They Are Billions – survivalowy RTS wzbudzający miliard emocji

Mogłoby się wydawać, że motyw zombiaków w grach wideo jest już wyeksploatowany do granic deweloperskiej przyzwoitości. They Are Billions oferuje za to nietypowe podejście do gatunku RTS-ów.

Michał Pajda

THEY ARE BILLIONS TO:
  1. gra stanowiąca wariację gatunku RTS;
  2. tytuł we wczesnym dostępie, a więc ciągle rozwijany;
  3. trzonem rozgrywki jest obecnie tryb survivalowy;
  4. wysoki poziom trudności;
  5. zadaniem gracza jest rozbudowa osady broniącej się przed hordami krwiożerczych zombie;
  6. ważne jest przemyślane dysponowanie surowcami i balansowanie pomiędzy rozwojem gospodarki, a obroną;
  7. co jakiś czas wioskę atakują duże grupy truposzy, których zadaniem jest zniszczenie głównej bazy gracza.

Truizmem jest stwierdzenie, że gier o bezmózgich bestiach określanych mianem zombie – podobnie zresztą jak i innych dzieł kultury, z filmami i książkami na czele – na przestrzeni lat pojawiło się naprawdę wiele. Były przygodówki point-and-click – jak chociażby The Walking Dead – czy gry akcji – tutaj dobry przykład stanowi Stubbs the Zombie lub tryb zombie z serii Call of Duty. Były nawet samochodówki – w Carmageddonie deweloperzy umożliwili graczom rozjeżdżanie ludzi, ale ocenzurowana w kilku krajach wersja dopuszczała wyłącznie potrącanie zombie tryskających zieloną krwią.

Podobny kurs obrało hiszpańskie studio Numantian Games zajmujące się tworzeniem They Are Billions – RTS-a z hordami zombie, który został wydany we wczesnym dostępie na Steamie. I trzeba sobie od razu powiedzieć, że „wczesnodostępowość” tej produkcji widać w wielu jej aspektach. Survivalowy tryb, będący obecnie trzonem rozgrywki, jest szalenie trudny i nie wybacz błędów; to takie Dark Souls współczesnych RTS-ów. W efekcie They Are Billions albo się pokocha, albo – z frustracji – znienawidzi.

Oczom gracza rozpoczynającego zabawę ukazuje się natomiast ekran z wyborem ksywki oraz ustawieniami rozgrywki, które można dopasować do własnych upodobań: wskazać mapę, czas gry, a nawet liczebność populacji zombiaków stanowiących tu główną frakcję antagonistyczną. Wrodzone malkontenctwo nie pozwala mi nie pomarudzić nad zwyrodniałym poziomem trudności w They Are Billions. W swej naiwności myślałem, że pierwszą rozgrywkę rozpocznę od poziomu określanego jako „accessible”, czyli „przystępny” – by nie wyjść na RTS-owego lamera. I już nigdy więcej tego nie zrobię, bo gra potrafi dać w kość i wtłoczyć pełno bluzgów do ust nawet na poziomie najłatwiejszym.

LISTY OCALEŃCA (1)

Najmilsza memu sercu Jasmine,

żywię najszczerszą nadzieję, że dni naszej rozłąki upływają Ci w zdrowiu i pozbawione są niepotrzebnych trosk o moje bezpieczeństwo. Trzymam się – tak jak mi zresztą nakazałaś przed wyjazdem – z dala od szemranego towarzystwa, hazardu i kobiet. Prosiłaś, bym opisywał w listach wszystko, z najdrobniejszymi szczegółami – co też zamierzam w końcu uczynić. W poszukiwaniu pracy, po wielu dniach męczącej tułaczki, dotarłem na Mroczne Wrzosowiska – powstała tu nowa osada, więc każda para rąk jest na wagę złota. Roboty tu nie brakuje, przy czym machanie młotkiem nie jest najtrudniejszym z zajęć. Najgorzej ma chyba burmistrz – musi troszczyć się o wszystko. Najważniejsze są dla nas surowce pozwalające nie tylko na budowę fortyfikacji, ale i domów mieszkalnych czy budynków użyteczności publicznej – dzięki temu z dnia na dzień komfort życia na Mrocznych Wrzosowiskach wzrasta. I będzie już tylko lepiej. Może mnie odwiedzisz?

