Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

For Honor Publicystyka

Publicystyka 19 września 2016, 12:14

Test wersji alfa gry For Honor - z każdą godziną coraz lepsza

For Honor to gra, której trzeba dać czas. Pierwsze wrażenie nie jest bowiem zbyt pozytywne i dopiero po dłuższym, trwającym kilka godzin treningu, produkt okazuje się być całkiem niezły.

Klimatyczny pojedynek w deszczu między samurajem i wikingiem.

Miłośnicy sieciowych pojedynków na miecze i średniowiecznych bitew z perspektywy samotnego rycerza przez ostatnie lata nie byli rozpieszczani przez twórców gier. Od 2012 roku, kiedy to na rynku ukazało się Chivalry i War of the Roses, gatunek ten - delikatnie rzecz ujmując - nie rozwijał się prężnie. Omijali go wszyscy znaczący wydawcy, bojąc się inwestować duże pieniądze w niepewny projekt. Pierwszy przełamał się francuski Ubisoft, którego gra For Honor właśnie weszła w fazę zamkniętych alfa testów. Po kilku dniach zabawy muszę przyznać, że choć tytuł ten wymaga sporo czasu, żeby go polubić, to zdecydowanie jest na co czekać. Może się on okazać jedną z większych pozytywnych niespodzianek przyszłego roku.

Zaraz po uruchomieniu wspomnianej alfy mamy możliwość wybrania jednej z trzech dostępnych frakcji: wikingów, samurajów oraz średniowiecznych rycerzy. Według tych stronnictw podzielone są również postacie, którymi możemy zagrać. Co ciekawe jednak wybór frakcji w żadnej sposób nas nie ogranicza. Nawet wybierając normanów, będziemy mieli dostęp do wojowników władających katanami. Jak dokładnie działają frakcje oraz po co je wybieramy, okaże się prawdopodobnie dopiero w pełnej wersji gry.

Gdy już zdecydujemy się na jedno z trzech przymierzy, możemy rozpocząć samouczek, dzięki któremu poznamy podstawy walki. Pojedynki na miecze to kwintesencja For Honor i na całe szczęście zostały one wykonane naprawdę świetnie. Podstawowe zasady są dość proste. Po zablokowaniu kamery na wybranym celu mamy możliwość przyjęcia jednej z trzech postaw: możemy ustawić broń z prawej, lewej lub na głową. To jaką przyjmiemy postawę zadecyduje, z której strony wyprowadzimy słaby lub silny cios oraz jakie zamachy przeciwnika uda nam się zablokować. Starcia polegają więc na szybkim reagowaniu na ciosy wroga oraz wyprowadzaniu trudnych do przewidzenia kombinacji. Proste? Proste. Jest to jednak tylko wierzchołek góry lodowej, jaką jest system walki w For Honor.

Oprócz zwykłych ataków podczas pojedynków możemy wykonywać m.in. uniki, powalenia, ciosy przełamujący, riposty czy kilkuczęściowe kombinacje. Do wyboru dostajemy też sześć (w pełnej wersji będzie ich dwanaście) postaci, które nie różnią się od siebie jedynie wyglądem. Posiadają odmienne statystyki, różny zasięg czy szybkość broni, a także unikalne zdolności. Możliwości jest cała masa, a na podjęcie właściwej decyzji mamy najczęściej ułamki sekund. Wystarczy jeden zły ruch, żeby nasza postać straciła swoją cenną głowę.

Każdy z bohaterów posiada swój zestaw ruchów oraz specjalnych zdolności.

Poziom skomplikowania starć jest największą zaletą For Honor, ale również elementem, który może szybko odrzucić dużą część graczy. Jeżeli nie poświęcimy na jego naukę trochę czasu, to walki mogą nam się wydawać chaotyczne i niesprawiedliwe. Sam zacząłem go doceniać dopiero po kilku godzinach zabawy i obejrzeniu sporej liczby wideoporadników dostępnych z poziomu gry, a mówimy tutaj o samych podstawach rozgrywki. Nauczenie się zaawansowanej obsługi każdej z postaci wymagać będzie prawdopodobnie kilkadziesiąt godzin zabawy.

