Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Endless Legend Publicystyka

Publicystyka 31 lipca 2014, 17:25

autor: Konrad Kruk

Testujemy Endless Legend – Cywilizacja w świecie fantasy

Twórcy Endless Space w swojej kolejnej turowej strategii przenoszą nas w świat fantasy. Sprawdzamy, czy ich nowej produkcji bliżej jest do Cywilizacji, Heroesów, czy może Francuzi popełnili autoplagiat?

Endless Legend to:
  • produkcja studia Amplitude – twórcy Endless Space;
  • turowa strategia 4X w świecie fantasy;
  • próba połączenia elementów Cywilizacji oraz Endless Space;
  • wielopłaszczyznowa, rozbudowana rozgrywka na wiele godzin.

Wydając Endless Space, francuska ekipa Amplitude tchnęła ducha w staczający się po równi pochyłej gatunek kosmicznych strategii 4X. Cztery kluczowe słowa, Expand, Exploit, Explore oraz Exterminate, w iście mistrzowskim stylu przypomniały o sobie entuzjastom gatunku. Niezależni twórcy po raz kolejny postanowili zachwycić graczy. Bazując na niemałej popularności swego pierworodnego dzieła, studio tym razem opuściło bezkres kosmosu, by z otoczki science-fiction wylądować wprost w świecie fantasy, a dokładniej w krainie Auriga.

Bez względu na aranżację, Francuzi poszli sprawdzonym i utartym schematem. Nawet tytuł ich kolejnej produkcji, Endless Legend, niespecjalnie odbiega od poprzedniczki i w wymowny sposób daje do zrozumienia, że „zwycięskiego składu się nie zmienia”. Rozpoczynając zabawę z Endless Legend, nie sposób uciec od analogii do Endless Space. Znów na starcie mamy do czynienia z minimalistycznym projektem głównego menu, gdzie poza wyborem jednej z sześciu ras dostajemy niemały wachlarz opcji determinujących teatr działań przyszłej rozgrywki. Na próżno szukać jakichkolwiek zmian w konstrukcji samej kampanii, określenia jej celów czy wytycznych. Ponownie wszystko sprowadza się do eksterminacji strony przeciwnej. Co więcej, można uznać, że w tym segmencie Endless Legend prezentuje pewien regres.

Kraina Auriga. Niebieskie linie tworzą granice naszych wpływów. Po lewej widać dwa siedliska wrogich istot.

O ile w Endless Space oponentów można było rozłożyć na łopatki dodatkowo na płaszczyźnie ekonomicznej, dyplomatycznej czy gospodarczej, o tyle najnowszy produkt ekipy Amplitude sprowadza się jedynie do militarnych rozstrzygnięć. Poza początkowym określeniem liczby przeciwników, topografii terenu (ze znanym z serii Cywilizacja rozwarstwieniem na tereny m.in. wyspiarskie), wielkości mapy czy regionów w zasadzie nie dostajemy nic nowego. Nawet dostępne strony konfliktu, mimo swej różnorodności, w dużej mierze kojarzą się ze słynnymi Sophonami, Pielgrzymami, Zjednoczonym Imperium, Craversami czy wywodzącą się z lesistych terenów rasą Hisho.

Cień Endless Space

Endless Legend pozwala poprowadzić do boju frakcję magów, kogoś na kształt leśnych elfów, nekromantów oraz ludzi. Jakby nie było, są to doskonale znane archetypy istot z niemal każdej produkcji osadzonej w świecie fantasy. Jednocześnie każda z nich wyróżnia się niepowtarzalnymi cechami, umiejętnościami czy technologiami, które realnie przekładają się na możliwości gospodarczo-militarne podczas eksploracji wygenerowanej wcześniej mapy. Ta przykuwa uwagę gracza bogatą paletą barw już z rozpoczęciem pierwszej tury. Wszystko jest piękne, kolorowe, obfitujące w szczegóły, słowem – baśniowe.

Dostępne rasy w obecnym stadium gry. Wybieramy spośród przedstawionych propozycji lub tworzymy własny wariant.

Bogactwo i styl oprawy wizualnej dają złudne wrażenie, że oto mamy przed sobą zupełnie nową produkcję. Tak niestety nie jest. Poczynając od konstrukcji menu głównego, przez opcje zarządzania włościami, cały interfejs gry, a kończąc na detalach (jak ikony surowców), nie da się uciec od wrażenia, iż mamy do czynienia z Endless Space tylko w szatach fantasy.

