Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Elex 2 Publicystyka

Publicystyka 15 czerwca 2021, 09:09

autor: Szymon Liebert

Widzieliśmy Elexa 2 - u twórców Gothica bez (większych) zmian

Nadciąga drugi Elex, czyli kolejne dzieło kultowych twórców kultowego Gothica. Jak bardzo Elex 2 różni się od pierwszej części? Mieliśmy okazję się przekonać.

Pierwszy Elex był grą, która cierpiała na wiele bolączek: miała drętwą animację walki, na konsolach działała nierówno, fabularnie mieszała ze sobą wszystko i nic. Ale to przecież dzieło studia Piranha Bytes, więc obok tych wad cechowało je też wiele zalet, w tym przede wszystkim kolejna gothicowa fabuła o zwaśnionych frakcjach, które stają w obliczu ideologicznej dysputy mającej sprawić, że świat zatrzęsie się w posadach. To podejście od lat działa, czego potwierdzeniem są recenzje grających w Elexa chociażby na Steamie, gdzie ma on ocenę „w większości pozytywną”. Niespełna cztery lata po premierze pierwszej gry niemiecki deweloper jest gotowy pokazać jej kontynuację. Po pierwszej prezentacji Elexa 2 mogę powiedzieć jedno: w studiu znanym z Gothica i Risena niewiele się zmieniło, co może być informacją dobrą lub złą.

DATA PREMIERY?

Nie znamy jeszcze dokładnej daty premiery, ale dzięki stronie gry na Steamie wiemy, że tytuł ukaże się już w 2021 roku – najpewniej jesienią.

Jak elex zmienił Elexa?

Piranha Bytes chce przygotować kontynuację Elexa, koncentrując się na najmocniejszych punktach pierwszej części, a więc próbie stworzenia zróżnicowanego świata, ciekawych postaci i frakcji oraz zaoferowania graczowi sporej swobody. Raz jeszcze trafimy na planetę Magalan przeistoczoną w przedziwny patchwork estetyk po uderzeniu komety zawierającej tytułowy pierwiastek: elex. „Dwójka” będzie kontynuować wątki pierwowzoru, dzięki czemu ujrzymy dalsze skutki działania potężnej substancji oraz to, jak wpłynęła ona na poszczególne frakcje. Twórcy zapewniają, że samo oddziaływanie elexa na świat będzie dużo bardziej zróżnicowane i zobaczymy jego nowe odcienie. Co ciekawe, Piranha Bytes rozważała możliwość wykorzystania zapisów gracza z „jedynki”, by przenieść jego decyzje, ale ostatecznie zrezygnowano z tego, bo i tak 90% osób wybrało jedno z dostępnych zakończeń, więc to ono stanie się kanoniczne. Podobno, żeby zrozumieć fabułę Elexa 2, nie trzeba znać pierwszej części, choć oczywiście jest to jak najbardziej wskazane, bo spotkamy tu wielu starych znajomych i otrzymamy wiele odpowiedzi na nurtujące nas pytania.

UWAGA! Spoiler, dotyczący pierwszego Elexa

Co właściwie stało się po zakończeniu „jedynki”? W finale pierwszej części cyklu nasz bohater, znany jako Jax, spotkał się z Hybrydą, istotą przewodzącą pozbawionej emocji frakcji Albów. Widzieliśmy na niebie tajemniczy okrąg, zwiastujący nadejście nowego zagrożenia – Najeźdźców.

UWAGA! Koniec spoilera Elexa

Po tych wydarzeniach Jax próbował ostrzec pozostałe społeczności przed nowym przeciwnikiem, ale te zignorowały go. Bohater zerwał więc kontakty z ludźmi i spędził następne lata jako outsider. W momencie rozpoczęcia Elexa 2 Jax musi raz jeszcze chwycić za miecz lub karabin plazmowy, bo gra wciąż jest zderzeniem średniowiecznego fantasy z science fiction, by wypełnić swoje przeznaczenie. Twórcy nie zdradzili wielu szczegółów fabuły, zapewniając jedynie, że będzie ona głęboka oraz rozbudowana, a przejście całości zajmie ponad 60 godzin.

Najważniejsze są frakcje

W dalszym ciągu najważniejsze będą tu tak charakterystyczne dla studia Piranha Bytes frakcje zrzeszające mieszkańców tego świata – każda z nich opatrzona własną charakterystyką, motywacjami oraz liniami fabularnymi. Na pewno trafimy na grupy znane z pierwowzoru i zobaczymy, jak potoczyły się ich dalsze losy oraz czemu tak bardzo zmieniły one swoje podejście do życia. Jedną z nowych społeczności będą odziani w skórzane akcesoria, łańcuchy i kolce Morkoni, którzy mają należeć do „tych złych”. Niestety, nie mogę powiedzieć o nich wiele więcej, bo w krótkim fragmencie questa na terenie ich siedziby ujrzeliśmy jedynie pozostałości po krwawej jatce na arenie. Frakcje nadal będę oferować coś w rodzaju „klas postaci”, a więc dadzą nam dostęp do specjalnych, unikatowych zdolności czy sprzętu. Miłośnicy skórzanych akcesoriów, łańcuchów i kolców mogą więc spać spokojnie.