Nasze zdolności będziemy mogli testować w kilku dostępnych trybach. Podczas alfy do wyboru były trzy z nich. Dwa pierwsze to klasyczne starcia 1 na 1 oraz 2 na 2. Oba rozgrywane do trzech zwycięstw. Trudno już teraz stwierdzić czy będą, to główne tryby zabawy, które wybiorą gracze, ale z pewnością dostarczają one najwięcej emocji i wywołują sporo nerwów. Każdy kto pamięta czasy pojedynków w Jedi Knight: Jedi Academy powinien być w siódmym niebie. Co prawda system walki jest zupełnie inny, ale doświadczenia bardzo podobne.

Po każdym meczu i za wykonanie dziennych zleceń otrzymujemy walutę, za którą możemy kupić zestawy losowych przedmiotów.

Dla osób preferujących bardziej drużynową zabawę przeznaczony został tryb Dominion. Jest to wariacja na temat trybu dominacji, w której dwa czteroosobowe zespoły rywalizują o trzy dostępne na mapie obszary. Szczególne znaczenie ma obszar środkowy, określany mianem frontu. Ścierają się na nim oddziały wojowników obu stron, sterowane przez sztuczną inteligencję. Przypomina to rozwiązanie dobrze znane z gier MOBA i pozwala nam poczuć się jak uczestnik większego starcia, mimo że w meczu bierze udział jedynie ośmiu graczy.

W tym trybie emocji jest nieco mniej niż we wspomnianych wcześniej pojedynkach i panuje też dużo większy chaos. Rzadko zdarza się, żebyśmy walczyli o jakiś punkt jeden na jednego, a najczęściej są to starcia 3-4 osobowe, dodatkowo nie zawsze wyrównane. Chwalony przeze mnie system walki sprawdza się w takich sytuacjach trochę słabiej. Co prawda twórcy dali możliwość blokowania ataków kilku graczy oraz specjalną zdolność wzmacniającą pojedynczego wojownika, ale jak mówi znane wiedźmińskie przysłowie “Każdy szermierz dupa, kiedy wrogów kupa”. Nasze zdolności walki mają oczywiście nadal duże znaczenia, ale równie mocno liczy się drużynowa współpraca i mądre poruszanie się po mapie.

Na uwagę zasługuje również oprawa audiowizualna gry. Animacje poszczególnych postaci, odgłosy broni czy świetna muzyka sprawiają, że pojedynki między wojownikami trzech frakcji potrafią być naprawdę epickie. Sam kilka razy miałem sytuację, gdy moja obrona zupełnie się posypała, jak zobaczyłem wielkiego brodatego wikinga zamachującego się na mnie swoim dwuręcznym toporem. Nie jest to może ten sam poziom imersji jak w hełmie VR, ale podczas gry można naprawdę poczuć emocję historycznej sieczki.

Na koniec warto jeszcze wspomnieć o możliwościach personalizacji, które w For Honor są równie rozbudowane, jak w wielu tytułach free-to-play. W opcjach naszego konta możemy zmieniać wygląd każdego z posiadanych przez nas bohaterów, zaczynając od jego płci czy kolorystyki pancerza, a kończąc na kształcie rękojeści miecza. Możliwy do zdobycia lub kupienia w losowych zestawach ekwipunek, różni się nie tylko wyglądem, ale również statystykami (nie są one brane pod uwagę w pojedynkach 1 na 1). Dodatkowo możemy wybrać animacje egzekucji z jakich korzysta nasz heros, zmienić zestaw czterech specjalnych zdolności czy zmodyfikować właściwości przedmiotów korzystając z prostego systemu craftingu. Opcji jest naprawdę sporo.

Po każdym meczu i za wykonanie dziennych zleceń otrzymujemy walutę, za którą możemy kupić zestawy losowych przedmiotów.

Jeszcze kilka dni temu moje nastawienie do For Honor było bardzo sceptyczne. Wydawało mi się, że będzie to kolejna średnia gra od dużego wydawcy, której serwery padną po kilku miesiącach. Zdania zmieniłem dopiero trzeciego dnia grania w alfę i była to zmiana o 180 stopni. Trudno już teraz wyrokować czy sama gra odniesie sukces, ale jej fundamenty w postaci rewelacyjnego systemu walki są bardzo solidne. Jeżeli twórcy dodadzą jeszcze kilka ciekawych trybów oraz dobrze zbalansują wszystkie postacie, to zapowiada się prawdziwa uczta dla każdego miłośnika szermierki.

Michał Chwistek

Michał Chwistek

Lubi gry trudne, ładne lub z dobrą fabułą. Nie kończy ich przez LoL-a i Overwatcha. PS Vita FTW!

więcej

For Honor

For Honor