Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Kingdom Hearts HD 2.8: Final Chapter Prologue Recenzja gry

Recenzja gry 30 stycznia 2017, 15:27

Recenzja Kingdom Hearts HD 2.8: Final Chapter Prologue – zestaw tylko dla fanów

Final Chapter Prologue stanowi ważny łącznik między starszymi częściami Kingdom Hearts a zbliżającą się „trójką”, ale kompletnie nie nadaje się jako punkt startu dla graczy, którzy chcieliby z serią zapoznać się po raz pierwszy.

Recenzja powstała na bazie wersji PS4.

PLUSY:
  1. porządnie zremasterowane Dream Drop Distance, które jest bardzo udaną odsłoną cyklu;
  2. znacznie większe światy niż w Kingdom Hearts II;
  3. fantastycznie wyglądające i bardzo przyjemne do grania A Fragmentary Passage.
MINUSY:
  1. do zrozumienia fabuły wymagana jest doskonała znajomość pozostałych części serii;
  2. A Fragmentary Passage okazuje się bardzo krótkie;
  3. będący częścią zestawu film kompletnie zawodzi.

Jak na serię, która wykorzystaniem postaci z licznego dorobku Disneya stara się przekonać do siebie przede wszystkim młodszych graczy, Kingdom Hearts ma niezwykle wysoki próg wejścia – aby w pełni zrozumieć skomplikowaną fabułę sagi, oprócz dwóch głównych odsłon wymagane jest zaznajomienie się z całym szeregiem mocno z nią powiązanych części pobocznych. Kingdom Hearts HD 2.8: Final Chapter Prologue bynajmniej nie upraszcza tego zadania, z jednej strony wyraźnie budując grunt pod powoli zbliżającą się „trójkę”, z drugiej zaś regularnie odnosząc się do poprzednich gier z cyklu.

Jest to już trzecia składanka w wersji HD (poprzednie dwie ukazały się na PlayStation 3, a w ciągu najbliższych miesięcy staną się także dostępne dla właścicieli PlayStation 4) i jednocześnie pierwsza, która mitologię serii rozbudowuje o zupełnie nowy rozdział. Daniem głównym jest tutaj Dream Drop Distance HD, zremasterowana wersja pobocznej odsłony sagi wydanej w 2012 roku na Nintendo 3DS-a. Do tego możemy poznać technologie zastosowane (Unreal Engine 4) przy produkcji Kingdom Hearts III za sprawą zupełnie nowej, choć bardzo krótkiej, przygody Birth by Sleep – A Fragmentary Passage oraz obejrzeć około godzinny film oparty na fabule przeglądarkowej gry Kingdom Hearts x (chi).

Dream Drop Distance zostało odświeżone tak, by nie odstawać wizualnie od odsłon wydanych na PS2.

Bez serc, bez ducha

Dream Drop Distance to chyba najbardziej nieprzystępna odsłona całego cyklu – i to zarówno fabularnie, jak i pod względem mechanizmów rządzących rozgrywką. Akcję osadzono bezpośrednio przed Kingdom Hearts III i skupia się ona na Sorze oraz Riku, którzy stają przed sprawdzianem mającym wykazać, czy są godni miana mistrzów. Udają się zatem do siedmiu pogrążonych we śnie światów z zadaniem ich rozbudzenia i przywrócenia światłu. Wszystko jednak bardzo szybko się komplikuje w efekcie poczynań tajemniczych postaci, od pierwszych chwil manipulujących snami.

Na pierwszy rzut oka zabawa polega na standardowym dla serii skakaniu pomiędzy kilkoma światami, z których każdy posiada własną zamkniętą opowieść oraz prezentowany w tle wątek główny, spajający fabułę całej gry. Tym razem jednak intryga jest od samego początku bardzo mocno akcentowana, na dodatek czerpiąc garściami ze wszystkich poprzednich odsłon sagi – czasem robiąc to zresztą bardziej dla zasady niż z faktycznej potrzeby. Ponadto oboje głównych bohaterów mają w każdym ze światów swoje własne wątki, które się ze sobą silnie przeplatają, a całość dodatkowo komplikują liczne retrospekcje. Jeśli ktoś nie jest doskonale obeznany z historią uniwersum, scenariusz będzie dla niego całkowicie niezrozumiały.

