Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Transformers: Fall of Cybertron Publicystyka

Publicystyka 5 czerwca 2012, 21:00

Transformers: Fall of Cybertron - wielka wojna wielkich robotów na E3 2012

Odwieczny konflikt dwóch frakcji robotów powraca na rodzimą planetę Transformerów. Transformers: Fall of Cybertron to najnowsza produkcja z serii, którą mogliśmy oglądać w Los Angeles.

W SKRÓCIE:
  • akcja toczy się na rodzimej planecie Transformerów – Cybertronie;
  • widok TPP;
  • jedna kampania dla pojedynczego gracza, w której naprzemiennie gramy Autobotami i Deceptikonami;
  • Grimlock i Metroplex wśród grywalnych robotów.

Ciężko spodziewać się rewolucji po takiej grze jak Transformers. Mieliśmy już do czynienia z poprzednimi tytułami bazującymi na tych popularnych maszynach, tak więc mamy pewien punkt odniesienia i z grubsza wiemy, czego oczekiwać od kolejnych odsłon. Zawartość nowych gier jest tym bardziej przewidywalna, że zajmują się nimi ludzie z High Moon Studios, a więc ci sami, którzy wcześniej tworzyli Wojnę o Cybertron i Transformers: Dark of the Moon. Nad pracami czuwa właściciel praw do marki, firma Hasbro, zatem można przypuszczać, że Fall of Cybertron zachowa wierność klimatowi Transformersów.

Transformers to marka, która powstała jeszcze w latach osiemdziesiątych ubiegłego stulecia. Z perspektywy czasu widać, że początkowa linia zabawek dla dzieci od firmy Hasbro była tylko wstępem do czegoś większego, a niekończąca się wojna między Autobotami i Deceptikonami okazała się świetną kanwą dla komiksów, filmów i – rzecz jasna – gier komputerowych.

Jak sama nazwa wskazuje, akcja gry toczy się na ojczystej planecie robotów – Cybertronie. Dwie zwaśnione frakcje Autobotów i Deceptikonów kontynuują wyniszczającą walkę, którą mieliśmy już okazję zobaczyć w Wojnie o Cybertron. W trakcie pokazu przedstawiono kilka typowych dla gry etapów i przybliżono sylwetki niektórych maszyn. Warto nadmienić, że – w przeciwieństwie do poprzedniej części – teraz będziemy mieć do czynienia tylko z jedną kampanią dla pojedynczego gracza. Ma ona prezentować konflikt z punktu widzenia obu obozów. Twórcy przyznają, że zdecydowali się na taki zabieg po zbadaniu reakcji graczy na obecność dwóch kampanii we wcześniejszej odsłonie cyklu. Zgodnie z ich słowami zmuszanie fanów do podwójnego przechodzenia samouczka i dwukrotnego śledzenia tych samych wydarzeń było złym rozwiązaniem. Okazało się, że ludzie po prostu lubią Transformery, a więc zagrają i Autobotami, i Deceptikonami, a nie – jak błędnie założono – będą trzymać się tylko jednej frakcji. Tak więc w Fall of Cybertron wcielimy się w obie strony konfliktu naprzemiennie.

Rozgrywka została tak zaprojektowana, aby unikatowe zdolności robotów musiały znaleźć zastosowanie w walce. Mowa tu zarówno o specyficznym uzbrojeniu każdej z maszyn, jak i o możliwości przekształcenia się w samochód, samolot itd. Wśród owych zdolności warto wyróżnić niewidzialność, rażenie prądem lub wzywanie artylerii (akurat tymi dwoma ostatnimi może pochwalić się Optimus Prime), a w ramach uzbrojenia zaproponowano broń snajperską i miecz. Co jakiś czas na naszej drodze natkniemy się na stacje, w których można zmodyfikować posiadany arsenał – jeżeli zależy nam na jakiejś bardzo konwencjonalnej pukawce, wystarczy się za nią rozejrzeć w tych właśnie miejscach. Z prezentacji wynikało, że odstępstwem od tej reguły jest wspomniany miecz, na stałe przypisany do wyposażenia Grimlocka, reprezentującego frakcję Autobotów.

Grimlockowi poświęcono szczególnie dużo uwagi z kilku powodów. Po pierwsze – jest jedynym robotem posługującym się bronią białą. Po drugie – nie może zmieniać swojej postaci w każdym momencie (tak jak reszta maszyn), lecz dopiero po naładowaniu paska opatrzonego napisem „Rage”. Pasek z kolei ładujemy, tłukąc przeciwników. Po trzecie – jako że przekształca się w wielkiego dinozaura, jest szczególnie niszczycielskim Autobotem – etapy z jego udziałem okraszone są imponującymi walkami z dużą ilością wrogów naraz, a także dodatkowymi efektami świetlnymi. Grimlock w takiej postaci potrafi deptać przeciwników i zionąć ogniem, co na tle pozostałych Transformerów wygląda osobliwie i urozmaica rozgrywkę.

Wśród wojowników wagi ciężkiej warto wyróżnić także Metroplexa – gigantyczną machinę, dziesięciokrotnie większą od standardowych robotów, wzywaną do walki przez Optimusa Prime’a. Choć jemu poświęcono zdecydowanie mniej miejsca, starcia z jego udziałem również wyglądają zacnie, zwłaszcza w połączeniu ze wspomnianą wcześniej artylerią i rażeniem przeciwników prądem.

Styl oprawy graficznej nie zmienił się w stosunku do Wojny o Cybertron – wciąż poruszamy się w świecie złożonym ze stali, zniszczonym prowadzonymi działaniami wojennymi. To samo można powiedzieć o oprawie dźwiękowej, której charakter nie pozostawia wątpliwości co do tego, że mamy do czynienia z produkcją osadzoną w klimatach science fiction. Gwoli jasności warto nadmienić, że całą akcję obserwujemy z perspektywy trzeciej osoby, a kamera zawieszona jest za plecami sterowanego robota. Choć nie należy po nowych Transformersach oczekiwać diametralnych zmian w rozgrywce, możemy spodziewać się przyzwoitej produkcji skierowanej nie tylko do fanów wielkich robotów, ale również do szerszego grona osób, które po prostu lubi dobre gry akcji.

Maciej Jałowiec

Maciej Jałowiec

Specjalista do spraw marketingu gier wideo. Łączy pasję do gier ze spostrzeżeniami na temat branży i światowej gospodarki. Zawodowo związany z firmą Techland, a wcześniej m. in. z Activision i Perfect World.

więcej

Transformers: Upadek Cybertronu

Transformers: Upadek Cybertronu