Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 18 stycznia 2011, 08:53

autor: Jacek Hałas

Test Drive Unlimited 2 - test przed premierą

Do premiery najnowszej odsłony serii Test Drive pozostało już niewiele czasu. Przyglądamy się zaawansowanej wersji beta gry, bardzo dokładnie testując tryb dla pojedynczego gracza.

Mimo że od premiery pierwszej części Test Drive Unlimited upłynęły już niemal cztery lata, gra nadal cieszy się dużą popularnością i według danych producenta miesięcznie odnotowuje niemal 200 tysięcy zalogowań. Choć dzieło Eden Studios nie przez wszystkich zostało ciepło przyjęte, zyskało jednak pokaźne grono zagorzałych zwolenników, także w naszym kraju. Nie ukrywam, że zaliczam się do tych osób, którym TDU niezmiernie przypadło do gustu, w związku z czym na hawajskiej wyspie O’ahu spędziłem grubo ponad sto godzin, świetnie bawiąc się zarówno w pojedynkę, jak i z udziałem innych osób. Przed paroma miesiącami pierwsi szczęśliwcy mogli zapoznać się z wczesną wersją betą długo oczekiwanej kontynuacji Test Drive Unlimited, zaś mnie przypadło w udziale sprawdzenie bardzo zaawansowanego kodu preview. Z przyczyn technicznych testowaliśmy niestety tylko rozgrywkę single player, aczkolwiek nowości i zmian jest na tyle dużo, że beta-test mógłby bezproblemowo zapełnić nawet dwadzieścia zapisanych maczkiem stron. W artykule postaram się więc skupić na kwestiach najważniejszych z punktu widzenia sympatyka gier wyścigowych oraz fana poprzedniej odsłony cyklu.

Wyścigi po bezdrożach to jedna z głównych nowości w TDU 2.

Na jakich zasadach się ścigamy?

Tym, co rzuca się w oczy od razu po uruchomieniu gry, jest nieco odmieniony model rozgrywki. W pierwszej części Test Driver Unlimited byliśmy po prostu teleportowani na wielgachną wyspę, a gra w żaden sposób nie ingerowała w kolejność przystępowania do zawodów czy w szczegóły stopniowego powiększania naszego parku maszyn. W kontynuacji wygląda to nieco inaczej, a to dlatego, że znalazł się tu wątek fabularny. Rozpoczynając zmagania, dowiadujemy się, że nasz bohater (lub bohaterka) jest parkingowym na Ibizie, obsługującym pojazdy należące do zamożnych gości miejscowego hotelu. Nasz talent za kółkiem zostaje dostrzeżony przez gwiazdę pewnego reality show, po czym po zakupieniu pierwszej używanej fury przystępujemy do mozolnego procesu wzbogacania się, wspinając się po szczeblach sportowej kariery i dążąc do uzyskania statusu lokalnego celebryty. Fabuła oczywiście nie odgrywa w grze wielkiej roli, aczkolwiek w miły sposób urozmaica nasze postępy. Producent przygotował szereg interesujących postaci niezależnych, jak przekomarzający się między sobą bracia czy stary wyga przekonany o swojej świetności za kółkiem. Radość z pokazania takim osobnikom, gdzie raki zimują, jest niewspółmiernie większa od rywalizowania z grupką „anonimowych” komputerowych kierowców.

Drugą ważną nowością w kwestii sposobu poprowadzenia rozgrywki jest dodanie popularnego w ostatnim czasie systemu awansowania na wyższe poziomy doświadczenia. Nasza postać maksymalnie może osiągnąć 60 poziom. Sądząc po tym, co widziałem w wersji beta, można założyć, że zdobycie najwyższych laurów zdecydowanie zajmie „trochę” czasu (już mniej więcej od dziesiątego poziomu do nowych awansów dochodzi znacznie rzadziej). Niezbędne do rozwijania postaci punkty doświadczenia pozyskujemy w czterech zasadniczych kategoriach – Competition (wygrywanie zawodów), Discovery (szeroko pojęta eksploracja świata gry), Social (wchodzenie w interakcje z innymi graczami – tego nie miałem, niestety, okazji sprawdzić) oraz Collection (kolekcjonowanie wszelakiego rodzaju rzeczy, ze szczególnym uwzględnieniem nowych aut, ciuchów i posiadłości). Nagrody za kolejne awanse bywają przeróżne. W trakcie beta-testów doświadczyłem między innymi odblokowania ukrytych funkcji gry, uzyskania dostępu do nowych przedmiotów oraz przelotu na znaną z pierwszej części wyspę O’ahu (wymagany awans na 10 poziom).

