Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Opinie

Opinie 14 czerwca 2021, 21:33

autor: Karol Laska

EURO 2020 - znowu dałem się nabrać polskim piłkarzom

Polska przegrała pierwszy mecz na Euro 2020 i to z najsłabszym rywalem w grupie – Słowacją. Liczyłem na pewne zwycięstwo, a byłem świadkiem samobója, czerwonej kartki i irytującej niedokładności. Krótko mówiąc, znów dałem się nabrać.

Hej, to znowu ja, część z Was zapewne pamięta mój ostatni felieton o Euro 2020 napisany po meczu otwarcia Włochów z Turkami, kiedy narzekałem na to, że nie potrafię poczuć klimatu tej wielkiej piłkarskiej imprezy. Trochę się jednak od tamtego czasu zmieniło, gdyż tak jak się spodziewałem – z każdą minutą bliżej do pierwszego spotkania Polaków rosła we mnie ekscytacja doprawiona kibicowskim stresem.

Spędziłem połowę dnia oglądając przedmeczowe studia, słuchając taktycznych analiz i przewidywań ekspertów co do potencjalnego składu. A nie powiem co się ze mną działo, gdy w końcu wybrzmiał hymn i sędzia użył po raz pierwszy gwizdka. Przepiękna była ta otoczka i miło było poczuć nieskażoną niczym radość z oczekiwania na prawdziwe święto futbolu. W końcu jednak zaczął się mecz. I przegraliśmy. Zasłużenie. Boleśnie. Fajtłapowato. Paradoksalnie jednak wiele rzeczy na to wcześniej wskazywało. Ja po prostu je zignorowałem i dałem się zaślepić emocjom. Po raz kolejny rozum ustąpił sercu.

POLSKA–SŁOWACJA

  1. Wynik: 1:2
  2. Gole: K. Linetty 46’ – W. Szczęsny 18’ (samobój), M. Skriniar 69’
  3. Zawodnik meczu: M. Skriniar

Żeby nie było, nie zamierzam skreślać szans Polaków na awans z grupy i wyżywać się na nich po jednym meczu, bo wiem, jak nieprzewidywalny bywa futbol. Skupię się jedynie na przebiegu tego konkretnego spotkania. Porażka 1:2 zabolała mnie podwójnie głównie dlatego, że identyczny wynik zaliczyliśmy na mundialu w Rosji po meczu z Senegalem, w którym również zabrakło nam pazura, chłodnej głowy i precyzji, a sytuację z nieporozumieniem Krychowiaka i Szczęsnego do dziś wspominam boleśnie. Już wtedy myślałem, że gorzej turnieju otworzyć się nie da, ale spotkanie ze Słowacją pokazało, że nic nie wiem o życiu.

Tragizm całej sytuacji polega na tym, że przegraliśmy z reprezentacją, która nie dość, że cudem dostała się na Euro (bo po bardzo nieprzekonujących barażach), to jeszcze jest gorsza pod względem personaliów na niemalże każdej pozycji. Tej dysproporcji jakościowej nie było jednak widać na murawie. Co prawda cały czas naciskaliśmy na Słowaków i to my byliśmy przez większość czasu przy piłce, ale nic z tego nie wynikało, czego najlepszym przykładem jest statystyka strzałów celnych z naszej strony po pierwszej połowie. Wynosiła ona okrąglutkie zero.

Z kolei przeciwnicy mądrze się bronili i skutecznie kontratakowali. Nie były to jednak akcje chaotyczne, co chwilę przerzucali oni ciężar gry z jedną na drugą stronę boiska, a każde z podań było tak dopieszczone, że przeszywało naszą linię obrony. Co więcej, Słowacy bardzo szybko się zorientowali, że nasza prawa flanka złożona z Jóźwiaka i Bereszyńskiego nie funkcjonuje tak, jak powinna i urządzili sobie z niej autostradę. Stąd przecież wziął się gol – z nieporozumienia naszego wahadłowego i półśrodkowego obrońcy. Potem wszystko już poszło źle – sito, obcierka, słupek, głowa Szczęsnego i niefartowny samobój. I najbardziej szkoda właśnie Wojtka, który w każdym większym reprezentacyjnym turnieju musi mieć pecha (bądź zaliczyć odpał) – pamiętamy przecież Euro 2012 i jego czerwoną kartkę czy kontuzję podczas Euro 2016. Teraz do tej niechlubnej kolekcji może doliczyć „swojaka”.

Życie to pasmo nieustannych porażek. Mocno depresyjne stwierdzenie, ale podyktowane kibicowską żałobą. - EURO 2020 - znowu dałem się nabrać polskim piłkarzom - dokument - 2021-06-15
Życie to pasmo nieustannych porażek. Mocno depresyjne stwierdzenie, ale podyktowane kibicowską żałobą.

Na drugą połowę Polacy wyszli rozdrażnieni, przez co o wiele groźniejsi i konkretniejsi. Nie minęła nawet minuta, a Linetty wpakował piłkę do siatki po składnej akcji Klicha i Rybusa. Sąsiedzi wokół mnie krzyknęli tryumfalnie, ale ja, po tej pierwszej części spotkania, postanowiłem zachować spokój. Nie chciałem popełniać drugi raz tego samego błędu, bo po co kolejny raz się zawieść?

