12 rzeczy, które Disney zrobił dobrze w nowej trylogii Star Wars
Zdania fanów na temat nowej trylogii Gwiezdnych Wojen są podzielone. Jedni doceniają innowacyjność Ostatniego Jedi i ganią wtórność Przebudzenia Mocy, inni na odwrót. Wszyscy jednak zgadzają się, że twórcy nie uniknęli błędów. A co Disneyowi wyszło?
Spis treści
- 12 rzeczy, które Disney zrobił dobrze w nowej trylogii Star Wars
- Scena spotkania Yody i Luke'a
- Leia jako rycerz Jedi
- Odsiecz rebeliantów
- Niejednoznaczni drugoplanowi antagoniści
- Droidy
- Młody Lando Calrissian
- Małomówny rewolwerowiec z dzieckiem
- Ahsoka Tano
- Pojedynki mistrzów Jedi
- Plot twisty
- Oprawa dźwiękowa
Na Rotten Tomatoes oceny Przebudzenia Mocy i Ostatniego Jedi niemal nie odstają od tych, które otrzymała stara trylogia. Pod tym względem in minus wyróżnia się jedynie Skywalker. Odrodzenie, zbliżone pod tym względem do Mrocznego Widma – najgorzej odebranego epizodu całej gwiezdnej sagi. Mimo to pokutuje przekonanie, że nowa trylogia znacząco odstaje od poprzednich. Poniekąd jest to twierdzenie uzasadnione; ostatnim filmom brakowało przede wszystkim spójnej wizji – Abrams bezpiecznie oparł się na sile nostalgii, Johnson zerwał ze wszystkimi możliwymi schematami, a na końcu ten pierwszy niemal kompletnie zignorował Ostatniego Jedi i powrócił do sprawdzonego (wydawałoby się) scenariusza. Zarówno epizod VII, jak i VIII dają osobno radę. Momentami udaje się to nawet IX. Niestety między zębami zgrzyta brak koherentności całości. Disney popełnił przy realizacji nowej trylogii naprawdę sporo błędów. Jest jednak kilka (albo nawet kilkanaście) takich elementów, które sprawdziły się świetnie.
Powrót starych znajomych
Który to film/serial: Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy (i w mniejszym stopniu reszta trylogii)
Gdzie obejrzeć: Chili, iTunes Store, Rakuten, Vod.pl
Każdy z nowych filmów miał być z założenia hołdem dla najważniejszych postaci starej trylogii – Przebudzenie Mocy dla Hana, Ostatni Jedi dla Luke’a, zaś Skywalker. Odrodzenie dla Lei. Plany te pokrzyżowała w pewnym stopniu śmierć Carrie Fisher, ale wciąż całą nową trylogię można uznać za powrót i jednocześnie pożegnanie starych znajomych. Pomijając droidy, przy życiu utrzymał się już tylko Lando i Chewbacca.
Przebudzenie Mocy najbardziej wzrusza, kiedy na ekranie pojawia się Han. Mimo upływu lat pozostaje tym samym buńczucznym przemytnikiem, którego poznaliśmy kilka dekad wcześniej. Kradnie pozostałym aktorom niemal każdą scenę, pokazując, że w swojej roli jest absolutnie niezastąpiony. Żadna z pozostałych postaci nie wprowadziła do filmu tyle niewymuszonego luzu i lekkości. Naprawdę szkoda, że – pomijając epizod w finale trylogii – nie zobaczyliśmy już Forda w tej ikonicznej roli.
Skywalkerowie stworzyli natomiast w ostatnich filmach kreacje daleko bardziej skomplikowane charakterologicznie niż w starej trylogii. Nieco przyćmiewany przez Harrisona Forda przed laty Mark Hamill w Ostatnim Jedi pokazał, że potrafi zagrać nie tylko głosem (vide pamiętny Joker z serii Batman: Arkham). Nie trzeba zgadzać się z Johnsonowską wizją Luke’a, ale ciężko odmówić tej interpretacji charyzmy. Nie inaczej jest z Leią. Wprawdzie jest ona postacią zgoła inną niż jej brat – bardziej wyważoną i częściej kalkulującą – ale nie traci przy tym nic ze swojej wyrazistości. Stara ekipa to zdecydowanie jeden z najmocniejszych punktów całej nowej trylogii.
Na koniec trylogii swoje pięć minut ma też Lando i chociaż stan zdrowia aktora nie pozwolił mu na szarże podobne do tych Fordowych, jego występ zdecydowanie należy zaliczyć na plus. Calrissian to mędrzec i zawiadaka w jednym. Marzyłoby mi się jego pożegnanie z uniwersum w jednym z kolejnych filmów, ale ta perspektywa wydaje się obecnie niestety mało prawdopodobna.