Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 3 lipca 2008, 15:20

autor: Janusz Burda

World of Warcraft: Wrath of the Lich King - już graliśmy!

Choć największym wydarzeniem podczas WWI08 była zapowiedź trzeciej odsłony cyklu Diablo, to jednak drugi z kolei oficjalny dodatek do World of Warcraft dzielnie podążał tuż za Panem Ciemności, niemal depcząc mu po ogonie.

Stolica Francji, miasto zakochanych, wieża Eiffla – to najbardziej oczywiste skojarzenia, jakie przychodzą do głowy większości z nas na dźwięk słowa Paryż. Mnie osobiście metropolia ta kojarzy się jeszcze z czymś całkowicie odmiennym od tego, co przed chwilą wymieniłem, a mianowicie – z grami MMO. Dlaczego?

Tak się akurat złożyło, że moje dwie (i jak do tej pory jedyne) wizyty w tym mieście, związane były z grami należącymi do tego właśnie gatunku. Kilka miesięcy temu uczestniczyłem w „War in Paris”, czyli europejskiej prezentacji Warhammer Online: Age of Reckoning, a w miniony weekend, razem z około ośmioma tysiącami graczy z całego świata miałem niepowtarzalną okazję wzięcia udziału w imprezie „Blizzard World Wide Invitational 2008”. Jedną z jej głównych atrakcji była możliwość osobistego zapoznania się z World of Warcraft: Wrath of the Lich King oraz wysłuchania i obejrzenia na dużych telebimach prezentacji dotyczących tejże właśnie gry. Ot i cały powód.

To tutaj straciłem ... err, tzn. miał miejsce mój pierwszy raz z WOTLK.

Największym wydarzeniem podczas WWI08 była oficjalna zapowiedź Diablo III, to nie ulega wątpliwości. Niemniej drugi z kolei oficjalny dodatek do World of Warcraft podążał tuż za Panem Ciemności, niemal depcząc mu po ogonie. Widać to było chociażby po zainteresowaniu grą i kolejkach, jakie ustawiały się do komputerów, na których zainstalowana była wczesna wersja beta. Mierząc „na oko”, kolejki do WOTLK były około dwukrotnie dłuższe od tych do Starcrafta 2. Pomimo że do dyspozycji grających było grubo ponad 150 maszyn, ogonek oczekujących nie malał poniżej kilkudziesięciu osób. Dostępne w sklepiku gadżety dotyczące WoWa znikały najszybciej, a widownia na turniejach tej gry pękała w szwach. Ale czemu się tu dziwić, w końcu to WoW jest najgorętszym z dostępnych tytułów Blizzarda – około 10 milionów subskrybentów na całym świecie (wśród nich również moja skromna osoba) to naprawdę imponująca liczba.

Pierwsze starcie

Jak mawiał Pawlak z Samych swoich – „Nadejszła wiekopomna chwiła” i znalazło się i dla mnie wolne miejsce przy komputerze. Zaraz po raz pierwszy zagram w WOTLK! Kładę ręce na klawiaturze, wybieram jedną z dostępnych postaci, naciskam przycisk „Enter World” i przenoszę się do Howling Fjords, czyli krainy startowej na kontynencie Northrend, w której gracze będą stawiać pierwsze kroki na drodze od maksymalnego obecnie siedemdziesiątego poziomu doświadczenia wzwyż ku „osiemdziesiątce”.

