Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Enemy Front Publicystyka

Publicystyka 4 maja 2014, 14:43

autor: Szymon Liebert

Testujemy Enemy Front - II wojna światowa i polski klon Call of Duty

CI Games wraca do II wojny światowej w strzelance Enemy Front. Czy polski producent wróci do tendencji zwyżkowej po słabszym Sniper: Ghost Warrior 2? Mieliśmy okazję zagrać kilka misji, więc mamy wstępną odpowiedź na to pytanie.

CI Games, znane dawniej jako City Interactive, ma w swoim katalogu wiele strzelanin – późniejsze odsłony serii Mortyr, Terrorist Takedown czy Code of Honor są tego najlepszymi przykładami. Właściwie można powiedzieć, że ten polski wydawca specjalizuje się w tym gatunku: robią gry, które mają spore grono odbiorców, ale daleko im do ideału. Od jakiegoś czasu firma próbuje zmienić ten obraz – przełomem miały być Sniper: Ghosts Warrior 2 oraz Alien Rage. Miały, ale nie były, bo oba tytuły zebrały przeciętne noty i raczej zawiodły osoby oczekujące nowej jakości. Wydawca się nie poddaje i ma jeszcze niejedno do powiedzenia w tym temacie. Następnym zdaniem i wskoczeniem na wyższy poziom będzie Enemy Front.

Enemy Front to propozycja o tyle ciekawa, że zmieniająca swoje oblicze diametralnie na przestrzeni ostatnich lat. Początkowo miała to być gra nadzorowana przez Stuarta Blacka, autora Black i Bodycount, stawiająca na bardziej wyraziste, wręcz komiksowe ukazanie tematu wojny. Później projektant odszedł z projektu i CI Games zmieniło jego kierunek. Czym dzisiaj jest Enemy Front? I czy ta nowa wersja jest warta uwagi? Odpowiedzi na te pytania szukaliśmy w warszawskiej siedzibie firmy CI Games, gdzie mogliśmy sprawdzić kilka misji.

Testujemy Enemy Front - II wojna światowa i polski klon Call of Duty - ilustracja #2

Pytanie do dewelopera: Czemu strzelanki w klimatach II wojny światowej zniknęły i czy to dobra pora na ich powrót? „Myślę, że po prostu było ich tak wiele 10 lat temu, że ludzie mieli ich dość. Od dłuższego czasu wszyscy koncentrują się na współczesnych konfliktach, więc czas wrócić do tamtych klimatów. (…) Wiele osób mówi nam, że cieszy się z powrotu tematycznego do II wojny światowej” – Steve Hart, producent z CI Games, znany też z prac nad Sniper Elite V2.

II wojna światowa znowu na celowniku. - 2014-05-05
II wojna światowa znowu na celowniku.

Działania specjalne

O Enemy Front pisaliśmy już kilkukrotnie, więc nie ma sensu przywoływać szerszego opisu fabuły. W grze wcielimy się w amerykańskiego korespondenta wojennego z czasów II wojny światowej, który widząc okropieństwa Niemców, postanawia przyłączyć się do ruchu oporu. Ciekawostka z polskiego punktu widzenia polega na tym, że spora część misji będzie rozgrywała się w czasie bohaterskiego i jednocześnie dramatycznego Powstania Warszawskiego (inne będą wspomnieniami z pozostałych rejonów objętych konfliktem). Producenci z CI Games potwierdzili, że około 40% rozgrywki spędzimy jako powstaniec i udowodnili to przykładowymi misjami. W jednej z nich uczestniczymy w obronie szpitala, co wymaga odparcia szturmu. Tego typu sytuacje są oparte na prawdziwych wydarzeniach i często dzieją się w autentycznych lokacjach – fani historii będą więc mogli sięgnąć po stare zdjęcia i szukać nawiązań. Producenci zastrzegają, że czasem sobie folgują, wychodząc z założenia, że pewne zajście miało miejsce, ale nikt nie wie dokładnie jaki miało przebieg – gra pokaże pewną interpretację. Przeważnie dość wybuchową, bo to przecież shooter, a nie kronika filmowa.

Partyzancka to metoda czy nie? - 2014-05-05
Partyzancka to metoda czy nie?

Mimo licznych wybuchów i fikcyjnych dodatków do prawdziwych zdarzeń, CI Games stara się zachować absolutną powagę w tonie gry – zapomnijcie o karykaturalnym, przerysowanym stylu jaki pierwotnie miała mieć. Enemy Front stara się trzymać realizmu sytuacyjnego i osobowościowego, więc stanowczo stroni od akcentów komicznych, nawet mimo tego, że zdarzają się w grze zwyczajne przerywniki filmowe, a nasz bohater nie jest bezimienny. Gra nie stroni za to od patosu i pewnej emocjonalności – przemierzając bombardowany szpital oglądamy obrazy bólu czy rozpaczy. W pewnej chwili łapie nas za rękę ranny żołnierz.

