autor: Michał Wasiak
Recenzja gry Farming Simulator 17 - a jak tam gospodarstwo? Po staremu!
Seria Farming Simulator, jak to czyni tradycyjnie co dwa lata, powraca właśnie z nową odsłoną. Czy doświadczony pionier wirtualnej roli wpuścił trochę świeżego powietrza do swoich zabudowań, czy tak jak zwykle tylko odmalował elewację?
- bogaty park licencjonowanych maszyn;
- poprawiona grafika;
- stabilność i dobra optymalizacja;
- radio w pojazdach;
- obsługa modów, również na konsolach;
- nowe rodzaje upraw i hodowli;
- bardzo dobry samouczek.
- brak pór roku;
- świat gry wciąż sprawia wrażenie makiety, tylko jedna nowa mapa;
- uciążliwe zarządzanie farmą i słaba ekonomia;
- wciąż problemy z fizyką pojazdów.
Wirtualne rolnictwo to bez wątpienia ciekawy segment rynku gier komputerowych. Podczas gdy większość produkcji, które aspirowały do miana „symulatorów”, okazała się tak niszowa, że nigdy nie doczekała się kontynuacji i wyjścia ze strefy gier „budżetowo-garażowych”, symulatory rolnictwa znalazły jednak swoją, i to niemałą, grupę odbiorców. Nic więc dziwnego, że tematyka zaczęła być eksploatowana przez kolejne studia, a część tytułów przekształciła się w regularnie wydawane serie. Jednym z takich weteranów jest właśnie Farming Simulator. Najnowsze dzieło studia GIANTS Software miało wysoko zawieszoną poprzeczkę. Poprzednia edycja gry – Farming Simulator 15 – została ciepło przyjęta przez graczy. Dzięki wsparciu społeczności fanów produkcja wzbogaciła się o liczne modyfikacje, zaś możliwość zajmowania się farmą wraz ze znajomymi pozytywnie wpłynęła na żywotność tytułu. Czy i tym razem twórcom udało się stworzyć godną kontynuację?
Życie na farmie
W Symulatorze farmy 17, podobnie jak w poprzednich częściach serii, naszym zadaniem jest rozwijanie własnego wirtualnego gospodarstwa rolniczego. Rozpoczynamy ze skromnym areałem i kilkoma podstawowymi maszynami, szybko więc zakasujemy rękawy i bierzemy się do pracy. Aby zdobyć fundusze i spłacić zaciągniętą pożyczkę, uprawiamy pola, przejeżdżając po nich odpowiednimi maszynami we właściwej kolejności, po czym uzyskane plony sprzedajemy w skupie bądź w oczekiwaniu na lepsze czasy gromadzimy w silosie. Wraz z poprawą naszej kondycji finansowej możemy zamówić nowe, bardziej wydajne maszyny, kupić kolejne pola, a także rozszerzyć naszą działalność o hodowlę zwierząt czy wycinkę drzew.
W rozgrywce w stosunku do poprzedniej części niewiele się zmieniło. Do katalogu upraw dołączyły słonecznik i soja, zaś glebę możemy użyźnić, sadząc rzodkiew oleistą, a następnie orząc pole pod przyszłe zasiewy. Nowością jest także opcja hodowli świń. Niestety, deweloperzy pozostali głusi na postulaty fanów, by wzbogacić grę o sadownictwo. Drzewek owocowych więc jak nie było, tak nie ma.
Praca na roli wciąż sprawia dużą frajdę. Konieczność wieloetapowego i urozmaiconego (w zależności od zasianych roślin) troszczenia się o uprawy za pomocą różnorodnego sprzętu powoduje, że finalnie zebranie bogatego plonu przynosi niemałą satysfakcję. Nie można przy tym narzekać na brak zadań. Gdy chwilowo ogarniemy pola, przychodzi czas na przygotowanie paszy i napojenie zwierząt. Potem można wybrać się do lasu i pobawić w drwala, całkiem nieźle na tym zarabiając.
Wszystkie czynności na farmie mamy okazję wykonywać osobiście lub zlecić część z nich wirtualnym pomocnikom. Niestety, pomimo usilnych próśb graczy deweloperzy nie sprawili, by robotnikom sezonowym przybyło oleju w głowie. Współpraca z nimi to wciąż istny koszmar. Nie dość, że nie możemy posłać pracownika na pole z poziomu menu i przed każdym zleceniem zadania musimy podjechać odpowiednią maszyną na skraj roli, to dodatkowo ciągle trzeba pilnować, by pomocnik nie zablokował się na jakimś przedmiocie, który akurat znalazł się na sztywno ustalonej trasie przejazdu.