Kilkadziesiąt godzin spędzonych z wersją beta Test Drive Unlimited 2 utwierdziło mnie w przekonaniu, że finalny produkt raczej nie znudzi się szybko zwolennikom zmagań ze sztuczną inteligencją. Warto tu powiedzieć przede wszystkim o związanych z wątkiem fabularnym turniejach, które zastąpiły znane z pierwszej części pojedyncze zawody. Każdy turniej składa się z około 5-7 wyścigów, w których zdobywa się punkty wliczane do ogólnej klasyfikacji. Osoba z najlepszym wynikiem na koniec turnieju zgarnia puchar oraz pokaźną nagrodę pieniężną. Tak na marginesie, w grze zabraknie najprawdopodobniej znanych z „jedynki” przekrętów z powtarzaniem najprostszych i najkrótszych wyścigów celem błyskawicznego wzbogacenia się. Rodzajów zawodów jest całkiem sporo, przy czym większość z nich jest już nieobca miłośnikom serii. Możemy ścigać się z innymi kierowcami lub z czasem, bawić w mijanie fotoradarów z możliwie jak największą prędkością czy zajmować szybką jazdą celem pomnażania widocznego na ekranie licznika punktów. W testowanej wersji odrobinę rozczarowały mnie zachowania komputerowych przeciwników. O ile konkurenci zazwyczaj jeżdżą agresywnie i nie można zbytnio przyczepić się do poziomu ich umiejętności, o tyle w wyścigach szutrowych ich osiągi niekiedy wyraźnie się pogarszają. Nie do końca podoba mi się też to, że boty nie popełniają raczej błędów, co jest szczególnie widoczne w wyścigach z udziałem ruchu ulicznego.

W Test Drive Unlimited 2 nie wszystkie puchary od razu stają przed nami otworem. Oprócz nabycia odpowiedniego auta niezbędne jest także zdobycie pod czujnym okiem instruktora różnorakich licencji, wyraźnie inspirowanych serią Gran Turismo. O ile początkowe lekcje, wymagające zatrzymania się w wyznaczonym miejscu czy pokonania prostopadłych zakrętów, nie są jeszcze szczególnie trudne, o tyle szybki slalom między pachołkami, test manewrów wyprzedzania na ciasnej drodze (stłuczka kończy się zawaleniem próby) czy przejazd w trudnych warunkach pogodowych mogą sprawić nieco więcej problemów. Myślę, że jest to ciekawy dodatek, który nie tylko pozwoli na zapoznanie się z konkretnymi rodzajami maszyn, ale także w przyjemny sposób wydłuży ogólny czas rozgrywki.

W misjach polegających na dostarczaniu pojazdów ponowniepremiowana jest bezbłędna i bezkolizyjna jazda.