Pierwsza z rzeczy, która od razu rzuca się w oczy, to grafika – jakaś taka ładniejsza, bardziej szczegółowa, świeższa. Jakby więcej polygonów w obiektach a tekstury w wyższej rozdzielczości. Oczywiście WoW nie zamienił się nagle w Age of Conan z super realistyczną grafą - wciąż utrzymana jest ona w typowym dla tej produkcji, nieco rysunkowym stylu. Gram dalej. Po chwili zauważam kolejne, niby nic nie znaczące, ale bardzo miłe dla oka drobnostki – graficzne bajery. Koniec z cieniami w postaci kółek, teraz wyglądają one o wiele bardziej realistycznie, widać zarys rzucających je postaci. Trawa też nabrała plastyczności, zgęstniała. Na próżno szukam obiektów znanych mi z pozostałych dwu dostępnych w grze krain Azerothu czy chociażby Outlandów. Wszystkie elementy otoczenia posiadają własny, unikalny, nowy wygląd i to zarówno te większe, jak budynki i drzewa, jak i te mniejsze, na przykład płotki czy lampy przy drogach. Nie widać tu żadnych kompromisów, wszystko jest tip-top, zrobione na nowo.

Tuż za wioską spotykam pierwsze mobki, duże drzewce ze świerkiem rosnącym im na głowie i trykające się porożami jelenio-byko-mamuty. Wszystkie prezentują się bardzo, bardzo atrakcyjnie – mam ochotę podejść do nich i odpalić parę czarów – powstrzymuje mnie tylko fakt, że niektóre z nich to elity – level 75.

I choćby przyszło tysiąc … hmm … drwali? Na szczęście to drzewko już leży.

Wracam jeszcze do wioski, gdyż o czymś sobie przypomniałem. Jednym z elementów WoWa, który od zawsze bardzo mi się podobał, jest możliwość zwiększania swojego poziomu doświadczenia wyłącznie poprzez wykonywanie questów, bez konieczności tzw. grindowania. Z oczywistych powodów nie jestem w stanie szybko sprawdzić, czy podobnie będzie i tym razem, ale ilość wykrzykników, które widnieją nad głowami stojących wokół NPCów sprawia, że jestem pewien, iż Blizzard raczej mnie pod tym względem nie zawiedzie. Poziom osiemdziesiąty osiągnę przeżywając (solo lub ze swoimi przyjaciółmi) epickie przygody, a nie zabijając bezmyślnie setki tych samych potworów.

Postanawiam nieco pozwiedzać. Przy pomocy łańcuchowej windy wyjeżdżam na szczyt pokaźnego wzgórza, wsiadam na mounta i ruszam w drogę. Mijam lasy, polany, wioski, pokryte śniegiem wzgórza, kipiące zielenią doliny, rzeki, mostki – wszystko to robi bardzo dobre wrażenie i jestem pełen podziwu dla projektantów odpowiedzialnych za kreowanie świata gry – ich wyobraźnia jest naprawdę olbrzymia. W pewnej chwili na horyzoncie wyłania się olbrzymi powalony pień drzewa... WOW! Widok to zapierający dech w piersiach – robię więc fotkę. Niestety, bardzo miła pani z obsługi zwraca mi uwagę, że powinienem schować aparat. No cóż, szkoda.

Uznaję, że będzie to dobry moment, aby zakończyć moją pierwszą sesję z grą. Może dlatego, że właśnie rozpoczyna się jeden z tzw. paneli poświęconych WOTLK. A może z powodu grymasu na twarzy jednej z osób stojących nieopodal w kolejce oczekujących. Co ja mu zrobiłem? Czemu patrzy tak złowrogo? A... rozumiem, siedzę na JEGO miejscu.

Informacje z pierwszej ręki, czyli twarzą w twarz z developerami

Mające miejsce podczas całego WWI08 tzw. panele były świetnym źródłem wielu mniej lub bardziej istotnych informacji o grze, zarówno o jej aspektach związanych z PvE jak i z PvP.

