Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

This War of Mine Recenzja gry

Recenzja gry 14 listopada 2014, 20:15

Recenzja gry This War of Mine - survival na wojnie z perspektywy cywila

This War of Mine to ciężka, bezlitosna i nade wszystko przygnębiająca walka o przetrwanie, zmuszająca do decyzji, o które sami byście siebie nie podejrzewali.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

PLUSY:
  1. Doskonale oddana poważna tematyka;
  2. wysoki poziom trudności;
  3. gra na emocjach i potrafi wywołać prawdziwego moralnego kaca;
  4. przygnębiająca atmosfera i poczucie ciągłego napięcia;
  5. solidna, minimalistyczna oprawa graficzna;
  6. doskonała (choć nieco powtarzalna) muzyka.
MINUSY:
  1. Stosunkowo niewielka liczba lokacji, wydarzeń losowych oraz dostępnych bohaterów;
  2. przeciętnie wykreowane postacie.

W świecie, w którym seria mająca za hasło przewodnie „W każdym z nas jest żołnierz” generuje miliardy dolarów przychodu, stworzenie gry twierdzącej zupełnie co innego wymagało pewnej odwagi. Znalazło ją niezależne studio, dotychczas znane szerzej wyłącznie z cyklu Anomaly. Fakt, że przedstawieniem walki o przetrwanie w czasie wojny zajmie się zespół wyspecjalizowany w tytułach lekkich i kolorowych, ogromne zainteresowanie ze strony zagranicznych mediów, wreszcie aktualność tematu – dzieło 11 bit łatwo mogło stać się jedynie ambitną, lecz nieudaną próbą zmierzenia się zagadnieniem do tej pory w grach omijanym. Na szczęście warszawska ekipa sprostała zadaniu - This War of Mine ma momenty, które uczyniłyby pacyfistą samego Kratosa.

Udało się to osiągnąć dzięki minimalistycznej formie: choć 11 bit spotkało się z potężnym zainteresowaniem ze strony tak portali internetowych, jak i graczy na całym świecie, nie uległo pokusie stworzenia gry bardziej efektownej. Ich dzieło jest w założeniach proste, momentami wręcz surowe: spora część wydarzeń nie zostaje ukazana, a jedynie opisana w osobnych okienkach, rozgrywka toczy się w dwuwymiarowym świecie, kolorystyka jest ograniczona do minimum, zaś ścieżek dialogowych nie nagrano w ogóle – wypowiedzi postaci pojawiają się w dymkach. Podejście w ten sposób do tematu wywołującego żywe emocje mogło się dla warszawskiej ekipy zakończyć bolesnym niepowodzeniem. Tak się jednak nie stało: This War of Mine jest przepełnione nad wyraz przygnębiającym i wyjątkowo ciężkim klimatem, trudnymi wyborami oraz wymagającą, a przez to i satysfakcjonującą rozgrywką.

W przeciwieństwie do znacznej większości gier, w This War of Mine pomaganie dzieciom często potrafi zaszkodzić grupie. - 2014-11-14
W przeciwieństwie do znacznej większości gier, w This War of Mine pomaganie dzieciom często potrafi zaszkodzić grupie.

To także połączenie dwóch różnych gatunków w ramach jednego tytułu. Za dnia dzieło 11 bit to zabawa w zarządzanie naszą kryjówką: sporej wielkości budynkiem, w którym mamy akurat na tyle materiałów, by stworzyć jeden czy dwa niezbędne do przeżycia przedmioty. Od samego początku musimy więc podejmować decyzje: jeśli dla przykładu zamiast łóżka zbudujemy sobie piecyk, ciepłe posiłki przepłacimy nieprzespaną nocą. Drewna, mechanicznych elementów oraz komponentów zawsze jest mało – a to one są podstawą dla kolejnych narzędzi oraz mebli. W dodatku urządzenia szybko się zużywają: łom wystarczy na otworzenie siłą zaledwie kilku zamków, tradycyjna piła złamie się po jednym starciu z metalowymi kratami. Musimy przy okazji dbać, by nasi podopieczni nie głodowali oraz nie chorowali. Zapasy żywności oraz medykamentów także są bardzo ograniczone, jeśli więc liczycie na to, że Wasza kryjówka stanie się małym, dobrze wyżywionym i chronionym imperium w rozdartym wojną mieście, czeka Was rozczarowanie. Cieszcie się momentami, w których żaden z ocalałych nie cierpi z powodu braku jedzenia, problemów zdrowotnych, zmęczenia, ran czy nawet marnego samopoczucia: gdy wojna się skończy, będziecie mogli je policzyć na palcach jednej ręki.

Radio to w założeniu przydatne źródło informacji. W praktyce może skutecznie obniżyć morale naszych podopiecznych. - 2014-11-14
Radio to w założeniu przydatne źródło informacji. W praktyce może skutecznie obniżyć morale naszych podopiecznych.

