Transformers: Fall of Cybertron - wielka wojna wielkich robotów na E3 2012
Odwieczny konflikt dwóch frakcji robotów powraca na rodzimą planetę Transformerów. Transformers: Fall of Cybertron to najnowsza produkcja z serii, którą mogliśmy oglądać w Los Angeles.
- akcja toczy się na rodzimej planecie Transformerów – Cybertronie;
 - widok TPP;
 - jedna kampania dla pojedynczego gracza, w której naprzemiennie gramy Autobotami i Deceptikonami;
 - Grimlock i Metroplex wśród grywalnych robotów.
 
Ciężko spodziewać się rewolucji po takiej grze jak Transformers. Mieliśmy już do czynienia z poprzednimi tytułami bazującymi na tych popularnych maszynach, tak więc mamy pewien punkt odniesienia i z grubsza wiemy, czego oczekiwać od kolejnych odsłon. Zawartość nowych gier jest tym bardziej przewidywalna, że zajmują się nimi ludzie z High Moon Studios, a więc ci sami, którzy wcześniej tworzyli Wojnę o Cybertron i Transformers: Dark of the Moon. Nad pracami czuwa właściciel praw do marki, firma Hasbro, zatem można przypuszczać, że Fall of Cybertron zachowa wierność klimatowi Transformersów.


Transformers to marka, która powstała jeszcze w latach osiemdziesiątych ubiegłego stulecia. Z perspektywy czasu widać, że początkowa linia zabawek dla dzieci od firmy Hasbro była tylko wstępem do czegoś większego, a niekończąca się wojna między Autobotami i Deceptikonami okazała się świetną kanwą dla komiksów, filmów i – rzecz jasna – gier komputerowych.
Jak sama nazwa wskazuje, akcja gry toczy się na ojczystej planecie robotów – Cybertronie. Dwie zwaśnione frakcje Autobotów i Deceptikonów kontynuują wyniszczającą walkę, którą mieliśmy już okazję zobaczyć w Wojnie o Cybertron. W trakcie pokazu przedstawiono kilka typowych dla gry etapów i przybliżono sylwetki niektórych maszyn. Warto nadmienić, że – w przeciwieństwie do poprzedniej części – teraz będziemy mieć do czynienia tylko z jedną kampanią dla pojedynczego gracza. Ma ona prezentować konflikt z punktu widzenia obu obozów. Twórcy przyznają, że zdecydowali się na taki zabieg po zbadaniu reakcji graczy na obecność dwóch kampanii we wcześniejszej odsłonie cyklu. Zgodnie z ich słowami zmuszanie fanów do podwójnego przechodzenia samouczka i dwukrotnego śledzenia tych samych wydarzeń było złym rozwiązaniem. Okazało się, że ludzie po prostu lubią Transformery, a więc zagrają i Autobotami, i Deceptikonami, a nie – jak błędnie założono – będą trzymać się tylko jednej frakcji. Tak więc w Fall of Cybertron wcielimy się w obie strony konfliktu naprzemiennie.
Rozgrywka została tak zaprojektowana, aby unikatowe zdolności robotów musiały znaleźć zastosowanie w walce. Mowa tu zarówno o specyficznym uzbrojeniu każdej z maszyn, jak i o możliwości przekształcenia się w samochód, samolot itd. Wśród owych zdolności warto wyróżnić niewidzialność, rażenie prądem lub wzywanie artylerii (akurat tymi dwoma ostatnimi może pochwalić się Optimus Prime), a w ramach uzbrojenia zaproponowano broń snajperską i miecz. Co jakiś czas na naszej drodze natkniemy się na stacje, w których można zmodyfikować posiadany arsenał – jeżeli zależy nam na jakiejś bardzo konwencjonalnej pukawce, wystarczy się za nią rozejrzeć w tych właśnie miejscach. Z prezentacji wynikało, że odstępstwem od tej reguły jest wspomniany miecz, na stałe przypisany do wyposażenia Grimlocka, reprezentującego frakcję Autobotów.

Grimlockowi poświęcono szczególnie dużo uwagi z kilku powodów. Po pierwsze – jest jedynym robotem posługującym się bronią białą. Po drugie – nie może zmieniać swojej postaci w każdym momencie (tak jak reszta maszyn), lecz dopiero po naładowaniu paska opatrzonego napisem „Rage”. Pasek z kolei ładujemy, tłukąc przeciwników. Po trzecie – jako że przekształca się w wielkiego dinozaura, jest szczególnie niszczycielskim Autobotem – etapy z jego udziałem okraszone są imponującymi walkami z dużą ilością wrogów naraz, a także dodatkowymi efektami świetlnymi. Grimlock w takiej postaci potrafi deptać przeciwników i zionąć ogniem, co na tle pozostałych Transformerów wygląda osobliwie i urozmaica rozgrywkę.

Wśród wojowników wagi ciężkiej warto wyróżnić także Metroplexa – gigantyczną machinę, dziesięciokrotnie większą od standardowych robotów, wzywaną do walki przez Optimusa Prime’a. Choć jemu poświęcono zdecydowanie mniej miejsca, starcia z jego udziałem również wyglądają zacnie, zwłaszcza w połączeniu ze wspomnianą wcześniej artylerią i rażeniem przeciwników prądem.

Styl oprawy graficznej nie zmienił się w stosunku do Wojny o Cybertron – wciąż poruszamy się w świecie złożonym ze stali, zniszczonym prowadzonymi działaniami wojennymi. To samo można powiedzieć o oprawie dźwiękowej, której charakter nie pozostawia wątpliwości co do tego, że mamy do czynienia z produkcją osadzoną w klimatach science fiction. Gwoli jasności warto nadmienić, że całą akcję obserwujemy z perspektywy trzeciej osoby, a kamera zawieszona jest za plecami sterowanego robota. Choć nie należy po nowych Transformersach oczekiwać diametralnych zmian w rozgrywce, możemy spodziewać się przyzwoitej produkcji skierowanej nie tylko do fanów wielkich robotów, ale również do szerszego grona osób, które po prostu lubi dobre gry akcji.