Dowiedziałem się z nich między innymi, że tym razem twórcy postawili sobie za zadanie udostępnienie większej zawartości gry dla szerszego grona osób. Cel ten zamierzają osiągnąć na wiele różnych sposobów, na przykład:

  • projektując walki z bossami tak, aby ich taktyki były łatwiej i szybciej przyswajalne przez nowych graczy;
  • tworząc 10 i 25 osobowe wersje tych samych dungeonów rajdowych, dzięki czemu także i mniejsze gildie będą mogły spróbować zmierzyć się z czekającymi wewnątrz wyzwaniami;
  • zmniejszając nieco stopień trudności w tak zwanych heroikach;
  • projektując lochy tak, aby czas potrzebny na dotarcie do ich końca nie przekraczał jednej godziny;
  • ułatwiając zdobywanie reputacji z poszczególnymi frakcjami, a co za tym idzie – dostęp do nowych nagród i questów.

Dużym zainteresowaniem cieszyły się wszelkiego rodzaju informacje dotyczące dungeonów, które pojawią się w grze wraz z WOTLK. Mnie osobiście szczególnie przypadł do gustu The Oculus, umiejscowiona w Borean Tundra instancja przeznaczona dla graczy na 80 poziomie doświadczenia. Będzie się ona składać z zawieszonych w przestrzeni platform w kształcie pierścieni. Co najciekawsze, wewnątrz da się latać, a nawet toczyć walki na specjalnych mountach.

Gwiezdne Wrota?

Mając w pamięci wielokrotnie zakończone niepowodzeniem wyprawy gildiowe do Molten Core po składniki do Thunderfury, entuzjastycznie przyjąłem pomysł dotyczący zmiany sposobu zdobywania najbardziej szpanerskich, tzw. legendarnych przedmiotów. Przypadkowy drop z bossów zastąpiony zostanie, gdzie tylko się da, przez zapewne trudne, wieloetapowe i wymagające wsparcia ze strony wielu przyjaciół questy. Jednak ich wykonanie gwarantować będzie, że wymarzony przedmiot w końcu wyląduje w naszym plecaku w możliwej do określenia przyszłości.

Potężna dawka nieznanych do tej pory informacji przekazana została również podczas konferencji poświęconej nowym elementom dotyczącym walki gracz przeciwko graczowi, tzw. PvP.

W grze pojawią się maszyny oblężnicze oraz oczywiście struktury takie, jak: mury, budynki, mosty itp., które można będzie przy ich pomocy niszczyć. Maszyn oblężniczych ma być dostępnych kilka typów, a różnić mają się między sobą przeznaczeniem, zasięgiem i siłą ognia. Ostrzał można będzie prowadzić zarówno z ziemi jak i z powietrza. Na pokład do niektórych maszyn będzie mogło wsiąść kilka osób: działowy, kierowca i dodatkowi pasażerowie. Jednym z ciekawszych pojazdów wydał mi się Goblin Shredder. Jednoosobowy, przeznaczony głównie do niszczenia obiektów latających, swego rodzaju osobisty plecak rakietowy, przy pomocy którego można przeskakiwać ponad murami wrogich fortyfikacji.

Lake Wintergrasp – to umiejscowiona w świecie gry strefa przeznaczona specjalnie do tzw. Open World PvP. W zależności od aktualnej sytuacji gracze danej frakcji będą musieli atakować lub bronić znajdującego się tam zamku – Wintergrasp Keep. Przejęcie twierdzy to dodatkowe bonusy dla zwycięskiej strony konfliktu, na przykład możliwość zdobywania northrendowej wersji spirit shardów, które następnie posłużą jako waluta przy zakupie chociażby nowych elementów pancerza.

Pula dotychczas dostępnych aren zostanie powiększona o kolejne dwa pola bitwy, jedno umiejscowione w unoszącym się w powietrzu mieście Dalaran a drugie w Orgrimmarze. Przy przystąpieniu do walki na tych arenach, konieczne będzie uwzględnianie nowych atrakcji: zmiennego LOS, czyli zasięgu wzroku postaci oraz obiektów zadających graczom obrażenia. Te pierwsze to na przykład ruchome platformy zmieniające co kilkanaście sekund swoje położenie lub strumienie wody wypływające z rur, te drugie to chociażby ostre kolce wyskakujące z ziemi.

Spokojnie, to nie jest finalna grafika a jedynie schemat nowej areny.