Napiszę jeszcze nieraz. Liczę, że Tobie również się powodzi.

Kocham Cię,

Twój na zawsze oddany John

Graliśmy w They Are Billions – RTS wzbudzający miliard emocji - ilustracja #1

Jak przetrwać 80 dni?
  1. Poradnik do They Are Billions to sporo niezbędnych porad, które pomogą przetrwać nadchodzące fale zombie.

Zabawę rozpoczynamy na Mrocznych Wrzosowiskach – jednej z czterech oferowanych na tę chwilę lokacji. Warto już teraz wspomnieć, że etapy za każdym razem generowane są losowo. Na samym początku podlega nam pięciu podkomendnych i mamy dostęp do ogromnego centrum dowodzenia, które pełni funkcję swego rodzaju ostatecznego bastionu – porażka następuje w momencie doszczętnego zniszczenia tego budynku. Tereny wokół pokrywa gęsta mgła wojny. I w pierwszej kolejności należy się jej pozbyć poprzez wędrówkę sojuszniczych jednostek w miejsca nią osłonięte – chociażby po to, by sprawdzić dostępne nieopodal surowce.

Chwilę potem następuje szybka rozbudowa bazy – na tę chwilę mamy do czynienia z RTS-owym standardzikiem, więc osoby zaznajomione z gatunkiem powinny poczuć się jak w domu. Ciekawe rozwiązanie stanowi możliwość wykorzystania elementów otoczenia (takich jak skały, lasy etc.) jako naturalnych osłon terenowych, których przeciwnicy nie mogą nigdy sforsować.

Wybór burmistrza jest ważny tylko przez wzgląd na bonusy, które każdy z nich oferuje - mogą to być nowe jednostki, zaopatrzenie lub procentowe zwiększenie wydobycia danego surowca.

Rozbudowując bazę, nie można wznosić budowli w większej odległości od głównego centrum dowodzenia, chyba że ustawione zostaną specjalne wieżyczki powiększające dostępne pole. W grze nie mają na pewno czego szukać osoby lubujące się w konstruowaniu pięknych i logicznie zaprojektowanych miast z dzielnicami podzielonymi na mieszkalne i robotnicze. Wszystko upycha się tu w wolnych kratkach, a jedyna kombinatoryka w urbanistyce polega na umiejscowieniu budynków wydobywczych tak, by generowały jak największą ilość surowców.

Tych mamy aż pięć rodzajów – złoto, drewno, kamień, żelazo oraz olej. Wszystkie potrzebne są do wznoszenia kolejnych budowli lub produkcji jednostek wojskowych. Oprócz tego w grę wchodzą przeróżne wartości zmienne. Jedną z nich jest liczba mieszkańców, których możemy przydzielić do konkretnych prac lub skoszarować. Innymi są żywność – której potrzebujemy, by powoływać nowych robotników – oraz jednostki elektryczności, która jest niezbędna do funkcjonowania wielu budowli.

They Are Billions

They Are Billions

PC PlayStation Xbox

Data wydania: 18 czerwca 2019

Informacje o Grze
8.0

Gracze

8.5

Steam

OCEŃ
Oceny

Wojna o przetrwanie

W planowaniu miasta najważniejsze jest wykorzystanie naturalnych przeszkód, takich jak jeziora, czy góry - w przeciwieństwie do murów gwarantują one, że jednostki wroga się nie przedrą.

LISTY OCALEŃCA (2)

Najdroższa Jasmine,

dziś odbyły się wybory na stanowisko nowego burmistrza miasta. Dwóch kandydatów próbowało skraść nasze serca, obiecując gruszki na wierzbie. Obietnice, obietnice, obietnice – sama znasz mój stosunek do politycznych obiecanek. Mia Strand zarzekała się, że zwiększy zapasy jedzenia w osadzie. Jej przeciwnik, Trent Gibbons, mamił natomiast perspektywą większych wpływów w miejskim budżecie. Mawiają, że przez żołądek do serca – zdecydowałem się więc poprzeć pannę Strand. I dobrze zrobiłem – niemalże od razu ilość jedzenia w spichlerzach się powiększyła.

