Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 3 sierpnia 2010, 14:07

autor: Piotr Doroń

Vanquish - przed premierą

Bayonetta na nowo zdefiniowała gatunek slasherów. Czy Vanquish – nowe dzieło Platinum Games – dokona tego samego w przypadku strzelanin TPP?

Mad World, Infinite Space oraz Bayonetta to tytuły gier, dzięki którym o Platinum Games usłyszał świat. W ciągu zaledwie czterech lat studio założone przez Shinji Mikamiego, Atsushi Inabę oraz Hideki Kamiyę – trzech japońskich weteranów, mających w dorobku m.in. Resident Evil, Dino Crisis , Okami oraz Viewtiful Joe (dwie ostatnie powstały w biurach Capcom Clover Studio)– dało się poznać jako zespół bezkompromisowy i potrafiący wprowadzać w życie niekonwencjonalne idee. Jego dewizą stało się tworzenie iście szalonych produkcji, bulwersujących większość mieszkańców Zachodu. Mimo to zawsze znajdywali się oddani fani, wychwalający niecodzienne rozwiązania i niepozwalającą na chwilę wytchnienia mechanikę rozgrywki. W produkcji futurystycznego dla odmiany Vanquisha – trzecioosobowej gry akcji, za sprawą której Platinum Games postara się przedstawić konflikt zbrojny Stanów Zjednoczonych i Rosji w sposób odmienny od dotychczasowych – wykorzystano podobne rozwiązania oraz zasady. Nie dziwi więc, że Mikami i spółka mają spore szanse, by po raz kolejny zawojować listy przebojów i zadziwić grową scenę.

Sam Gideon będzie dysponował wieloma przydatnymi umiejętnościami.Ich źródłem w głównej mierze ma być nowoczesny kombinezon bojowy.

Niedaleka przyszłość. Ludzkość prowadzi prace nad sztuczną inteligencją, rozwija kolejne programy wojskowe i walczy o wpływy. Kiedy okazuje się, że naturalne zasoby Ziemi są na wyczerpaniu, światowe mocarstwa zaprzestają dotychczasowych działań i rozpoczynają poszukiwania alternatywnych źródeł energii. Na czoło wyścigu wysuwają się Stany Zjednoczone, którym udaje się wybudować potężną stację kosmiczną (samowystarczalne podniebne miasto), potrafiącą gromadzić i przetwarzać energię słoneczną. Rywalizująca z USA Rosja, która tylko czekała na taki rozwój wypadków, w bardzo krótkim czasie przejmuje kontrolę nad ową stacją, by skumulowaną w niej energię solarną przekształcić w potężną broń. Wojna ekonomiczna przeradza się w konflikt czysto militarny, a jego zwieńczeniem wydaje się być zrównanie z ziemią jednego z symboli Stanów Zjednoczonych – miasta San Francisco. Jednak oczekiwana przez Rosjan całkowita i bezwarunkowa kapitulacja nie następuje. W odpowiedzi Stany Zjednoczone wysyłają swoje wojska z misją odbicia stacji, zanim przeciwnikowi uda się zniszczyć kolejny cel – Nowy Jork. Jednym z członków wojskowego oddziału specjalnego jest Sam Gideon, agent pracujący dla amerykańskiego rządu, którzy może liczyć na stałe wsparcie oddziałów wojskowych. Wyposażony w ultranowoczesny, zapewniający nadludzką siłę i szybkość kombinezon, ma jeden cel – zniszczyć siły wroga.

To właśnie w Sama, próbującego ocalić od zagłady amerykańskie społeczeństwo, wcieli się gracz. Jako dzielny komandos weźmie udział w szalenie efektownych starciach, przywodzących na myśl chociażby wychodzące poza granice wyobraźni sytuacje z udziałem wiedźmy Bayonetty (przeniesione, oczywiście, w futurystyczne realia). Czas, który spędzimy w towarzystwie bohatera Vanquisha, wypełnią żywiołowe strzelaniny. Nie dziwi więc fakt, że dopracowanie tego elementu kosztuje ekipę Mikamiego najwięcej energii. Dotychczasowe filmy z rozgrywki, a także relacje osób, które miały już okazję przetestować dzieło Platinum Games, sugerują jednak, że praca włożona w deweloping gry przynosi efekty. Widać to w intensywności walk (nierzadko atakuje nas kilkudziesięciu przeciwników, wystrzeliwujących setki pocisków – niczym w klasycznych shmupsach, czyli arcade’owych strzelaninach), a także w rozbudowanym wachlarzu ruchów Sama.