Już pierwsza część Test Drive Unlimited oprócz głównych wyścigów miała do zaoferowania sporo dodatkowych wyzwań, dzięki którym można było mile spędzić czas lub w alternatywny sposób pozyskać gotówkę. Beta „dwójki” sugeruje, że także i tym razem nie zabraknie tego typu zadań. Co ciekawe, zmieniła się konstrukcja pojedynczych misji, gdyż nie znajdują się już one w ściśle wyznaczonych miejscach, co wymagało ich odszukania. Kolejne wyzwania pojawiają się teraz w losowych i od razu widocznych punktach na mapie, a na przystąpienie do nich ma się zawsze ograniczoną ilość czasu. Osobiście z największym zadowoleniem przyjąłem powrót misji polegających na dostarczaniu do celu supersamochodów, unikając po drodze stłuczek i zjazdów na pobocze. Są one świetnym testem cierpliwości i jednocześnie szansą na sprawdzenie bardzo drogich aut. Nie zabrakło podwożenia autostopowiczów (i autostopowiczek), którzy mają często dodatkowe zachcianki w postaci ryzykownej lub ostrożnej jazdy. Fajnym pomysłem jest zabawa w detektywa, polegająca na śledzeniu wyznaczonego pojazdu i utrzymywaniu bezpiecznej odległości od niego. Szkoda tylko, że tego typu misje są do siebie bardzo zbliżone, choć być może do czasu premiery gry zostaną jeszcze jakoś urozmaicone. Bardzo ciekawym gadżetem, do którego dostęp uzyskujemy praktycznie na samym początku zabawy, jest montowany na wszystkich kupowanych pojazdach elektroniczny system pomiarowy, przyznający dodatkowe fundusze za ryzykowną jazdę czy pokonywanie zakrętów driftami. Nie są to jakieś wielkie sumy, ale zachęta do dociskania pedału gazu jest wystarczająca.

Ciekawej zmiany doczekał się znany z pierwszej części tryb wykonywania zdjęć – po odbyciu wizyty u lokalnego fotografa możemy przystąpić do zapełniania jego albumu, pstrykając fotki w oparciu o ściśle określone kryteria (np. samochód z danej klasy, ustalona pora dnia itp.). Miłym dodatkiem jest także zawarcie w grze „znajdziek”, których ewidentnie zabrakło w pierwszej odsłonie serii. W ramach beta-testów miałem możliwość pobawić się w odnajdywanie wraków samochodów (zastosowano tu patent podobny chociażby do tego z Just Cause 2 – informowania o odległości od sekretu), ale niewykluczone, że w finalnej grze pojawią się również inne ukryte bonusy.

Co robimy w przerwach pomiędzy jazdami?

W świecie gry znajduje się mnóstwo interaktywnych lokacji i generalnie rzecz biorąc, niewiele się tu zmieniło w stosunku do pierwszej odsłony cyklu. Każde miejsce trzeba więc odkryć poprzez staranne badanie dostępnych obszarów. Zdecydowanie najważniejszą rolę odgrywają różnorakie salony samochodowe, oferujące nowe bądź używane modele pojazdów. Gra pozwala oczywiście na obejrzenie każdego auta ze wszystkich stron i na odbycie jazdy próbnej, a przy podejmowaniu decyzji o zakupie w dalszym ciągu mamy opcję wyboru wzoru felg, koloru nadwozia oraz rodzaju i kroju zastosowanej tapicerki. Z faktem nabywania aut powiązane są zakłady tunerskie, przy czym w wersji beta podrasowanie fury nie różni się niczym od tego z pierwszej części Test Drive Unlimited, ograniczając się do oferowania gotowych sportowych pakietów. Nie da się natomiast kupować ani pojedynczych części, ani elementów tuningu wizualnego. Szkoda, że producent nie poczynił w tej materii żadnych znaczących usprawnień i wszystko wskazuje na to, że w finalnym produkcie nic nie ulegnie już zmianie. Z mniej istotnych nowinek warto wspomnieć o sklepach, gdzie oprócz przemalowania auta możemy obkleić je różnorakimi naklejkami, oraz o automyjniach, w których za niemałą sumę 1500 dolarów zostaniemy... może jednak niech pozostanie to niespodzianką.

Wizyta w klinice chirurgii plastycznej? Czemu nie!

Odrębną kategorię stanowią miejscówki związane z wybranym przez nas bohaterem (nazywanym przez grę awatarem) i domyślam się, że większość z oferowanych tu atrakcji będziemy mogli w pełni docenić dopiero w multiplayerze. Zauważalny jest przede wszystkim wzrost znaczenia sklepów i usługodawców, dzięki którym możemy spersonalizować wygląd naszej postaci. Już same elementy ubioru liczone są w setkach odmian, a producent zadbał nawet o takie drobnostki jak płynne poruszanie głową podczas przymierzania okularów przeciwsłonecznych. W trakcie przemierzania świata gry natrafiamy na aktywne zakłady fryzjerskie, a nawet na... kliniki plastyczne. W tym drugim przypadku lista modyfikacji jest bardzo długa, a sam edytor mógłby z powodzeniem znaleźć się w kolejnej części The Sims.

