Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 17 grudnia 2002, 13:19

autor: Borys Zajączkowski

Vietcong - zapowiedź

Vietcong to taktyczna gra akcji stworzona przez firmę Illusion Softworks (autorów niezapomnianego Hidden & Dangerous oraz Mafii) oraz studio Pterodon. Jak sugeruje sam tytuł, akcja osadzona została podczas wojny w Wietnamie.

Dawno, dawno temu, a było to w roku 1993, pojawiła się nakładem Electronic Arts dość interesująca gierka pt. „Seal Team”. Pomysł na nią mile łechtał męskie marzenia o ciężkich walkach z niewidocznym wrogiem ukrywającym się w podzwrotnikowych lasach. Marzenia o przyjęciu na siebie odpowiedzialności za życie niewielkiego oddziału żołnierzy i umiejętnym dowodzeniu nimi. Gracz stawał bowiem na czele kilku amerykańskich komandosów rzuconych w wir wojny w Wietnamie i w szeregu następujących po sobie misji zmuszony był biegać i czołgać się po wilgotnych lasach uważając przy tym, by nie tylko on sam wyszedł z tej kabały cało. Jego kompani reagowali na wydawane im polecenia i starali się je wykonywać, całość zaś oprawiona była w stosunkowo zgrabną jak na tamte czasy wektorową grafikę 3D. Dziś nazwalibyśmy „Seal Team” taktyczną drużynową strzelanką osadzoną w trybie TPP.

Nie był to jednak jeszcze czas łaskawy dla takich gier, gdyż możliwości sprzętowe ówczesnych pecetów nie pozwalały nie tylko na żadne fajerwerki graficzne, ale nawet na choćby przyzwoite odwzorowanie świata. Tym samym komandosi z „Seal Team” poruszali się po lesie tak gęstym, że zagajnik zryty przez dzikie świnie wyglądał przy nim jak nieprzebyty gąszcz. Same ich postaci natomiast były nieco tylko dokładniejsze od dzielnych wojaków z „Cannon Foddera”. I miało to duży wpływ na przyjemność płynącą z rozgrywki. Tak duży, iż „Seal Team” na zawsze pozostała pośród wielkich a niespełnionych miłości mojego życia.

Czas jednak płynie nieubłaganie, a niesławny konflikt w Wietnamie nie traci nic ze swojej militarnej atrakcyjności. Zauważyły to dwa zespoły developerskie od naszych śmiesznie mówiących sąsiadów z południa – Pterodon odpowiedzialny za sympatyczną strzelankę osadzoną w świecie fantasy „Flying Heroes” oraz Illusion Softworks, której to grupy nie trzeba przedstawiać dzięki takim ich hiciorom jak „Hidden & Dangerous” czy obecna „Mafia”. Wspólnie rozejrzeli się „co by tu...”, a wynikiem ich zastanowienia była konkluzja, że temat Wojny Wietnamskiej nie został jeszcze dość wyeksploatowany. W ten sposób narodził się projekt taktycznej FPS o wiele mówiącym tytule „Vietcong”. To, w jaki sposób Czesi zabrali się do tematu stanowić powinno zaś przykład dla wszystkich twórców wszelkich dzieł, pośród których nader często pokutuje przekonanie, że poza horyzont wzrok nie sięga i cokolwiek się wymyśli o tym, czego nie widać, będzie dobrze.