Bohater odziany w futurystyczny kombinezon nie tylko będzie w stanie przyjąć „na klatę” sporą liczbę wrogich pocisków, ale również wykonywać akrobacje, o których zwykły śmiertelnik, przynależący do amerykańskiej armii, nawet nie śnił. Jedną z nich będzie specjalny ślizg, możliwy dzięki wbudowanym w kombinezon mechanizmom, a także dynamiczny wyskok połączony z wykopem, realizowany bezpośrednio zza wykorzystywanej w danym momencie osłony. Przy każdej z tych akcji automatycznie uruchomi się spowolnienie czasu, ułatwiające dokładniejsze namierzenie przeciwników oraz uskuteczniające ich eliminację. Aby jednak nie było zbyt prosto, częste wykorzystywanie tych zagrywek doprowadzi do przegrzewania się kombinezonu (symbolizowanego przez specjalny pasek u dołu ekranu). Gracz będzie zatem zmuszony bez przerwy analizować pole walki oraz robić użytek ze specjalnych umiejętności w przemyślany sposób. Twórcy chcą bowiem nieustannie pompować adrenalinę, nie pozwalając na dłuższe chwile wytchnienia (szczęśliwie przywrócenie właściwej temperatury kombinezonu nie będzie trwało zbyt długo). Poszczególne ruchy – w tym ataki bronią palną, a także ciosy wyprowadzane w walce w zwarciu – będzie można łączyć w zabójcze kombinacje, pozwalające na szybką likwidację sporej liczby rosyjskich robotów oraz żołnierzy. Pomocne okaże się w szczególności nagłe przyspieszenie (zmniejszające w krótkim czasie dystans pomiędzy Samem a ostrzeliwującymi go jednostkami wroga), a także dash, ułatwiający błyskawiczne doskoczenie w okolicę zajmowaną przez namierzonych przeciwników.

Nie obejdzie się jednak bez pomocy żołnierzy armii amerykańskiej. Jeśli większość z nich polegnie, ukończenie kolejnej misji będziezdecydowanie trudniejsze.

W obecnych czasach w każdej nowoczesnej strzelaninie istotny jest dobrze funkcjonujący system osłon, a także szeroki wybór broni. Oba te elementy znajdziemy w Vanquishu. O ile jednak ukrywanie się za przeszkodami w Gears of War było obligatoryjne i niezbędne dla sukcesu misji, o tyle w dziele Mikamiego ma być jedynie dodatkiem, pozwalającym na złapanie oddechu i odnowienie energii kombinezonu. Niemniej jednak ze zrzutów ekranowych i filmów można wywnioskować, że całość nie zostanie potraktowana po macoszemu i zadziała poprawnie – Sam nie tylko automatycznie dobierze odpowiednią postawę do rodzaju osłony, ale również będzie w stanie wyprowadzić zza niej błyskawiczny atak połączony z aktywacją spowolnienia czasu. Nieobce ma być mu również ostrzeliwanie przeciwników z ukrycia.

Wrogów będziemy likwidować przy użyciu wielu rodzajów broni. Wśród nich znajdą się karabiny maszynowe i snajperskie, strzelby, granaty, a także środki zagłady o dużo większej mocy (m.in. wyrzutnie rakiet) – przy czym Sam w danym momencie będzie mógł nosić przy sobie tylko trzy typy pukawek (a także dwa rodzaje granatów), które gracz wybierze przy pomocy d-pada, czyli krzyżaka (system zaczerpnięty prosto z Gears of War). Co ciekawe, z uwagi na przypadkowe i zmieniające się przy każdym uruchomieniu gry rozstawienie broni oraz amunicji poszczególne podejścia do tych samych misji mają się od siebie znacznie różnić, wymuszając na nas stosowanie odmiennych taktyk. Dodatkowo gracz sterujący Samem będzie mógł przejąć kontrolę nad różnego rodzaju wieżyczkami i robotami, pozostawionymi na placu boju przez poległych Rosjan. W niektórych sytuacjach nieodzowna okaże się również pomoc amerykańskich żołnierzy, cały czas towarzyszących nam w trakcie starć.

Z tymi ostatnimi wiąże się bardzo ciekawa kwestia. Otóż, utrzymywanie ich przy życiu – odbywające się przede wszystkim poprzez ściąganie uwagi przeciwników na postać Sama – będzie procentowało, ułatwiając rywalizację. Żołnierze amerykańscy mają być istotnym wsparciem, strata którego okaże się jak najbardziej odczuwalna. Poległy wojak nigdy już nie dołączy do oddziału, osłabiając jego możliwości, a co za tym idzie – utrudniając nam rozgrywkę. W Vanquishu zwykli żołnierze będą zatem równie ważni jak gracz, ponieważ ich wpływ na sytuację na polu bitwy ma być w pełni zauważalny. Znajdzie to potwierdzenie na wieńczących daną misję ekranach ze statystykami, kiedy to dowiemy się, jak bardzo ucierpiała armia Stanów Zjednoczonych. Dlatego też jednym z zadań gracza będzie niesienie pomocy poszkodowanym. W większości przypadków wystarczy ogień zaporowy – czasami jednak sytuacja zmusi nas do własnoręcznego „opatrzenia” rannych towarzyszy.

