Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 28 sierpnia 2009, 09:07

autor: Marek Grochowski

Tropico 3 - Wrażenia (gamescom 2009)

Po dwóch odsłonach Tropico czas na kolejną wyprawę w karaibskie klimaty. Fani serii mogą zacierać ręce.

El Presidente raz, poproszę – trzeci raz, a porządnie! Po dwóch odsłonach Tropico czas na kolejną wyprawę w karaibskie klimaty, tym razem w pełnym trójwymiarze i z jeszcze większą liczbą strategicznych opcji. Fani serii mogą zacierać ręce, bo gra z dyktatorem w roli głównej, mimo że robiona przez nowy zespół, prezentuje się korzystnie. Na targach gamescom mieliśmy okazję, by przyjrzeć się jej bliżej i nabrać przekonania, że końcówka września będzie świetnym momentem do wyjazdu na wirtualną rajską wyspę.

Nad Tropico 3 pracują deweloperzy z Haemimont Games, którzy w swoim portfolio mają m.in. Imperium Romanum, Celtic Kings oraz dziadka Tzara. Ze strategiami są więc obeznani i w segmencie gier ekonomicznych też prawdopodobnie sobie poradzą, choć pewne podejrzenie budzi fakt, że ich studio mieści się w Bułgarii, a tej, koniec końców, daleko do egzotycznego klimatu. Projektanci odrobili jednak lekcje, zajrzeli do poprzednich odsłon Tropico i obiecali zaserwować graczom Karaiby, jak się patrzy, a przy tym zaoferować powrót do korzeni cyklu.

W grze wybudujemy 80 różnych konstrukcji, nawet tych najdziwniejszych.

Ich produkcja wykonana jest z dużym przymrużeniem oka, co można dostrzec już podczas wyboru dyktatora. W szerokim spektrum bohaterów przewijają się postacie autentyczne, jak Fidel Castro, Che Guevara czy Manuel Noriega, ale nie brak też groteskowych indywiduów – np. zafascynowanego magią voodoo faceta od rozwożenia pizzy, który ciężką pracą i charyzmatycznym usposobieniem zdołał wywalczyć sobie intratną posadkę El Presidente. Sami także możemy stworzyć własną postać – mężczyznę lub kobietę – od feministycznej absolwentki Harvardu, która brzydzi się przyjmowaniem łapówek, po religijnego, acz zapalczywego samca ze skłonnością do zaglądania w kieliszek. Wybór cech dyktatora zależy od nas, przy czym musimy brać pod uwagę zarówno wady, jak i zalety każdego charakteru. Populista boryka się z brakiem poparcia u ludu, były artysta natomiast może liczyć na współpracę z elitą intelektualną wyspy. Inżynier przyspiesza budowę infrastruktury, a dyplomata negocjuje lepsze warunki w handlu i łatwiej łagodzi ewentualne konflikty.

Życie w zgodzie z poszczególnymi frakcjami to istotny aspekt Tropico 3, bo wśród siedmiu grup, które musimy okiełznać w trakcie rządzenia małym państewkiem, spotykamy m.in. komunistów, kapitalistów i nacjonalistów. Przez cały czas naszymi poczynaniami jako dyktatora przejmują się też światowe mocarstwa – USA i Związek Radziecki, które w głównej kampanii, obejmującej lata 1950-70, wykazują żywe zainteresowanie przeprowadzaniem prób nuklearnych i pozyskiwaniem (a w zasadzie: wyzyskiwaniem) ropy.

Przemysł naftowy i wydobywczy to najprostsza droga do bogactwa, ale w wachlarzu opcji zawartych w Tropico 3 możemy dostrzec też turystykę, rolnictwo i przetwórstwo, które pozwalają zdecydować, czy inwestować w rozwój nadmorskiego kurortu, czy też nastawić się na eksport takich towarów, jak ananasy, tabaka, kawa, cukier albo rum. Handel odbywa się dzięki statkom odwiedzającym regularnie nasz port. Poza przeładunkiem produktów służą one także do przywożenia na wyspę wykwalifikowanych specjalistów – od naukowców po księży, bo bezustannie musimy dbać o rozmaite potrzeby swoich poddanych – odpowiednie lokum, pracę, wyżywienie czy kwestie religijne. Wszystko po to, by jak najdłużej utrzymać się przy władzy i pod koniec ostatniej, piętnastej misji, sprawować władzę nad malowniczą, świetnie prosperującą wyspą.