Pobyt na każdej z dwóch wysp wiąże się także ze znanym fanom serii elementem, a mianowicie z nabywaniem nowych posiadłości. Nie miałem, niestety, okazji sprawdzić opcji umeblowania moich apartamentów, ale domyślam się, że w finalnym produkcie zwolennicy nabywania masy bezsensownie drogich gadżetów będą wniebowzięci. Jeszcze przed premierą głośno mówiło się o umożliwieniu w Test Drive Ulimited 2 eksploracji świata w trybie z perspektywy pierwszej osoby i faktycznie mogłem ten patent przetestować w becie. Funkcja ta dotyczy niestety wyłącznie odwiedzanych lokacji. Nie jest ona też niczym odkrywczym, gdyż interaktywnych punktów jest jak na lekarstwo (nieaktywne są nawet stojące tu i ówdzie szafy grające). Wszystko wskazuje na to, że z braku czasu i/lub chęci w finalnej wersji nie ulegnie to poprawie.

Czym i gdzie się ścigamy?

Bardzo istotnym elementem każdej gry wyścigowej jest bogaty i odpowiednio zróżnicowany wachlarz pojazdów. Jako że w becie dostępne były wszystkie auta z wersji finalnej (nie licząc bonusowych wozów dla osób, które złożą pre-order), mogę się na ten temat nieco szerzej wypowiedzieć. Podobnie jak w przypadku pierwszej części niemal każdy w gotowym produkcie znajdzie coś dla siebie. Dla fanów ekstremalnych doznań przygotowano między innymi obie edycje Bugatti Veyrona i bardzo spartańskiego Ariela Atoma, zwolennicy aut widywanych na drogach na co dzień zasiądą za kierownicą najnowszej generacji Volkswagena Golfa czy urodziwej Alfy Romeo MiTo, zaś zapatrzeni w klasykę zaopatrzą się chociażby w Forda Mustanga czy oszałamiającego swoją mocą Citroena 2CV. Najważniejszą nowością są naturalnie szeroko reklamowane przez autorów gry pojazdy terenowe (m.in. Volkswagen Touareg, Mercedes klasy M, Audi Q7, a nawet Hummer H3). Cieszy mnie to, że nie zostały one dodane na siłę, tak jak miało to miejsce w przypadku trzeciej odsłony serii Forza Motorsport. „Terenówki” ścigają się po zupełnie nowych, biegnących po bezdrożach trasach, także na O’ahu, które tym samym wzbogaciło się o kilkaset kilometrów nowych dróg.

Zauważalnym brakiem są natomiast motocykle. Jest to dla mnie decyzja niezrozumiała, zwłaszcza że w poprzedniej odsłonie serii obdarzono je przyjemnym modelem jazdy, a frajda z przejażdżek z widokiem z kasku motocyklisty była ogromna. Skoro mowa o niedoróbkach, dość wyczuwalny jest brak tak utytułowanych samochodów jak Lamborghini, BMW, Lexus czy Porsche (w zastępstwie jest RUF). Pozostaje mieć nadzieję, że finalna wersja doczeka się tych marek w postaci (niedrogich) DLC. Producent nie wykazał się na szczęście przesadnym lenistwem, jeśli chodzi o powracające modele, gdyż nie ma ich zbyt wiele i w większości przypadków występują w nowszych odmianach i generacjach (m.in. Aston Martin V12 Vantage, Nissan 370Z czy Alfa Romeo 8C Spider). Auta podzielone są teraz na trzy główne klasy (A – sportowe, B – terenowe, C – klasyki), przy czym w każdej z nich funkcjonuje kilka kategorii w zależności od ich mocy (klasa A ma ich aż siedem). Cieszy zachowanie stosunkowo dużej interaktywności w obsłudze pojazdów. Możemy bawić się we włączanie kierunkowskazów, opuszczanie szyb, miganie światłami, a także swobodnie składać i podnosić dach w kabrioletach, czego zabrakło w poprzedniej odsłonie cyklu. Dziwnie wygląda to jedynie w modelach ze sztywnym zdejmowanym dachem, gdyż ten po wciśnięciu odpowiedniego przycisku stopniowo zanika.

