Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 21 kwietnia 2004, 15:00

autor: Włodarczak Adam

UEFA Euro 2004 - przed premierą

W EURO 2004 gracz może więc przejąć kontrolę nad jednym z 51 europejskich zespołów i przeprowadzić go najpierw przez kwalifikacje, następnie fazę play-off, aby w końcu znaleźć się w finale.

Sytuacja na rynku gier piłkarskich w ostatnim czasie znacznie się poprawiła, głównie ze względu na konkurencję dla wielkiej i niezagrożonej od lat FIFY. Mowa naturalnie o grze tokijskiego studia KCET - Pro Evolution Soccer 3. Niezagrożonemu EA Sports nagle wyrósł groźny rywal, który dotychczas brylował na rynku konsolowym, a teraz - w oczach przeważającej większości - zamienił nieśmiertelną FIFĘ na pozycji lidera pecetowych futbolówek. Dla Kanadyjczyków z EA już wkrótce nadarzy się wspaniała okazja do rehabilitacji, gdyż dokładnie 12 czerwca 2004 roku na boiska słonecznej Portugalii wybiegną piłkarze 16 najlepszych europejskich reprezentacji. Z tej okazji przygotowywana zostaje oficjalna gra turnieju, pod dużo mówiącą nazwą, UEFA EURO 2004.

Produkcje „kopane” z EA Sports mają to do siebie, że ich edycje specjalne (czyli te tworzone z okazji jakiegoś większego turnieju) są dużo lepsze od rokrocznie wydawanych gier, różniących się praktycznie cyferką w tytule oraz ewentualnymi kosmetycznymi poprawkami. Dla przykładu, World Cup 1998 - dla wielu po dzień dzisiejszy pozostaje najdoskonalszą futbolówką, przynajmniej jeśli chodzi o najlepsze pozycje z EA. Równie wartościowe okazały się EURO 2000 oraz WC 2002, które swym ponadprzeciętnym klimatem potrafiły zjednać sobie całą masę zwolenników. Czy zatem kolejny „special edition” FIFY ma szanse przebić wielkie dzieło Konami, PES3? Przykład WC ’98 pozwala z dużą nadzieją spojrzeć w przyszłość, jednak dla kontrastu warto wspomnieć o wielkich zapowiedziach ostatniej FIFY, tej z cyframi 2, 0, 0 i 4 obok. Pamiętne marketingowe proroctwa odbijają się dziś niejednemu graczowi hałaśliwą czkawką...

Spójrzmy, co tym razem EA Sports ma nam do zaoferowania!

Po prostu: EURO!

Największą zaletą omawianej tu pozycji są bez wątpienia same licencje. Po raz kolejny okazuje się, że chłopcy z EA potrafią załatwić te sprawy w sposób jak najbardziej należyty. I tak, dzięki uzyskanym certyfikatom, każdemu posiadaczowi UEFA EURO 2004 będzie dane uczestniczyć w wielkim, europejskim turnieju pod tą samą nazwą. 51 narodowych reprezentacji, finałowa 16 i tylko 1 zwycięzca, czyli EURO w całej swej okazałości!

„Wykorzystując nasze doświadczenie wraz z UEFA pragniemy przekazać graczom produkt, dzięki któremu przeżyją niezapomniane chwile przed monitorem, dzięki któremu zaznają smaku podniecenia i dramatu EURO 2004!” - przekonywująco mówią specjaliści od reklamy (czy jak ja to nazywam – jąkaniny).

Dość owijania w bawełnę, pora na przegląd nowych (lub odświeżonych) opcji.

Nie samym EURO człowiek żyje

Oględziny zaczynamy od trybów gry. Tych, wbrew pozorom, nie jest wcale tak mało.

