieszy, miejscami straszy, generalnie – średniak. Oprawa muzyczna też nie wybija się ponad przeciętność. Same odgłosy otoczenia są w porządku: w knajpkach huczy od rozmów, na ulicach słychać warkot samochodów, na przedmieściach śpiewają ptaki, a w czasie akcji terkot „maszynówki” mile łechce uszy. Za to muzyki jest zbyt mało, a towarzysząca misjom gra na trąbce po pewnym czasie staje się nie do zniesienia.

Oprócz trybu fabularnego „Mafia” zawiera dwa dodatkowe mody: Free Ride oraz Race. Pierwszy z nich to jakby przedłużenie zabawy z części fabularnej gry. Gracz zwiedza miasto i zarabia na życie wożąc pasażerów jako taksiarz, eliminując gangsterów, biorąc udział w wyścigach itd. Wszystkie te czynności mają wspólny cel: zarobić jak najwięcej kasy, która jest tu najważniejsza. Zabawa nudzi się bardzo szybko, wożenie pasażerów wolnymi brykami usypia, strzelanie do bezimiennych bandziorów nie jest ciekawe, a wyścigi..... ech. O wyścigach i wyłącznie ściganiu traktuje zresztą drugi z trybów – Race. Pojedyncze trasy lub tryb mistrzostw (cztery rundy, w każdej po kilka tras) – kolejna nuda. Czy „Mafię” kupili miłośnicy wyścigów, czy gier akcji? Żeby choć z wozów można było wykrzesać więcej iskry, prędkości, żeby choć poszczególne modele różniły się sposobem kierowania, ale nie. Liczą się tylko dwa przyciski: gaz i ręczny hamulec. O najmniejszym choć pit-stopie można zapomnieć.

Podsumowując, pod kątem zabawy w trybie fabularnym nie sposób odmówić „Mafii” uroku. Doskonała fabuła, ultraciekawe misje, gangsterski klimat lat 30-tych XX wieku – to wszystko sprawia, że warto przymknąć oko na średniacką oprawę audiowizualną i nienajlepsze sterowanie. Konwersja z PC, gdzie gra święciła tryumfy zbierając mnóstwo pochwał i nagród, nie przebiegła bezboleśnie. „Mafia” na Playstation 2 jest tytułem tylko dobrym, jednak na tyle interesującym, że warto po niego sięgnąć i zagłębić się w zdemoralizowany, pełen przemocy świat rodziny Salieri.

Mafia: The City of Lost Heaven - recenzja gry na PC
Mafia: The City of Lost Heaven - recenzja gry na PC

Recenzja gry

Mafia jest jedyną jak do tej pory trójwymiarową grą akcji, która wskrzesza przestępcze podziemie Ameryki lat trzydziestych. Gra powstała w studio Illusion Softworks, twórców nagrodzonej serii gier taktycznych Hidden & Dungerous...

Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y
Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y

Recenzja gry

Alone in the Dark to powrót nieco zapomnianej dziś marki, która 32 lata temu położyła fundamenty pod serie Resident Evil, Silent Hill i cały gatunek survival horrorów. I jest to powrót całkiem udany, przywołujący ducha oryginału we współczesnej formie.

Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności
Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności

Recenzja gry

Outcast: A New Beginning jest produkcją „bezpieczną”. Nie jest wybitny, ale też nie ma w nim nic, co by mnie odpychało. Problemy techniczne rzucają się jednak w oczy, a największą wadą tej gry okazuje się wysoka cena.