autor: Marek Jura
Niedawno wieczny student, teraz jeszcze wieczniejszy fan RPG. Próbuje być Kingiem, ale nie potrafi.
10 scen z Wiedźmina, o których chcielibyśmy zapomnieć
Wiedźmin Netflixa przyjemnym serialem jest. Ciężko to zakwestionować. Nawet w tak smakowitym daniu może się jednak trafić kilka niestrawnych kęsów. Nie na tyle dużo, by zepsuć całość, ale wystarczająco, by zapaść w pamięć.
Lauren Schmidt Hissrich postanowiła przerobić/dodać/usunąć kilka wątków z książkowego oryginału. Większość tych zmian wyszła scenariuszowi na plus – znakomicie udało się jej np. pogłębić wątek Yennefer. Wciśnięcie do śledztwa dotyczącego strzygi Triss Merigold też nie było głupim pomysłem. Stregobor jako jeden z ważniejszych głosów rady okazał się zaś rozwiązaniem zgrabnie łączącym wątki z początku sezonu z tymi z końca. Nie każda scena jednak spełniła swoje zadanie. Niektóre były na tyle nietrafione, że zastanawialiśmy się, jakim cudem twórcy uznali, że komukolwiek się to spodoba.
Shrek – Witcher Edition

- Kiedy: w drugim odcinku
- Sytuacja: Geralt zachowuje się jak Shrek, a Jaskier jak Osioł
Kiedy ogłoszono decyzje castingowe, narzekałem. Że wcielający się w barda Joey Batey jest za młody, Geralt zbyt przypakowany, a Yennefer brak pazura. Po premierze jednak grzecznie wszystko odszczekałem. Każda z tych trzech postaci została świetnie zagrana. Jaskier potrafi naprawdę rozbawić... Chyba że akurat próbuje być Osłem ze Shreka. A tak dzieje się na przykład w odcinku drugim, kiedy to wygadany bard nie może przestać obrażać Geralta, ten zaś zatrzymuje się i... uderza muzyka pięścią w brzuch.
Gdyby w całym sezonie znalazła się jedna taka scena, być może uznałbym ją za całkiem zabawną. Tyle że tak wygląda cała relacja Jaskra i Geralta. A szkoda, bo o ile na krótką metę polaryzacja charakterów może widownię rozbawić, tak na dłuższą męczy. I nie do końca pasuje do stylistyki serialu. Bo przecież Jaskier i Geralt to bohaterowie znacznie bardziej skomplikowani. A łącząca ich więź podczas lektury książek Sapkowskiego nigdy nie wydawała mi się tak... jednostronna.
Jak to powinno wyglądać
Geralt z sagi i zbiorów opowiadań bywał mrukliwy, ale czasem potrafił też zaskoczyć dyskutanta całkiem niekrótkim monologiem. Ciekawym zabiegiem mogłoby być włożenie mu takowego w usta właśnie w momencie, kiedy bard go zdenerwował. Nie wiem, czy byłoby to zabawne, ale z pewnością nieoczekiwane.

Wiem, co scenarzyści próbowali tu zrobić. Film i serial rządzą się specyficznymi prawami, większość relacji musi być dynamiczna, żeby widz miał poczucie zmiany i w związku z tym się angażował. I pewnie w którymś momencie dojdziemy do punktu, kiedy wygląda to jak w książkach. Bo tam przyjaźń Jaskra i Geralta od razu osiągnęła wysoki pułap – obaj panowie rozumieli się i szanowali, a nawet sobie imponowali (mimo że rzadko ujmowali to wprost). Przede wszystkim zaś – potrzebowali się, bo Geraltowi niezbędny był jakiś druh na szlaku, wcześniej wiedźmin gadał tylko do Płotki. To jeden z tych punktów, które najbardziej bolą ludzi znających książkę. Reszta pewnie też zwróciła uwagę na sztampowy przebieg tego wątku.
Hubert Sosnowski