Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 17 sierpnia 2016, 22:57

Widzieliśmy w akcji grę Dishonored 2 – Emily Kaldwin na wojennej ścieżce

Kolejny fragment rozgrywki z Dishonored 2 udowadnia, że postać Emily ze specyficznym zestawem mocy najbardziej spodoba się osobom, które raczej nie lubią się skradać, i że gdy przychodzi do projektowania poziomów, mało kto dorówna Arkane Studios.

Po prawdzie nieco szkoda mi każdego dewelopera, którego obejrzałem i obejrzę w trakcie tego gamescomu. Wszyscy twórcy starają się jak mogą, by zaimponować graczom i dać jak najwięcej powodów do zachwytów dziennikarzom – a ja jestem przekonany, że choćby i któreś studio poruszyło niebo i ziemię, to ja i tak zachwycać się nie będę. Wszystko za sprawą francuskiej ekipy, która jeszcze kilka lat temu znana była wyłącznie z krwistego Dark Messiah of Might and Magic. Teraz Arkane Studios to – w mojej skromnej opinii – gwiazda tegorocznych targów w Kolonii, która dwoma zaprezentowanymi grami zawiesiła poprzeczkę zbyt wysoko dla znacznej części konkurencji. Najpierw zostałem oszołomiony świetnie zapowiadającym się Prey, a potem dodatkowy cios nadszedł od strony Dishonored 2. Ba, w przypadku tej drugiej produkcji wystarczył zaledwie jeden element…

Mowa tutaj o projekcie poziomów. Podczas kilkunastominutowej prezentacji deweloperzy przedstawili fragmenty dwóch etapów i przy każdym z nich siedziałem z rozdziawionymi ustami i oczami jak pięciozłotówki. Pierwszy z nich zabrał nas do domu osobnika, którego możecie kojarzyć z pierwszego zwiastuna gry. Nasz cel był wynalazcą i nawet napotkanych ludzi traktował jak łamigłówki do rozgryzienia – co tłumaczyłoby, dlaczego początkowo pozwolił sterowanej przez prowadzącego Emily Kaldwin wejść bezproblemowo w głąb swego domu. Gdy jednak zaczęły się pierwsze kłopoty, projektanci z Arkane wystawili najcięższe działa. Protagonistka przesunęła przypadkową dźwignię i wówczas zaczęły rozsuwać się podłogi, odkrywając kolejne pomieszczenia, umożliwiając błyskawiczne przejścia pomiędzy piętrami i… kompletnie dezorientując nieprzygotowanego na takie fajerwerki gracza. Dom w tej konkretnej misji po prostu żył własnym życiem – jeden uruchomiony mechanizm mógł zarówno ujawnić niewidoczne do tej pory przejście, jak i otworzyć drzwi dla chmary strażników. Już wiem, że pokonanie tego etapu będzie dla mnie nie lada problemem – i szczerze mówiąc, tylko mnie to cieszy, bo mógłbym godzinami wpatrywać się, jak posesja zmienia się na moich oczach.

Druga lokacja już nie zwalała z nóg, ale nadal robiła fantastyczne wrażenie – tym razem udaliśmy się do skąpanego w półmroku konserwatorium, które robiło wrażenie bardzo sugestywną atmosferą, potęgowaną przez siedzących na gotyckich żyrandolach przeciwników, nieco przypominających Splicerów z BioShocka. Za sam projekt poziomów Arkane powinno dostać jakiś medal – widać, że deweloperzy starają się nie robić zwyczajnych zapychaczy, bo przecież już wcześniej mieliśmy okazję zobaczyć etap, w którym z kolei za pomocą magicznego lustra co chwila przenosiliśmy się w czasie. W skradankach interesujące rozwiązania dotyczące miejsca akcji są na wagę złota i stawiam dolary przeciw orzechom, że przynajmniej kilka poziomów z Dishonored 2 rzuci miłośników gatunku na kolana.