Wzorem "jedynki" zakupów aut dokonujemy w salonach samochodowych.

Jednym z najczęściej stawianych pierwszej części gry zarzutów był brak jakichkolwiek uszkodzeń ścigających się pojazdów. W wersji beta obiecane dla kontynuacji uszkodzenia były już obecne, ale niestety nie sprawiały dobrego wrażenia. Raził przede wszystkim ich niski zakres. Czołowe uderzenie w nadjeżdżający z przeciwka samochód, mur budynku czy drzewo nie kończy się kasacją auta, ale w najgorszym wypadku zwisającym zderzakiem, zarysowaniem i drobnymi wgnieceniami karoserii. Co gorsza, w becie uszkodzenia nie miały żadnego wpływu na zachowanie się pojazdów na trasie ani na ich osiągi. Oby w edycji sklepowej zaistniały takowe utrudnienia, bo lepszej wizualizacji kraks raczej bym się już nie spodziewał.

Poprzednie Test Drive Unlimited polubiłem między innymi za bardzo przyjemny model jazdy, który na domyślnych ustawieniach stanowił udane połączenie zręcznościówki z symulacją, a w trybie Hardcore był wyzwaniem dla bardziej doświadczonych ścigantów. Przyznam szczerze, że beta kontynuacji pod tym względem nieco mnie rozczarowała. Myślę, że podstawowym problemem jest niewystarczająca liczba ustawień, gdyż różnica w zachowaniu się maszyn pomiędzy trybem pełnych asyst, a następnym w kolejności, sportowym, jest zbyt duża. Na niskich ustawieniach jest zbyt prosto, a na średnich w wielu sytuacjach niełatwo zapanować nad maszyną. Jest to szczególnie widoczne w przypadku szybkich tylnonapędowych pojazdów, kiedy to bardziej agresywna jazda często kończy się natychmiastową wyprawą na pobocze.

Problemem testowanej bety było także praktycznie zerowe dopasowanie modelu jazdy pod kątem gry z użyciem klawiatury. Zdaję sobie sprawę, że zabawa w taki właśnie sposób w oczach wielu z Was może zakrawać na herezję, ale skoro wydaje się grę na PC, to wypadałoby zadbać o wszystkich potencjalnych klientów. W becie na domyślnych ustawieniach gra na klawiaturze była zaś praktycznie niemożliwa i dopiero po zagłębieniu się w suwaki menu sterowania odnalazłem optymalną konfigurację. Nie jest na szczęście tak, że w modelu jazdy TDU 2 nie można doszukać się pozytywów. Zaskoczyło mnie chociażby podróżowanie autami terenowymi. Fajnie oddano także reakcje samochodów na zmieniające się warunki pogodowe, przez co wyścigi w strugach deszczu wymagają większej kontroli i bardziej ostrożnej jazdy.

