Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Warcraft Adventures: Lord of the Clans Publicystyka

Publicystyka 16 września 2016, 14:37

WarCraft Adventures - czy skasowana przygodówka Blizzarda byłaby hitem?

Okazji, by zagrać w przygodówkę Blizzarda, która została anulowana 18 lat temu, nie mogliśmy przegapić. Czy WarCraft Adventures miało szansę powalczyć z przebojami takich tuzów jak LucasArts bądź Sierra?

WARCRAFT ADVENTURES: LORD OF THE CLANS W SKRÓCIE:
  1. niedoszłe dzieło studia Blizzard Entertainment, anulowane w 1998 roku;
  2. klasyczna humorystyczna przygodówka 2D typu point-and-click;
  3. akcja osadzona między WarCraftem II i III;
  4. głównym bohaterem jest Thrall, a fabuła osnuta została wokół jednoczenia orków i preludium do trzeciej wojny;
  5. gra dopracowana, klimatyczna i zabawna – ale troszkę przestarzała nawet jak na swoje czasy;
  6. scenariusz WarCraft Adventures przetrwał po części w książce Władca klanów.

Jakiego rodzaju grami Blizzard Entertainment zajmował się w ciągu minionych dwóch dekad? Wydawać by się mogło, że odpowiedź jest krótka i prosta – były to przede wszystkim RTS-y, hack-and-slashe i MMORPG, a w ostatnim czasie dołączyły do nich karcianka, MOBA i sieciowa strzelanka. Co bardziej rozeznani w temacie gracze mogliby dorzucić do listy jeszcze trzecioosobowe gry akcji, reprezentowane przez skasowanego StarCrafta: Ghost. Natomiast już chyba tylko najstarsi górale pamiętają, że niecałe dwadzieścia lat temu „Zamieć” miała w planach również zawojowanie rynku gier przygodowych poprzez wypuszczenie (do spółki z rosyjskim studiem Animation Magic) produkcji pod tytułem WarCraft Adventures: Lord of the Clans. Ostatnio świat przypomniał sobie o tej pozycji, kiedy do sieci nieoczekiwanie wyciekła jej grywalna, prawie ukończona wersja. Oczywiście nie mogliśmy przepuścić nadarzającej się okazji i sprawdziliśmy, jaką grą byłyby „Przygody” w świecie Azeroth – i co wniosły do najpopularniejszego uniwersum w dorobku Blizzarda.

Przytrzymując lewy przycisk myszy na interaktywnym obiekcie, wywołujemy kontekstowe menu, które pozwala obejrzeć cel, porozmawiać z nim albo go podnieść/użyć/dotknąć. Ot, klasyka. - 2016-09-16
Przytrzymując lewy przycisk myszy na interaktywnym obiekcie, wywołujemy kontekstowe menu, które pozwala obejrzeć cel, porozmawiać z nim albo go podnieść/użyć/dotknąć. Ot, klasyka.

Wskazywanie i klikanie w Azeroth

Jeśli chodzi o mechanikę rozgrywki, WarCraft Adventures stanowi podręcznikowy przykład humorystycznej dwuwymiarowej przygodówki typu point-and-click z lat 90. XX wieku. Zabawa sprowadza się więc w dużej mierze do dokładnego, niespiesznego przeczesywania lokacji i zabierania przedmiotów z jednych miejsc, by użyć ich gdzie indziej, nagłówkowawszy się przedtem, do czego mogłyby się przydać. Dodatkowe atrakcje to wysłuchiwanie komentarzy bohatera (zwykle dowcipnych) na temat otoczenia i okazjonalne prowadzenie dialogów z napotykanymi postaciami. Jeśli zaś chodzi o stronę narracyjną, omawiana gra stanowi fabularny pomost między drugą a trzecią odsłoną serii WarCraft, przedstawiony z perspektywy orków. Mamy tu mianowicie znaną fanom Azeroth (przynajmniej w ogólnym zarysie) opowieść o Thrallu – od ucieczki z niewoli u lorda Blackmoore’a, przez odnalezienie swoich pobratymców (z Gromem Hellscreamem i Orgrimem Doomhammerem na czele), pozostanie przywódcą klanów, odbudowanie Hordy i powrót na wojenną ścieżkę z ludźmi.

Na odwiedzenie w WarCraft Adventures miało czekać sporo znanych fanom lokacji w zróżnicowanych zakątkach Azeroth. - 2016-09-16
Na odwiedzenie w WarCraft Adventures miało czekać sporo znanych fanom lokacji w zróżnicowanych zakątkach Azeroth.