Chociaż tak naprawdę skłamałbym, gdybym produkcję Arkane ograniczył tylko do miana „skradanki”. To w głównej mierze zasługa/wina (niepotrzebne skreślić) Emily Kaldwin, która na prezentowanym fragmencie rozgrywki wycina przeciwników bez litości, za nic mając sobie cierpliwe przemykanie w cieniu i uderzanie tylko wtedy, gdy jest to niezbędne. Młoda cesarzowa może być postacią, którą znacznie chętniej wybiorą gracze niezbyt podekscytowani perspektywą działania w ukryciu – gameplay z nią w roli głównej był bardzo dynamiczny i krwawy, odcinane przeciwnikom kończyny latały na prawo i lewo, zaś sama Emily nie zadawała sobie trudu, by schować się nawet przed najbardziej wymagającymi przeciwnikami. Tymi byli Zegarowi Rycerze – świetnie zaprojektowane, steampunkowe roboty, które nawet po pozbawieniu ich głowy biegały za protagonistką i próbowały posiekać ją na kawałki. Pannie Kaldwin w sianiu chaosu wydatnie pomagały nastawione ofensywnie moce – Far Reach, pozwalający przemieścić się w ułamku sekundy o kilkanaście metrów, Domino, dzięki któremu wszyscy powiązani z naszą ofiarą strażnicy podzielali los nieszczęśnika, oraz Shadow Walk, po którego aktywacji Emily przemieniła się w cienistą istotę, błyskawicznie doskakującą do wrogów i pozbawiającą ich życia.

Dla tych, którzy raczej woleliby trzymać się mroku i wykonywać zlecenia bez zostawiania niepotrzebnych trupów po drodze, zostanie więc Corvo Attano z pierwszej części, który w „dwójce” przemówi głosem Stephena Russella – znanego jako Garrett z Thiefa. Twórcy zapowiedzieli, że umiejętności protagonisty z pierwszej części nie ulegną radykalnym zmianom, co najwyżej zostaną nieco podrasowane – deweloperzy chyba celowo pozostawili te elementy bez zmian, wiedząc, że ofensywnym mocom Emily przyda się jakaś nieco spokojniejsza alternatywa (choć oczywiście możliwe będzie i robienie masakry jako Corvo, i skradanie się jako panna Kaldwin).

Pod względem technologicznym trudno powiedzieć cokolwiek, czego nie można było zobaczyć na poprzednich fragmentach rozgrywki. Dishonored 2 wygląda naprawdę dobrze, i to nawet pomijając imponująco zaprojektowane poziomy, nad którymi rozpływałem się na początku tego tekstu. Podczas Gamescomu tak naprawdę większość kart była już przez studio Arkane odkryta, i pokaz w Kolonii tylko potwierdził, że warto jest czekać na listopadową premierę. Deweloperzy nie idą na kompromisy podczas wymyślania i realizowania tego intrygującego świata – i chociażby za to należy się „dwójce” szansa. Na wspomnianą prezentację szedłem bowiem z nastawieniem, powiedzmy, sceptycznie pozytywnym, ale teraz już wiem, że jesienią Dishonored 2 bez dwóch zdań wyląduje w moim napędzie. Chociażby po to, żeby jeszcze raz zobaczyć misję, o której od kilkunastu godzin rozpowiadam każdemu, kto zechce posłuchać.

Jakub Mirowski

Jakub Mirowski

Z GRYOnline.pl związany od 2012 roku: zahaczył o newsy, publicystykę, felietony, dział technologiczny i tvgry, obecnie specjalizuje się w ambitnych tematach. Napisał zarówno recenzje trzech odsłon serii FIFA, jak i artykuł o afrykańskiej lodówce low-tech. Poza GRYOnline.pl jego materiały na temat uchodźców, migracji oraz zmian klimatycznych publikowane były m.in. w Krytyce Politycznej, OKO.press i Nowej Europie Wschodniej. W kwestii gier jego zakres zainteresowań jest nieco węższy i ogranicza się do wszystkiego, co wyrzuci z siebie FromSoftware, co ciekawszych indyków i tytułów typowo imprezowych.

więcej

Dishonored 2

Dishonored 2