Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 27 października 2006, 11:24

autor: Adam Kaczmarek

FIFA 07 - PL

Można pokusić się o stwierdzenie – nie jest rewelacyjnie, nie jest źle. Aby jednak podnieść poziom sfery audio, należy zamienić Włodzimierza Szaranowicza na kogoś.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

FIFA 07 to druga próba zdobycia polskiego klienta przez Electronic Arts. Druga, bo po oprócz poprzedniej wersji to jedyna gra sportowa EA w pełni spolszczona. Przypomnijmy więc, czym wyróżniała się FIFA 06 na tle poprzedniczek oraz konkurencji w postaci Pro Evolution Soccer 5. Przede wszystkim całość opatrzona została polskimi tekstami. Gdzie nie zaglądaliśmy, tam mieliśmy do czynienia z językiem Reja i Kochanowskiego. Co ważne, wszystko zostało przetłumaczone bardzo profesjonalnie, zgodnie z piłkarskim abecadłem. Jednak największy szok fani przeżyli wraz z włączeniem meczu. Przyzwyczajeni do wyspiarskich komentatorów-nudziarzy tym razem musieli nadstawić uszy, albowiem EA nagrodziła nas tekstami Włodzimierza Szaranowicza oraz Dariusza Szpakowskiego. Szkoda, że efekt końcowy tego pomysłu był średni. Panowie nie zawsze radzili sobie z komentowaniem sytuacji na boisku. Raz bywało lepiej, innym razem warto było zatkać uszy. Niemniej widać, że potentat wydawniczy zaczął dbać o Polskę, co skończyło się również dodaniem Orange Ekstraklasy do reszty elitarnych lig europejskich.

Co nowego czeka na nas w polskiej FIFIE 07? O swoich wrażeniach zdążyliśmy już napisać opierając się na angielskiej wersji gry. Podzielam pogląd kolegi Sandro – pomimo wielu poprawek najnowsza edycja praktycznie nie różni się od poprzedniej. Przyszłoroczna FIFA musi powstać na bazie silnika znanego z konsol nowej generacji. Mimo widocznego gdzieniegdzie archaizmu gameplay’a dalej gra się fajnie, a wybierając swój ulubiony polski klub przeżyjemy emocje nie mniejsze niż kibicując na stadionie. Ciekawy również byłem, czy błędy polskiego wydania z zeszłego roku powtórzą się. O ile wtedy mieliśmy do czynienia z eksperymentem, teraz liczyłem na wykorzystanie doświadczenia i dopracowanie polonizacji.

Znajome nazwiska, znajomy stadion, tylko sędzia podejrzany...

Recenzję polskiego wydania zacznijmy od tego, czego nie dojrzymy na ekranie monitora, czyli od instrukcji. I tu już pojawia się pierwszy zgrzyt. Instrukcja ma zaledwie 16 stron. Z nich pierwsze dwie uczą, jak instalować i uruchamiać grę (gwoli wyjaśnienia – instalator jest w języku polskim). Kolejna prowadzi do spisu treści. Wszystkie rozdziały rozstawione są na boisku niczym drużyna. Problemem jest dobór czcionki. Zastosowanie czarnych liter na ciemnoszarym tle powoduje, że osoby posiadające słabszy wzrok będą miały kłopot z przeczytaniem, co prezentuje broszurka. Widocznie projekt instrukcji mówił o druku kolorowym, my otrzymaliśmy skalę szarości. Po przewertowaniu kolejnych kartek znalazłem pełną klawiszologię oraz kilkanaście mniej lub bardziej cennych porad. I to właściwie wszystko. Jak na szumnie zapowiadaną polonizację stanowczo za mało. Przydałby się szczegółowy opis trybu kariery, obsługi edytora. Po uruchomieniu gry jest na szczęście dużo, dużo lepiej.

Niewątpliwą zaletą polonizacji jest brak literówek i błędów związanych z wyświetlaniem polskich znaków. Widać, ktoś się do tego przyłożył. Bardzo dobrze przetłumaczono atrybuty piłkarzy oraz fachowe zagadnienia związane z finansami czy szkoleniem młodzieży. Nie jest to co prawda taka ilość tekstu co w przeciętnym cRPG-u, ale należy docenić wkład w ostateczny rezultat tłumaczy. Praktycznie jedynym błędem, jaki znalazłem, są nagłówki gazet, gdzie nazwiska piłkarzy podane w formie mianownika burzą ład w zdaniach. Zapewne jest to wynik generatora tychże nagłówków, przeniesionego żywcem z wersji angielskiej. Nie czytamy więc „Znaleziono nowy klub dla W. Rooney’a”, tylko „Znaleziono nowy klub dla W. Rooney” (po angielsku: „... for W. Rooney”). Ten drobiazg nie pozostaje bez wpływu, aczkolwiek zawinili tu po prostu anglojęzyczni autorzy gry.