Więc jaką grą jest WarCraft Adventures? Nadspodziewanie dobrą, nawet w dzisiejszych czasach. Co istotne, Blizzard z powodzeniem połączył tu konwencję humorystycznej przygodówki z klimatem charakterystycznym dla świata Azeroth – miejsca barwnego i niestroniącego od żartów, ale jednocześnie pełnego patosu, z pewną domieszką brutalności i tragizmu. Styl graficzny, dialogi, muzyka i reżyseria cut-scenek dobrze wpasowują się w tę atmosferę, choć siłą rzeczy humor gra większą rolę. Również od strony mechanicznej omawiany tytuł nie ma się czego wstydzić, bowiem zrobiono go zgodnie z najważniejszymi prawidłami gatunku point-and-click. Praktycznie każdy przedmiot ma swoje zastosowanie (najczęściej tylko jedno, ściśle określone), a gracz nie może ani zginąć, ani zapędzić się w ślepy zaułek, wykonując operacje w niewłaściwej kolejności. Słowem, kluczem do sukcesu jest kojarzenie faktów i dedukcja. I choć rozwiązania niektórych problemów okazują się absurdalne, myślący użytkownik komputera nie musi za często uciekać się do klasycznej metody „klikania wszystkim na wszystkim”.

W grze z lat 90. nie mogło oczywiście zabraknąć nawiązania do serii Duke Nukem. - 2016-09-16
W grze z lat 90. nie mogło oczywiście zabraknąć nawiązania do serii Duke Nukem.

Nie musi – ale i tak mógłby chcieć to robić, chociażby po to, aby wysłuchać komentarzy Thralla i obejrzeć animacje. Zaskakuje zwłaszcza bogaty repertuar tych ostatnich – prawie każdej czynności wykonywanej przez bohatera towarzyszą indywidualne, ładne ruchy, więc patrzy się na niego z przyjemnością. To samo można zresztą powiedzieć o całej oprawie graficznej WarCraft Adventures. Szkoda tylko, że animacje nie mają więcej klatek. No i na dłuższą metę oglądanie w kółko, jak postać niespiesznym krokiem drepcze przez świat, robi się trochę męczące – nierzadko bowiem trzeba wracać do dawno odwiedzonych lokacji albo przetrząsać kolejno wszystkie miejscówki i sprawdzać, czy w jakiś sposób nie zmieniła się w nich sytuacja (np. martwy wilk zaczął się rozkładać i obsiadły go sępy), pozwalając graczowi zrobić coś, co rozwinie akcję. Na pochwałę zasługuje także dubbing – aktorzy głosowi świetnie wczuli się w przedstawicieli różnych ras Azeroth. Ale nie mogło być inaczej, skoro zatrudniono takich weteranów jak Peter Cullen (oryginalny Optimus Prime z Transformers) czy Tony Jay (The Elder God w serii Legacy of Kain).

Zul’jin, złowrogi przywódca klanu Amani, w roli zniewieściałego sprzedawcy bibelotów w orkijskim obozie internowania? Fani trolli mogliby być oburzeni... Cała reszta po prostu się uśmieje. - 2016-09-16
Zul’jin, złowrogi przywódca klanu Amani, w roli zniewieściałego sprzedawcy bibelotów w orkijskim obozie internowania? Fani trolli mogliby być oburzeni... Cała reszta po prostu się uśmieje.

Anulowany kanon

Warto powiedzieć też parę ciepłych słów o humorze. Wprawdzie fani WarCrafta mogliby złapać się za głowę, widząc, jakim wesołkiem w omawianej grze stał się Thrall, sypiący na prawo i lewo żartobliwymi uwagami, ale takie już są wymogi gatunku humorystycznych przygodówek point-and-click. Zresztą wódz Hordy w formie trochę bardziej zabawnej niż ta, jaką znamy z WarCrafta III i World of WarCraft, jednocześnie potrafi zupełnie serio pałać żądzą zemsty za zabójstwo swego ojca, Durotana, i z całą powagą starać się o zjednoczenie orkijskich klanów przeciwko ludziom, więc tak naprawdę nie ma na co narzekać. Jak już mówiłem, zapewniono niemal dokładnie taki klimat, jakiego można byłoby oczekiwać w Azeroth.

Co tak właściwie oznacza, że WarCraft Adventures jest „prawie ukończone”? Grę da się przejść od początku do końca (jest to zabawa na co najmniej 4–5 godzin), a jedyne większe niedoskonałości to wybrakowane udźwiękowienie i animacje w cut-scenkach, kilka nierozpisanych w pełni dialogów oraz czytanie pojedynczych kwestii przez syntezator mowy zamiast aktorów. Jeszcze kilka tygodni prac, a Blizzard miałby produkt gotowy do wypuszczenia na rynek.