I choć rodacy utrzymywali wysokie tempo gry przez dłuższy czas, to wtedy musiał pojawić się on – Grzegorz Krychowiak. Nie ulega wątpliwości, że jest to antybohater tego spotkania. „Krycha” ma to do siebie, że gdy prezentuje formę, to jest ścianą nie do przejścia, ale każde, nawet nieco mniejsze, spadki dyspozycji są u niego aż zanadto widoczne. Dziś poruszał się po murawie jak wóz z węglem, zawsze spóźniony czy to z podaniem, czy to z odbiorem. Tego rodzaju powolność sprawiła, że parę razy głupio sfaulował, aż po prostu doszło do jednego przewinienia za dużo. Sami to pewnie zauważyliście, ale od momentu otrzymania przez niego czerwonej kartki w 69. minucie Polska do tego meczu nie tylko nie wróciła, ale i go definitywnie oddała. Najpierw kolejne wyjście na prowadzenie Słowaków, a potem nieskuteczne walenie głową w mur przez naszych piłkarzy.

Jedyne, co można czuć po takim meczu smutek i rozczarowanie, ale nie złośćcie się na naszych kopaczy, gdyż widać, że sami bardzo przeżywali ten wynik po końcowym gwizdku, a na pewno nie można im odmówić zaangażowania. Na poważniejsze podsumowania jeszcze przyjdzie czas, dlatego nie mówmy na razie o decyzjach taktycznych Sousy, wcześniejszych wyborach Bońka czy planach kadry na przyszłość. Niech oni na razie dograją to Euro i spróbują wyjść z niego z twarzą. I tak wiem, czeka nas zaraz spotkanie z Hiszpanią, choć należy pamiętać, że mocno poturbowaną COVID-em i zmuszoną do organizowania treningów indywidualnych. Kto wie, może przy odrobinie szczęścia i motywacji… no dobra, kogo ja znowu oszukuję. Niech się dzieje wola nieba.

PIŁKARSKA RULETKA GOLA 2020

Przypominamy o naszym konkursie z nagrodami (do wygrania między inni konsola PlayStation 5 lub Xbox Series X) zorganizowanym w związku z odbywającym się Mistrzostwami Europy. Wziąć udział w zabawie możecie pod tym linkiem. Wszystkie zasady znajdziecie w regulaminie.

Piłkarska Ruletka GOLa 2020 polega na typowaniu wyników meczów Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej 2020.

Każdy mecz można obstawić tylko raz – dobrze się zastanów, liczy się tylko pierwszy typ. Uwaga! Nie wolno głosować z kilku kont, w takim wypadku uczestnik może zostać wykluczony z zabawy.

Karol Laska

Karol Laska

Swoją żurnalistyczną przygodę rozpoczął na osobistym blogu, którego nazwy już nie warto przytaczać. Następnie interpretował irańskie dramaty i Jokera, pisząc dla świętej pamięci Fali Kina. Dziennikarskie kompetencje uzasadnia ukończeniem filmoznawstwa na UJ, ale pracę dyplomową napisał stricte groznawczą. W GOL-u działa od marca 2020 roku, na początku skrobał na potęgę o kinematografii, następnie wbił do newsroomu, a w pewnym momencie stał się człowiekiem od wszystkiego. Aktualnie redaguje i tworzy treści w dziale publicystyki. Od lat męczy najdziwniejsze „indyki” i ogląda arthouse’owe filmy – ubóstwia surrealizm i postmodernizm. Docenia siłę absurdu. Pewnie dlatego zdecydował się przez 2 lata biegać na B-klasowych boiskach jako sędzia piłkarski (z marnym skutkiem). Przesadnie filozofuje, więc uważajcie na jego teksty.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Jak oceniasz formę polskiej reprezentacji w meczu ze Słowacją (od 1 do 6)?

1 - fatalna
77,3%
2 - słaba
12,4%
3 - przeciętna
3,6%
4 - dobra
1,6%
5 - bardzo dobra
1,6%
6 - świetna
3,6%
Zobacz inne ankiety
EURO 2020 - Nie dajmy się ponieść złym emocjom. Sousa powinien zostać
EURO 2020 - Nie dajmy się ponieść złym emocjom. Sousa powinien zostać

Przegraliśmy ze Szwedami i tym samym kończy się nasza przygoda z Euro 2020. I choć można wieszać psy na reprezentantach Polski i trenerze, tak ja apeluję o spokój i cierpliwość. Będzie lepiej, a Paulo Sousa powinien kontynuować swoją pracę.

To nie był najładniejszy remis, ale Polacy pokazali wolę walki
To nie był najładniejszy remis, ale Polacy pokazali wolę walki

Po fatalnym meczu ze Słowacją pół kraju skreśliło szanse Polaków na wyjście z grupy. Musieliśmy przecież zdobyć choć jeden punkt w spotkaniu z lepszą pod wieloma względami Hiszpanią. I stał się cud, wyszarpaliśmy remis, Euro nadal dla nas trwa.

Zanim przyszła era FUT - najlepsze odsłony serii FIFA
Zanim przyszła era FUT - najlepsze odsłony serii FIFA

Pamiętacie czasy, kiedy w FIFA nie była tylko dodatkiem do trybu FUT? Wspominamy te czasy i przypominamy najlepsze FIFY sprzed lat.