Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Opinie

Opinie 20 czerwca 2021, 11:55

autor: Karol Laska

To nie był najładniejszy remis, ale Polacy pokazali wolę walki

Po fatalnym meczu ze Słowacją pół kraju skreśliło szanse Polaków na wyjście z grupy. Musieliśmy przecież zdobyć choć jeden punkt w spotkaniu z lepszą pod wieloma względami Hiszpanią. I stał się cud, wyszarpaliśmy remis, Euro nadal dla nas trwa.

Od poniedziałku do około 20:59 dzisiejszego dnia wielu z nas narzekało na dyspozycję polskich piłkarzy podczas Euro 2020 (zresztą całkiem słusznie) i ja również zaliczałem się do grona kibiców zrozpaczonych oraz ujadających, do czego bez bicia się przyznaję (mogliście być tego świadkami w poprzednim felietonie). Wydaje mi się, że jako naród, byliśmy przygotowani na porażkę z Hiszpanami, bo ci przecież zaliczają się ścisłego topu, jeżeli chodzi o piłkę reprezentacyjną. Poza tym grali u siebie w Sewilli. Stało się jednak coś absolutnie niespodziewanego. Polacy nie przegrali meczu o wszystko. Powtarzam: Polacy nie przegrali meczu o wszystko.

HISZPANIA – POLSKA

  1. Wynik: 1:1
  2. Gole: A. Morata 25’ – R. Lewandowski 54’
  3. Zawodnik meczu: J. Alba

Jak to jest dostać w cymbał od Słowacji, a następnie zremisować z wyżej notowaną Hiszpanią? Trochę się to nie mieści w głowie, ale piłka nożna pisze czasami scenariusze godne największych hitchcockowskich dreszczowców. Od samego początku wiadomo było, że będziemy w tym meczu cierpieć. Latynoscy zawodnicy nie tylko uwielbiają utrzymywać się przy piłce, ale i grają nieszablonowo, nie bojąc się pojedynków dryblerskich. Gdyby naszym trenerem nadal był Szanowny Pan Jerzy Brzęczek, to taktyka na to spotkanie byłaby wiadoma – autobus, w razie potrzeby laga na Lewego i jakoś to będzie. Choć Sousa również nastawił się na grę z kontry, tak jego plan na mecz z Hiszpanią był naprawdę ambitny. Jak to bowiem wyglądało?

Pozostaliśmy w naszej formacji z trzema środkowymi obrońcami (a konkretniej trzema w fazie defensywy, a dwoma w fazie ofensywy), ale od samego początku postanowiliśmy wywierać na rywalach presję. Przez pierwsze kilka minut, co przyznał nawet ich trener, Luis Enrique, nie mogli opuścić swojej połowy. Potem oczywiście nieco ustabilizowali sytuację i odzyskali futbolówkę, ale nasi napastnicy oraz pomocnicy nie ustępowali nawet o krok, starając się te piłkę bardzo wysoko odebrać.

Pod znakiem zapytania stała oczywiście dyspozycja defensywy, która, delikatnie mówiąc, w poprzednich spotkaniach nie zachwycała. Tym razem było po prostu lepiej, choć wciąż nieidealnie, ale widać, że Glik, Bednarek i Bereszyński coraz lepiej rozumieją się w tym trzyosobowym bloku. Co najważniejsze, przy odbiorze piłki w obrębie naszego pola karnego, nie wybijaliśmy jej na oślep, a staraliśmy się spokojnie konstruować atak pozycyjny. A to już coś nowego do czego nie przyzwyczailiśmy się w spotkaniach z przeciwnikami takiej klasy. Oczywiście tych składnych akcji nie było aż tak wiele, ale potrafiliśmy postraszyć Hiszpanów pod koniec pierwszej połowy, jak i strzelić gola po naprawdę składnie poprowadzonej grze kombinacyjnej (duża w tym zasługa Modera, który jednym szybkim obrotem zgubił dwóch rywali).

Hiszpani grali u siebie, ale i tak z trybun Estadio La Cartuja dochodził głośny doping polskich kibiców - To nie był najładniejszy remis, ale Polacy pokazali wolę walki - dokument - 2021-06-20
Hiszpani grali u siebie, ale i tak z trybun Estadio La Cartuja dochodził głośny doping polskich kibiców

I choć cały ten plan Sousy wyglądał na papierze naprawdę sensownie, a polskim zawodnikom w jakimś stopniu udało się go zrealizować, tak należy też być ze sobą szczerym – to nie był mecz wybitny w naszym wykonaniu. W niektórych momentach dawało o sobie znać niechlujstwo oraz lekka panika, przez co Hiszpanie doszli do paru stuprocentowych sytuacji. Co nam jednak zabrał los w ostatnich tygodniach, to oddał z nawiązką w tymże spotkaniu, gdyż na brak szczęścia biadolić nie możemy. I nie chodzi mi tu jedynie o szalonego karnego, którego najpierw przestrzelił Moreno, a potem na pustą bramkę nie trafił Morata. Przypomnijcie sobie chociażby sytuację z nieco dalszej części drugiej połowy, kiedy to nieporozumienie Bereszyńskiego ze Szczęsnym doprowadziło do tzw. „wylewu”, kiedy to nasz golkiper musiał w natłoku zawodników wymacać znajdującą się obok niego piłkę.