Jak już wcześniej wspomniałem, naszą przygodę z Test Drive Unlimited 2 rozpoczynamy na Ibizie, wyspie hiszpańskiego archipelagu, będącej częstym miejscem wizyt turystów o rozrywkowym usposobieniu. O tym, w jak dużym stopniu komputerowa wersja wyspy pokrywa się z prawdziwą Ibizą, nie miałem się, niestety, okazji osobiście przekonać, tym niemniej wszystkie najpopularniejsze miejsca tego regionu znalazły się w świecie gry. Trzeba przyznać, że oddano nam do dyspozycji bardzo zróżnicowany obszar. Najbardziej spodobały mi się nadmorskie tereny zurbanizowane, z bardzo wąskimi uliczkami, rondami i ciasnymi tunelami, których w poprzedniej odsłonie serii próżno było szukać. Nie zabrakło też licznych obszarów podmiejskich i leśnych, długich autostrad czy tras wiodących wokół rozległych plantacji. Pomimo tych wszystkich atrakcji nie da się niestety ukryć, że Ibiza pod względem powierzchni znacznie ustępuje O’ahu z pierwszej części serii. Producent próbuje to na wszelkie sposoby zatuszować, chociażby poprzez podawanie w informacjach prasowych sumarycznej długości wszystkich dróg wraz z nowo dodanymi ścieżkami terenowymi. Wrażenie obcowania ze znacznie mniejszym obszarem jest jednak, mimo tych starań, bardzo odczuwalne.

Wszystkie najważniejsze lokacje na wyspie O’ahu pozostawionow niezmienionej postaci.

O’ahu odblokowuje się dopiero w dalszej fazie zabawy, przy czym (nie licząc pierwszego przelotu) podróże pomiędzy dostępnymi wyspami są darmowe i nie wiążą się z długim doczytywaniem potrzebnych danych. Hawajska wyspa nie doczekała się jakichś rewolucyjnych zmian, poza wspomnianymi wcześniej nowymi odcinkami szutrowymi. Wszystkie znane fanom serii lokacje, jak chociażby słynna latarnia morska, znajdują się w tych samych miejscach i wyglądają tak samo. Zaobserwowałem, że zmieniono rozmieszczenie wybranych salonów samochodowych oraz charakter niektórych sklepów. Część miejscówek doczekała się też nowego znaczenia. Dla przykładu, lotnisko w północnej części wyspy wykorzystywane jest do organizowania prób w ramach zaliczanych licencji.

Jak to wygląda i brzmi?

Pierwsze Test Drive Unlimited ukazało się na początku 2007 roku, tak więc oczekiwania odnośnie widocznego postępu w kwestii jakości grafiki są czymś oczywistym. Po zakończonej sesji z wersją beta muszę przyznać, że autorom udało się spełnić je jedynie połowicznie. Znacznie lepiej niż w pierwszej części serii prezentują się modele pojazdów i mam tu na myśli zarówno poziom odtworzenia nawet najmniejszych szczegółów karoserii, jak i przepięknie wyglądające wnętrza, którymi najbardziej można nacieszyć się podczas wizyt w salonach samochodowych. Gorzej jest natomiast z otoczeniem – wielu budynkom brakuje detali, podłoże bywa niekiedy rozmyte, a dystans rysowania (którego nie można w żaden sposób regulować) jest co najwyżej poprawny. Z mniej istotnych kwestii, na które zwróciłem uwagę podczas testowania wersji beta, pochwalić należałoby wyśmienicie zrealizowane efekty pogodowe oraz stopniowo pojawiające się na karoseriach aut zabrudzenia. Nieźle prezentują się też wyścigi w nocy, które są zarazem jedną z wielu nowości proponowanych przez kontynuację. Szkoda, że ich realizm obniża nieznacznie brak możliwości rozbicia przednich lamp, co z pewnością podniosłoby temperaturę nocnych zmagań. Pewnych poprawek, o ile jest to jeszcze możliwe, powinny z kolei doczekać się modele postaci z cut-scenek, gdyż ich animacja znacznie odbiega od obecnych standardów.

Testowana przeze mnie zaawansowana wersja beta była, o dziwo, bardzo stabilna. Grze nigdy nie zdarzyło się „wykrzaczyć”, a sporadyczne błędy dotyczyły między innymi opóźnionego doczytywania się tekstur czy nagłego pojawiania się niektórych obiektów otoczenia. Na procesorze Intel i5 750 i karcie graficznej GeForce GTX 260 gra działała płynnie w rozdzielczości 1280x1024 i maksymalnych detalach. Liczba klatek animacji oscylowała w granicach 40-50, nigdy nie spadając poniżej trzydziestu. Z jednej strony to zadowalający rezultat, ale z drugiej osoby ze słabszymi konfiguracjami sprzętowymi zapewne mogą jedynie pomarzyć o płynnej rozgrywce i jednoczesnym zachowaniu wysokiej jakości oprawy wizualnej. Korzystając z okazji, pragnę zwrócić uwagę na bardzo toporny w wersji beta interfejs użytkownika. Nawigacja pomiędzy kolejnymi oknami odbywała się wolno i była utrudniona przez wyświetlanie ikon zamiast przycisków z klawiatury. Oby finalna wersja nie przypominała robionego na szybkiego portu z konsoli i była pod tym względem bardziej przyjazna dla gracza.

