Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 22 marca 2004, 12:51

autor: Artur Okoń

Chicago 1930 - recenzja gry

Chicago 1930 to gra strategiczno-taktyczna, w sporym stopniu przypominająca popularną serię Commandos. Za opracowanie pełnej wersji odpowiedzialny jest zespół developerski Spellbound (twórcy Desperados czy Robin Hood: The Legend of Sherwood)...

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Bardzo lubię gry nowatorskie, pełne świeżych pomysłów. Zawsze spoglądam na nie łaskawszym okiem, doceniając chociażby inwencję twórczą autorów, którzy nie poszli na łatwiznę wydając setny klon popularnego RTS-a. Po Chicago nie oczekiwałem cudów, jednak byłem przygotowany na niezłą grę, wszak jej twórcy mają już na koncie kilka udanych produkcji, jak chociażby Robin Hood czy Desperados. Pikanterii dodał fakt, iż we wczesnych zapowiedziach Chicago porównywano do popularnych Commandosów. Za takie nadużycie powinno się kamienować!

Witajcie w Chicago!

Przeniesiemy się do Chicago z lat trzydziestych ubiegłego wieku. Rząd amerykański wprowadził prohibicję, zakazującą produkcji i dystrybucji wyrobów alkoholowych. Wzrastający popyt na wódeczkę postanowiła wykorzystać mafia, podporządkowując sobie rynek nielegalnej sprzedaży bimbru. W grze mamy możliwość rozegrania dwóch kampanii, z których każda składa się z 8 misji. Staniemy na czele gangu Don Falcone, kierując jego prawą ręką, brutalnym Jackiem Baretto, lub też specjalnej jednostki policji „Nietykalnych”, przejmując kontrolę nad oddziałem dowodzonym przez legendarnego Edwarda Nasha. Jak nietrudno się domyśleć, w zależności od wyboru strony konfliktu, będziemy wykonywać innego rodzaju misje- od morderstw na zlecenie zaczynając, a na eskortowaniu kluczowych świadków kończąc. Sam szkielet gry dość mocno przypomina poprzednie produkcje Spellbound- dysponujemy pięcioosobową drużyną, za pomocą której musimy wykonać zadania sprowadzające się głównie do tego by zabić i samemu pozostać żywym. W odróżnieniu od kultowych strategii taktycznych, takich jak UFO: Enemy Unknow czy też Jagged Alliance, w których walka rozgrywała się w systemie turowym i każda czynność kosztowała pewną ilość punktów ruchu, w Chicago 1930 walczymy w czasie rzeczywistym. Czy to dobrze, czy źle, to już oceńcie sami.

Jakiego ta gra jest gatunku, tego nie wie nikt!

Jak już wspomniałem, byłem do gry nastawiony bardzo pozytywnie, jednak po chwili moje złudzenia pękły niczym bańka mydlana. Od samego początku zabawy zmuszeni jesteśmy zmagać się z wieloma niedogodnościami. Gra zaczyna się standardowo- zjawiamy się w hotelu zostając poinformowanymi, iż znajduje się w nim kilku oprychów, chcących zrobić nam krzywdę. Idziemy korytarzem prosto i bach, padamy nieprzytomni po ciosie przeciwnika. Próbujemy znowu, desperacko przeglądając spis klawiszy w poszukiwaniu tego, którym wyciąga się broń- niestety bez skutku. Przejrzenie wszystkich pobliskich pokoi w poszukiwaniu oręża również nie przynosi rezultatu. Rozwiązanie tej zagadki jak na grę strategiczną jest zadziwiające- należy porozmawiać z kilkoma osobami w recepcji, wziąć klucz, otworzyć szafkę w pobliskim pokoju i zabrać z niej broń! W ten sposób będzie nam upływać cała gra- w części misji bez przeprowadzenia w odpowiedniej kolejności rozmów, nie posuniemy się dalej. Jednocześnie trzeba się będzie nieźle nabiegać i naszukać, albowiem nasz dzielny gangster nie potrafi nawet wyważyć drzwi lub rozpruć sejfu, przez co konieczne jest zdobycie odpowiednich kluczy! Przygotujcie się na wiele biegania i przeczesywania ekranu kursorem w poszukiwaniu niezbędnych przedmiotów. Całość utrudnia dodatkowo fakt, iż wyłącznie widzimy tylko to, co dzieje się w pomieszczeniu, w którym właśnie przebywamy- pozostałe lokacje są nam nieznane, mimo iż byliśmy w nich kilka sekund wcześniej! Coś mało strategii w tej strategii…

Recenzja gry Millennia. Zły sen gracza marzącego o alternatywie dla Civilization
Recenzja gry Millennia. Zły sen gracza marzącego o alternatywie dla Civilization

Recenzja gry

Millennia miały doprowadzić do ekstremum to, co najlepsze w serii Civilization. Niestety, twórcom przyszło do głowy nazbyt wiele pomysłów, jak tego dokonać, i potknęli się o własne nogi.

Recenzja gry Against the Storm. City builder prawie doskonały
Recenzja gry Against the Storm. City builder prawie doskonały

Recenzja gry

Zdawałoby się, że przepis na współczesnego city buildera jest prosty – robimy to, co wszyscy, dodajemy tylko jakąś oryginalną nowinkę – i gotowe, pora na CS-a. Na szczęście polscy deweloperzy z Eremite Games podeszli do sprawy zupełnie inaczej.

Recenzja Cities: Skylines 2 - ten city builder potrzebuje przebudowy
Recenzja Cities: Skylines 2 - ten city builder potrzebuje przebudowy

Recenzja gry

Fani city builderów musieli długo czekać na kolejną odsłonę gry o tworzeniu nowoczesnych miast. Cities: Skylines 2 nie wprowadza rewolucji do gatunku i boryka się z technicznymi problemami. Nadal jednak wciąga na długie godziny.