Gdy przeczeszemy każdy kąt naszej kryjówki, trzeba zacząć szukać wyposażenia poza nią. Tutaj właśnie na scenę wchodzi drugi z gatunków, jakie proponuje nam 11 bit: nocami This War of Mine zamienia się w trzymającą w napięciu skradankę. Gdy już wybierzemy, który z naszych podopiecznych pod osłoną ciemności wyruszy na ulice w nadziei na znalezienie zapasów (pozostali mogą spać lub pilnować budynku przed złodziejami), wybieramy jedną z dostępnych na mapie lokacji, ekwipunek i zaczynamy szabrowanie. Również tu nie obyło się bez ograniczeń: każda z postaci może wziąć do plecaka niewielką ilość materiałów, toteż dokładne zapoznanie się z potrzebami naszych kompanów oraz odwiedzanie każdego miejsca po kilka razy jest tu koniecznością. Często okaże się także, że jedyne bezpieczne wejście do upatrzonego obiektu jest zagrodzone przez szczelnie zamknięte drzwi lub metalowe kraty: pozostaje więc tylko powrót do swej grupy z pustymi rękami i lepsze przygotowanie do następnego wypadu. Ogranicza nas także czas, bo jeśli nie wrócimy do kryjówki przed wschodem słońca, staniemy się łatwym celem dla wszechobecnych snajperów.

Recenzja gry This War of Mine - survival na wojnie z perspektywy cywila - ilustracja #4

Przedstawiciele 11 bit zapewniali, że This War of Mine ma być uniwersalną opowieścią o cywilach w beznadziejnej sytuacji i starali się jak mogli, by ich produkcja nie stała się politycznym manifestem – co zresztą świetnie im wyszło. Nietrudno jednak domyślić się, na jakim wydarzeniu najbardziej się wzorowali: gdyby twórcy musieli umieścić akcję w trakcie prawdziwego konfliktu, byłaby to z pewnością wojna bałkańska. Wskazuje na to nie tylko fakt, że deweloperzy w wywiadach często wspominali oblężenie Sarajewa, ale również imiona bohaterów (np. Pavlo czy Cveta) czy sama nazwa miasta, w którym walczymy o przetrwanie: Pogoren. [Zdjęcie Jean Claude Coutausse]

To jednak tylko początek zagrożeń, na jakie można natknąć się podczas nocnych wypraw. Największym są bowiem oczywiście ludzie. W zrujnowanych domostwach, zamkniętych supermarketach oraz zdemolowanych szpitalach kręcą się postaci niezależne. Od czasu do czasu trafimy na kogoś, kto zechce pohandlować lub po prostu postara się nie wchodzić graczowi w drogę, znacznie częściej jednak przypadnie nam zmierzyć się z dobrze uzbrojonymi żołnierzami, zdesperowanymi ocalałymi oraz ludźmi, którzy zwyczajnie chronią swego mienia. Otwarta walka to, przynajmniej początkowo, bardzo szybka droga do uszczuplenia liczebności naszej grupy. Szybko okazuje się, że najsłuszniejszym wyborem jest więc omijanie nieprzyjaciół. To jednak także niełatwe zadanie: jako że zasięg widzenia bohaterów jest mocno ograniczony i należy zdać się na słuch - odgłosy zostały tu oznaczone czerwonymi symbolami. Jeśli zaś zawiedzie to zawsze można próbować skryć się przed nieprzyjaznym wzrokiem.

Bezwzględne okradanie bezbronnych to w wielu przypadkach ostatnia deska ratunku dla wygłodzonej grupy. - 2014-11-14
Bezwzględne okradanie bezbronnych to w wielu przypadkach ostatnia deska ratunku dla wygłodzonej grupy.

Lawirowanie między wyszkolonymi wojskowymi nieludzko podnosi adrenalinę, ponieważ każde starcie może się tu skończyć tragicznie. Podczas jednego z pierwszych wypadów nie byłem dostatecznie ostrożny i zostałem postrzelony. Napastnik darował mi jednak życie, dzięki czemu wróciłem do kryjówki z obficie krwawiącą raną. Brak dostatecznej ilości bandaży poskutkował długą agonią i ostatecznie śmiercią. Rzadko kiedy opłaca się więc zgrywać bohatera: z własnej inicjatywy zaatakowałem jednego z przeciwników dopiero wtedy, gdy był zajęty próbą zgwałcenia jednej z ocalałych kobiet. Inni ludzie mogą nam też zaleźć za skórę, próbując pod osłoną nocy obrabować okupowany przez nas budynek. W najlepszym przypadku taka wizyta zakończy się nocą spędzoną na odstraszaniu złodziei, w najgorszym – uszczuplonymi zapasami i poranionymi kompanami.

