Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 14 października 2008, 14:55

autor: Jakub Kralka

Tomb Raider: Underworld - już graliśmy!

Z całą pewnością Tomb Raider Underworld będzie znakomitą rozrywką dla wszystkich tych, którzy uwielbiają po trzydzieści razy przeskakiwać nad jedną i tą samą przepaścią!

Dawno temu powiedziałem sobie, że jeśli jakaś gra zaskoczy mnie Mozartem w ścieżce dźwiękowej, to kupuję ją bez zastanowienia. Intrze Tomb Raider Underworld towarzyszy kapitalnie wkomponowana, podkręcona na typowo filmową muzykę, Lacrimosa ze słynnego Requiem. W końcu nadarzyła się więc okazja, by zweryfikować wierność własnym postanowieniom!

Wierzcie lub nie, takie sytuacje to dla Lary chleb powszedni..

W minioną sobotę w warszawskim Creme Club odbyła się konferencja poświęcona najnowszej grze ze słynnej serii traktującej o przygodach pięknej pani archeolog. Dzięki temu po prezentacji oficjalnych materiałów miałem możliwość rozmowy z Adamem Philipsem odpowiedzialnym za proces produkcji oraz z Konradem Rawińskim z Cenegi, który powiedział co nieco na temat polskiego wydania, udało mi się także odrobinę przetestować grę, bawiąc się przez jakiś czas demem Underworld. Jednak wszystkie te wrażenia przyćmiła Alison Carroll, modelka odgrywająca postać Lary Croft, która wprawiła w zachwyt wszystkich dziennikarzy, pokazując takie sztuczki, które do tej pory wydawały się jedynie całkowitą fikcją stworzoną na potrzeby gry.

Hormony (z bólem serca) odstawmy jednak na bok, koncentrując się na samej grze. Dziewiąta część kultowego Tomb Raidera przygotowana zostanie przez studio Crystal Dynamics, które całkiem zręcznie odbudowało podupadłą markę serii, dzięki naprawdę dobrym TR: Legend i TR: Anniversary. Adam jest pewien, że jego studio nie podzieli losów Core Design (pierwotnych ojców Lary), a trzecia część nie sprawi, że historia się powtórzy i gra zanotuje spadek formy. Pomóc ma w tym doświadczenie zdobyte przy produkcji dwóch poprzednich odsłon serii, polityka wybrania najlepszych elementów z każdej z nich (np. systemu adrenaliny), a odrzucenia tego, co najbardziej nie spodobało się graczom i recenzentom. Wszystko to wzbogacone zostanie pewną dozą zupełnych nowości.

W „ruchu” ta grafika jest jeszcze ładniejsza.

Tomb Raider Underworld fabularnie nawiązuje do Legendy, będąc swego rodzaju kontynuacją opowiedzianej tam historii. Gra przenosi nas w realia znane z mitologii Majów, jednakże w trakcie zabawy będziemy mieli okazję podróżować praktycznie po calutkim świecie, odwiedzając Tajlandię czy antypody. Tematem przewodnim jest kalendarz legendarnego plemienia, który ma wymiar nie tylko czysto archeologiczny. Któż bowiem z nas nie słyszał o mrocznej przepowiedni, jakoby koniec świata – według tegoż właśnie kalendarza – miał nastąpić w 2012 roku? Wiele wskazuje na to, że Lara Croft oprócz podróży po wszelkich możliwych kolebkach antycznych cywilizacji, przy okazji uratuje nam skórę.

Ostatecznie jednak dobra fabuła nie ma aż takiego znaczenia, jeśli np. leży gameplay. Na szczęście – po kilku chwilach spędzonych z xboksowym demem gry – wiemy już, że jak najbardziej trzyma on poziom. Lara zrobiła spore postępy, nauczyła się całej gamy nowych ruchów, m.in. wspinania po specjalnych skałkach czy asekuracyjnego chodzenia tyłem do ściany przy niezwykle stromych zboczach, kilka nowych sztuczek znalazło też zastosowanie w samej walce. Do tego panna Croft zręcznie wykorzystuje i elementy otoczenia, i ekwipunku, wbijając na przykład długi kij w ścianę, by ten następnie posłużył za belkę umożliwiającą wskoczenie na większą wysokość. Szkoda tylko, że główna bohaterka nie pokusi się o jakieś szczególnie wyrafinowane rodzaje broni białej. Moim zdaniem dojrzała już do dobrze wyważonej katany...

Gra nie zaskakuje, jest dokładnie tym, czego fani Tomb Raidera powinni się spodziewać. Masa w niej elementów platformowych, wspinania, niebezpiecznych przepaści, pułapek, groźnych zwierząt i przeciwników. Szczerze mówiąc, wydaje się być idealną propozycją dla wszystkich masochistów, którym naprawdę sprawia przyjemność przeskakiwanie po raz trzydziesty nad jakimiś kolcami. A jest ich wbrew pozorom sporo, wystarczy spojrzeć na wyniki sprzedaży poprzednich części. W tej sytuacji wielką zaletą jest to, że gra wczytuje się błyskawicznie i bez większych problemów umożliwia kontynuowanie przygód od pewnego momentu zabawy.