Zarówno cykl całodobowy, jak i zmienne warunki pogodowenależy pochwalić za dopracowanie.

Warstwa dźwiękowa wypadła już niestety znacznie gorzej. Odgłosy silników pojazdów wydały mi się ciut lepsze od tych w pierwszej części, aczkolwiek do poziomu prezentowanego przez konkurencyjne ścigałki (jak chociażby ostatnią odsłonę serii Need for Speed) daleka droga. W wersji beta dostępne były dwie stacje radiowe – jedna grająca muzykę elektroniczną, a druga różne odmiany rocka (od lekkich melodii o popowym zabarwieniu do wyraźnie cięższych brzmień). Zdecydowanie brakowało mi stacji z muzyką klasyczną, przy której często jeździłem w „jedynce”. Dziwna wydaje się też być decyzja o występowaniu takich samych stacji radiowych na obu wyspach, które znajdują się w różnych zakątkach świata. Oby w wersji sklepowej pojawiły się inne muzyczne propozycje. Pewnym pocieszeniem jest natomiast to, że wzorem chociażby serii Grand Theft Auto stacje mają własnych DJ-ów i puszczają wiele zabawnych audycji oraz reklam.

Podsumowanie

Beta single playera Test Drive Unlimited 2 nie wywołała u mnie tak pozytywnej reakcji, jak początkowo się spodziewałem, ale z drugiej strony wypada uczciwie przyznać, że nie zawierała też żadnych poważniejszych uchybień i niedoróbek. To dobrze, że producent wziął sobie do serca wiele nieprzychylnych opinii ze strony osób, które testowały wcześniejsze wersje, gdyż na tę chwilę do pełni szczęścia potrzebne jest jedynie doszlifowanie wybranych elementów gry. Moim zdaniem największych poprawek powinien doczekać się model jazdy, tak by był bardziej przyjazny dla pecetowców i umożliwiał lepsze dostosowanie poziomu trudności do własnych umiejętności. Przydałoby się też uzupełnienie parku maszyn o brakujące marki. Na lutową premierę TDU 2 czekam pomimo tych drobnych wpadek z dużym zniecierpliwieniem, szczególnie że to raczej multiplayer będzie odgrywał pierwszorzędną rolę w ocenie jakości oraz żywotności gry.

Jacek „Stranger” Hałas

Jacek Hałas

Jacek Hałas

Z GRYOnline.pl współpracuje od czasów „prehistorycznych”, skupiając się na opracowywaniu poradników do gier dużych i gigantycznych, choć okazjonalnie zdarzają się i te mniejsze. Oprócz ponad 200 poradników, w swoim dorobku autorskim ma między innymi recenzje, zapowiedzi oraz teksty publicystyczne. Prywatnie jest graczem niemal wyłącznie konsolowym, najchętniej grywającym w przygodowe gry akcji (najlepiej z dużym naciskiem na ciekawą fabułę), wyścigi i horrory. Ceni również skradanki i taktyczne turówki w stylu XCOM. Gra dużo, nie tylko w pracy, ale także poza nią, polując – w granicach rozsądku i wolnego czasu – na trofea i platyny. Poza grami lubi wycieczki rowerowe, a także dobrą książkę (szczególnie autorstwa Stephena Kinga) oraz seriale (z klasyki najbardziej Gwiezdne Wrota, Rodzinę Soprano i Supernatural).

więcej

Test Drive Unlimited 2

Test Drive Unlimited 2