Lokacji jest stosunkowo niewiele, jednak solidne oczyszczenie wszystkich z przydatnych materiałów to zadanie praktycznie niemożliwe. - 2014-11-14
Lokacji jest stosunkowo niewiele, jednak solidne oczyszczenie wszystkich z przydatnych materiałów to zadanie praktycznie niemożliwe.
Recenzja gry This War of Mine - survival na wojnie z perspektywy cywila - ilustracja #3

Studio 11 bit zadbało o realizm w swojej najnowszej grze do tego stopnia, że większość sytuacji, jaka się tu wydarzyła, pochodzi ze wspomnień ludzi ocalałych z prawdziwych wojen. Przedstawiciele warszawskiej ekipy przeczytali setki wspomnień oraz wysłuchali wielu historii – w kształtowaniu This War of Mine pomagał nawet weteran konfliktu w Iraku. [Zdjęcie: latimes.com]

Nieco bezpieczniej jest podejmować interakcje z innymi ludźmi w dzień. Wtedy w naszej kryjówce od czasu do czasu pojawią się postaci niezależne, chcące pohandlować, dołączyć do naszej grupy, wybrać się z nami w poszukiwaniu materiałów czy też potrzebujące pomocy. Każde z takich spotkań to decyzja, która w dłuższej perspektywie może całkowicie zmienić losy dowodzonych przez nas ocalałych. This War of Mine potrafi zmusić nas do usprawiedliwiania się przed samym sobą: w końcu jeśli moi podopieczni głodują, muszę okraść mieszkającą nieopodal parę staruszków. W żadnej innej produkcji nie postępowałem tak bardzo niezgodnie z własnym sumieniem; a dzieło 11 bit zafundowało mi prawdziwego „moralnego kaca”. I to nie raz! Za każdym razem, gdy odmawiałem dzieciakom, proszącym o lekarstwa dla chorej matki, gdy nie wpuszczałem do budynku osamotnionej reporterki i gdy odprawiałem z kwitkiem mężczyznę błagającego o jedzenie, decyzje zostawały ze mną na długo po wyłączeniu gry.

Wybory pomiędzy skrzywdzeniem innych a zostawieniem na pastwę losu swej grupy, atmosfera ciągłego zagrożenia, niedobór podstawowych towarów i brak dobrych wiadomości – to wszystko tworzy w This War of Mine niesamowicie depresyjną atmosferę. To gra, która nie nagradza nas za postępowanie zgodne z moralnymi normami: szczodrość nie popłaca, a ufność zabija. Do klimatu niemałą cegiełkę dokłada oprawa graficzna. Nie przeszkadza 2D i pewne uproszczenia: twórcy zrobili wszystko, by wygląd lokacji dopasować do ostatecznego wydźwięku gry. Mamy więc wiecznie padający deszcz lub śnieg, słaniające się ze zmęczenia postacie, sterty gruzu na podłogach oraz nabazgrane na murach antywojenne graffiti. Wszystko to skąpane zostało w różnych odcieniach szarości, z niewielkim dodatkiem nieco jaśniejszych kolorów. Dodajcie do tego doskonałą (choć nieco zbyt powtarzalną) muzykę, a otrzymacie obraz jednej z najbardziej ponurych produkcji ostatnich lat. Zresztą – czego innego można było spodziewać się po grze, która wita gracza cytatem z Hemingwaya: „We współczesnej wojnie zdechniesz jak pies bez żadnego dobrego powodu”?

Recenzja gry This War of Mine - survival na wojnie z perspektywy cywila - ilustracja #3

Osobom, które napotkacie na swojej drodze podczas rozgrywki, twarzy użyczyli członkowie studia 11 bit, ich krewni, przyjaciele oraz testerzy. Jak twierdzili sami twórcy, to idealny sposób, by nadać bohaterom This War of Mine „anonimowy” wygląd.

Nie oznacza to jednak, że nie znalazłoby się miejsce na poprawki. Mam nieco za złe twórcom, że nawet nie spróbowali solidnie zarysować poszczególnych postaci. Oczywiście, przejmujemy się losem naszych podopiecznych, jednak nie dlatego, że czujemy się z nimi w jakikolwiek sposób związani. W This War of Mine brakuje wyraźniejszych charakterów, bohaterów z krwi i kości. Fakt, każda z osób w naszej kryjówce prowadzi dziennik, który po pewnym czasie przedstawia nam historię poszczególnych ocalałych, ale tak naprawdę 11 bit nie wykreowali nikogo, o kogo dbalibyśmy ze względu na osobowość czy przeszłość. Poszczególne postaci skryte w okupowanym przez gracza budynku mają co prawda własną opinię na temat dokonywanych wyborów, ale trudno się nimi przejmować. Ten sam problem dotyczy zresztą tych, których napotykamy na swojej drodze. Wadę tę zapewne łatwo byłoby przełknąć, gdyby nie to, że każda rozpoczęta gra zazwyczaj oznacza spotkanie znowu z tymi samymi bohaterami.