Totalna demolka, to znak, że przed Larą „nasi” już tu byli.

Kwestia wczytywania i doczytywania jest o tyle dobrze przemyślana, że w trakcie przechodzenia misji (załóżmy, że bez nieszczęśliwych wypadków) wszystko działa natychmiastowo, bez konieczności zbyt częstego oglądania napisu „loading”. Ta informacja robi tym większe wrażenie, że poziomy są naprawdę rozległe i częstokroć zdarzy się jedną drogę przemierzać kilkakrotnie. Fakt, iż tym razem w końcu nie będą znikały ślady naszych przeciwników może z pewnością okazać się pomocny dla najbardziej wytrawnych traperów, znaczących ścieżkę krwią. Z drugiej strony rozległość poziomów może nieco przerażać. W wersji demonstracyjnej spadłem do wody i dopiero któryś z rzędu dziennikarz grający po mnie wpadł na to, jak się z niej wydostać i jako jedyny nie odszedł od konsoli ze słowami „Aaa, chrzanić to!”. Skłamałbym jednak, gdybym nie napisał, że gra się świetnie. Platformowy charakter Tomb Raidera można lubić lub nie, ale praca kamery, sterowanie główną postacią, możliwości oferowane przez silnik i wiele, wiele innych atrakcji, pozwalają mi być w pełni przekonanym, że gra przypadnie do gustu wszystkim fanom serii.

A co dopiero, jeśli dorzucimy do tego jeszcze oprawę audiowizualną! Wprawdzie grafikę mogę oceniać jedynie na podstawie poziomu w Tajlandii, gdzie dominowała bujna roślinność, jednak to chyba wystarczy całkowicie, by stwierdzić, że jeśli reszta gry prezentuje się podobnie – czeka nas prawdziwa uczta dla oczu. Lara wygląda kształtnie i ponętnie, otoczenie jest kolorowe, żywe. Gdzieniegdzie latają ptaki, w wodzie pływają delfiny (tudzież mało agresywne rekiny), liście drzew powiewają na wietrze – wszystko żyje swoim życiem.

Underworld jest także potężnie lansowany z powodu etapów pod wodą.

No i jest przecież jeszcze ścieżka dźwiękowa, którą rozpoczyna wspomniany Mozart, a dalej jest równie wspaniale! Jak w kapitalnym filmie akcji, trudno się jednak dziwić wysokiej jakości, skoro stoi za nią znany kompozytor growej muzyki – Troels Folmann. Biorąc pod uwagę jego wcześniejsze dokonania, muszę przyznać, że tym razem przeszedł samego siebie. Szkoda tylko, że główna bohaterka cały czas wydaje odgłosy rodem z niskobudżetowych filmów porno, a nie dźwięki, jakich spodziewamy się usłyszeć przy wzmożonym wysiłku.

Rodzima premiera zgodnie z przewidywaniami ma odbyć się w ostatnich dniach listopada. W przypadku wersji pecetowej wydawca pokusił się o przygotowanie polonizacji kinowej, a także stworzenie oferty dwóch edycji – tradycyjnej i mocno limitowanej kolekcjonerskiej. Ta druga przeznaczona będzie dla największych maniaków Tomb Raidera, a w obydwu wydaniach podobno mają znaleźć się interesujące atrakcje. Co więcej – cenowo ma być nieco niżej niż w przypadku Legend i Anniversary. Oby zatem propozycja Cenegi Poland zamknęła się w kwocie poniżej 100 złotych! Wersja na konsole naturalnie będzie droższa i najprawdopodobniej wyłącznie w języku angielskim.

„Lara, uważaj, niedźwiedź!”

Starzy przyjaciele, starzy wrogowie, stara (dobra) Lara, stary sposób rozgrywki, kilkanaście mniejszych lub większych nowości, ale przede wszystkim – solidna porcja zupełnie nowych przygód, które zapewnią kilkanaście godzin interesującej rozrywki. Zapowiedzi twórców są obiecujące, samo demo zaś grywalne, na dodatek oczarowujące jakością wykonania. Jestem przekonany, że Tomb Raider Underworld sprosta pokładanym w nim oczekiwaniom. I to wcale nie tylko z powodu Mozarta w intrze!

Jakub „Kuba” Kralka

NADZIEJE:

  • kolejne przygody wspaniałej Lary!
  • bardzo dobry silnik, piękna grafika, znakomita muzyka;
  • akrobacje i dobry system walki z przeciwnikami.

OBAWY:

  • ta gra potrafi zirytować;
  • a co jeśli pozostałe etapy nie są już takie fajne?
Tomb Raider: Underworld

Tomb Raider: Underworld