Wariant optymistyczny zakłada, że w Tropico 3 możemy przeistoczyć się z bezwzględnego dyktatora w dbającego o dzieci wujaszka. Jak jesteśmy odbierani przez publikę, najlepiej sprawdzić poprzez demokratyczne wybory. Nasz bohater wizytuje przed nimi zakłady pracy, wygłasza poruszające mowy i stara się pozyskać poparcie tłumu, mierzone w kolorowych, sondażowych wykresach. Równie dobrze możemy jednak darować sobie całą tę szopkę i powiedzieć mieszkańcom, że wyborów zwyczajnie nie będzie. Lepiej zatroszczyć się wówczas o dobry żołd dla armii, by powstrzymała ewentualne zamieszki spowodowane brakiem choćby namiastki demokracji.

By na powrót zjednać sobie ludzi, możemy dokonać wielu zmian w przepisach – od zniesienia prohibicji aż do legalizacji małżeństw homoseksualnych, o zorganizowaniu horrendalnie drogiej wizyty papieża już nie wspominając. Do tego dochodzi budowa licznych obiektów, niekoniecznie użyteczności publicznej. Wśród 80 budynków, jakie przygotowano na potrzeby Tropico 3, znajdują się m.in. kościoły, katedry, nocne kluby, baseny, hotele i miejskie stadiony, zdolne zaspokoić wymagania nawet najbardziej wybrednych rewolucjonistów.

Pod względem wyglądu niewiele można Tropico 3 zarzucić.

Kompletnej przemianie uległa oprawa gry. Teraz mamy do czynienia z całkowicie trójwymiarowym silnikiem graficznym, któremu daleko wprawdzie do najnowszych osiągnięć techniki (finalna wersja Tropico 3 powinna działać bez problemu na przeciętnych maszynach z kartami obsługującymi drugą generację Pixel Shader), jednak w akcji sprawuje się bez zastrzeżeń. Wyświetlane przezeń budynki i bujna, tropikalna roślinność są bogate w detale, a postacie i pojazdy poruszają się po ulicach w naturalny sposób. Najwięcej uwagi poświęcono sylwetce dyktatora, który – po wskazaniu przez nas celu bądź też z własnej woli – przechadza się po mieście i odwiedza fabryki, sprawiając, że praca w nich wre. Możemy przy tym dowolnie obracać i zbliżać kamerę, a w samym wyglądzie gry odczuć mocno wakacyjny klimat Tropico, wszak o urlopową atmosferę projektantom chodziło. Rozmiar mapy nie uległ zwiększeniu i nadal mamy do czynienia z wyspą o średnich rozmiarach. Poszczególne jej części łączą się ze sobą dzięki asfaltowej nawierzchni – jedynemu typowi jezdni dostępnemu w grze.

Jeśli chcemy samodzielnie kreować nowe obszary i scenariusze, musimy skorzystać z generatora misji – tutaj Tropico 3 oferuje o wiele większe pole do popisu dla wyobraźni, pozwalając wymyślić nawet porwanie mieszkańców przez kosmitów. Być może zachęci to graczy do przetestowania własnych rozwiązań w trybie online, gdzie poza zabawą w największego dyktatora pojawią się też rankingi użytkowników.

Pokazana na targach gamescom produkcja nie jest tytułem rewolucyjnym, bo już w zamierzeniach autorów miała stanowić raczej powrót do korzeni serii. Nie zmienia to faktu, że na miesiąc przed premierą trzecie Tropico prezentuje się bardzo solidnie i z pewnością przykuje uwagę graczy stęsknionych za widokiem kubańskich palm.

Marek „Vercetti” Grochowski

Tropico 3

Tropico 3