Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 6 kwietnia 2005, 09:45

autor: Tomasz Wróblewski

Worms 4: Totalna Rozwałka - zapowiedź

Cóż tu dużo gadać? Nowe bronie, nowe mapy i te same krwiożercze robaki, a przy tym usprawniona praca kamery i bardziej podatne na zniszczenia środowisko. Czyli kolejna część Worms.

Nigdy nie lubiłem zaczynać. Eh, gdybym był tak wygadany, jak którykolwiek z robaków prezentowanych nam już od dawna przez Team 17 Software. Posiadając ich dowcip z pewnością byłoby mi łatwiej, a one i tak mają jeszcze ten rozczulający kobiety głosik...

Twórców Wormsów nie trzeba nikomu przedstawiać. Z zespołem tym mamy do czynienia już od czasów starej dobrej Amigi. Choć zdecydowanej większości osób na dźwięk nazwy Team 17 przed oczami stają przerośnięte, przemądrzałe robale, to należy pamiętać, iż to nie jedyne dzieło firmy z malutkiego Ossett w pobliżu angielskiego miasta Leeds. Starsi gracze powinni jeszcze pamiętać choćby niejaką Super Żabę czy dwie części gry Alien Breed. Jednakże od pewnego czasu Anglicy praktycznie porzucili prace przy innych tytułach, nie słychać także, by mieli występować w charakterze wydawców (a i to im się zdarzało). Zostały tylko Wormsy. Może to i dobrze? Bo przyznać trzeba, że przyjemniejszych robaków jeszcze nikt na świecie nie wymyślił.

Ostatnio ekipa Team 17 jest nadzwyczaj płodna. Aktualnie prace koncentrują się nad zapowiadanymi Worms 4: Mayhem, a dopiero co, na początku listopada ubiegłego roku, na świat wyszedł efekt swoistego „skoku w bok” robali – Worms Forts: Under Siege. Wprowadzenie do rozgrywki twierdz zaowocowało koniecznością większego zwracania uwagi na strategię działania i taktykę, niezmiennie jednak frajda płynąca z zabawy była wielka. Niezależnie od tego, zapowiedziane w styczniu Worms 4 będą powrotem na drogę obraną wraz z przygotowaniem Worms 3D, kiedy to po raz pierwszy nasi podopieczni ukazani zostali w trzech wymiarach. Tak naprawdę była to główna zmiana, bowiem rozgrywka nie różniła się wiele od tej dobrze znanej z poprzednich części.

Takie zbliżenie może popsuć humor nawet najmodniejszemu robakowi.

Sześćdziesięcioosobowy sztab ludzi mocno pracuje, by dodać do kontynuacji z numerem cztery (mylne byłoby stwierdzenie, że jest to czwarta część Robaków) coś, czego gracze jeszcze nie widzieli. Nic więc dziwnego, iż głównym założeniem developerów jest obecnie usprawnienie elementów, na które odbiorcy narzekali. Trzy wymiary wniosły do serii sporo nowych możliwości, lecz także konieczność zmiany sposobu, w jaki prezentowany był świat. Niestety ciężko powiedzieć, by wprowadzony system obserwacji stał się najlepszym dokonaniem programistów. Na pracę kamery narzekali prawie wszyscy. Nieraz zdarzało się, że skrzętnie zaplanowany plan legł w gruzach, bo robaka nie sposób było dostatecznie szybko i sprawnie przeprowadzić przez mapę. O akrobacjach znanych z wydań dwuwymiarowych można było jedynie pomarzyć. Na szczęście ekipa Team 17 także to dostrzegła (a może posłuchała głosu ludu?) – w Worms 4: Mayhem ma zostać udostępniony znacznie usprawniony system działania kamery. Tym samym są spore szanse, że wreszcie będziemy mogli skupić się na esencji zabawy, zamiast wojować z bękartem panów programistów.

Za następny mankament, zwłaszcza Worms 3D, uznawane były małe mapy. Wymagającym graczom, zresztą zupełnie słusznie, nie podobało się, iż przy wchodzeniu na wyższy poziom techniczny zmniejszono im pole walki. Dodatkowo trzy wymiary i małe mapy wiązały się z kolejnym problemem – częstymi kąpielami, które jak wszyscy hodowcy robaków wiedzą, nie wychodziły małym stworzeniom na zdrowie. Dziś okazuje się, że jeżeli tylko jest taka potrzeba, to i na to można znaleźć radę. Developerzy jeszcze raz przysiedli do analizy kodu silnika, znajdując sposób na jego usprawnienie. To zaowocuje pojawieniem się w Mayhem znacznie większych map, w konsekwencji zmniejszając częstotliwość wodnej śmierci.