W podróży potowarzyszą nam kompanii, np. znana z „jedynki” Caja. Do tradycji należy już to, że każda z tych postaci otrzyma pewne poboczne wątki fabularne oraz będzie miała swoją rolę do odegrania w świecie gry. Podczas prezentacji zobaczyliśmy, jak wspomniana kobieta wtrąca się do rozmowy, by spróbować przekonać strażnika do wpuszczenia nas do siedziby grupy przypominającej berserkerów z „jedynki”. Z kolei w innym krótkim fragmencie misji ujrzeliśmy, jak rozmawia z dzieckiem o imieniu Dax. Jako że główny bohater nazywa się Jax, a pierwszy Elex zawierał wątki romansowe, mój szósty zmysł podpowiada mi, że kryje się za tym „jakaś” historia.

Jeszcze więcej swobodnej eksploracji

Jednym z ciekawszych aspektów Elexa był dla mnie otwarty świat i swoboda poruszania się po nim. W tych przedziwnych, często sprzecznych biomach (przypominam, że na Magalanie dżungla może sąsiadować z pustynią) twórcy umieścili sporo ukrytych smaczków, zadań i małych opowieści. Irytujący był natomiast jetpack, który miał ograniczony zasięg i operowanie nim wymagało nie lada wprawy. Mam dla Was zatem dobre wieści: w Elexie 2 plecak z silnikiem odrzutowym będzie znacznie poręczniejszy i wykorzystamy go do swobodnego latania niczym w Anthem. Podoba Ci się jakiś szczyt albo budynek w oddali? Po prostu startujesz i przecinasz powietrze w tym kierunku. Nowe właściwości pozwoliły twórcom na konstruowanie jeszcze bardziej wertykalnych scenariuszy przestrzennych. Jako przykład niech posłużą ruiny miasta, w których postać gracza mogła swobodnie dostać się na kilkudziesięciopiętrowy wieżowiec. Na szczycie znajdował się skromny obóz z posłaniem, strzelbą oraz holoprojektorem zawierającym zapewne jakąś małą historię poboczną. Fanom Gothica nie muszę tłumaczyć, że posłanie można wykorzystać, żeby przespać się „do rana” albo „do południa”, albo „do wieczora”, albo „do następnego dnia”.

Oglądając prezentację, nie sposób nie odnieść wrażenia, że w „dwójce” zobaczymy wiele lokacji i krajobrazów podobnych do tych z jedynki, choć w sumie nie powinno to nikogo dziwić. Twórcy bazują na tej samej mapie i przerabiają ją, by pokazać dalsze losy planety. Zapytani o proporcje między starymi a nowymi terenami, odpowiadają, że wynoszą one „pół na pół”. Na pewno będzie więc okazja, żeby odwiedzić parę znanych miejsc – chociażby po to, by zobaczyć, jak bardzo się zmieniły na przestrzeni lat. Myślę, że to uczciwe podejście, chociaż rzeczywistość zweryfikuje, czy Elex 2 nie okaże się zbyt podobny do „jedynki”. Podkreślam raz jeszcze, że na Magalanie różnorodności nie brakuje. Zresztą pozwólcie, że zacytuję dewelopera wyliczającego z szybkością karabinu maszynowego kolejne potencjalne biomy, jakie znajdziemy w grze: „góry, klify, monumentalna architektura, plaże, lasy, pustkowia, wyspy, pustynie, tereny z lawą i wiele, wiele innych”.

Elex w powietrzu

Patrolując okolicę z lotu ptaka niczym Iron Man, z łatwością wypatrzymy potencjalnie ciekawe punkty. Najczęściej będą to oczywiście przeciwnicy zbyt trudni na nasz poziom, którzy pokażą nam, kto rządzi na Magalanie. Gra ma w dalszym ciągu oferować swobodę i umożliwiać pakowanie się w kłopoty w dowolnym momencie. A w świecie Elexa 2 radą na kłopoty zawsze jest kultowa już metalowa rura. Deweloper pokazał kilka starć z przeciwnikami – od przerośniętych szczurów, przez rozbójników, aż po stalkera, czyli sporego stwora znanego z „jedynki”. W ruch poszły zardzewiały rury, kopniaki wytrącające przeciwników z równowagi, miecze, topory i karabin plazmowy. Tak, Elex 2 to nadal zbieranina wszystkiego, co było pod ręką.