Śmierć towarzysza pozostawia piętno na pozostałych przy życiu ocalałych. Na graczu – niestety nieszczególnie. - 2014-11-14
Śmierć towarzysza pozostawia piętno na pozostałych przy życiu ocalałych. Na graczu – niestety nieszczególnie.

Niestety, powtarzalność to mankament wielu elementów tego tytułu. Gdy wojna się skończy (lub zginą wszyscy nasi podopieczni), a my zechcemy zacząć rozgrywkę od nowa, szybko okaże się, że tak naprawdę This War of Mine ma do zaoferowania niewiele lokacji (choć trzeba przyznać, że niektóre z nich są sporych rozmiarów) czy wydarzeń losowych. Pierwsze dni potrafią być naprawdę nużące, jeśli wcześniej nabraliśmy doświadczenia, przebywając w zrujnowanym mieście przez kilka tygodni. Nie wywołują też tych samych emocji: wiemy dokładnie, czego się spodziewać.

Przy każdej kolejnej rozpoczętej grze czeka nas kilka dni bez większych emocji. - 2014-11-14
Przy każdej kolejnej rozpoczętej grze czeka nas kilka dni bez większych emocji.

Pomimo kilku nie tak małych niedociągnięć, This War of Mine to tytuł bardzo mocny i na długo zapadający w pamięć – szczególnie pierwsze wrażenia są wyłącznie pozytywne. Przygnębiająca atmosfera bezlitośnie wciąga, powodując syndrom „jeszcze jednego dnia” (zapisy są automatyczne i dokonują się co dobę) i tworząc nieznośne napięcie podczas nocnych wypadów. Dzieło 11 bit nie jest prostym i przyjemnym przeżyciem: to gra, która rzuca nas od razu na głęboką wodę bez samouczka i wyjaśniania rządzących tym światem zasad. Ale może właśnie to sprawia, że każdy dzień, po którym nasi podopieczni nie głodują i nie chorują, jest tak niesamowicie satysfakcjonujący. Warszawiakom udało się stworzyć tytuł, który nie zapadł się pod ciężarem podjętego tematu: ich produkcja jest ważna ze względu na swój przekaz, ale przy tym bardzo (przynajmniej początkowo) grywalna. Stołeczne studio zyskało uwagę zagranicznych mediów i skutecznie ją wykorzystało: This War of Mine to kolejna już polska gra, o której będziemy mówić wyłącznie z dumą.

Jakub Mirowski

Jakub Mirowski

Z GRYOnline.pl związany od 2012 roku: zahaczył o newsy, publicystykę, felietony, dział technologiczny i tvgry, obecnie specjalizuje się w ambitnych tematach. Napisał zarówno recenzje trzech odsłon serii FIFA, jak i artykuł o afrykańskiej lodówce low-tech. Poza GRYOnline.pl jego materiały na temat uchodźców, migracji oraz zmian klimatycznych publikowane były m.in. w Krytyce Politycznej, OKO.press i Nowej Europie Wschodniej. W kwestii gier jego zakres zainteresowań jest nieco węższy i ogranicza się do wszystkiego, co wyrzuci z siebie FromSoftware, co ciekawszych indyków i tytułów typowo imprezowych.

więcej

Recenzja gry This War of Mine na tablety – na wojnie mobilność to podstawa
Recenzja gry This War of Mine na tablety – na wojnie mobilność to podstawa

Recenzja gry

This War of Mine to jeden z polskich zeszłorocznych hitów. Jego twórcy ze studia 11 bit wydali właśnie wersję na tablety, sprawdziliśmy więc czy wojna w wersji mobilnej dalej jest tak samo przygnębiająca.

Recenzja gry This War of Mine - survival na wojnie z perspektywy cywila
Recenzja gry This War of Mine - survival na wojnie z perspektywy cywila

Recenzja gry

This War of Mine to ciężka, bezlitosna i nade wszystko przygnębiająca walka o przetrwanie, zmuszająca do decyzji, o które sami byście siebie nie podejrzewali.

Laysara: Summit Kingdom - recenzja gry we wczesnym dostępie. Widzisz tamtą górę? Możesz na niej zbudować miasto idealne
Laysara: Summit Kingdom - recenzja gry we wczesnym dostępie. Widzisz tamtą górę? Możesz na niej zbudować miasto idealne

Recenzja gry

Laysara: Summit Kingdom jest doskonałą pozycją dla graczy, którzy uwielbiają logistyczne przeszkody stające na drodze do budowy miasta idealnego. Polskie studio Quite OK Games zdecydowanie wie, co robi, oby tylko Early Access okazał się dla niego łaskawy.