Pojawi się również nowy, ulokowany oczywiście w Northerend, battleground. W wielkim uproszczeniu będzie to coś na kształt inwazji w Normandii, gdzie jedna z drużyn atakować ma wybrzeże od strony morza i próbować zdobywać kolejne linie umocnień. Gdy jej się to uda lub upłynie określony limit czasu, role się odwrócą. Atakujący staną się obrońcami i vice versa. Oczywiście i tutaj możliwe, a nawet wręcz konieczne, będzie korzystanie z maszyn oblężniczych.

Do innych, moim zdaniem ciekawych, elementów, które wyłowiłem z natłoku informacji, zaliczyłbym to, że:

  • w grze pojawi się prawdopodobnie coś na kształt achievementów, tytułów przyznawanych po wykonaniu określonych zadań;
  • przedmioty otrzymywane za postępy PvP będą posiadały całkowicie inne modele niż te za PvE, a nie tylko, jak to jest obecnie, różniły się wyłącznie kolorem;
  • na swoje podniebne rumaki będziemy mogli wsiąść ponownie na 77 poziomie doświadczenia, nie jest również wykluczone, że gdy osiągniemy poziom 80, będzie możliwe zabranie na pokład pasażera;
  • prawdopodobnie otrzymamy szansę stworzenia dwu konfiguracji drzewka talentów i przełączania się pomiędzy nimi w dowolnej chwili bez ponoszenia kosztów tzw. respeca.

Znowu przy klawiaturze, Death Knight na tapecie

Podczas drugiej sesji z grą postanowiłem nieco bliżej przyjrzeć się nowej postaci, tzw. hero class, a konkretnie Death Knightowi. Nie miałem, co prawda, możliwości sprawdzić, jak wygląda proces tworzenia rycerza, gdyż najzwyczajniej nie było już na to wolnego slotu, ale na szczęście znalazłem takowego na liście gotowych postaci do wyboru.

Docelowo, aby wcielić się w rolę Death Knighta, konieczne ma być posiadanie jakiejkolwiek postaci na poziomie 55+. Na danym serwerze można będzie mieć tylko jednego Death Knighta, ale za to przy jego tworzeniu dostępne będą do wyboru wszystkie rasy. Strefa startowa Rycerzy Śmierci to nowa, położona nieopodal Tyr’s Hand, lokacja o nazwie Ebon Hold.

Niestety, wspomniany powyżej Ebon Hold nie istniał w zaprezentowanej wersji gry, tak więc skupiłem uwagę głównie na wrażeniach wizualnych, postanowiłem również przetestować walkę z wykorzystaniem systemu run.

Miły ze mnie gość, podejdź bliżej, dam ci obejrzeć mój miecz.

Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to niebanalny wygląd Death Knighta. Poziom doświadczenia 55, ubrany w zielone przedmioty o przeciętnych statystykach, a wygląda, jakby niejeden epik miał na sobie. Bardzo szybko zauważyłem kolejną wizualną, choć – jak się po chwili okazało – nie tylko wizualną, różnicę w stosunku do innych klas – portret postaci z ostrzem w tle oraz sześć kolorowych run.

Runy te, symbolizujące trzy szkoły magii: Frost, Blood i Unholy, to – poza trzymaną w dłoni bronią – podstawowy element wykorzystywany podczas walki przez Death Knighta. Polega ona w wielkim uproszczeniu na tym, że zastosowanie większości ataków specjalnych powoduje zużycie określonego typu runy, która następnie stopniowo zaczyna się odnawiać i ponownie dostępna jest po około 10 sekundach. Jeżeli dorzucimy do tego możliwość zmiany ilości poszczególnych run na pasku (tzw. runic power), czas, po jakim można ponownie użyć danej umiejętności (cooldowny) oraz oczywiście talenty, to otrzymamy całkiem sporą ilość możliwych do stosowania kombinacji. Wszystko wskazuje więc na to, że Death Knight będzie bardzo ciekawą klasą postaci, która dostarczy grającym nią osobom wiele przyjemności i wyzwań.

