autor: Artur Dąbrowski
Sacred - recenzja gry
Gra z gatunku action/cRPG, za powstanie której odpowiada niemiecka firma Ascaron Entertainment, znana m.in. z takich tytułów jak: Port Royale i Patrician II: Quest for Power. Oferuje graczom, miłośnikom tego typu rozrywki, obszerny i różnorodny świat.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Fani Diablo nie mają powodów do narzekań. Co prawda Blizzard nie zamierza ich uraczyć nowym „diabełkiem”, lecz na rynku co chwila pojawiają się tytuły „diablopodobne”, które nie ustępują jakością oryginałowi – prekursorowi gatunku hack`n`slash. W ubiegłym roku mieliśmy bardzo dobre Divine Divinity, już w drodze jest kontynuacja zatytułowana Beyond Divinity (tudzież Riftrunner), a niedawno światło dzienne ujrzał Sacred. I właśnie ostatniej ze wspomnianych gier zamierzam poświęcić ten tekst.
150 godzin rozgrywki, 180 zadań, 70 lokacji - zapowiedzi twórców gry wyglądały bardzo optymistycznie. Ciężko mi było uwierzyć w te słowa, bo wiadomo doskonale ile już takich potencjalnych hitów okazało się produktami mającymi na celu wyciągnięcie pieniędzy z kieszeni graczy, minimalnym zresztą nakładem pracy. Jednak teraz, gdy zagrałem w ostateczną wersję gry, mogę jednoznacznie stwierdzić, że zapowiedzi producenta nie okazały się płonne.
GLADIATOR Jest wojownikiem zorientowanym na walkę wręcz, wytrenowanym i wyszkolonym w walce większością rodzajów broni. Gladiatorzy walczą brutalnie i z zadziwiającą zwinnością, znieważając przeciwników przed pozbawieniem ich życia.
|
Każda dobra gra musi mieć swoją legendę, historię, fabułę... W tym przypadku również wszystko zapowiada się smakowicie - usiądźcie więc wygodnie i poczytajcie. Niegdyś w krainie Ancarii, panował rządzący żelazną ręką Mroczny Elf imieniem Shaddar. Na szczęście siły dobra zwyciężyły i zły mag został wygnany do wieży, na jednej z najbardziej okrutnych pustyń. Lata mijały, a ludzie wierzyli, że okrutnik zginął na wygnaniu. Jednak on zaledwie czekał na swoją chwilę, która w końcu miała nadejść. Mag przywołał potężnego demona Sakkarę, który miał mu dopomóc w powrocie na tron. Tylko dzięki drobnej pomyłce, zdołał on uciec i wywołać zamęt na świecie, ożywiając starodawny kult. Zaraz niektórzy stwierdzą, że scenariusz wygląda dosyć sztampowo. Jednak co można wymyślić nowego, gdy już tyle zostało wymyślone? Na szczęście później fabuła rozwija się ciekawie i nie mogę się do niej przyczepić.