Pewną nowością okazała się walka w powietrzu, wynikająca (ponownie) z bardziej dopakowanego jetpacka. Już w „jedynce” dało się wykorzystywać plecak do taktycznego usytuowania się poza zasięgiem przeciwników. Wygląda na to, że w Elexie 2 spędzimy sporo czasu w powietrzu, bo częściej trafimy na potwory i maszyny latające, np. na kreaturę o nazwie „stormlizard”, wyglądającą jak skrzyżowanie pterodaktyla z gargulcem. Walka podniebna właściwie nie różni się bardzo od tej naziemnej – możemy korzystać z broni dystansowej oraz białej. W przypadku tej drugiej postać wykonuje dość dynamiczne ataki i ich sekwencje, doskakując do przeciwników. Ciekawe jest natomiast to, że w powietrzu zastosujemy także zaklęcia. W starciu z grupą harpiopodobnych kreatur, krążących nad wielkimi instalacjami w kształcie kopuł, bohater użył zaklęcia miotającego z niebios kule ognia.

Technicznie bez zmian

Jeśli po Elexie 2 oczekiwaliście wielkich zmian na polu grafiki czy wykonania technicznego – rozczaruję Was. Druga odsłona Elexa na prezentacji wyglądała podobnie do pierwszej, bo bazuje na tej samej autorskiej technologii. Chociaż twórcy podrasowali parę elementów – dało się zauważyć bardziej bujną roślinność, delikatnie lepsze modele postaci czy większą szczegółowość lokacji – całość prezentuje się co najwyżej średnio. Elex w dalszym ciągu jest grą raczej nierówną, czasami straszącą pustymi, burymi miejscówkami, a czasami miewającą pewne przebłyski w ciekawiej zaprojektowanych zakątkach. Przyznam, że w „jedynce” dało się znaleźć „pocztówkowe ujęcia”, więc wierzę, że i tu będzie podobnie. Asem w rękawie tej serii jest przecież to, że jak twórcy zechcą umieścić wulkan w sąsiedztwie terenów pokrytych śniegiem oraz pustyni, to nikt nie zabroni im tego zrobić.

Znacznie gorszą informacją dla sporej grupy odbiorców będzie natomiast ta, że niewiele zmieniło się także w innych aspektach technicznych. Poruszanie się postaci, latanie z jetpackiem czy rozmowy z NPC w dalszym ciągu wydają się, używając potężnego eufemizmu, „utrzymane w duchu Gothica” (mówiąc inaczej: są nieszczególnie imponujące). No i jest jeszcze walka – element, który dla niejednej osoby był progiem nie do przeskoczenia w pierwszym Elexie. Widzieliśmy kilka wariantów konfrontacji i ponownie większość z nich prezentuje poziom, do którego przywykliśmy u niemieckiego dewelopera. Spodziewajcie się zatem raczej drętwych animacji głównego bohatera i jego przeciwników oraz dość topornego sterowania. Jeden z producentów obecnych podczas prezentacji zapewnił co prawda, że gra będzie bardziej przystępna w tym zakresie, ale nie do końca w to wierzę. Oglądając fragmenty szybkiej walki w powietrzu, dosłownie czułem to zgrzytanie klawiszy pod palcami, kiedy próbuję połapać się w tym, co się tam dzieje.

Elex 2 to drugi Elex

Tak jak napisałem na początku, Elex 2 to po prostu kolejny rozdział serii, który nie przynosi wielkich zmian technicznych. Widać, że Piranha Bytes całkowicie zawierza swoim fanom, oddając im grę, która wygląda i działa praktycznie tak samo, z wszystkimi minusami tego pakietu. To będzie siermiężna i nierówna pozycja. Ale przecież nie pokochaliśmy dzieł niemieckiego producenta za rozwijanie jakości grafiki czy animacji. Kochamy je za unikatowe doświadczenie – żyjące otwarte światy, swobodę działania, intrygujące frakcje i ciekawe wybory. Takich elementów w trakcie krótkiej prezentacji pokazać się w pełni nie da, ale skoro cały budżet nie poszedł na przesiadkę na Unreal Engine 5 i dołożenie do gry ray tracingu, musiał pójść na fabułę i design świata. W ten pokrętny sposób dotarliśmy do ostatniej, niezwykle błyskotliwej myśli, która zamyka mój tekst: jeśli spodobał się Wam Elex, spodoba się i Elex 2.

TWOIM ZDANIEM

Czekasz na Elexa 2?

Tak!
54,6%
Nie :(
45,4%
Zobacz inne ankiety
Elex 2

Elex 2