Oczywiście nigdy nie będziemy w stanie ocenić, czy to dobrze, że autorzy postawili na tą bezpieczniejszą wersję gry. Może to i lepiej, bo temat jest przecież poważny. Z drugiej strony ciekawe jak polski tytuł wypadnie na tle Wolfenstein: The New Order, który odwołuje się do Bękartów wojny Tarantino i próbuje uczynić z tego swój atut. „Wojna z Nazistami na poważnie, czy w krzywym zwierciadle?” – oto jest pytanie. Obawiam się, że Enemy Front będzie „kolejną grą wojenną”, a Wolfenstein czymś świeżym. Naturalnie mam świadomość, że gry nie toczą bezpośredniej walki tematycznej, bo The New Order pokaże alternatywny przebieg historii. Mimo tego, to wciąż okazja żeby postrzelać do Nazistów – znacznie bardziej wstrętnych od „zwyczajnych” żołnierzy z produkcji CI Games.

Testujemy Enemy Front - II wojna światowa i polski klon Call of Duty - ilustracja #2

Pytanie do dewelopera: Które momenty Powstania Warszawskiego zobaczymy i jakie kraje odwiedzimy? „Historia jest opowiedziana z perspektywy wspomnień. Zaczniemy w Warszawie, mniej więcej w 20 dniu powstania, a skończymy w 60-65 dniu ewakuacji. Pokazujemy różne wydarzenia historyczne, w tym atak na budynek PAST-y, zniszczenie kościoła i parę mniej znanych zdarzeń. (…) Oprócz tego weźmiemy udział w działaniach partyzanckich na terenie Francji, Niemiec, czy Norwegii ” – Paul Robinson, producent z CI Games, znany też z prac nad Full Spectrum Warrior, czy Killzone 2.

Działania wojenne

Enemy Front szuka swojego stylu i unikatowości na tle innych strzelanek. Te poszukiwania wiążą się z tym, że autorzy gry łączą kilka pomysłów na rozgrywkę, które mają oddać klimat bycia wojennym partyzantem i jednocześnie zbudować przekonywujące starcia. Miałem do czynienia z trzema rodzajami misji; w pierwszej, toczącej się w malowniczym krajobrazie Francji, bohater musiał przedrzeć się przez pewien teren bez żadnych konkretnych wskazówek. Tutaj można było próbować się skradać lub po prostu wszczynać regularne strzelaniny. W wykonywaniu zadania w ośnieżonej Norwegii pomagali inni żołnierze, sugerujący raczej pozostawanie w ukryciu (co jednak nie było zawsze wymagane).

Kościół polem bitwy? - 2014-05-05
Kościół polem bitwy?

Ostatnim typem misji było odpieranie szturmu, pokazane na przykładzie obrony szpitala podczas Powstania Warszawskiego. W tym przypadku gracz chowa się za zasiekami i próbuje powstrzymać kolejne fale natarcia. Nawet w tych fragmentach autorzy dają trochę swobody, pozwalając na oflankowanie przeciwnika z budynków po obu stronach ulicy. Same etapy natarcia kończyły się przeważnie po zabiciu oficera czy zniszczeniu czołgu, czyli zadaniu przeciwnikowi dotkliwego ciosu.

W obrębie danej misji będzie działo się parę opcjonalnych rzeczy – możecie nazwać je wyzwaniami. Różnica między nimi a typowymi pobocznymi elementami w stylu znajdziek polega przeważnie na tym, że w Enemy Front od naszej precyzji i szybkości może zależeć wirtualne życie. W kilku fragmentach trafiłem na przykład na partyzantów osaczonych przez wrogich żołnierzy – w jednym przypadku ukrywali się oni w budynku, w innych byli trzymani na muszce i przesłuchiwani. Szybka reakcja pozwoli uratować daną osobę, w zamian za co otrzymamy broń i inne przedmioty. Po raz kolejny zawiodłem – bodajże tylko raz udało mi się w porę zestrzelić oprawców… Serio, nie bierzcie mnie do oddziału w razie konfliktu zbrojnego.