Z drugiej strony, dzięki temu weterani Endless Space migiem zorientują się, co w trawie piszczy i bez absolutnie żadnych problemów przystąpią do rozgrywki. Zresztą słynna ergonomia pierwszej produkcji ekipy Amplitude jest obecna i w Endless Legend. W każdym momencie zabawy system może przyjść nam z pomocą. Wystarczy przesunąć kursor na daną ikonę czy napis, by momentalnie poznać wyjaśnienie.

Stara szkoła ekonomii

Rozpoczynając przygodę w świecie Endless Legend, dysponujemy jedynie skromnymi siłami militarnymi pod dowództwem bohatera. Dodatkowo, niczym w serii Cywilizacja, w szeregach naszej armii znajduje się jednostka kolonizująca. Jest to pierwsza różnica w stosunku do Endless Space. Tam na dzień dobry, poza dwoma statkami, dysponowaliśmy również rodzimą planetą wybranej rasy.

Warto przez chwilę zastanowić się nad wyborem odpowiedniego miejsca, tak by maksymalnie ułatwić sobie start. Z pomocą przyjdzie siatka podzielona na heksagonalne pola z zaznaczonymi typami profitów, które będą spływać do stolicy w postaci surowców, jeśli terytoria te znajdą się w granicy wpływu miasta. Na początku dobrze opanować teren z wysokim potencjałem produkcji oraz zapleczem żywnościowym. Podobnie jak w Endless Space, produkcja pozwala na szybszą budowę kolejnych instalacji oraz wytwarzanie jednostek, żywność z kolei zagwarantuje dobrobyt i dobre samopoczucie społeczeństwa. Stąd już prosta droga do szybko wzrastającej populacji, a w konsekwencji rosnącego budżetu naszej frakcji. Znane już wcześniej współczynniki, jak żywność, produkcja, nauka oraz pył (pieniądze), zostały wzbogacone o kolejny parametr – wpływ (influence). Ma on kluczowe znaczenie dla rozwoju technologicznego i bezpośrednio przekłada się na wkroczenie cywilizacji w kolejne ery. To kolejny nowy element.

Pole bitwy. Ukształtowanie terenu ma niebagatelny wpływ na zadawane obrażenia: stoisz wyżej - bijesz mocniej.

O ile w Endless Space drzewko rozwoju wybranej rasy było bardzo przestronne i rozgałęzione, o tyle w Endless Legend mamy do czynienia ze znacznie mniejszymi, sześcioma schematami symbolizującymi kolejne ery rozwoju. Dodatkowo kategorie technologiczne uległy pewnej modernizacji. Tym razem zajmujemy się: militariami, ekspansją i imperium, nauką i uprzemysłowieniem oraz ekonomią i populacją. Cały progres technologiczny zachodzi ewolucyjnie. Innymi słowy, by rozpocząć badania nad wynalazkami kolejnej ery, należy osiągnąć konkretny poziom cywilizacyjny, tzn. mieć opracowaną grupę technologii niższego rzędu oraz pewną pulę punktów wpływu.

Drzewka rozwoju symbolizujące kolejne ery. Technologie oznaczone na niebiesko są już opracowane, zielone wciąż czekają na zbadanie.

Pozostałe parametry, czyli pył i nauka, również powinny znajdować się w orbicie naszych zainteresowań. Tutaj ponownie gra nas nie zaskoczy. Pył, będący środkiem płatności w przypadku zakupu ulepszeń dla bohaterów oraz modernizacji jednostek, pochodzi najczęściej z podatków, konkretnych budynków, jednej z kilku miejskich działalności bohaterów oraz z przeczesywania ruin – specjalnych miejsc na mapie. Poziom nauki z kolei, generowany w określonych instalacjach, wpływa m.in. na liczbę tur potrzebną do opracowania danej technologii. Cała zabawa polega na tym, by zarządzając swymi ziemiami, zachować balans w rozwoju. Co z tego, że szybko opracujemy technologie militarne, skoro z gospodarką będziemy w lesie, co w konsekwencji zaowocuje marnym poziomem pyłu, tak przecież potrzebnego do ulepszania armii. A ta będzie miała ręce pełne roboty.

Doczekamy się wreszcie klasycznej, turowej naparzanki?

W Endless Space w każdej bitwie, o ile nie zdecydowano się na automatyczne rozstrzygnięcie, gracz przenosił się w osobny teatr działań wojennych. Opuszczał mapę galaktyki, by na tle jakiejś planety czy gwiazdy w trójwymiarowym środowisku podziwiać nawzajem ostrzeliwujące się armie. Wówczas jego aktywność rozpoczynała i kończyła się na rzucaniu specjalnych kart, symbolizujących zastosowanie takiej czy innej broni.