Mówi się, że szczęście sprzyja lepszym. Tym razem to powiedzenie niekoniecznie się sprawdziło – po prostu mieliśmy dużego farta i należy być z tego faktu zadowolonym. Nie twierdzę jednak, że o wyniku tego spotkania w stu procentach przesądziły czynniki losowe, bo tak nie było. Należy oddać Polakom duży szacunek za to, jak bardzo byli wybiegani. Tym chłopakom po prostu się chciało. Tak bardzo pragnęliśmy, aby pokazali podobny pazur, co Szkoci i Węgrzy w ostatnich dniach, i dokładnie to zrobili. A umówmy się, że to wcale nie było takie proste, gdyż musieli podnieść się po blamażu ze Słowacją, za który zlinczował ich cały naród łącznie ze mną.

Obrazkiem, który szczególnie zapadł mi w pamięć, był moment tuż po końcowym gwizdku, kiedy to cały skład wraz ze sztabem zebrał się w tryumfalnym kółeczku po to, aby sobie, rzecz jasna, pogratulować, ale i przypomnieć, że nie można spocząć na laurach, gdyż najważniejszy sprawdzian dopiero przed nami. Remis z Hiszpanią przedłużył nasze nadzieje na wyjście z grupy – sprawił, że wszystko nadal jest w rękach, a raczej nogach piłkarzy.

Jak wygląda sytuacja? Tym razem jest to dosyć prosta matematyka: musimy wygrać ze Szwecją. Taki scenariusz daje nam gwarantowane wyjście z grupy (albo z drugiego, albo i nawet z pierwszego miejsca – wszystko zależy od wyniku meczu Słowacja – Hiszpania). Ani porażka, ani remis nas nie ustawiają, a więc sprawa prezentuje się jasno – zdobywamy 3 punkty lub jedziemy do domu.

Może wydawać się, że Szwecja jest przeciwnikiem słabszym od Hiszpanii, ale to zespół bardzo nieprzyjemny do gry. Na tym Euro nie stracił jeszcze ani jednej bramki, a w swoim napadzie ma wschodzącą gwiazdę światowego futbolu, Alexandra Isaka. Tym razem przyjdzie nam znowu przeważać i kreować, ale miejmy nadzieję, że nie skończy się to tak jak w spotkaniu ze Słowacją. Szczerze mówiąc, nie mam najmniejszego pojęcia, co się stanie. Po tym rollercoasterze emocji na przestrzeni całego ostatniego tygodnia wiem tylko tyle, że nic nie wiem. Pozwólcie mi, że w spokoju poczekam do środy, a mądry będę, jak to Polak, po fakcie.

PIŁKARSKA RULETKA GOLA 2020

Przypominamy o naszym konkursie z nagrodami (do wygrania między inni konsola PlayStation 5 lub Xbox Series X) zorganizowanym w związku z odbywającym się Mistrzostwami Europy. Wziąć udział w zabawie możecie pod tym linkiem. Wszystkie zasady znajdziecie w regulaminie.

Piłkarska Ruletka GOLa 2020 polega na typowaniu wyników meczów Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej 2020.

Każdy mecz można obstawić tylko raz, dobrze się zastanów, liczy się tylko pierwszy typ. Uwaga! Nie wolno głosować z kilku kont, w takim wypadku uczestnik może zostać wykluczony z zabawy.

Karol Laska

Karol Laska

Swoją żurnalistyczną przygodę rozpoczął na osobistym blogu, którego nazwy już nie warto przytaczać. Następnie interpretował irańskie dramaty i Jokera, pisząc dla świętej pamięci Fali Kina. Dziennikarskie kompetencje uzasadnia ukończeniem filmoznawstwa na UJ, ale pracę dyplomową napisał stricte groznawczą. W GOL-u działa od marca 2020 roku, na początku skrobał na potęgę o kinematografii, następnie wbił do newsroomu, a w pewnym momencie stał się człowiekiem od wszystkiego. Aktualnie redaguje i tworzy treści w dziale publicystyki. Od lat męczy najdziwniejsze „indyki” i ogląda arthouse’owe filmy – ubóstwia surrealizm i postmodernizm. Docenia siłę absurdu. Pewnie dlatego zdecydował się przez 2 lata biegać na B-klasowych boiskach jako sędzia piłkarski (z marnym skutkiem). Przesadnie filozofuje, więc uważajcie na jego teksty.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Oglądasz EURO 2020?

Tak, ile tylko meczy dam radę
26,5%
Nie, dajcie spokój z tą piłką
40,1%
Tak, ale tylko wybrane mecze
33,3%
Zobacz inne ankiety
EURO 2020 - znowu dałem się nabrać polskim piłkarzom
EURO 2020 - znowu dałem się nabrać polskim piłkarzom

Polska przegrała pierwszy mecz na Euro 2020 i to z najsłabszym rywalem w grupie – Słowacją. Liczyłem na pewne zwycięstwo, a byłem świadkiem samobója, czerwonej kartki i irytującej niedokładności. Krótko mówiąc, znów dałem się nabrać.

EURO 2020 - Włosi zagrali niezły mecz otwarcia, ale jeszcze nie czuję tego Euro
EURO 2020 - Włosi zagrali niezły mecz otwarcia, ale jeszcze nie czuję tego Euro

Euro 2020 rozpoczęło się dopiero w 2021 roku, ale w końcu się rozpoczęło. Mecz Włochów z Turkami był widowiskiem jednostronnym, choć przyjemnym dla oka. Wciąż jednak nie czuję klimatu tej wielkiej piłkarskiej imprezy.