Mechanizmy rządzące rozgrywką w Kingdom Hearts zazwyczaj początkowo wydawały się banalne, dopiero po jakimś czasie ujawniając całkiem spore pokłady głębi. W przypadku KH: DDD HD jest na odwrót – od pierwszych chwil gra sypie informacjami instruktażowymi prezentującymi kolejne elementy systemu walki, nie dając czasu na porządne zapoznanie się z żadnym z nich. W efekcie gracz zostaje szybko przytłoczony mnogością funkcji i dopiero po szkoleniu, gdy otrzymuje większą swobodę, ma szansę na spokojne przetestowanie różnych możliwości i przekonanie się, że wcale nie jest tak strasznie, jak mogłoby się zdawać.

Poszczególnymi postaciami gra się nieco inaczej – Sora wykonuje wspólne ataki razem ze swoimi sojusznikami, Riku potrafi zmieniać styl walki.

Zbierane potworki nie tylko towarzyszą nam w boju, ale są też bohaterami rozbudowanej minigry, w której walczą ze sobą w trzyosobowych drużynach.

We śnie

Zakładając jednak, że nie jest to nasze pierwsze spotkanie z serią i poświęciliśmy kilka początkowych godzin na zaznajomienie się z nowymi mechanizmami, Dream Drop Distance nie rozczarowuje. Podobnie jak najlepsze odsłony cyklu jest to bardzo udane RPG akcji, łączące patos, efektowność i sposób prowadzenia fabuły z cyklu Final Fantasy z lekką naiwnością oraz klimatem i postaciami z produkcji sygnowanych logiem Walta Disneya. Na swojej drodze spotykamy między innymi Quasimoda i Esmeraldę, ekipę z filmu Tron oraz Pinokia, natomiast dorobek Square Enix tym razem reprezentują bohaterowie jRPG The World Ends with You.

Historia jest przekombinowana, niemniej wciąga i intryguje, natomiast stanowiące główny punkt rozgrywki walki charakteryzują się dynamiką i efektownością, sprawiając przy tym dużą satysfakcję. Wśród nowości wyróżnia się pokemonowy system zdobywania przeciwników w celu ich trenowania, by walczyli u naszego boku. Bardzo miłą niespodziankę stanowi też fakt, że światy uległy znacznemu rozbudowaniu w stosunku do Kingdom Hearts II – są równie duże jak te z „jedynki”, skrywając różnorakie sekrety i zachęcając do eksploracji.

Z racji tego, że oryginalna wersja gry korzystała z dwóch ekranów 3DS-a, edycję HD poddano pewnym modyfikacjom. Efekt wydaje się raczej udany – kieszonkowy rodowód da się dostrzec jedynie w kilku opcjonalnych minigrach. Podkręcono też jakość oprawy wizualnej, ale w tym aspekcie cudów nie ma – gra prezentuje poziom graficzny z PlayStation 2, jedynie podbity do rozdzielczości HD i śmigający w płynnych 60 klatkach na sekundę.

Zrodzona ze snu

Tym razem odwiedzamy między innymi świat Dzwonnika z Notre Dame.

Zdecydowanie najprzyjemniejszy punkt całej składanki to A Fragmentary Passage, wyczekiwana przez fanów niemal równie mocno jak KHIII bezpośrednia kontynuacja Birth by Sleep. W tym wypadku wcielamy się w postać Aquy, mistrzyni próbującej wydostać się ze świata ciemności. Gra wykorzystuje silnik Unreal Engine 4 i wygląda oszałamiająco – pogrążone w mroku światy klasycznych animacji Disneya udowadniają, że japońscy artyści nadal potrafią zachwycić kunsztem oraz dbałością o szczegóły.

Sterowanie Aquą oparto na najlepszych rozwiązaniach z poprzednich gier z cyklu i tym razem zanadto nie eksperymentowano z nowymi funkcjami, tworząc najbardziej udany system walki w historii sagi. Przebijanie się przez legiony pozbawionych serc wrogów to jedno z najfajniejszych doznań, jakie zaserwowała mi seria. I tylko szkoda, że okazało się tak krótkie – po ukończeniu zabawy licznik wskazywał zaledwie dwie i pół godziny. Ten czas można wydłużyć, skupiając się na celach opcjonalnych, ale to wciąż za mało, by móc traktować A Fragmentary Passage jako coś więcej niż bardzo udaną reklamę tego, czego możemy spodziewać się po Kingdom Hearts III.

Ostatni punkt zestawu, film Kingdom Hearts x Back Cover, to niestety totalne rozczarowanie. Jego akcja toczy się wiele lat przed wydarzeniami z pozostałych gier i skupia na losach kilku postaci, których przyjaźń stopniowo zmienia się w rywalizację, docelowo mającą doprowadzić do wielkiej wojny. Opowieść okazuje się jednak rozwlekła, a na koniec wszystko urywa się gwałtownie i bez jakiegokolwiek satysfakcjonującego finału. W efekcie po seansie ma się wrażenie, jakby obejrzało się połowę pilotażowego odcinka jakiegoś nowego serialu, a nie mający stanowić zamkniętą całość film.

