Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

S.T.A.L.K.E.R.: Lost Alpha Publicystyka

Publicystyka 10 maja 2014, 12:00

autor: Adrian Werner

Testujemy grę Stalker: Lost Alpha - czy warto wrócić do Zony?

S.T.A.L.K.E.R.: Lost Alpha to jeden z najbardziej oczekiwanych modów ostatnich lat. Pomimo błędów projekt spełnia większość pokładanych w nim nadziei i udanie wypełnia lukę spowodowaną brakiem oficjalnej kontynuacji.

Trylogia S.T.A.L.K.E.R. wywalczyła sobie specjalne miejsce w sercach wielu graczy. Żadna z tych gier nie była idealna – wszystkie miały liczne problemy i niedociągnięcia, ale ich zalety, takie jak swoboda poczynań gracza, nietrzymanie go za rączkę oraz nieziemski klimat sprawiły, że fani wybaczyli te potknięcia i na dziesiątki, a czasem nawet setki godzin kompletnie zanurzyli się w Zonie. Niestety, liczna grupa fanów od dłuższego czasu nie została w pełni zaspokojona. Od premiery Zewu Prypeci minęła już prawie połowa dekady i wiele wskazuje na to, że S.T.A.L.K.E.R. 2 nigdy nie powstanie. Pozbawieni oficjalnej kontynuacji miłośnicy cyklu zakasali więc rękawy i rozpoczęli prace nad modami. Największy i najbardziej ambitny z nich wszystkich, czyli S.T.A.L.K.E.R.: Lost Alpha, wreszcie ujrzał światło dzienne po sześciu długich latach produkcji. Czy warto było czekać? Jak najbardziej.

Większość fanów jest świadoma, jak duże zmiany przeszła gra S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla w trakcie swojej produkcji. Początkowo twórcy chcieli zaproponować bardziej oklepane klimaty science fiction i pozwolić nam zwiedzać m.in. piramidy. Potem plany te porzucono i zamiast tego postawiono na wschodnią postapokalipsę, którą to właśnie ostatecznie otrzymaliśmy w pełnej wersji. W 2002 roku studio GSC World opublikowało masę informacji, obrazków i materiałów wideo prezentujących projekt w akcji. To, co pokazano, zachwycało i pobudziło wyobraźnie rzesz graczy. Niestety, wszystko to okazało się również zbyt ambitne. Trzy lata później deweloperzy zdali sobie sprawę, że nie będą w stanie zrealizować swoich pierwotnych ambicji. Gra została mocno okrojona, a wiele z bardziej zaawansowanych elementów rozgrywki usunięto. Końcowy produkt wciąż okazał się czymś wyjątkowym, ale wielu zastanawiało się, jaki byłby Cień Czarnobyla, gdyby autorzy pozostali wierni pierwotnym pomysłom. Odpowiedź na to daje właśnie S.T.A.L.K.E.R.: Lost Alpha.

Zarówno grę S.T.A.L.K.E.R.: Lost Alpha, jak i usprawniającego ją patcha możesz ściągnąć za pośrednictwem naszych serwerów FTP:

Świat pełen jest ładnych widoków i jego eksploracja to czysta przyjemność.

Trzeba uczciwie przyznać, że seria doczekała się już wielu dobrych modyfikacji. Wystarczy wspomnieć Misery czy Complete do pierwszej części. Do tej pory wszystkie tego typu duże projekty głównie przerabiały istniejącą zawartość, zmieniając część mechanizmów rozgrywki oraz poprawiając błędy. To wystarczyło, aby z przyjemnością powrócić do Zony, ale brakowało dużych nakładek zapewniających coś prawdziwie świeżego. S.T.A.L.K.E.R.: Lost Alpha jest inne. Projekt oparto na dobrze znanych elementach, ale to co na nich zbudowano jest w większości nowe. Kampania rozpoczyna się w sposób dobrze znany – cierpiący na amnezję bohater budzi się w Zonie, wiedząc jedynie, że musi zabić kogoś imieniem Strelok. Gdy jednak otwiera oczy, na naszym monitorze pojawia się skąpany w ciemności pokój. A gdy po otrzymaniu kilku wskazówek opuszczamy po raz pierwszy bunkier, trafiamy do miejsca, którego nie jesteśmy w stanie rozpoznać i dla oddanych fanów serii ten moment jest magiczny.

Największą atrakcją Lost Alpha jest właśnie udostępnienie graczom nowej piaskownicy do zabawy. Podczas wędrówki łatwo można rozpoznać elementy z Cienia Czarnobyla, ale zostały one poustawiane w mocno odmienny sposób. Nie znaczy to jednak, że autorzy ograniczyli się do rzeczy stworzonych przez GSC World. Zamiast tego wprowadzili masę świeżej zawartości, np. nowe lokacje, zarówno odtwarzające te wycięte przez oryginalnych deweloperów, jak i kilka będących wyłącznie wytworem wyobraźni moderów. Z pierwowzoru wykorzystano raptem kilka miejscówek i nawet one zostały wyraźnie zmodyfikowane.