Endless Legend porzucił ten model na rzecz większego udziału gracza w walce. Wygląda to całkiem nieźle. W jednym momencie otoczenie w postaci budynków czy większych przeszkód terenowych „rozmywa się”, symbolizujący naszą armię bohater rozstawia poszczególne grupy jednostek (ich maksymalna liczba w armii determinowana jest opracowaniem konkretnej technologii), kamera niejako „zjeżdża niżej” i rozpoczyna się bitwa.

Okno dyplomacji. Z rasą Broken Lords jesteśmy w stanie zimnej wojny - nikt tu nie ma złych zamiarów ale jednocześnie nikt nie pozostanie obojętny w przypadku naruszenia granic.

W trakcie starcia rozstawiamy jednostki oraz przyjmujemy jedną z trzech taktyk: ofensywną, obronną albo zachowawczą. Dodatkowo określamy za pomocą długich strzałek (coś na kształt planów bitewnych w atlasach historycznych) cel ataku dla naszych formacji. Może nim być tylko jeden z kilku oddziałów wroga lub wszystkie jego siły. Po wykonaniu planu taktycznego rozpoczyna się właściwa faza bitwy. Wrogie armie wykonują swe ruchy naprzemiennie, a my możemy wygodnie rozsiąść się przed ekranem i podziwiać… bitwę turową. Gdy kurz bitewny opadnie, ponownie płynnym ruchem wracamy na mapę strategiczną.

Oddziały innych ras nie są naszymi jedynymi przeciwnikami. Świat Endless Legend naszpikowany jest siedliskami różnorakich wrogich istot, które często atakują nasze miasta oraz oddziały. Jeśli dysponujemy odpowiednimi możliwościami militarnymi, możemy pokusić się o szturm na owe wylęgarnie. Zwycięstwo nagrodzi nas podwójnie – zabezpieczeniem granic oraz możliwością adaptacji pozostałych zgliszczy. Po renowacji taka placówka wzbogaci garnitur naszych jednostek o nową formację militarną.

Auriga zimą. W kontekście wojennym to w zasadzie martwy sezon.

Legendarni bohaterowie

W Endless Legend bardzo ważną rolę odgrywają bohaterowie. Podobnie jak w Endless Space, możemy ich podzielić na dwie kategorie. Jedni są prawdziwym motorem rozwoju naszych miast – przede wszystkim potrafią drastycznie zmniejszyć liczbę tur wymaganą do postawienia danego budynku, wywierają wpływ na lokalną populację oraz stają na czele broniącego się garnizonu. Z kolei bohaterowie o profilu dowódczym znacznie podnoszą możliwości naszych armii, więc nadają się idealnie do prowadzenia kampanii militarnych na wrogim terytorium. Dodatkowo posiadają własne drzewka umiejętności oraz mogą być wyposażani w elementy rynsztunku (spodnie, napierśnik czy hełm).

Gospodarczo-ekonomiczne bogactwa i możliwości krainy. Czy ten rodzaj mapki nie przypomina nieco starych dobrych Settlersów?

Dyplomatycznie rzecz ujmując

Eksploracja mapy wiąże się również z dyplomacją. Tutaj ponownie bez większych niespodzianek. Jedna z ras nieustannie żyje na wojennej ścieżce i nie w smak jej jakiekolwiek pokojowe współistnienie. Inna z kolei ogranicza do minimum jakiekolwiek kontakty z pozostałymi frakcjami. Generalnie jedynymi rodzajami stosunków dyplomatycznych są wojna, zimna wojna, pokój oraz sojusz. Zatem i w tym aspekcie Endless Legend nie odbiega znacząco od wcześniejszej produkcji francuskiej ekipy. Poza jednym – wspomniany wcześniej współczynnik wpływu określa nasze szanse na powodzenie danej oferty dyplomatycznej. Na koniec warto wspomnieć o pojawiających się co jakiś czas zadaniach (questach) oraz zmieniających się porach roku z podziałem na lato oraz zimę. To ostatnie nakłada na nas pewne ograniczenia – choćby zmniejsza zasięg ruchu jednostek.

Wprawdzie Endless Legend znajduje się w fazie beta-testów, jednak już teraz można zaryzykować stwierdzenie, że trochę brakuje jej do słynnej poprzedniczki. Nie da się ukryć, iż tym razem również mamy do czynienia z produkcją solidnie rozbudowaną i godnie reprezentującą gatunek spod szyldu 4X. Jednak moim zdaniem, studio poszło trochę na skróty przeszczepiając mechanikę Endless Space w realia fantasy. Mimo to, graczom, którym bliżej jest do serii Cywilizacja czy Heroes nowy produkt Amplitude powinien przypaść do gustu, ale z ostatecznym werdyktem poczekajmy jednak do premiery.

Endless Legend

Endless Legend