Z gry bije poza tym pewnego rodzaju aura oldschoolu. W trakcie oglądania dzieła Platinum Games w akcji na myśl przychodzą stare strzelaniny, które widywaliśmy za młodu w lokalnych salonach gier. Standardowy bieg Sama jest dosyć powolny, niczym lot kosmicznych myśliwców. Ekran wypełniają potężne eksplozje oraz dziesiątki przeciwników i wystrzeliwanych pocisków, pomiędzy którymi trzeba nieustannie lawirować. Broń oraz amunicję do niej będziemy gromadzić na bieżąco, by co jakiś czas zmierzyć się z potężnymi bossami, strzegącymi przejścia do kolejnego poziomu. Ich pokonanie ma wiązać się z odkrywaniem słabych punktów, a także nauczeniem się niemal na pamięć kombinacji stosowanych ataków. Powróci zatem patent z Bayonetty, w której w podobny sposób rozprawialiśmy się z głównymi rywalami. Mimo to liczę, że twórcy wprowadzą do swojej gry także kilka dodatkowych, nowoczesnych rozwiązań. Mam na myśli m.in. rozwój postaci – kupowanie nowych upgrade’ów do kombinezonu byłoby jak najbardziej na miejscu (poprawienie prędkości, ograniczenie przegrzewania itp.). W końcu na coś będziemy musieli przeznaczyć punkty zdobywane w trakcie przechodzenia kolejnych misji.

Projekty niektórych poziomów powalają – miejmy nadzieję,że pozostałe lokacje będą prezentować równie wysoki poziom.

Istnieje duża szansa, że pod względem oprawy audiowizualnej będziemy mieć do czynienia z prawdziwą ucztą dla oczu. Vanquish powstaje bowiem na bazie nieco zmodyfikowanej wersji silnika graficznego wykorzystanego wcześniej w Bayonetcie. Dzięki przeniesieniu akcji do futurystycznego uniwersum, pełnego metalowych, ubogich w detale obiektów, autorom udało się zaoszczędzić nieco mocy, którą przeznaczono na powiększenie lokacji (nierzadko w tle pojawią się imponujące widoki miast przyszłości bądź też Ziemi widzianej z dosyć dużej odległości), a także na pomnożenie liczby jednostek występujących jednocześnie na ekranie. Rozgrywka pokazana na dotychczasowych zwiastunach i filmach prezentuje się bardzo płynnie oraz dynamicznie, choć etapy chodzone, w czasie których Sam nie korzysta ze specjalnych możliwości kombinezonu, mogą zbić z tropu osobę oczekującą natychmiastowych fajerwerków (według twórców gra pokaże pazur, gdy weźmie się za nią osoba cechująca się agresywnością). Pod względem stylistyki Vanquish przywodzi na myśl dokonania japońskich twórców mangi i anime, działających w latach osiemdziesiątych – przypomnienie Macrossa jest tu jak najbardziej na miejscu. Autorzy nie zdecydowali się jednak na umieszczenie w swoim produkcie trybu wieloosobowego, poprzestając jedynie na rozbudowanej opcji single player.

Czy Vanquishowi uda się rozruszać gatunek strzelanin TPP w taki sposób, w jaki niezwykłe przygody Bayonetty dokonały tego ze slasherami? Trzeba przyznać, że najnowsza produkcja Shinji Mikamiego ma na to spore szanse. Wybuchowe starcia z dziesiątkami przeciwników, epickie walki z bossami, intuicyjne i dokładne sterowanie, ciekawa postać głównego bohatera (w tym przypadku przede wszystkim jego umiejętności), a także efektowna oprawa audiowizualna pozwalają sądzić, że studio Platinum Games ponownie dostarczy na rynek grę najwyższej jakości. Na potwierdzenie tego wszystkiego musimy jednak poczekać do października.

Piotr „jiker” Doroń

NADZIEJE:

  1. efektowna strzelanina łącząca oldschool z nowoczesnością;
  2. dynamiczna akcja, niepozwalająca na chwile wytchnienia;
  3. interesujący bohater, dysponujący niecodziennymi umiejętnościami.

OBAWY:

  1. brak trybu multiplayer;
  2. fabuła może okazać się jedynie nic nieznaczącym dodatkiem do dania głównego, jakim będą niekończące się strzelaniny.

Piotr Doroń

Piotr Doroń

Z wykształcenia dziennikarz i politolog. W GRYOnline.pl od 2004 roku. Zaczynał od zapowiedzi i recenzji, by po roku dołączyć do Newsroomu i już tam pozostać. Obecnie szef tego działu, gdzie zarządza zespołem złożonym zarówno ze specjalistów w swoim fachu, jak i ambitnych żółtodziobów, chętnych do nauki oraz pracy na najwyższych obrotach. Były redaktor niezapomnianego emu@dreams, gdzie zagnała go fascynacja emulacją i konsolami, a także recenzent magazynu GB More. Miłośnik informacji, gier (długo by wymieniać ulubione gatunki), Internetu, dobrej książki sci-fi i fantasy, nie pogardzi również dopieszczonym serialem lub filmem. Mąż, ojciec trójki dzieci, esteta, zwolennik umiaru w życiu prywatnym.

więcej

Vanquish

Vanquish