Pierwszym trybem, i rzecz jasna najważniejszym, jest „EURO 2004”. Mówiąc krótko, gracz wybiera jedną z 51 reprezentacji i prowadzi tenże „team” po samo mistrzostwo. Swoją przygodę zaczyna od kwalifikacji lub bezpośrednio od samego finału. W tym pierwszym przypadku niezbędne okażą się umiejętności czysto menedżerskie, bowiem swój zespół trzeba odpowiednio zgrać i zmotywować. I nie chodzi tu tylko o ustalenie samego składu (w każdej z reprezentacji dostępnych będzie 40 zawodników), ale także o takie czynniki jak morale zawodników (o czym mowa będzie później). Poza tym smakowicie zapowiadają się jeszcze raporty przedmeczowe, które mówić będą o najbliższym przeciwniku. Słabe i mocne strony rywala z pewnością okażą się przydatne. Reszta zrealizowana zostanie standardowo. Pozostaje tylko grać, wygrywać i zdobywać medale!

Kolejną opcją są „turnieje”. Tu zwyczajnie w świecie gracz określa zasady zabawy, nadając swemu turniejowi formę ligi czy pucharu (lub obie opcje połączone ze sobą), wybiera drużyny i już... gra. Niby nic odkrywczego, ale zawsze coś, co może przynieść kilka, a nawet kilkanaście dodatkowych godzin rozgrywki.

Najciekawszą nowinką jest chyba „kreator sytuacji”. Brzmi dość zagadkowo, ale w praktyce ten tryb aż emanuje prostotą. Wyobraźmy sobie sytuację, że gracz chce zagrać w finale, prowadząc Polskę, przeciwnikiem ma zostać Anglia (a jakże!), przy czym pięciu podstawowych piłkarzy przeciwnika pauzuje za czerwone kartki. Grając od początku, w trybie „EURO 2004”, osiągnięcie takiej sytuacji graniczy niemal z cudem. Dzięki owemu kreatorowi taka okoliczność to żaden problem! Wystarczy określić kim i z kim chcemy zagrać, ustalić miejsce, czas + resztę – i skryte pragnienie gracza staje się faktem. Dla lubujących się w odmienności, dla wszystkich McGuyverów tego świata, jest to wiadomość bardzo dobra.

Ponadto pojawi się nieco zmodyfikowany „sparing”, „fantasy mode” oraz „rzuty karne”. Pierwszy polegać będzie na rozegraniu dwóch spotkań towarzyskich, w których o końcowym rezultacie będą decydować wyniki obu spotkań, później zasada bramek na wyjeździe, etc. (czyli mecz u siebie i na wyjeździe). Drugi to nic innego jak tworzenie nowych, kuriozalnych drużyn, składających się z reprezentantów 51 krajów dostępnych w bazie danych. Ostatni, trzeci wymieniony tryb, czyli rzuty karne nie wymaga żadnych wyjaśnień, więc na tym zakończę omawianie trybów gry dostępnych w UEFA EURO 2004. Przejdźmy do tzw. „gameplay’u”.

Złe morale przekleństwem narodu

Przy okazji omawiania głównego (i zarazem tytułowego) trybu gry, wspomniałem krótko o morale zawodników. Okazuje się, że ten aspekt ma być jedną z kluczowych zmian w całej grze! „Bombowo” nazywany przez producentów element gry, bo o „dynamicznym modelu morale” inaczej powiedzieć się nie da, wprowadzać ma dużo urozmaicenia. Jeżeli danemu grajkowi w trakcie samego meczu się nie powodzi, to rzekomo jego samopoczucie ulegnie pogorszeniu, a co za tym idzie – cała drużyna zacznie się rozstrajać, grać bez większego pomysłu, i w ostateczności tracić głupie bramki po głupich błędach. I vice versa, gdy drużynie się powodzi, w piłkarzy wstąpi nowy duch walki, który porwie do wybornej gry nawet największą pokrakę. Podobnie morale ma spadać lub podnosić się po otrzymaniu kartonika koloru żółtego lub czerwonego, nie wspominając już o kontuzjach. Cóż, zapowiada się nawet ciekawie, ale jak będzie z realizacją?