Podczas zwiedzania budynków trzeba uważać na potwory podczepione do sufitu.

Ponadto w świecie wreszcie pojawiły się szczury oraz kilka dodatkowych typów mutantów, usuniętych ostatecznie przez GSC World. Ponadto eksplorując wnętrza budynków, musimy uważać na zmutowane mięsożerne rośliny podczepione pod sufity. Pojawiły się trzy dodatkowe karabiny i tyle samo pistoletów. Natomiast lista frakcji uległa rozszerzeniu o Sin, czyli mrocznych stalkerów, którzy odgrywają istotną rolę w fabule. Dlatego przy jednej z pierwszych misji radzimy powstrzymać się od ich zabicia i wynegocjować uwolnienie zakładnika, takie pokojowe rozwiązanie w późniejszych fragmentach kampanii mocno Wam się opłaci.

Testujemy grę Stalker: Lost Alpha - czy warto wrócić do Zony? - ilustracja #2

S.T.A.L.K.E.R.: Lost Alpha opracowano tak, aby projekt mógł żyć własnym życiem przez wiele lat. Autorzy mają w planach nie tylko liczne aktualizacje i poprawki, ale również zaprojektowali całość tak, aby mogła stać się fundamentem pod dzieła innych moderów. Możemy więc spodziewać się licznych fanowskich przeróbek nakładki, zwłaszcza tych, które znacząco wzmocnią poziom trudności i aspekt survivalowy, tak jak to miało miejsce w przypadku moda Misery.

Nowa w większości jest także fabuła, która po znanym już otwarciu szybko kierowana jest na nowe tory. Rozciąga się to nie tylko na główny wątek, ale również na konkretne misje. Nawet gdy opis którejś pokrywa się z tym z pierwowzoru, to jej przebieg i miejsce akcji najczęściej zostało mocno zmienione, więc nie mamy nigdy wrażenia powtarzania tego, co już doskonale znamy. Te modyfikacje nie są wprowadzone jedynie w celu utworzenia wrażenia świeżości. Poziom trudności wzrasta tutaj bardziej naturalnie, motywy i żądania bohaterów niezależnych są łatwiejsze do zrozumienia, a gracze w płynniejszy sposób zaznajamiani są z sytuacją w Zonie.

Już samo otwarcie kampanii daje jasno do zrozumienia, że to nie jest Cień Czarnobyla.

Dostaliśmy także wreszcie możliwość jazdy samochodem. Ten element sprawdza się dobrze w akcji, gdyż mapy są bardziej rozległe niż w pierwowzorze. Auta kupujemy u handlarzy, a potem musimy dbać jedynie o uzupełnianie benzyny. Wysiłek się opłaca, bo poza szybszym transportem posiadanie czterech kółek pozwala także na korzystanie z obszernego bagażnika. Jedyne co denerwuje to straszna paliwożerność maszyn, przez co najczęściej wolimy podróżować na piechotę, a jazdę zostawiamy na chwile, kiedy jest ona naprawdę konieczna. Ponadto dobrą nowiną jest to, że po zakończeniu kampanii możemy dalej eksplorować Zonę i nie tylko podjąć się pominiętych wcześniej misji, ale również zagrać w kilka dodatkowych, które odblokowują się dopiero po finale opowieści.

Pewne zmiany zaszły również w modułach sztucznej inteligencji. Część ulepszeń wzorowana jest na tych z dwóch kolejnych odsłon, podczas gdy inne próbują odtworzyć oryginalną wizję GSC World przez cięciami. Postacie niezależne próbują unikać anomalii i nie mają już problemów z dynamicznymi obiektami zmieniającymi pozycje na mapie, więc jeśli pod nogi wpadnie im np. drewniane pudełko, to po prostu kopniakiem poślą je w bok. Ponadto przeciwnicy skuteczniej okrążają nasze pozycje i lepiej radzą sobie z granatami. Niestety, twórcom nie udało się zrealizować tętniącego życiem świata, który obiecywała wczesna wersja Cienia Czarnobyla. Zwierzęta i mutanty rzadko migrują na inne tereny, frakcje nie prowadzą ze sobą wojen i podczas eksploracji otwartych terenów rzadko spotykamy innych stalkerów.

Czas powrócić do Zony, inni stalkerzy już na nas czekają.

