Ace Combat Zero: ZERO

18: ZERO

Nadszedł dzień, w którym musimy się zmierzyć z naszym dawnym kolegom - Pixim. Czas przekonać się kto jest najlepszy. Cały pojedynek dzieli się na trzy fazy, wyraźnie oddzielone przerwami, w których przeciwnik na chwile znika z naszego radaru. Pierwsza runda nie odbiega od innych pojedynków. Wróg posiada laser, którym nie powinniśmy się zbytnio przejmować, wystarczy ciągły ruch i strzelanie jak do zwykłego samolotu. Najlepszym momentem na przejęcie inicjatywy jest chwila, w której Pixi zwalnia i szykuje się do ponownego odpalenia lasera. Wtedy pakujemy w niego wszystko co mamy. Z 2-3 takie ataki pozwolą przejść do drugiego etapu. AWACS poinformuje nas o zakończeniu fazy 1, jeżeli w tym momencie obrażenia naszego samolotu nie przekraczają 50% to jest dobrze. Tym razem przeciwnik nie będzie używał wiązki, przerzucił się na wyjątkowo nieprzyjemne, wybuchające pociski, które potrafią zabić niemal momentalnie jeśli wlecimy w nowo powstałą chmurę. Dlatego unikamy jej jak ognia, gdy tylko powstanie - gaz do dechy i ucieczka w stronę przeciwna. W tej rundzie nie warto latać za Pixim, lepiej trzymać się środka i czekać aż do nas podleci, jak tylko odległość wyniesie 5000 pakujemy w niego tyle rakiet ile się da. Wróg będzie tak fruwał cały czas, z jednej strony na drugą, dlatego utrzymując się względnie w jednej pozycji szybko powinniśmy go pokonać. Po odpaleniu rakiet V2 czas na rundę 3. Jak dowiedzieliśmy się od dowództwa, musimy trafić go od przodu. Pixi lata tak samo jak przed chwilą, z jednej strony na drugą. Dlatego utrzymujemy następującą taktykę: Zaczynamy lecąc wprost na niego, strzelamy przy odległości wynoszącej 5000 i lecimy dalej prosto, na pełnym gazie, mijając wroga. Gdy w naszym wstecznym lusterku ujrzymy starego przyjaciela i odległość 10000 zawracamy i ustawiamy się na wprost niego, utrzymujemy prędkość ok. 500 mil. Znów przy 5000 strzelamy i powtarzamy wcześniejsze czynności do upadłego. W ciągu 6 minut czasu jaki dostajemy, powinniśmy otrzymać 4-5 szans czystego strzału, starcza to spokojnie na załatwienie wroga, pamiętamy tylko o zostawianiu go z dwoma rakietami przy każdym przelocie... Takim oto sposobem znów uratowaliśmy ludzkość i zakończyliśmy kolejny wspaniały kąsek jakim niewątpliwie jest Ace Combat Zero: The Belkan War. Gratuluje rycerzowi! Zachęcam teraz do ponownego ukończenia gry, tym razem korzystając z nowo odkrytego F-22 Raptor oraz niszcząc wszystkie żółte obiekty. Powodzenia życzę najemnikowi!

Ace Combat Zero: The Belkan War

25 kwietnia 2006

Rate It!

• Przegląd
• Poradnik