A zaczęło się od zbierania materiałów z soczystymi, dokładnymi i wiarygodnymi informacjami, które rzucały jak najwięcej światła na wydarzenia oraz samą atmosferę minionego konfliktu. Były to odtajnione dokumenty armii amerykańskiej, wspomnienia weteranów z Wietnamu oraz zbiory wojskowych i cywilnych fotografii sprzed ponad trzydziestu lat. Książki, filmy i dokumenty dotyczące tematu wojny w Wietnamie dały autorom gry jeszcze szersze spojrzenie na tamten okres i dostarczyły dodatkowej inspiracji. Jednakże to wszystko było mało, gdyż u podstaw projektu legło założenie, by osadzić gracza w świecie jak najbardziej realnym, w żyjących własnym życiem lasach deszczowych, metodycznie zabijanych toczącym je rakiem bezpardonowych walk. Aby na własnym ciele i umyśle odczuć tamten klimat, a następnie zawrzeć go w grze i przekazać graczom, autorzy zdecydowali się na niepopularny w świecie gier komputerowych krok – własną ekspedycję do Wietnamu.

Ta miała miejsce w drugiej połowie roku dwutysięcznego. Wyprawa zabrała dwa tygodnie, a zakończyła się pełnym sukcesem, czyli bardzo bogatym zbiorem zdjęć i filmów. Dodatkową wartość do niej wniosło spotkanie już na miejscu z inną ekspedycją – biologów z Uniwersytetu Praskiego pod przewodnictwem dra Horacka – której zadaniem było podobnie zebranie jak największej ilości informacji o miejscowej faunie i florze pod kątem programu dokumentalnego dla telewizji czeskiej. Biolodzy szczodrze obdarowali autorów „Vietcongu” zdobytymi przez siebie informacjami, doskonale przyczyniając się do dalszego podniesienia realizmu przyszłej gry.

Pierwszy tydzień upłynął w najbliższych okolicach miasta Ho Chi Minh’a lepiej znanego światu jako Saigon. Tam przyszli autorzy gry udali się zarówno na zwiedzanie sanktuarium Cao Dai, jak również muzeum Cu Chi upamiętniającego wydarzenia Wojny Wietnamskiej oraz udostępniającego zwiedzającym zrekonstruowany system podziemnych kanałów stanowiących integralną część partyzanckich praktyk Vietcongu. Stąd w grze nie braknie sposobności do walk także pod ziemią. Kolejne trzy dni ekspedycja poznawcza spędziła przy granicy z Kambodżą, w mieście Can Tho i w jego pobliżu odbyła wyprawę do wioski Khmerów, na targ rzeczny oraz do dżungli w delcie Mekongu. Każde miejsce zostało dokładnie obfotografowane, a ofiarą pazernego obiektywu Czechów padały nie tylko dorodne okazy podzwrotnikowej roślinności, lecz również te usychające i całkiem uschłe; całe krajobrazy, domy, szałasy, zdezelowane rowery oraz auta poruszające się wbrew wszelkim prawom fizyki. Wszystko po to, by w grze powołać do życia świat tak realny, jak to tylko przy współczesnych środkach technicznych jest możliwe. Po to, by gracz poczuł niemalże na własnej skórze wilgoć, gorąc i wszechogarniający go strach przed przeciwnikiem skrywającym się w terenie jakże obcym przybyszom z zachodu.

Dopełnieniem całej podróży stał się pobyt w mieście Hanoi oraz jego okolicach, zwiedzanie domu Ho Chi Minh’a, Świątyni Literatury oraz kilku innych muzeów powiązanych tematycznie z minioną wojną. Ukoronowaniem zaś ekspedycji stał się jeden pełny dzień spędzony w wietnamskim lesie deszczowym, w ciężkich dla europejczyków warunkach, w których trzy dekady temu toczyły się okrutne i wykańczające obie strony walki. Zaopatrzeni w doświadczenia, wrażenia, 1500 zdjęć, 20 godzin filmów oraz co najważniejsze: własne wyobrażenie o mentalności ludzi i atmosferze towarzyszącej niesławnemu konfliktowi, autorzy powrócili do Pragi. Nadszedł czas żmudnej pracy i odtwarzania na komputerach świata, na którego dokładne poznanie poświęcili dwa tygodnie. A jak bardzo oddziałuje na zmysły ten świat czerpiący wprost z obserwacji poczynionych na miejscu, najlepiej widać na udostępnionych screenshotach...