Zagrania specjalne

Wirtualnym wirtuozom piłki nożnej zaaplikowano około dziesięciu nowych rodzajów zagrań. Z tych najefektowniejszych, najlepiej zapowiadają się nożyce oraz tzw. podanie piętą. Największe gwiazdy, pokroju „królewskich” Zidane oraz Figo, będą panować nad piłką w sposób bardzo przekonywujący. Niewiadomo jak będzie to wyglądać z graczami klasy średniej (do boju, Polsko!), aczkolwiek zaznaczono wyraźnie, że powodzenie akcji zależeć będzie od umiejętności poszczególnych kopaczy. Jednak, czy tak będzie w praktyce, nie jestem już święcie przekonany...

Pozytywny wpływ solidnej konkurencji

O tym, że PES3 znacznie zmobilizuje producentów FIFY do cięższej pracy, wiedzieliśmy już od dawna. Dziś widać tego efekty. EA zapowiada bowiem kilka rodzajów nowych podań, takich jak loby, piłki do wychodzących zawodników czy też podkręcenia. Elementy doskonale znane z dzieła Konami, zdają się rodzić na nowo w EURO 2004. Duży nacisk kładziony jest właśnie na owe podkręcanie futbolówki. Gracz będzie mógł kręcić, aż miło! I to nie tylko w podaniach, ale też w strzałach czy wrzutkach na pole karne. Oczywiście, poza tym pojawią się nowe zwody podczas strzału (już nie tylko dla największych wirtuozów, ale dla każdego zwykłego „śmiertelnika”), które pozwolą na efektowne „kiwanie” bramkarzy przeciwników i zdobywanie równie kunsztownych goli.

Nowości pojawią się także w temacie wyprowadzania piłki i w kontratakach. Te mają być żywe, szybkie i nieoczekiwane, czyli zupełnie takie, jakie znamy z produktu tokajskich programistów... No i już na sam koniec dodam, że poprawi się gra głową. Detali jednak nie zdradzono.

Gra również dla maszyn starej daty

Szokująco (w jak najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu) prezentują się wymagania gry, które – jak na dzisiejsze czasy – są bardzo niskie. Gierka ruszy już na maszynie z procesorem 600 MHz, 64 MB RAM i 32 MB kartą graficzną. Znając jednak życie, do optymalnego korzystania z UEFA EURO 2004 potrzebny będzie sprzęt co najmniej dwa razy lepszy.

Sieciowy szał

Zaznaczono wyraźnie, że gra (tylko w wersji PC) posiadać będzie tryb gry wieloosobowej. Praktycznie poza informacją o tym, że jednocześnie grać będzie mogło do czterech e-piłkarzy, nic więcej nie powiedziano. Znając jednak EA Sports należy się spodziewać dobrze zrealizowanego multiplayera, pozwalającego cieszyć się wspaniałą i zażartą rozgrywką z przyjaciółmi. Nie zapominajmy, że w przeciętnej FIFIE 2004 właśnie multiplayer był jedną z największych zalet.

EURO - graczu, czas na EURO - grę

Do wydania UEFA EURO 2004 pozostaje coraz mniej czasu. Według źródeł oficjalnych produkt pojawi się w sklepach 7 maja, oczywiście tego roku. Widać wyraźnie, że EA Sports poważnie przejęło się konkurencją ze strony Konami, bowiem zmiany w tej edycji dążą do uatrakcyjnienia rozgrywki, nadania jej świeżości i polotu. Pozostaje tylko pytanie, czy ludziom z EA uda się wykonać program lepszy od PES3, i czy te zwiastuny znowu nie okażą się pustymi słowami bez żadnego pokrycia. Oby w kanadyjskim studiu zrodził się w końcu produkt godny tych wszystkich licencji. Czego sobie i wszystkim pozostałym piłkarzom na ekranie, życzę.

Adam „Speed” Włodarczak

UEFA Euro 2004

UEFA Euro 2004