Oprawa wizualna A Fragmentary Passage zachwyca.

Droga do świtu

Porządne odnowienie dotąd dostępnej tylko na 3DS-ie odsłony cyklu, fantastyczny, choć bardzo krótki, przedsmak Kingdom Hearts III oraz słabiutki film – kolekcja Kingdom Hearts HD 2.8: Final Chapter Prologue może nie imponuje zawartością na tle poprzednich zestawów, ale fanów cyklu zdecydowanie zadowoli. Natomiast osoby, które chciałyby dopiero wdrożyć się w serię, nie mają tu czego szukać i prędzej się zniechęcą, niż zrozumieją fenomen mieszanki czerpiącej z dzieł Disneya i Final Fantasy. W ich wypadku zdecydowanie lepiej skierować wzrok na pozostałe pakiety HD, numerek 2.8 zostawiając sobie na później.

O AUTORZE

Z całą kolekcją spędziłem około 25 godzin, z czego godzinę zajęło mi obejrzenie filmu Back Cover, dwie i pół przejście A Fragmentary Passage, zaś resztę czasu pochłonęło ukończenie wątku fabularnego i wypróbowanie dodatkowych atrakcji oferowanych przez Dream Drop Distance. Seria Kingdom Hearts to jedna z moich ulubionych interaktywnych sag i z wielkim zainteresowaniem śledzę wszystkie związane z nią informacje oraz staram się ogrywać każdą wchodzącą w jej skład pozycję.

ZASTRZEŻENIE

Kopię Kingdom Hearts HD 2.8: Final Chapter Prologue na konsolę PlayStation 4 otrzymaliśmy nieodpłatnie od polskiego wydawcy, firmy Cenega.

Michał Grygorcewicz

Michał Grygorcewicz

W GRYOnline.pl najpierw był współpracownikiem, zaś w 2023 roku został szefem działu Produktów Płatnych. Tworzy artykuły o grach od ponad dwudziestu lat. Zaczynał od amatorskich serwisów internetowych, które sam sobie kodował w HTML-u, potem trafiał do coraz większych portali. Z wykształcenia inżynier informatyk, ale zawsze bardziej go ciągnęło do pisania niż programowania i to z tym pierwszym postanowił związać swoją przyszłość. W grach przede wszystkim szuka opowieści, emocji i immersji, jakich nie jest w stanie dać inne medium – stąd wśród jego ulubionych tytułów dominują produkcje stawiające na narrację. Uważa, że NieR: Automata to najlepsza gra, jaka kiedykolwiek powstała.

więcej

Recenzja Kingdom Hearts HD 2.8: Final Chapter Prologue – zestaw tylko dla fanów
Recenzja Kingdom Hearts HD 2.8: Final Chapter Prologue – zestaw tylko dla fanów

Recenzja gry

Final Chapter Prologue stanowi ważny łącznik między starszymi częściami Kingdom Hearts a zbliżającą się „trójką”, ale kompletnie nie nadaje się jako punkt startu dla graczy, którzy chcieliby z serią zapoznać się po raz pierwszy.

Eiyuden Chronicle: Hundred Heroes - recenzja gry. Legenda wróciła, ale strzyka ją w kościach
Eiyuden Chronicle: Hundred Heroes - recenzja gry. Legenda wróciła, ale strzyka ją w kościach

Recenzja gry

Duchowy spadkobierca serii Suikoden robi wszystko, by ożywić wspomnienia sprzed kilku dekad. Jest przy tym tak konsekwentny, że kontakt z nim wymaga zaakceptowania wielu archaizmów i rozwiązań rozwiniętych później przez licznych konkurentów.

No Rest for the Wicked - recenzja gry we wczesnym dostępie. Czeka nas hit, o ile twórcy faktycznie dopracują grę
No Rest for the Wicked - recenzja gry we wczesnym dostępie. Czeka nas hit, o ile twórcy faktycznie dopracują grę

Recenzja gry

Dla Diablo i Dark Souls można znaleźć jakiś wspólny mianownik. Twórcy No Rest for the Wicked nie podjęli tej próby pierwsi, ale robią to najzgrabniej. Jeśli podczas trwania wczesnego dostępu poprawią grę, czeka nas znakomite action RPG.