Ale przyroda stanowić ma jedynie tło dla rekonstruowanych wydarzeń. „Vietcong” nie jest w zamierzeniu programem oświatowym na lekcje biologii, lecz taktyczną strzelanką FPP, w której gracz wcieli się w postać dowódcy sześcioosobowego oddziału sił specjalnych U.S. Sterując bezpośrednio poczynaniami swojej postaci zmuszony będzie przejąć kontrolę nad podległymi mu ludźmi, a ci sprawować się będą lepiej lub gorzej. Każdy z nich będąc fachowcem w swojej dziedzinie (zwiadowca, lekarz, radiooperator, strzelec, inżynier) zwykle sam dobrze będzie znał swoje obowiązki i będzie wiedział, jak się w danej sytuacji zachować – jednak ludzie są tylko ludźmi i stąd ich poczynania zależą nie tylko od racjonalnych pobudek. Podkomendni gracza również skłonni będą do niepożądanych zachowań pod wpływem stresu. I jeśli ten cel uda się autorom zrealizować, możemy z całą pewnością liczyć a to, że i samemu graczowi udzieli się jak czasem panika. :-)

Autorzy przewidują trzy rodzaje misji do wykonania w trybie dla jednego gracza: 100% akcji – czyli obrona przed zmasowanym atakiem wroga, podczas której graczowi towarzyszyć może ogień kładziony bądź ze śmigłowca, bądź z jeepa, bądź z łodzi; solo – to klasyczny dla gier FPS schemat: gracz a przeciw niemu cały świat; squad – czyli właściwy i najmiodniejszy tryb walki z udziałem całego oddziału oddanego graczowi pod rozkazy. Do tego niezbędny multiplayer, w którym, podobnie jak to ma miejsce w „Conter-Strike’u” przeciwne drużyny graczy zyskają sposobność zmierzenia się ze sobą w gąszczu lasów deszczowych i zapadłych wiosek.

Kampania dla jednego gracza to ponad 20 następujących po sobie misji do wykonania, które odbywać się będą na ziemi i pod ziemią, w nie kończących się labiryntach tuneli Vietcongu. Ponad 20 rodzajów broni do wyboru, z podówczas niesławnym i bardzo zawodnym M16 na czele. Na sytuacje skrajnie niebezpieczne przewidziane zostało nieodzowne wsparcie artyleryjskie oraz łączność radiowa z dowództwem, które może, acz nie musi dysponować cennymi informacjami o terenie lub o wrogu. Fani większych prędkości tudzież kawałka blachy nad głową dostaną w swoje ręce jeepy, łodzie motorowe i ciężarówki. Szkoda, że nic nie słychać o możliwości pilotowania helikopterów – ale koniec końców długo jeszcze nie powstanie gra, w której będzie się dało robić absolutnie wszystko. Nie uszedł również uwadze autorów gry aspekt zastawianych w terenie pułapek, których wykrywaniu gracz również zmuszony będzie poświęcić odrobinę uwagi, jeśli mu wirtualne życie miłe. Dopełnieniem całości stać się ma przestrzenny dźwięk (w systemie EAX), dzięki któremu odłosy wybuchów, trzask łamanych drzew i brzęczące rykoszety dosłownie będą graczowi zawracać głowę.

Niedługo wojna w Wietnamie zacznie się na nowo, a wskazówki zegarów cofną czas do roku 1967. Powróci wilgoć, skwar, niepewność i strach, a jedne z najbardziej elitarnych jednostek utworzonych przez człowieka ponownie wyruszą w teren w bezsilnych próbach, by wyrównywać rachunek krzywd, który pozostał i na zawsze odmienił oblicze świata. A każdy z Was, którzy przylepicie policzki do kolb, zyska stosowną po temu sposobność, by temu właśnie światu pokazać, z jakiej gliny został ulepiony.

Shuck

Vietcong

Vietcong