S.T.A.L.K.E.R.: Lost Alpha oferuje także znacznie lepszą grafikę niż Cień Czarnobyla. Mapy mają więcej obiektów i roślinności, tekstury są ostrzejsze, a efekty ładniejsze. Ponadto lokacje wyglądają tak, jak dzisiejszy Czarnobyl, czyli są w większości pokryte bujną roślinnością w kolorze soczystej zieleni, co tworzy udany kontrast z zardzewiałymi elementami metalowymi i podniszczonymi budynkami. Wszystkie te usprawnienia pociągają za sobą wzrost wymagań sprzętowych, ale jest to cena warta zapłacenia, gdyż projekt wyciska ze starzejącego się już silnika ostatnie soki, oferując po prostu śliczne widoki. Twórcom nie udało się co prawda ulepszyć wszystkich aspektów oprawy wizualnej i otrzymujemy tradycyjnie słabe animacje oraz proste modele twarzy, ale i tak na całość patrzy się z prawdziwą przyjemnością.

Testujemy grę Stalker: Lost Alpha - czy warto wrócić do Zony? - ilustracja #2

Los gry S.T.A.L.K.E.R. 2 pozostaje nieznany i wiele wskazuje na to, że może nigdy nie ujrzeć światła dziennego. Fani serii z nadzieją spoglądają w kierunku Survarium, nad którym pracuje studio Vostok Games, założone przez ludzi zwolnionych ze studia GSC World. Projekt oferuje zbliżone klimaty, ale jednocześnie przeznaczony jest głównie do rozgrywek wieloosobowych i przez to nie zdoła w pełni zadowolić miłośników cyklu. Tym samym S.T.A.L.K.E.R.: Lost Alpha musi pełnić rolę zamiennika oficjalnej kontynuacji, gdyż nie zanosi się, aby ta miała szybko powstać.

Co godne pochwały, Lost Alpha pozostaje wierne klimatowi pierwowzoru. Unikalna atmosfera nie straciła nic ze swojego uroku, wirtualny świat jest spójny logicznie i jego eksplorowanie to prawdziwa przyjemność, a walka jest równie trudna i taktyczna co zawsze, karząc lekkomyślność i próby zabawy w stylu Rambo. Nigdy nie ma się wrażenia grania w amatorską produkcję i zamiast tego całość skutecznie udaje dzieło GSC World.

Niestety, twórcy pozostali też wierni pierwowzorowi pod względem wykonania technicznego i S.T.A.L.K.E.R.: Lost Alpha roi się od błędów. Już samo zainstalowanie gry potrafi sprawić potężne kłopoty, a dalej wcale nie jest lepiej. Silnik potrafi bez powodu wyrzucić z gry, a w wirtualnym świecie nie brakuje mniejszych lub większych usterek. Twórcy zamierzają w miarę regularnie wypuszczać poprawki, ale prawdę mówiąc, trudno sobie wyobrazić, aby wielu fanów marki miało cierpliwość na nie czekać. Pod tymi wszystkimi problemami kryje się bowiem produkcja prawdziwie niezwykła, więc parcie naprzód z zaciśniętymi zębami nie należy wcale do trudnych zadań.

Frakcja mrocznych stalkerów, znana jako Sin, to jedna z największych nowości w grze.

S.T.A.L.K.E.R.: Lost Alpha rozpoczęło żywot jako modyfikacja, ale podczas cyklu deweloperskiego podjęto decyzję o przerobieniu projektu na samodzielną grę, niewymagającą posiadania poprzednich odsłon. Otrzymujemy więc za darmo potężną produkcję z piękną grafiką i imponującą zawartością. Z takiej perspektywy łatwo jest wybaczyć autorom kilka potknięć i braków. To, co zaoferowali, jest jednak na tyle dobre, że gdyby całość była sprzedawana jako tytuł komercyjny w pełnej cenie, to i tak warto byłoby wydać na niego te pieniądze. Dlatego jeśli tylko nie straszne Wam problemy techniczne, to spróbujcie tego projektu. Naprawdę warto.

Adrian Werner

Adrian Werner

Prawdziwy weteran newsroomu GRYOnline.pl, piszący nieprzerwanie od 2009 roku i wciąż niemający dosyć. Złapał bakcyla gier dzięki zabawie na ZX Spectrum kolegi. Potem przesiadł się na własne Commodore 64, a po krótkiej przygodzie z 16-bitowymi konsolami powierzył na zawsze swoje serce grom pecetowym. Wielbiciel niszowych produkcji, w tym zwłaszcza przygodówek, RPG-ów oraz gier z gatunku immersive sim, jak również pasjonat modów. Poza grami pożeracz fabuł w każdej postaci – książek, seriali, filmów i komiksów.

więcej

S.T.A.L.K.E.R.: Lost Alpha

S.T.A.L.K.E.R.: Lost Alpha