Wybory nowego burmistrza nie były jednak przypadkiem. Poprzedni bowiem stchórzył po wydumanych rewelacjach o hordach nieumarłych potworów przemierzających rubieże wokół osady – śmieszne, prawda? I chociaż każdy wie, że to bajeczki dla małych dzieci, nowa burmistrz ich nie zlekceważyła. Zaczęła przeznaczać surowce na budowę murów i wież strażniczych, które zostały obsadzone żołdakami, a ulicami miast przechadzają się teraz szybcy komandosi wyposażeni w dalekosiężne łuki, zakuci od stóp do głów żołnierze ze śmiercionośnymi karabinami oraz oddający strzały z ogromnego dystansu snajperzy. Technologia pozwoliła natomiast na skonstruowanie wieżyczek wyposażonych w kusze, rażących prądem czy ostrzeliwujących zautomatyzowanym minigunem. Nie lękaj się – czujemy się tu naprawdę bezpiecznie.

Liczę, że spotkamy się niebawem,

Twój kochający John

Co pewien czas (związany głównie z poziomem rozwoju naszej osady) mamy możliwość opowiedzenia się za jednym z dwóch kandydatów ubiegających się o władzę w mieście. Niestety, ogranicza się to wyłącznie do zadecydowania, który bonus oferowany jako kiełbasa wyborcza jest dla nas ciekawszy – może dodatkowa wieżyczka strażnicza, farma albo odblokowana technologia? Sami musimy podjąć decyzję, co najbardziej przyda się w danym momencie, by chronić i rozwijać wioskę. Cały czas jednak należy pamiętać o równowadze pomiędzy rozwojem gospodarki a wzrostem obronności miasta.

Cała mapa ukryta jest pod tak zwaną „mgłą wojny” - by zobaczyć ukryte przed wzrokiem gracza rejony należy eksplorować kolejne przestrzenie, uważając na miasta nieprzyjaciół i samotne grupy przeciwników.

Żołnierze, którzy często uczestniczą w walce, szybko awansują na swoje ulepszone wersje – mury, wieże i inne budowle obronne (podobnie zresztą jak użytkowe) musimy jednak ulepszać sami, odkrywając najpierw odpowiednią po temu technologię. Drzewko rozwoju zostało tu zastąpione specjalnymi budowlami, w których można wykupić specjalne badania. Bardzo dobrze pomyślane zostały w They Are Billions zależności pomiędzy wartością danej budowli a jej przeznaczeniem i wpływem na kolejne części rozgrywki. W związku z tym trzeba wybierać – czy rozwijamy się gospodarczo, bagatelizując początkowo mury obronne, czy też bunkrujemy się, a bogacenie się i rozwój wioski pozostawiamy na czas późniejszy.

LISTY OCALEŃCA (3)

Rozpalająca me serce Jasmine,

pamiętasz, gdy ostatnim razem pisałem Ci o przechadzających się wokół miasta umarlakach. To prawda! Całe miasto huczy o zombie spacerujących w pojedynkę lub stadnie. Nikt nie wie, co teraz się stanie – straż miejska zbywa obywatelskie zapytania, mówiąc, że musimy przetrwać co najmniej 80 dób, ale pomoc z zewnątrz przybyć może nawet za 120 dni! Napiętej sytuacji nie łagodzą plotki dotyczące olbrzymich hord nieumarłych cyklicznie atakujących miejskie mury na północy miasta. Obywatele nie są jednak w stanie zweryfikować tych rewelacji, gdyż to najlepiej strzeżona część grodu, w której znajduje się miejskie centrum dowodzenia – gdy upadnie, będziemy zgubieni. Burmistrz robi, co może, by zapewnić nam bezpieczeństwo – modernizacji uległy mury i wieże strażnicze. Widocznie zwiększyła się również ilość żołnierzy patrolujących okolice. Jestem dobrej myśli, jednak na razie wstrzymaj się z planami przyjazdu – niech wszystko się uspokoi.

Liczę, że myślisz o mnie tak często, jak ja o Tobie,

oddany Ci John

Każda rozgrywka – w zależności od początkowego wyboru w menu głównym – trwa kolejno 150 (na najprostszym poziomie trudności), 120, 100 lub 80 dni. Cały wic polega natomiast na tym, że niezależnie od liczby dni, na które zaplanujemy zabawę, nawiedzi nas tyle samo hord zombiaków. Oznacza to, że w wariancie 150 dni przeciwnicy dają się nam we znaki rzadko, natomiast w wariancie najostrzejszym – niemal co chwilę.