A Wy myśleliście, że zapoczątkował to Legolas w „Dwóch wieżach”? - 2016-09-16
A Wy myśleliście, że zapoczątkował to Legolas w „Dwóch wieżach”?

Humor wpleciono tam, gdzie należało go oczekiwać. Szczególnie komiczny jest motyw odwiecznej wojny technologicznej między goblinami a gnomami. By załapać się na podróż statkiem powietrznym (pilotowanym przez znanego z WoW-a Gazlowe’a), Thrall musi zinfiltrować tajne laboratorium tych drugich i wykraść plany pewnego rewolucyjnego wynalazku, który może zaważyć na losach konfliktu między Hordą a Przymierzem – mowa o służących do przenoszenia wiadomości... zdalnie sterowanych kurach. Na sugestię Thralla, czy nie lepsze byłyby gołębie, gnomy wybuchają szyderczym śmiechem i pukają się w czoło. Trudno nie uśmiechnąć się też przy dwugłowym ogrze, który jest bezmózgim żarłokiem i złowrogim czarnoksiężnikiem (idącym w ślady Cho’galla) w jednym ciele. Nie mogło też zabraknąć rozlicznych żartów z krasnoludzkich kobiet, zalecających się do Thralla, gdy ten zakrada się do kuźni pod postacią przedstawiciela owej brodatej rasy, rzuciwszy na siebie zaklęcie maskujące. Krótko mówiąc, przy WarCraft Adventures można ubawić się po pachy.

Jak dostać się do zapieczętowanej krypty? Napełnij wilczy pęcherz wodą, rozbij go na ścianie i pozwól śnieżnej bestii przejrzeć się w zamarzniętej tafli... a potem czekaj na efekty. Point-and-clickowy absurd w najlepszym wydaniu. - 2016-09-16
Jak dostać się do zapieczętowanej krypty? Napełnij wilczy pęcherz wodą, rozbij go na ścianie i pozwól śnieżnej bestii przejrzeć się w zamarzniętej tafli... a potem czekaj na efekty. Point-and-clickowy absurd w najlepszym wydaniu.

Jak widać, w omawianym tytule miało znaleźć się również wiele smaczków dla fanów Azeroth. Jednak znawcom tego uniwersum mogłoby być dzisiaj ciężko przełknąć pewne założenia scenariusza, stojące w jawnej sprzeczności z przyjmowanym obecnie kanonem wydarzeń. Największe dotyczą smoków. Na pewnym etapie Thrall ma za zadanie zjednać orkom przychylność tych potężnych stworzeń. Bohater udaje się więc do Alexstraszy – tej samej, która jeszcze niedawno, w trakcie wydarzeń z WarCrafta II, była w niewoli Hordy – i... znajduje w smoczycy sprzymierzeńca w zamian za pozbawienie głowy Deathwinga (nazwanego tutaj, ciekawostka, jej synem). Zaskakujące mogą być też kulisy śmierci Durotana. Według WarCraft Adventures stali za nią dwaj synowie Blackhanda, który z kolei przedstawiony został jako niegdysiejszy najlepszy przyjaciel Orgrima Doomhammera i ojca Thralla, sprowadzony ostatecznie na złą drogę przez czarnoksiężnika Gul’dana. Co więcej, Rend i Maim – bo tak zwą się owi zabójcy – na dodatek okazują się zdrajcami własnej rasy, spiskującymi z Przymierzem. Tym samym urastają do rangi głównych antagonistów w grze, razem ze wspomnianym wcześniej lordem Blackmoore’em, prześladowcą Thralla.

Grom Hellscream ma swoje charakterystyczne oczka – skutek picia krwi Mannorotha – ale w WarCraft Adventures nie usłyszycie ani słowa o demonach. O samym Gul’danie ledwie napomknięto. - 2016-09-16
Grom Hellscream ma swoje charakterystyczne oczka – skutek picia krwi Mannorotha – ale w WarCraft Adventures nie usłyszycie ani słowa o demonach. O samym Gul’danie ledwie napomknięto.

A jak to było według obowiązującego dziś kanonu?