Bombowa niespodzianka - 2014-05-05
Bombowa niespodzianka

Działania bojowe

Za tą różnorodnością zadań – umożliwiających swobodę, nieco bardziej ukierunkowanych i niemal całkowicie „zamkniętych” – stoi sporo opcji wykonania tychże. Autorzy Enemy Front chcą umożliwić prowadzenie otwartej wojny, skradanie się i inne „działania specjalne”, w stylu dywersji, czy wykorzystywania elementów otoczenia na naszą korzyść. W pozostawaniu w ukryciu pomaga wskaźnik widoczności oraz możliwość przenoszenia ciał czy dokonywania cichych zabójstw. Większość z tych elementów działa dobrze, chociaż przez wrodzony brak gracji niezbyt często udawało mi się działać jak prawdziwy ninja.

Testujemy Enemy Front - II wojna światowa i polski klon Call of Duty - ilustracja #2

Pytanie do dewelopera: Ile będzie misji i ile czasu zajmie ukończenie ich? „Mamy sześć misji z otwartym światem, ale czas ukończenia ich jest bardzo relatywną rzeczą. Jeśli jesteś naprawdę dobry możesz ukończyć je pewnie w 20-30 minut. Jeśli natomiast chcesz zebrać wszystkie dodatki, albo działać w ukryciu, spędzisz w nich do godziny. Poziomy warszawskie, które są bardziej liniowe, ale i tak mają zwykle kilka ścieżek, zajmują do 40 minut” – Paul Robinson, producent z CI Games, znany też z prac nad Full Spectrum Warrior, czy Killzone 2.

Wspomniane elementy otoczenia to różne obiekty, z którymi da się wejść w interakcję. Wyłączony gramofon może zachęcić żołnierza do opuszczenia posterunku i sprawdzenia, co się stało. W innym przypadku ta interakcja ogranicza się do bardziej prozaicznych i bezpośrednich rzeczy – na przykład możemy strzelić do linki trzymającej kontener i zrzucić go komuś na głowę. Odkrycie takich okazji ułatwia fakt, że obiekty, które możemy „popsuć” migają na srebrno. Nawet mimo tego notorycznie je przegapiałem. Widać poza gracją natura poskąpiła mi spostrzegawczości.

Jeśli wróg Ci się kłania, wiedz, że dobrze strzelasz. - 2014-05-05
Jeśli wróg Ci się kłania, wiedz, że dobrze strzelasz.

Oprócz powyższych, są jeszcze inne dodatki, w tym możliwość wzięcia przeciwnika w niewolę i wykorzystania w roli żywej tarczy. Postać potrafi tez robić wślizg rodem z gry Vanquish czy Bulletstorm – niestety tutaj nie znalazłem dla niego szczególnie przydatnego zastosowania. To zresztą szerszy problem, bo o ile większość technik działania się przydaje, sporo z nich sprawia wrażenie bezpłciowych i jednak mało wyeksponowanych. Cieszę się, że CI Games nie tworzy korytarzowej strzelanki, która polega tylko na eliminowaniu kolejnych hord wrogów. Nie wiem jednak, czy producent wykorzysta dobrze wszystkie wymienione pomysły. Boję się, że część z nich będzie w grze tylko po to, żeby być. Mam nadzieję, że się mylę i cały ten system wymaga nieco więcej wprawy.

Natarcie

Kiedy na pokazie Enemy Front wziąłem pada do ręki, byłem pewny jednego: zrobię wszystko, żeby wygrać. Rzeczywistość okazała się brutalna, bo celowanie przy pomocy kontrolera w Enemy Front łatwe nie jest – trzeba wyczucia. Moją misję zacząłem od cichego zabójstwa i nieudanej próby powtórzenia tej techniki na drugim żołnierzu. Na szczęście moje kiepskiej jakości praktyki nie zaalarmowały obozu znajdującego się w dolinie. Mapy w Enemy Front olbrzymie nie są, ale mają wystarczające rozmiary, by uzasadnić umieszczenie w grze lornetki – robiąc rekonesans możemy nanieść pozycje wroga na minimapę i zaznaczyć ich wskaźnikami. Podejście zacząłem rzeką, niczym rasowy komandos. Niestety poniosłem porażkę na wcześniejszym etapie zadania – nie zauważyłem Niemca patrolującego mostek, pod którym chciałem się prześlizgnąć. Rozpętało się piekło i zdobycie dokumentów, bo to było moim celem w tym fragmencie misji, zamieniło się w krwawą jatkę.

Bezpośrednia walka? Też zadziała. - 2014-05-05
Bezpośrednia walka? Też zadziała.