Po spędzeniu godziny w trybie menedżerskim – w poszukiwaniu błędów tekstowych – postanowiłem rozegrać mecz. Byłem ciekaw komentarza dwóch naszych, najpopularniejszych komentatorów sportowych. Wspomniałem, że rok temu efekt był nie do końca zadowalający. W tym roku jest niewiele lepiej, ale widać, że w nagrania głosów włożono sporo pracy. Ogromne wrażenie robi baza nazwisk piłkarzy, którymi swobodnie operują obaj panowie. Tyczy się to zarówno lig zagranicznych jak i naszej Orange Ekstraklasy. Paru błędów nie udało się niestety uniknąć. Przykładowo w składach kilku polskich drużyn występują Brazylijczycy. Pomimo tego, że w menu zarządzania zmianami widnieją odpowiednie przydomki reprezentantów canarinhos, nasi komentatorzy posługują się członami kolejnych imion i nazwisk tych piłkarzy. Usłyszeć można więc, że w ataku mojej ukochanej Pogoni Szczecin nie gra Elton, a Aperecido de Souza.

Z wymawianiem nazwisk czołowych graczy na kuli ziemskiej jest już dobrze. Szczególnie bryluje w tym Dariusz Szpakowski, który twardą wymową nazwiska Johna Terry z Chelsea trzyma swój rzeczywisty wizerunek. O Szpakowskim zresztą można śmiało napisać, że odgrywa główną rolę w piłkarskich spektaklach FIFY. Tego samego nie można napisać o Włodzimierzu Szaranowiczu. Niestety po raz kolejny sprawdza się opinia, że pasuje on jedynie do gier o tematyce skoków narciarskich, do fachowości z zakresu piłki nożnej pana Darka mu daleko. Teksty „Szarana” często mijają się z rzeczywistością, o powtórzeniach nie wspominając. Do komputerowego lamusa przejdą takie cytaty jak: „Chyba źle to obliczył, jeżeli w ogóle na coś liczył” czy „Po drugiej żółtej kartce zostanie wyrzucony z boiska” (czyżby aluzja do decyzji Grahama Polla na ostatnich MŚ?). Takimi oto niefortunnymi banałami Szaranowicz karmi nas bez przerwy. Szpakowski potrafi wprawdzie podniecić się czterema podaniami w obronie, jest to jednak na tyle rzadkie zjawisko, że legendzie polskich komentatorów mogę wystawić bardzo wysoką notę. Włodzimierz Szaranowicz niestety prezentuje się przeciętnie.

Żel na włosy, wyćwiczony biceps i taniec w bramce – oto przepis na bramkarza-gwiazdora.

Można pokusić się o stwierdzenie – nie jest rewelacyjnie, nie jest źle. Aby jednak podnieść poziom sfery audio, należy zamienić Włodzimierza Szaranowicza na kogoś, kto komentuje mecze razem z Darkiem Szpakowskim w telewizji (ot, choćby Grzegorz Mielcarski, bądź Mirosław Trzeciak – jakby idealni kandydaci). Z całym szacunkiem dla pana Włodka, jego czas w FIFIE powinien dobiec końca. Cała reszta prezentuje się już na tyle dobrze, że nie ma się do czego przyczepić. Oby za rok było jeszcze lepiej.

Adam „eJay” Kaczmarek

PLUSY:

  • komentarz Dariusza Szpakowskiego;
  • przetłumaczenie wszystkich tekstów angielskich.

MINUSY:

  • kilka drobnych błędów wynikających z mechanizmów gry przystosowanych do angielskiej wersji;
  • komentarze Włodzimierza Szaranowicza;
  • czarno-biała, uboga instrukcja.
FIFA 07 - recenzja gry
FIFA 07 - recenzja gry

Recenzja gry

Z jednej strony wiele rzeczy poprawiono i powróciła dobrze znana radość z gry, z drugiej jednak mecze w których w ciągu 5 minut zdobywamy 10 goli i 5 czerwonych kartek nie przypominają rzeczywistych rozgrywek piłkarskich.

FIFA 07 - PL
FIFA 07 - PL

Recenzja gry

Można pokusić się o stwierdzenie – nie jest rewelacyjnie, nie jest źle. Aby jednak podnieść poziom sfery audio, należy zamienić Włodzimierza Szaranowicza na kogoś.

FIFA 07 - recenzja gry na PC
FIFA 07 - recenzja gry na PC

Recenzja gry

Kolejna FIFA, pytamy się więc znowu: czy zmieniło się coś prócz liczby w tytule? Pytanie jakby retoryczne, ale okazuje się, że da się udzielić na nie odpowiedzi.