Trudno, że aż czasem boli

W They Are Billions można zaliczyć wtopę nie tylko za sprawą ataku zombie. Często zdarza się, że to sam gracz zapędzi się w kozi róg. Ryzyko zaistnienia takiej sytuacji mocno wzrasta, gdy podniesiemy jeden ze współczynników określających kondycję naszego miasta niewspółmiernie wysoko w stosunku do pozostałych – na przykład współczynnik jedzenia. Sprawia to, że nie jesteśmy w stanie wznosić nowych budowli i blokujemy się z powodu brakującej elektryczności (zasilającej mnóstwo chatek łowców). W takiej sytuacji trzeba wyburzyć pół osady, by zyskać rezerwę potrzebną do postawienia elektrowni. Trochę niszczy to poczucie administrowania miastem – w zamian mamy wrażenie opieki nad zbiorem statystyk, które powinny się perfekcyjnie dopasowywać – „a jeśli czegoś zabraknie, to dobudujemy to, by mieć to”. Trochę to bezpłciowe.

LISTY OCALEŃCA (4)

Jasmine, miłości mego życia,

mam niesamowite wieści. Zombie faktycznie istnieją. Co więcej – widziałem jednego z tych truposzy wędrującego wzdłuż miejskich murów – przerażający widok. To jednak nic, bo umarlaki zbudowały wokół naszego miasta własne osady. Jesteśmy osaczeni niczym lis otoczony przez zgraję chartów. Żołnierze wysyłani są na patrole, w czasie których niszczą budowle truposzy, nim ci rozbudują się zbyt potężnie – ostatnio wojacy przynoszą nawet trofea i surowce ze zburzonych budynków. Im jednak wojskowi częściej wyruszają polować na zombiaki, tym częściej umarlaki próbują dokonać krwawego odwetu. Atakują stadnie, hordami, a wśród nich można rozpoznać różne ich rodzaje – jedne są szybsze, inne silniejsze. Mia Strand umacnia miejskie mury na wschodzie i zachodzie, skąd ataki ostatnio się nasilają. Chociaż nasza burmistrz dwoi się i troi, to zdaje się, że zadanie to zaczyna ją powoli przerastać. Osadnicy są przerażeni.

Mam nadzieję wyjść z tego cało.

Kocham Cię,

Twój John

Mógłbym długo narzekać w nieskończoność na niedopracowanie i brak balansu rozgrywki, gdyby nie jeden, ale znaczący element – zombie. Bezmózgie istoty, przed którymi musimy bronić mieszkańców naszej osady, to wisienka na torcie tej produkcji. Żywe trupy rozsiane są po całej mapie w większych i mniejszych grupach – przed dokładnym przeczesywaniem lokacji warto więc zebrać drużynę. I to potężną. Oprócz losowych skupisk truposzy pilnujących surowców należy wyszukiwać też miasta zainfekowanych i obracać je w perzynę, by zbytnio się nie rozwijały – co ułatwia później dalszą rozgrywkę.

Co jakiś czas nasze fortyfikacje atakowane są przez hordy oszalałych zombie - nierzadko trzeba w szybkim czasie przerzucać jednostki wojskowe w zupełnie inny kraniec miasta, by obronić osadę.

Następnym elementem związanym z zombie są okresowe fale, które cyklicznie nadciągają w pobliże naszego miasta. Kierunek, z którego przybędą przeciwnicy, mamy zaznaczony na mapie, więc powinno być z górki – ale nie jest. Zombiaków pojawia się od groma i jeszcze trochę, a niemal zawsze brakuje surowców na zwiększenie liczebności wojska i wzniesienie dodatkowych fortyfikacji obronnych, co mogłoby powstrzymać agresorów.

Co więcej – liczebność fali rośnie, gdy jej przedstawiciele przedrą się do budowli mieszkalnych lub użytkowych i zaczną zarażać osadników. Wtedy nawet jeden ożywieniec może pokrzyżować plany rozwoju miasta – kilka razy zdarzyło mi się, że samotny, niedostrzeżony przeze mnie zombie przeszedł przez również niedostrzeżoną przerwę w murze i zaczął zarażać innych mieszkańców. Zanim zorientowałem się w sytuacji i posłałem w tamto miejsce wojsko, ludność cywilna szalała po całym mieście w poszukiwaniu kolejnych dawców mózgowego cateringu. Przykre, ale ta gra wynajduje nasze najdrobniejsze niedopatrzenia – i karze za nie z nieadekwatną do przewinienia mocą. Gdy po dwóch godzinach zabawy i rozwoju osady wszystko idzie się paść przez tak malutki błąd jak opisany powyżej, ma się wyłącznie ochotę roztrzaskać klawiaturę na głupim łbie.