Mini test wydajnościowy

Należę do osób, które przykładają dość duże znaczenie do płynności rozgrywki w grach, dlatego nie mogłem oprzeć się pokusie przeprowadzenia drobnego testu wydajnościowego. Włączenie wbudowanego w grze licznika fpsów uświadomiło mi, że pracując w rozdzielczości 1680x1050, wyświetla ona w średnio zatłoczonych miejscach około 25 klatek na sekundę. Mimo najszczerszych chęci nie udało mi się sprawdzić, w jaką kartę graficzną i procesor wyposażony był komputer, na którym grałem (Blizzard nieźle się zabezpieczył przed tym, aby na komputerach, przy których można było usiąść, dało się jedynie grać i nic więcej), ale i bez tego jedno jest pewne – więcej bajerów graficznych oznacza większe wymagania sprzętowe, tak więc jeżeli Wasz komputer już w tej chwili czasami dyszy przy WoWie, to z WOTLK może mieć spore problemy – pora zawczasu pomyśleć o wymianie tego czy owego elementu w swoim „blaszaku”.

Szkoda, że... czyli czas, aby trochę ponarzekać

Po pierwsze tak mało czasu było na zapoznanie się z grą – tylko 2 dni i tylu chętnych! Ale cóż, jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Teraz z wypiekami na twarzy śledzę krążące w sieci informacje o mającej zacząć się jeszcze w tym miesiącu becie WOTLK.

Do dyspozycji grających dostępne były jedynie postacie na 70 poziomie doświadczenia. Szkoda, bo przetestowanie możliwości swojej ulubionej klasy na poziomie 80 to byłoby coś. Z drugiej strony nie zobaczyłbym wtedy na czacie pytania jednego z grających, które bardzo mnie rozbawiło, a brzmiało mniej więcej tak – „Czy ktoś ma już poziom 71?”

Przy tworzeniu nowej postaci nie udało mi się zauważyć zapowiadanej, zwiększonej liczby opcji dotyczących wyglądu. Prawdopodobnie twórcy gry uznali, że nie są jeszcze gotowi, aby się nimi pochwalić.

Okazało się, że – aby aktywować kod dający dostęp do specjalnego zwierzaka, który otrzymali w prezencie wszyscy uczestnicy WWI08 – trzeba cierpliwie poczekać do momentu wprowadzenia kolejnego uaktualnienia. W chwili, w której piszę te słowa, znany jest już powód takiego a nie innego posunięcia ze strony Blizzarda. Zwierzakiem (petem) tym będzie znany z Diablo Archangel Tyrael i twórcy najzwyczajniej nie chcieli umieszczać go w grze wcześniej, by nie został odkryty przez co dociekliwszych szperaczy plikowych, gdyż mogłoby to zasugerować, jaki nowy tytuł zostanie ujawniony podczas ceremonii otwarcia.

I to by było na tyle

Zdaję sobie sprawę, że to – czym udało mi się podzielić z Wami w niniejszym tekście – jedynie podrażniło apetyty wszystkich miłośników WoWa i że to nie wszystkie informacje, jakie zostały ujawnione przy okazji WWI08. Moim celem nie było jednak konkurowanie z fansite'ami, wyłapującymi nawet najdrobniejsze zmiany i umieszczającymi je na swoich stronach. Na to nie miałem najmniejszych szans, możliwości i czasu. Chciałem jedynie przekazać kilka subiektywnie wybranych informacji, które uznałem za najciekawsze oraz wrażenia z perspektywy osoby, która lubi World of Warcraft i gra w niego od bardzo dawna. Czy mi się to udało? To pozostawiam Waszej ocenie.

Janusz „Solnica” Burda

World of Warcraft: Wrath of the Lich King

World of Warcraft: Wrath of the Lich King