Skoro już jesteśmy przy temacie lokacji, warto wspomnieć o nich parę słów więcej. Pojawienie się twierdz w ostatnio wydanej części, było dobrą okazją dla wprowadzenia środowisk, które swoim wyglądem nawiązywały do pewnych epok historycznych, tudzież stref geograficznych. Worms 4 to ponownie bardzo charakterystyczne mapy. Tym razem twórcy zdecydowali się na następujący tematy: park jurajski, plac budowy oraz epoki: króla Artura, Orientu i Dzikiego Zachodu. Na każdą ze scenerii przypada po pięć plansz dla trybu pojedynczego gracza (kampania), a także po 4 zupełnie inne dla zabawy wieloosobowej (oczywiście z opcją gry przy jednym komputerze). Warto dodać, że środowiska te będą znowu całkowicie zniszczalne, należy bowiem pamiętać, iż w Worms Forts: Under Siege było to w znacznym stopniu ograniczone.

Inwencji w wymyślaniu broni twórcom Wormsów nigdy nie brakowało. Również tym razem gracze otrzymają do dyspozycji bogaty, standardowy już arsenał (bazooka, „Alleluja”), a także bronie specjalne pokroju Żelaznego Osła. Zupełnie nie warto byłoby o tym pisać, bo z doświadczenia wiemy, że jakby nie było, to z całą pewnością będzie wesoło. Jest jednak pewien detal, który sprawia, iż wyborowi broni w Worms 4 musimy przyjrzeć się dokładniej. Szczegół ten to niejaka Fabryka Broni, pozwalająca graczom na tworzenie własnego oręża. Wspomniana nowość została bardzo dokładnie przemyślana, a liczba możliwości konstruktorskich sprawia, że staje się ona bardzo istotą częścią gry. Broń zbudujemy korzystając z wielu elementów, zaprojektowanych dla łączenia ich w większą całość. Wygląd to oczywiście nie jedyna rzecz istotna przy tworzeniu, bowiem w samej rozgrywce odgrywa on tylko drugorzędną rolę. Zdecydowanie istotniejsze są ustawienia pozwalające określić moc danej broni, jej podatność na działanie wiatru, czy całej masy jeszcze innych detali.

Dzisiejszej młodzieży wydaje się, że nakrycie głowy wystarczy, by uniknąć zemsty starszej pani.

Rozwijając wyobraźnię gracza producenci poszli krok dalej. Od dawien dawna mogliśmy decydować o detalach typu głos, flaga, czy nawet nagrobek naszych wormsów. Teraz każdy członek zespołu może posiąść cechy indywidualne. Nic nie stoi na przeszkodzie, by robaki przywdziewały różne nakrycia głowy. Podopieczni mogą mieć nawet wąsy, okulary, różne ręce, fryzury czy oczy. Z pewnością nie wpłynie to na przebieg zabawy, ale uatrakcyjni jej wizualną stronę. Zwłaszcza, że...

... robaki będą znacznie żwawsze niż dawniej – twórcy postarali się, by gama animacji została powiększona. Wpłynie to na zachowanie wormsów podczas użycia różnego rodzaju broni, zauważalne będzie także w czasie działania przeciwnika. Niezłe wrażenie robi przedstawiony na jednym z obrazków z gry robak, wyłupiający oczy, gdy mierzy się do niego ze snajperki. Analiza zrzutów ekranu i pierwszego filmu reklamowego sugeruje, iż zmieni się również sposób animowania wybuchów oraz wystrzałów z broni palnej. Obrazy wyświetlane obecnie przez silnik przypominają rysunkowe obłoczki, znane z wielu kreskówek. Nie zmienia to faktu, że gra nadal wygląda świetnie, a grafika ma bardzo specyficzny, wormsowy klimat.

W kwestii samej rozgrywki zmieni się niewiele. Misje będą zróżnicowane, tak więc ciężko wskazać na jakieś konkretne zadania. Niemniej jednak producent szczególną uwagę zwraca na odnajdywanie zleconych przedmiotów i niszczenie wyznaczonych celów. Z pewnością wzbogacony będzie tryb dla wielu graczy, w którym pojawią się style rozgrywki tak typowe dla strzelanek typu FPP – przechwytywanie flagi (słynne „capture the flag”) i obrona danej pozycji.

Premiera Worms 4: Mayhem planowana jest na drugi kwartał bieżącego roku. Wszystko wskazuje na to, że po raz kolejny będzie to prawdziwy hit. Już teraz znany jest polski dystrybutor gry, którym ponownie została firma CD Projekt. Jej doświadczenie z Robakami pozwala wierzyć, iż specyficzny klimat i humor, z którego gra słynie, zostaną zachowane w rzetelnie zlokalizowanej wersji.

Tomasz „Y@siu” Wróblewski

P.S. W czasie pisania tego tekstu, absolutnie wyjątkowo, żaden robak nie odniósł nawet najmniejszych obrażeń.

Worms 4: Totalna Rozwałka

Worms 4: Totalna Rozwałka