Enemy Front powinno podobać się fanom strzelanek drugowojennych, którzy nie oczekują szczególnie wyrafinowanego systemu sterowania i strzelania. Gra się w to po prostu przyjemnie, bo wrogowie wykazują się pewną inteligencją i dynamiką – z dobrych pozycji się nie ruszają, ze złych uciekają do lepszych, próbują wywrzeć jakąś presję na graczu, nie pchają się pod lufę. Z drugiej strony możemy podnosić różnorodną broń, wśród której są najbardziej charakterystyczne modele pistoletów i karabinów z okresu II wojny światowej. Wszystko jest więc na swoim miejscu.

Do tego autorzy stosują dość spodziewane, ale sympatyczne środki: umieszczają na mapach gniazda cekaemów, przywołują posiłki wroga nadjeżdżające w ciężarówkach, nasyłają na nas snajperów – sami wiecie, czego można się spodziewać. Nie zabrakło paru sytuacji rodem z filmów z gatunku, w tym chociażby przejażdżki kolejką linową w misji norweskiej. Jeden z twórców zdradził mi też, że w pewnym zadaniu będzie okazja, żeby zatopić okręt. Mimo, że te pomysły nie są niczym nowym, bo też trudno wymyślić tu coś oryginalnego, różnorodność w pokazanych fragmentach była widoczna.

Przegląd techniczny

Enemy Front korzysta z podobnych technologii, co poprzednia gra CI Games. Opiera się przecież na silniku CryEngine 3, podobnie jak Sniper: Ghost Warrior 2, więc wizualnie wygląda w porządku, chociaż nie powoduje opadu szczęki. Warto zaznaczyć, że autorzy świadomie operują różnymi otoczkami misji. Nie chodzi tylko o to, że niektóre rozgrywają się w warunkach zimowych, a inne letnio-wiosennych. Mam na myśli raczej to, że zobaczymy zarówno lokacje z żywą kolorystyką, jak i sceny bardziej kojarzące się z brunatno-szarymi strzelankami podejmującymi temat II wojny światowej. W tym mroczniejszym ukazaniu wojny przodują zadania rozgrywające się w obrębie Powstania Warszawskiego.

Snajperka musi być, w końcu to gra CI Games. - 2014-05-05
Snajperka musi być, w końcu to gra CI Games.

Podobieństwa są widoczne również na linii samej rozgrywki, szczególnie w przypadku broni snajperskiej. Celując z niej możemy wstrzymać oddech, czy raczej wręcz spowolnić czas, by zyskać większą precyzję. Najlepsze ze strzałów są wieńczone efektownym ujęciem kamery podążającym za pociskiem. Snajperzy będą czuli się w Enemy Front jak w domu. Tym bardziej, że jak obiecał Paul Robinson, jeden z producentów, sztuczna inteligencja przeciwników będzie lepsza – nie dadzą nam tyle czasu na bezkarne ostrzeliwanie ich. Warto dodać, że prócz kampanii autorzy szykują tryb multiplayer złożony z kilku raczej standardowych trybów rozgrywki i paru dodatków w postaci drużynowych form zabawy opartych na bardziej złożonych zasadach.

Co powstanie z tego powstania?

Przyznam szczerze, że Enemy Front jest dla mnie twardym orzechem do zgryzienia. Z jednej strony to potencjalnie ciekawa produkcja wracająca do atmosfery, której dawno w gatunku nie widzieliśmy (jeśli nie liczyć serii Sniper Elite). CI Games ma też swoje pomysły na zbudowanie nieco bardziej złożonej rozgrywki niż w typowej strzelaninie (o ile o takowej można jeszcze dzisiaj mówić). W tym wszystkim brakuje jednak wyrazistości, błysku i wyczucia – ja przynajmniej odnoszę takie wrażenie po przejściu paru fragmentów misji. Ukończyłem je bez większych emocji, co działa w obu kierunkach. Nie byłem zirytowany ani znudzony, ale nie byłem też zachwycony czy szczególnie zainteresowany. Byłem raczej obojętny, a to trudno uznać za komplement.

Czy warto będzie sięgnąć po broń? Trudno powiedzieć... - 2014-05-05
Czy warto będzie sięgnąć po broń? Trudno powiedzieć...

Na razie wygląda więc na to że w Enemy Front będzie można sobie postrzelać – niezobowiązująco i w miarę przyjemnie. Ale czy będzie to gra na punkcie której oszalejemy? Albo tytuł, który przeniesie CI Games do pierwszej ligi producenckiej? Wątpię, chyba, że ci mają w zanadrzu jeszcze jakieś asy w rękawie (w całym katalogu firmy takim asem może okazać się raczej Lords of the Fallen) „Sprawdzam!” krzykniemy w czerwcu tego roku – na razie zachowujemy pokerową twarz. Robienie gier to przecież duże pieniądze i duże ryzyko.

Enemy Front

Enemy Front