  • Durotana (i jego żonę, Drakę) zabili bezimienni siepacze służący Gul’danowi;
  • po tym, co przez nich wycierpiała, Alexstrasza nigdy nie została przyjaciółką orków;
  • wprawdzie Deathwing padł z ręki Thralla, ale znacznie później (w World of WarCraft: Cataclysm) – i nie był synem Alexstraszy, lecz jednym z pięciu Smoczych Aspektów (tak jak ona);
  • Rend i Maim, jako przywódcy klanu Blackrock, są negatywnymi postaciami, ale nigdy nie kolaborowali z Przymierzem – wręcz przeciwnie, stanowią wyjątkowo zaciekłych wrogów ludzi.

Wspominam o kanoniczności wydarzeń, ponieważ omawiana gra miała być w obrębie serii WarCraft czymś więcej niż tylko ciekawostką albo spin-offem. Choć nie wszystko w Lord of the Clans jest na serio, główny zrąb przedstawionej tu opowieści powstał z myślą o wniesieniu istotnego wkładu w rozwój uniwersum Azeroth. Nie bez powodu fabuła przygodówki dość szczelnie wypełnia lukę między drugim a trzecim WarCraftem; tylko jej ostatnie sceny – zjednoczenie klanów orków i ponowne wypowiedzenie wojny ludziom – poniekąd pokrywają się z „trójką”. Co więcej, mimo że projekt WarCraft Adventures ostatecznie wylądował w koszu, Blizzard spożytkował napisaną na jego potrzeby historię. To właśnie na niej oparta została uznawana za część kanonu książka Władca klanów (od gry również wziął się jej tytuł), napisana przez Christie Golden i wydana w 2001 roku. Wprawdzie autorka wprowadziła do powieści liczne zmiany względem oryginału – np. usunęła z niej smoki oraz Renda i Maima – ale ogólny zarys dziejów Thralla pozostał taki sam.

WarCraft Adventures trafiło do kosza, bo nie spełniło wygórowanych wymogów Blizzarda. Jak widać, perfekcjonizm, z którego dziś słynie „Zamieć”, ma długą tradycję. - 2016-09-16
WarCraft Adventures trafiło do kosza, bo nie spełniło wygórowanych wymogów Blizzarda. Jak widać, perfekcjonizm, z którego dziś słynie „Zamieć”, ma długą tradycję.

Przygodo, wróć!

Na koniec spróbujmy odpowiedzieć sobie na pytanie: czy Blizzard dobrze zrobił, kasując WarCraft Adventures? Tak jak mówiłem, to naprawdę dobra przygodówka. Jednak nie byłaby to gra zasługująca na znaczek jakości tej firmy – ani absolutnie wybitna, ani rewolucyjna, ani z innego powodu wiekopomna. Włodarze Blizzarda postanowili anulować ów projekt na ostatniej prostej, kiedy spojrzeli na całokształt swego dzieła i zawyrokowali: „Byłoby świetne... ale trzy lata temu”. Cóż, trudno się z tym nie zgodzić. W tym samym czasie na rynek trafiło chociażby The Curse of Monkey Island, a tuż za nim w cieniu czaiło się Grim Fandango – i na tle tych dwóch pozycji studia LucasArts WarCraft Adventures rzeczywiście wypada trochę blado (zwłaszcza graficznie).

Jakieś znaczenie mógł mieć też fakt, że końcówka lat 90. to schyłek złotej ery przygodówek – być może Blizzard wolał wycofać się z inwestycji w gatunek, który nie miał przyszłości. Tak czy inaczej, jest czego żałować. Firma miała zadatki na kolejnego świetnego producenta gier typu adventure i zmarnowała drzemiący w niej potencjał. Ale kto wie, może jeszcze nie wszystko stracone? Może w dobie renesansu przygodówek „Zamieć” jeszcze nas zaskoczy, zapowiadając odcinkową serię w stylu produkcji Telltale Games... Nie wiem jak Wy, ale ja na wycieczkę do Azeroth w takiej postaci nie dałbym się długo namawiać.

Krzysztof Mysiak

Krzysztof Mysiak

Z GRYOnline.pl związany od 2013 roku, najpierw jako współpracownik, a od 2017 roku – członek redakcji, znany także jako Draug. Obecnie szef Encyklopedii Gier. Zainteresowanie elektroniczną rozrywką rozpalił w nim starszy brat – kolekcjoner gier i gracz. Zdobył wykształcenie bibliotekarza/infobrokera – ale nie poszedł w ślady Deckarda Caina czy Handlarza Cieni. Zanim w 2020 roku przeniósł się z Krakowa do Poznania, zdążył zostać zapamiętany z bywania na tolkienowskich konwentach, posiadania Subaru Imprezy i wywijania mieczem na firmowym parkingu.

więcej

Warcraft Adventures: Lord of the Clans

Warcraft Adventures: Lord of the Clans