LISTY OCALEŃCA (2)

Jasmine,

to mój ostatni list. Piszę go w pośpiechu, gdyż hordy nieumarłych przedarły się niespodziewanie z najmniej oczekiwanej strony – rozwaliły najsłabiej chronioną część muru na południu. Nie chciałem Cię martwić, ale obawiałem się, że nasze dni są policzone. Horda przenosi się od budowli do budowli, zagryzając Bogu ducha winnych robotników. Ci, którzy zginęli z jej rąk, wpadają w pośmiertną furię i dołączają do umarłego orszaku, siejącego śmierć i zniszczenie. Zombie demolują również budynki, uszkadzając między innymi wieżyczki Tesli odpowiedzialne za dostarczanie prądu do kolejnych urządzeń i zabudowań. Jakby wiedziały, że dewastując je, zapewniają sobie przewagę i unieruchamiają wszelkie struktury obronne. Poświęciliśmy wiele, by zbudować silną osadę i silną społeczność – a teraz miasteczko upada. Czekam jednak cierpliwie na koniec – jestem z nim pogodzony, a jedyną rzeczą, której żałuję, jest fakt, że przed śmiercią nie ujrzę Twego rumianego lica. Słyszę ich. Robią tyle hałasu, że chyba są ich miliardy. Koch...

Zombie, gdy przedrą się przez fortyfikacje obronne, zaczynają zarażać osadników, którzy przyłączają się do siania demolki i zniszczenia. Nawet jeden nieprzyjaciel w murach miasta może spowodować klęskę.

Najmilsza memu sercu Jasmine,

Mam deja vu... Żywię nadzieję, że dni naszej rozłąki upływają Ci w zdrowiu i pozbawione są niepotrzebnych trosk...

They Are Billions to niezła gra, ale na tę chwilę bardzo trudna, żeby nie powiedzieć, że źle zbalansowana. Satysfakcjonuje masakrowanie populacji truposzy z użyciem niezbyt zróżnicowanego uzbrojenia – szczególnie gdy trup ściele się bardzo gęsto. Niemniej frustracja to – przynajmniej na ten moment – emocja najczęściej towarzysząca grze w They Are Billions. Mimo wszystko pozycję tę warto zakupić i przetestować. Samobójcy poszukujący w grach olbrzymich wyzwań będą się tutaj czuć jak ryby w wodzie.

Gracze lubiący sprawdzać swoje możliwości dostaną natomiast produkcję, która przetrzyma ich przed komputerem przez długie godziny, zanim pozwoli im pląsać z satysfakcją w rytm tańca zwycięstwa. Samo zainteresowanie tematyką zombie tu nie wystarczy – potrzebna jest olbrzymia dawka samozaparcia, by w They Are Billions grać z przyjemnością.

O AUTORZE

Kilka lat temu zakochany byłem w serii Settlers, przy której spędziłem wiele popołudni. Przed napisaniem teksty spędziłem w brutalnym świecie They Are Billions 15 godzin, aby się rozgrzać i oswoić z gameplay'em. To w zupełności wystarczyło mi, bym ani razu nie wygrał (chociaż mechanikę rozgrywki znam już od podszewki), ale nauczył się nowego wymiaru słowa irytacja.

ZASTRZEŻENIE

Kopię gry They Are Billions otrzymaliśmy bezpłatnie od jej twórców, studia Numantian Games.

Podobało się?

0

GRYOnline.pl:

Facebook GRYOnline.pl Instagram GRYOnline.pl X GRYOnline.pl Discord GRYOnline.pl TikTok GRYOnline.pl Podcast GRYOnline.pl WhatsApp GRYOnline.pl LinkedIn GRYOnline.pl Forum GRYOnline.pl

tvgry.pl:

YouTube tvgry.pl TikTok tvgry.pl Instagram tvgry.pl Discord tvgry.pl Facebook tvgry.pl